- Admin
- #801
- 6 985
- 15 153
Po prostu uważam, że wolność osobista kończy się w miejscu, kiedy robi to komuś krzywdę.
I świetnie. Ale, gdy ja gwałcę czyjeś "prawa" autorskie, to nikomu nie dzieje się krzywda. Żaden autor na świecie nie jest w stanie stwierdzić, że właśnie jest "krzywdzony". Kopiowanie nie jest wyrządzeniem nikomu krzywdy. Użycie dzieła (idei) nikogo nie krzywdzi, chyba że jest to idea jak komu wyrządzić krzywdę. Przez naruszenie IP nie dzieje się żadna krzywda, ba nawet to naruszanie nie jest odczuwalne przez kogokolwiek. Kuriozalnym znajduję koncept, że podzielenie się z kimś ideą może być krzywdzące - wszakże obaj jesteśmy po tym procesie bogatsi o ideę.
Fakt, że komuś jest smutno, bo myślał, że dostanie ode mnie kasę, a nie dostał, to nie jest krzywda. On miał zupełnie nieuzasadnioną nadzieję, że przez sam fakt, że coś stworzył, a inni z tego skorzystali, powstaje materialne zobowiązanie. Nie powstaje. Sam sobie wyrządził krzywdę.
naruszeniem wolności tego autora
Nie, autor ma wolność zachowania swej idei w głowie, albo podzielenia się ze wszystkimi. Gdy wybierze bramkę numer 2, nie da się już tego cofnąć.
ich warunki należy uszanować.
Wcale nie. Ja chciałbym, aby każdy, kto napisał coś na tym forum, pocałował mnie w pierścień. Uważam, że należy to uszanować, bo tak chcę. Autor może sobie chcieć, co tam zechce, problem w tym, że jego żądania muszą mieć uzasadnienie. Stworzenie czegoś (a faktycznie przetworzenie często rzeczy istniejących) nie daje mu żadnego prawa do posiadania zachcianek, które trzeba uszanować. Znaczy, zachcianki może mieć dowolne, ale nie oznacza to, tak będzie.
Przyczyną buntu nie jest to, że autorzy to kułactwo i burżuazja, tylko to, że skoro można płacić albo mieć za free, ludzie wolą mieć za free.
Problem w tym, że zaprezentowana tu alternatywa (czyli nie będziemy płacić, ma być free) jest fałszywa. Okazuje się, że tak nie jest - znane są badanie, że piraci są najlepszymi klientami. Każdy z nas ma takie doświadczenia - ja od czasów Napstera do 2013 roku na muzykę nie wydałem nic, bo byłem bardzo sprawnym muzycznym piratem. Teraz wydaję te skromne 120 zeta rocznie, bo pojawił się serwis, który oferuje to, czego oczekuję w bardzo przystępnej cenie. Ten model biznesowy wygrał w rynkowym starciu o mnie. Podobne rozwiązania działać będą przy braku praw autorskich (i inne, które wymyślą przedsiębiorczy ludzie).
OK, załóżmy że najwięcej hajsu artysta by miał, gdyby rozdawał swoją robotę za friko, ale np. kasował milion dolarów za stawanie do selfie z fanami. Czy gdyby mimo tego wolał wystawić swoje obrazy na aukcję lub grać biletowane koncerty, uważasz, że nie ma do tego prawa, albo że publika olać jego wolę, bo wie lepiej, co dla niego dobre?
Nie musimy tego zakładać, bo to wiemy: https://www.miasik.net/archive/2009/03/z-czego-zyja-gwiazdy/
Natomiast mają prawo ze swoimi dziełami robić co chcą. Nie mają jednak prawa decydować, co inni robią z ich dziełami, gdy już je puszczą w świat. Tak, jak ja nie mam prawa decydować, co ty robisz, np. wieczorami. A przecież, jako właściciel tego forum, mógłbym sobie rościć prawo do interesowania się życiem swoich userów i domagać się uszanowania się tego prawa. Wszakże jestem specjalny.
Tak jest, ale nieliberalnie i niesprawiedliwie jest korzystać z jego pracy na innych zasadach, niż zaproponował.
Zgadza się. Tyle tylko, ja nie zmusiłem nikogo do wykonania tej pracy. Nie ja zgadzałem się na proponowane zasady. Została wykonana i czy ja z niej pośrednio skorzystam, czy też nie, nic nie zmieni. Tak jak lekarz, który mnie wyleczy nie może domagać się tantiem za moje zdrowe życie (tylko za leczenie), choć mogę wtedy zostać milionerem, a on nędzarzem, co może wydawać się niesprawiedliwe, wszak to on zapewnił mi zdrowie, a pośrednio i dostatek. Należy się płaca za pracę. Nie należy się płaca za idee.
Nie mam też nic do tych, którzy sobie tego nie życzą i którym takie coś nie robi. Jak autora nie podnieca, że został spiratowany, to ja bym został na pozycji "jego prawo" niż tłumaczył, jaki z niego ignorant.
Ale mnie nie obchodzi samopoczucie autorów (tak, prawa autorskie to trochę takie artystyczne welfare, niestety), tylko chcę dyskutować o faktach. Fakty są takie, że piractwo jest miarą sukcesu, a jak ktoś jest z tego powodu nieszczęśliwy, to jest idiotą (i ignorantem) i nie jest mi go żal. Jest idiotą także wtedy, gdy widząc duże piractwo myśli, że gdyby go nie było, to ci wszyscy ludzie zapłaciliby mu pieniądze.
IP jako prawnie usankcjonowany, stworzony i egzekwowany anty-rynkowy monopol nie jest ani liberalne, ani sprawiedliwe. Nie ma żadnego moralnego usprawiedliwienia.
Dobra, możemy się jeszcze przepychać, ale idzie weekend, więc polecam poczytać, co przez dekadę na ten temat napisałem czy znalazłem: https://www.miasik.net/archive/category/infoanarchizm/