- Admin
- #821
- 6 985
- 15 153
Nie zmienia to faktu, że same gry były jakoś tam zabezpieczone przed kopiowaniem, o ile pamiętam. To, czy wówczas istniała ochrona prawna, czy nie, nie ma znaczenia w obliczu tego, że stan faktyczny zabezpieczał interesy wydawcy i autorów (zabezpieczenia nie do przejścia dla zwyczajnego gracza).
No właśnie. Jak sobie zabezpieczysz, to będziesz mógł kontrolować jak inni używają soft. Nie potrzeba do tego instytucji IP. Jeszcze lepiej, jak będziesz uruchamiał soft na swoim fizycznym serwerze, do którego ma dostęp tylko właściciel (fizycznej maszyny). Proszę bardzo. Choć do czasu, aż ktoś tego zabezpieczenia nie przełamie.
Proponuję ożywić temat i stąd prośba: napisz o tych nowych modelach biznesowych, które jak twierdziłeś wcześniej, nie opierają się o IP, a gwarantują twórcy wyższe dochody.
Podałem już jeden przykład - Spotify. Dla wielu małych i niezależnych to jest obecnie źródło dochodów, którego kiedyś nie mieli. Dla Taylor Swift już nie, bo ona jest przedstawicielem tej jakże wąskiej grupy prawdziwych beneficjentów IP.
Modele biznesowe funkcjonujące w świecie FOSS (pomijając oparcie części licencji FOSS na copyrightach).
Wszystkie komplementarne sposoby zarabiania na tym, że jest się znamy/lubianym/sławnym - opierające się o dobrowolne umowy, a nie sztuczny monopol prawny.
Wszystko, czego jeszcze nie wymyślili różni przedsiębiorcy, którzy chcieliby odnaleźć się w nowej sytuacji. Krytyka IP (czy abolicjonizm wręcz) to nie jest coś w rodzaju "konstruktywnego wotum nieufności", gdzie moja racja zostanie uznana wtedy, gdy zaproponuję jakieś alternatywne rozwiązania do obecnie obowiązujących (tutaj przykład abolicji niewolnictwa - był to słuszny ruch niezależnie od tego, czy abolicjoniści znali nowe sposoby uprawy i zbioru bawełny bez niewolników).