Uniwersytety - wylęgarnia pseudonauki i fanatyzmu?

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
@FatBantha poprawiłem cytat, bo wziąłem niepełną wypowiedź.



Żeby doprecyzować - ja rozumiem społeczeństwo jako organizację zbliżoną skalą/liczebnością do obecnie obserwowanych społeczeństw - nie 500-osobowe enklawy ludzi bijących konia do Rothbarda które wykupiły sobie wyspę i sobie nią rządzą.

Dlaczego inkluzywność może pomóc stworzeniu/utrzymania wolnego społeczeństwa? Bo koncepcja "wolnego społeczeństwa" jest tak niszowa, że stawianie sztucznych barier dla ludzi by do niej wstąpić pogłębia jest już niesamowitą niszowość, kierowana prymitywnymi uprzedzeniami ekskluzywność będzie nieatrakcyjna dla nieobjętych "ostracyzmem" członków?
Oo oO Oo oO @FatBantha miał rację, że stawianie własnych tez i bronienie ich ci nie bardzo wychodzi. Napisałeś:
Hmm.
Ja nie widzę sprzeczności między społeczeństwem inkluzywnym a wolnym - prędzej twierdzę, że społeczeństwo musi być inkluzywne w pewnym stopniu by stać się *wolnym*.

Czyli uzasadnieniem, że społeczeństwo musi być inkluzywne (w pewnym stopniu) by być wolnym jest to, że bez inkluzywności nie spełni twojego nieokreślonego (nie mniejsze niż 500?) kryterium ilościowego do bycia społeczeństwem? Czy Ty masz rozum i godność człowieka?
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 410
4 438
nie rozumiem sensu rozdzielnych toalet - w męskich toaletach nie widziałem żadnych facetów latających z pindolem na wierzchu

Obecność pisuarów może być nieco niekomfortowa dla kobiet, ale nigdy nie rozumiałem tego wynalazku (o co w nim chodzi, oszczędność czasu?) i jak dla mnie mogą zniknąć. Pracowałem kiedyś w miejscu, gdzie ze względu na braki lokalowe była wspólna toaleta dla kobiet i mężczyzn i nikt nie robił afery, nie doniósł na inspekcję pracy. Zauważyłem nawet, że mężczyźni ciszej srają, kiedy metr obok znajduje się koleżanka. Kiedy przenieśliśmy się do większego biura i powróciły oddzielne toalety, wróciły również symfonie lepkich, basowych piardów. Byłem też kiedyś świadkiem, jak w jakiejś podludzkiej knajpie rządek facetów korzystał z pisuaru typu rynna, a plastikowa lala stała ze swoim gay-friendem i oceniali na głos pindole. Naprutym imprezowiczom zdawało się to nawet nie przeszkadzać.

OK, dość skatologii.

Jeśli głównym problemem byłby brak oddzielnych toalet dla non-binary fluid, to widzę tu potencjał na niszowy biznes, niestety wśród osób, które ta tematyka pasjonuje, nie ma zbyt wielu przedsiębiorczych jednostek.

mózgi osób transseksualnych zwyczajnie różnią się strukturą

To jedna kwestia.

Slyszał cokolwiek o obojnactwie chociażby?

To kolejna. Do tego dodałbym jeszcze zjawisko Queer (polski magazyn o sztuce Szum poświęcił temu niedawno pół numeru), a także osoby, które chcą zwrócić na siebie uwagę niekonserwatywnym wyglądem, lub po prostu dobrze się bawić. Podczas mojego burzliwego szesnastoletniego żywota spotkałem na swej drodze wiele różnych przypadków i każdy wymagałby oddzielnego, indywidualnego traktowania. Naprawdę współczuję ludziom, którzy urodzili się z genitaliami niepasującymi do tego, kim się czują, ale na atencyjne kurwy, które budują całe kariery na takich tragediach (przypadek Davida Reimera i chorego doktorka Moneya, mnóstwo artystów i aktywistów) to sznur się skręca w kieszeni.

Nie jest to ani przykład "likwidacji wolności słowa" (bo ograniczenia dot. wyrażania się już istnieją) ani przykład jakiegokolwiek terroru - nazywanie ludzi tak by czuli się komfortowo jest cechą cywilizowanego człowieka - prawo wspomniane nie zabrania mylenia się i nazywania kogoś złym zaimkiem tylko nękanie, które praktykowane jest co najwyżej przez transfobów i tego typu indywidua.

Jeśli ktoś nie lubi swojego imienia i bardzo chciałby, żeby zwracać się do niego innym, to spoko, nie wymagam od niego, żeby zmienił to imię urzędowo, bo w binarnym kwantowym chuju mam urzędy. Z drugiej strony, nie będę biegł do tegoż urzędnika na skargę, jeśli jeszcze inna osoba złośliwie będzie się trzymała tego pierwotnego imienia, choć uważam to za miałkie i małostkowe. Obyczaje to nie jest kwestia, którą powinno regulować prawo.

Ponieważ naszym jest społeczeństwo wolne a społeczeństwo wolne nie musi być przy tym wcale inkluzywne

Nie jestem inżynierem społecznym jak FatBantha, chciałbym tylko w spokoju żyć, żreć i ćpać, ale obecnie środowiska ludzi transseksualnych, drag queens itd., zostały zaadoptowane przez lewicowych aktywistów i w naszej świadomości często stawiamy znak równości trans = lewak (tak @Redrum, też uważam, że to słowo jest nadużywane, a prawdziwych lewaków już nie ma). Ale gdyby nie sympatia osób transpłciowych do instytucji państwa (paradoksalnie również do jakiejś nieokreślonej "anarchii"), to wolnościowcy chyba podchodziliby do nich z większą sympatią i nie widzę powodu, dla którego mieliby być piętnowani w wolnym społeczeństwie. Jak w tym internetowym dowcipasie:

- Dad, I'm gay.
- I love you no matter what.
- I also want to smash capitalism.
- Get the fuck out of my house!
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
obecnie środowiska ludzi transseksualnych, drag queens itd., zostały zaadoptowane przez lewicowych aktywistów i w naszej świadomości często stawiamy znak równości trans = lewak (tak @Redrum, też uważam, że to słowo jest nadużywane, a prawdziwych lewaków już nie ma). Ale gdyby nie sympatia osób transpłciowych do instytucji państwa (paradoksalnie również do jakiejś nieokreślonej "anarchii"), to wolnościowcy chyba podchodziliby do nich z większą sympatią i nie widzę powodu, dla którego mieliby być piętnowani w wolnym społeczeństwie.
Zgoda. Problem obecnie jest w tym, że ten alians różnych mniejszości z etatystami skutkuje coraz częstszymi próbami instytucjonalnego wymuszenia wygłaszania, lub nawet posiadania, konkretnych poglądów czy opinii. Generalnie nie ma problemu z tym, że ktoś uważa się za smoka, wróżkę czy elfa, tylko w tym, że próbuje się innych prawnie (lub np. indoktrynacją dzieci w szkołach: "Chłopcy też mogą mieć okres") przymusić do uznania tego za fakt.

Osobiście w towarzyskich sytuacjach w takich przypadkach czysto kurtuazyjnie udaję, że uznaję kogoś za to, z czym ten ktoś się identyfikuje - podobnie jak traktuję dzieci w przebraniach, czy Świętych Mikołajów. Jeśli natomiast mam precyzyjnie opisać stan rzeczywisty, to twierdzę, że ktoś jest człowiekiem, a nie smokiem, a dziecko jest przebrane za TMNT, a nie, że jest zmutowanym żółwiem.

Na zachodzie sytuacja obecnie wygląda tak, że jeśli np. w dyskursie akademickim ktoś twierdzi, że uznający się za smoka człowiek, tak na prawdę nie jest smokiem tylko człowiekiem - jest atakowany przez przedstawicieli lewej strony sceny politycznej jako ksenofob i nietolerancyjny faszysta itp. Ważne jednak jest - pomijając kwestię tego, czy czyjaś autoidentyfikacja kształtuje rzeczywistość - że każdy powinien mieć prawo do posiadania własnej opinii na ten temat, nawet gdyby ta była błędna, nieprecyzyjna czy dla innych niekomfortowa.

Poprosiłem @Redrum, żeby zwracał się mnie w określony sposób, a ten się nie stosuje, bo zapewne byłoby bardzo niekomfortowe dla niego używanie postulowanego przeze mnie zwrotu. Gdyby było prawo, które zobowiązywałoby go do tego, może wtedy uznałby to za terror. Jednak dla mniejszościowo-etatystycznego aliansu nie jest terrorem zmuszanie innych do uznawania ludzi za smoki, choć np. dla mnie poświadczenie takiego niezgodnego z rzeczywistością twierdzenia również jest niekomfortowe.
 
Ostatnia edycja:

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 410
4 438
Sprowadzając sprawę do absurdu w ten sposób, lejesz wodę na młyn opisanych środowisk.

Patrzcie! My wyciągamy wyniki badań i opinie neurobiologów, piszemy prace naukowe o tożsamości płciowej, a oni wyskakują z dziećmi przebranymi za żółwie i ludźmi-smokami.
 

Redrum

Active Member
702
182
inkluzywności nie spełni twojego nieokreślonego (nie mniejsze niż 500?) kryterium ilościowego do bycia społeczeństwem?

Nie. Po prostu jednostki organizacji społecznej na skalę *społeczeństwa* moim zdaniem trudno zbudować ostracyzmując arbitralnie mniejszości, tym bardziej że wspomniany ostracyzm cechuje raczej konserwatywną gównoprawicę - ruch wolnościowy nie powinien trzymać ich linii lub linię choć im podobną.

Obyczaje to nie jest kwestia, którą powinno regulować prawo.

Pewnie, zgoda.

Sprowadzając sprawę do absurdu w ten sposób, lejesz wodę na młyn opisanych środowisk.

Raczej kompromituje samego siebie, ale w sumie się zgodzę.

Na zachodzie sytuacja obecnie wygląda tak, że jeśli np. w dyskursie akademickim ktoś twierdzi, że uznający się za smoka człowiek, tak na prawdę nie jest smokiem tylko człowiekiem - jest atakowany przez przedstawicieli lewej strony sceny politycznej jako ksenofob i nietolerancyjny faszysta

Tak? Gdzie tak jest?
 

Non Serviam

Well-Known Member
834
2 247
Nie. Po prostu jednostki organizacji społecznej na skalę *społeczeństwa* moim zdaniem trudno zbudować ostracyzmując arbitralnie mniejszości,
Ale ruch wolnościowy nie ma zamiaru się bawić w inżynierię społeczną i nie ma zamiaru budować żadnego społeczeństwa. Nas w ogóle kształt społeczeństwa nie interesuje. Interesuje nas tylko aby ludzie pomiędzy sobą przestrzegali NAPu.

To czy ludzie będą sobie przy tym tworzyć jedne hipisowskie społeczeństwo w którym każdy rucha się każdym na trawniku i nikt nie jest dyskryminowany i wszyscy się loffciają czy będzie podzielone na kilka tysięcy dzielnic-państw które będą eksterminować fizycznie wszystkich intruzów którzy nadepną na złe źdźbło trawy a w internecie będą wypisywać na siebie najgorsze bluzgi - to jest nam kompletnie obojętne.

tym bardziej że wspomniany ostracyzm cechuje raczej konserwatywną gównoprawicę - ruch wolnościowy nie powinien trzymać ich linii lub linię choć im podobną.

Nie mów ruchowi wolnościowemu jaką linię powinien trzymać komuchu.

Z mojej perspektywy obecnie społeczeństwo - przynajmniej na zachodzie acz i w powoli w Polsce - jest zbyt przesunięte w stronę lewackiego społeczniactwa - i należy z tym walczyć promując ostracyzm wobec różnych LGBTQWERTY-rewolucjonistów i obrzucając ich gównem.

Tak? Gdzie tak jest?
Podejrzewam że ten 'smok' o którym pisał był przenośną i chodziło mu o różnych zjebów z fujarkami którym się ubzdurało że nagle są kobietami i trzeba się tak do nich odnosić.
 
D

Deleted member 4683

Guest
Nie. Po prostu jednostki organizacji społecznej na skalę *społeczeństwa* moim zdaniem trudno zbudować ostracyzmując arbitralnie mniejszości

Ostatnie dwa tysiące lat to w sumie historia różnych ostracyzmów. W tym czasie społeczeństwa mimo to funkcjonowały sobie w najlepsze. Nie bronię opresji ale takie tezy po prostu są śmieszne.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Kolejny pseudonaukowy manifest ideolo, tym razem od Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (APA):



Krótko: męskość i cnoty z tym związane to zło szkodliwe dla dzieci.

Przypominam, że te same śmieszki powiązane z APA ciągle przepychają narrację, że pistolety same naciskają na palec posiadacza broni i że gry komputerowe wywołują przemoc.

Nauka kurwi się na naszych oczach i ten proces nie zwalania, lecz przyśpiesza.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Generalnie najzdrowsze dla dzieci jest poddaństwo władzy, autorytetom, zupełna bezjajeczność i niesamodzielność.
Nie jest to ani przykład "likwidacji wolności słowa" (bo ograniczenia dot. wyrażania się już istnieją) ani przykład jakiegokolwiek terroru - nazywanie ludzi tak by czuli się komfortowo jest cechą cywilizowanego człowieka - prawo wspomniane nie zabrania mylenia się i nazywania kogoś złym zaimkiem tylko nękanie, które praktykowane jest co najwyżej przez transfobów i tego typu indywidua.

Niemniej, skoro użyliśmy tak mocnych słów (sugerujących masowość) należy podać więcej przykładów, które udowodnią wszechogarniające zjawisko.

"Ograniczenie dot. wyrażania się" + tego rodzaju penalizacja równająca kogoś z pedofilami = terror.

John Spartan, you're fined 1 credit for violation for verbal morality statute.
 
Ostatnia edycja:
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Mało wam kurwienia nauki?

Pamiętacie Petera Boghossiana, jednego z trzech autorów, którzy w zeszłym roku strollowali przesiąknięte ideologią gender uczelnie, wysyłając absurdalne artykuły do zrecenzowania?



No więc wiecie - chcą go wyjebać z uczelni:
https://reason.com/blog/2019/01/07/peter-boghossian-portland-irb-hoax-griev
https://areomagazine.com/2019/01/05...ce-what-kind-of-university-is-portland-state/

Powód: naruszenie etyki badawczej.

Jeszcze nie skończyłem.

Odkrywca struktury DNA, noblista, James Dewey Watson, został pozbawiony tytułów naukowych w nowojorskim laboratoriom w Cold Spring Harbor, gdzie od 1968 roku piastował stanowisko dyrektora, potem prezydenta (1994), zaś od roku 2004 był dyrektorem honorowym placówki.

Powód: "rasizm".

Otóż na przestrzeni ostatniej dekady Watson kilka razy stwierdził (i ani razu nie wycofał się ze swoich wypowiedzi), że przedstawiciele ras rasy białej i rasy czarnej nie są statystycznie równi pod względem zdolności intelektualnych: https://dorzeczy.pl/swiat/89892/Nob...owych-Poszlo-o-kontrowersyjne-wypowiedzi.html

Wiecie, dlaczego lewica tak bardzo nie chce prowadzenia badań nad genami, IQ etc?

Nie chodzi wcale o "budzenie demonów nazizmu".

Lewica nie chce takich badań, ponieważ trudniej będzie wtedy spychać własne niepowodzenia na innych ludzi czy mityczny "system".

Murzyn zabił, bo wina białych.

Zabili Murzyna, bo policja jest rasistowska.


To są ulubione slogany (jedne z wielu) lewicowego mainstreamu. Tymczasem wyklęte przez nich badania przenoszą dużą część odpowiedzialności za konkretne czyny na sprawców.

Poza tym jak żyjesz w kraju rozwiniętym i zaczniesz do niego sprowadzać osobników o niskim ilorazie inteligencji, to w niedalekiej perspektywie czasowej polecą w dół wskaźniki makroekonomiczne.

I wtedy lewica znowu może twierdzić, że winny jest "system" i trzeba go zmienić.

Oto prawdziwy powód uciszania i blokowania ludzi takich jak Watson czy choćby Charles Murray, którzy mają na tyle odwagi, by głośno komentować te drażliwe kwestie.
 

Redrum

Active Member
702
182
Zostaną wpisane na listę przestępców seksualnych obok gwałcicieli i pedofilów.

No tak, bo lepiej powiedzieć jw. i wzbudzić u prawactwa syndrom oblężonej twierdzy zamiast stwierdzić, że zostali wpisani na listę przestępstw na tle seksualnym, która zawiera szeroki wachlarz przestępstw. Ja pierdolę...

"Ograniczenie dot. wyrażania się" + tego rodzaju penalizacja równająca kogoś z pedofilami = terror.

Ofiary stalinizmu zaśmiałyby się gorzko, ale wierz w co chcesz.
Jeżeli kara za złamanie NAPu to terror, to coś tu się ostro pokiełbasiło na tym forum.

Mało wam kurwienia nauki?

Nic takiego nie miało wyżej miejsca, więc z chęcią coś usłyszę konkretnego.

Powód: "rasizm".

Dokładnie - pieprzył głupoty godne gadki wujka Stasia na Wigilii, które nie przystoją naukowcowi. (zresztą przepraszał już i odżegnywał się od wypowiedzi co do inteligencji) Nie zgadzam się z tak srogą karą, ale to już jest w gestii wydziału/instytutu.

Oto prawdziwy powód uciszania i blokowania ludzi takich jak Watson czy choćby Charles Murray

Tak, jest to walka z bzdurami.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
zamiast stwierdzić, że zostali wpisani na listę przestępstw na tle seksualnym, która zawiera szeroki wachlarz przestępstw. Ja pierdolę...
Innymi słowami domagasz się normalizacji w przestrzeni publicznej kryminalizacji poczucia wstydu i potrzeby prywatności.

Za każdym razem system, którego celem jest stworzenie nowego, lepszego człowieka, szybko degenerował do totalitaryzmu. Była rasa panów, były homo sovieticusy, teraz lewica próbuje stworzyć perfekcyjnie tolerancyjne społeczeństwo, bez uprzedzeń, wstydu, prywatności, bez krytycznych opinii na tematy objęte politycznym tabu... Stawiam, że skończy się jak zwykle.
 

Redrum

Active Member
702
182
Innymi słowami domagasz się normalizacji w przestrzeni publicznej kryminalizacji poczucia wstydu i potrzeby prywatności.

Nie, nie mam opinii jak powinien być rozwiązana kwestia jawności przestępców różnego rzędu - po prostu nie rozpoznałem tematu.

Krótko: męskość i cnoty z tym związane to zło szkodliwe dla dzieci.

Kawador, ale czy Ty przeczytałeś chociaż fragmenty tego tekstu jak i samego dokumentu?

The APA guidelines understandably triggered a huge backlash

Tak, wśród konserwatywnej prawicy której ideologia widocznie zderzyła się brutalnie z rzeczywistością.

It isn't masculinity that causes pathological behaviors (such as the belief that a "real man" is violent). Bad behavior, on the part of both sexes, is learned behavior.

No tak, bo autorka niestety nie zrozumiała, że wizja męskości jest tworzona m.in. przez kulturę - a więc i wychowanie - i do tej skrajnej wersji męskości przypisuje się szkodliwe zjawiska nie męskości jako zbiorowi odmian takiej podstawy.

Masculinity and femininity represent the yin and yang of any romantic relationship and are crucial for lasting love. When they cease to exist, children suffer and families disintegrate.

Widocznie związki partnerskie są jakimś wyjątkiem pochodzącym z czarnej dziury - dzieci z takich związków nie mają wyraźnych różnic w jakości życia, o czym wspominałem w innym temacie.
A może autor tkwi w jakiejś mitologii konserwatywnej skleconej na potrzeby swoich wyznawców? (którą też wyznają szerokie środowiska konserwatywne, głównie w przypadku "krytyki" homoseksualizmu i związków partnerskich chociażby w Polsce)

They emphasize such absurd ideas as "gender role strain," defined as "a psychological situation in which gender role demands have negative consequences on the individual or others," and "gender role conflict," defined as "problems resulting from adherence to rigid, sexist, or restrictive gender roles, learned during socialization, that result in personal restriction, devaluation, or violation of others or self.”

Ach no tak, bo przecież zjawisko "babo do kuchni"/"bo zupa za słona" i zjawiska symetryczne to urojenia i wcale nie istnieją, to lewackie brednie - wcale nie obniżają jakości życia ofiar XD
Wcale nie istnieją związki, w których jedna ze stron zmuszona jest tkwić ze względów kulturowych.

wskazówki APA napisał:
Masculinity ideology is a set of descriptive, prescriptive, and proscriptive of cognitions about boys and men (Levant & Richmond, 2007; Pleck, Sonenstein, & Ku, 1994). Although there are differences in masculinity ideologies, there is a particular constellation of standards that have held sway over large segments of the population, including: anti-femininity, achievement, eschewal of the appearance of weakness, and adventure, risk, and violence. These have been collectively referred to as traditional masculinity ideology (Levant & Richmond, 2007). Additionally, acknowledging the plurality of and social constructionist perspective of masculinity, the term masculinities is being used with increasing frequency (Wong & Wester, 2016).

Nie wiem która część tej definicji uderza w rodzinę, ale z chęcią się dowiem. Nawiązując do "sprzeczności"....

When we report that some aspects of 'traditional masculinity' are potentially harmful, we are referring to a belief system held by a few that associates masculinity with extreme behaviors that harm self and others. It is the extreme stereotypical behaviorsnot simply being male or a 'traditional male' — that may result in negative outcomes. For example, people who believe that to be a 'real man' is to get needs met through violence, dominance over others, or extreme restriction of emotions are at risk for poor physical, psychological, and social outcomes (e.g., increased risk for cardiovascular disease, social isolation, depression relationship distress, etc.).

When a man believes that he must be successful no matter who is harmed or his masculinity is expressed by being sexually abusive, disrespectful, and harmful to others, that man is conforming to the negative aspects associated with traditional masculinity.

Wspomniana odpowiedź jest w PEŁNI spójna z tekstem wskazówek - wspomniana była różnorodność postaw męskości oraz wskazano na dominujący standard, a poprawka dotyczyła wąskiej podgrupy gdzie wspomniana tradycyjna męskość objawia się w wyraźnie negatywnych skutkach dla środowiska.

Dla leniwych spisałem wszystkie wskazówki by sprawdzić czy jest tu coś porażającego/kontrowersyjnego...

Psychologists strive to recognize that masculinities are constructed based on social, cultural, and contextual norms.

Psychologists strive to recognize that boys and men integrate multiple aspects to their social identities across the lifespan

Psychologists understand the impact of power, privilege, and sexism on the development of boys and men and on their relationships with others.

Psychologists strive to develop a comprehensive understanding of the factors that influence the interpersonal relationships of boys and men.

Psychologists strive to encourage positive father involvement and healthy family relationships.

Psychologists strive to support educational efforts that are responsive to the needs of boys and men.

Psychologists strive to reduce the high rates of problems boys and men face and act out in their lives such as aggression, violence, substance abuse, and suicide.

Psychologists strive to help boys and men engage in health-related behaviors.

Psychologists strive to build and promote gender-sensitive psychological services.

Psychologists understand and strive to change institutional, cultural, and systemic problems that affect boys and men through advocacy, prevention, and education.

Kurwa, najbardziej wyraźny z nich:

Psychologists strive to encourage positive father involvement and healthy family relationships.

Jeżeli to jest podważanie instytucji rodziny, to chyba ktoś się gwałtownie ze ścianą spotkał.

Nie jestem pewien czy rzucanie określeniem "pseudonauka" w dokument opublikowany przez prawdopodobnie największą na świecie instytucje naukową w dziedzinie psychologii i okraszony jebanymi 10 stronami bibliografii jest akuratne - liczę na inteligencję obserwujących temat.

Niemniej, z chęcią dowiem się co w tym dokumencie jest konkretnie pseudonaukowego.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Ale w tej pogadance skupia się na zmianach w kolejnych generacjach podręczników DSM (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders), pretensjonalnym sposobie ich powstawania, a nie swoich zabawach z Charakterami. Więc w sumie, nie ma znaczenia, co o jego pobocznych aktywnościach sądzą jacyś postronni ludzie, a informacje jakie na powyższym spotkaniu przytacza.

Nie jest to zresztą jakaś wiedza tajemna, bo już na angielskiej wikipedii znajdziemy część podobnych zarzutów w sekcji poświęconej krytyce tego podręcznika.

Im dalej w las, tym trudniej traktować serio takie źródło "naukowe", które patologizuje normalność, aby ją zmedykalizować.
 
Do góry Bottom