Hitch
悟
- 3 220
- 4 877
No, idąc tym tokiem myślenia, to każdy może wszystko każdemu zrobić, o ile wcześniej nie podpisał papieru, że się zrzeka takiej opcji
Nie może. Informacje śmigają po świecie "niedotykalnym". Robienie innym rzeczy np. pobicie, morderstwo, kradzież to realne, fizyczne czynności. Nie potrzebujesz umowy z nikim, żeby było wiadomo, że twoja własność jest twoja i nie uznajesz agresji na nią. Informacji nie możesz dotknąć, ani chwycić - nie możesz jej mieć. Rozróżnianie świata materialnego i niematerialnego to elementarna kwestia, która pomaga zrozumieć naturę własności.
Nie dyskutujemy przecież o info w rodzaju "Anka jest ładna" czy "dzisiaj środa". Mówimy tu o dziełach, czyli tworach dość skomplikowanych i wyróżniających się oryginalnością
Ale każda informacja jest właśnie tego typu informacją. Jej oryginalność i złożoność to kwestie czysto subiektywne. Sama litera A jest tyle samo warta co cała książka (jako informacja, nie przedmiot). Dla jednego napisanie jej może być tak samo trudne, co dla drugiego i nie wolno wmawiać ani jednemu, ani drugiemu, że źle ocenia swój wysiłek. Ale oni też nie mogą narzucać na innych obowiązku opłaty tego wysiłku.
gdyby było jak piszesz, nie obowiązywałaby nas Konstytucja, obowiązki podatkowe, składki ZUS, obowiązek szkolny, etc
Całego zło tego świata polega na tym, że właśnie NIE jest tak jak mówię, że powinno być. Nie ma wolności, jest jedna chujnia. Ja leję na to jak prawo to postrzega, bo nikt się mnie nie pytał, czy to prawo ma tak wyglądać. Z nikim nie podpisywałem umowy na przestrzegania tego prawa. Piszę z pozycji liba.
Nie przestaje, ale dla szkody nie ma to żadnego znaczenia. Choćby moralnej - autor może nie chcieć publikacji czegoś, albo może po prostu chcieć, żeby za żadne skarby to coś nie trafiło w ręce jakiegoś Zenka.
Ma ogromne znaczenie dla szkody, gdyż zachodzi ona wtedy, kiedy ktoś w wyniku agresji traci jakąś swoją własność. Jeśli autor nie chce publikacji czegoś to niech tego nie publikuje. Internet to ziemia niczyja, w dodatku zawieszona w niematerialnym świecie. Wszystko co tam trafia, technicznie nie ma właściciela. Jak tam trafiło - to już problem autora. Jeśli podpisał z kimś umowę o niekopiowanie - niech ściga jego. Ale ci co powielili ową kopię w dalszej kolejności nic autorowi nie zrobili.
Ostatnia edycja: