- Moderator
- #601
- 3 591
- 1 504
To jest kwestia tego, co kto c lubi. "Właściciel" koncesji na taksówkę walczy z "nieuczciwą" konkurencją, "właściciel" informacji walczy z jej kopiowaniem używając słowa "kradzież". Oba takie same "właściciele"
a) liczby, cyfry i litery są w powszechnym obiegu i nigdy nie były chronione więc trudno nagle zacząć to robić gdy wszyscy ich używają od tysiącleci.
b) najważniejsze - losowe cyfry są tylko jednostakami pojęciowym, ale nie dziełem czy utworem (definicja ku pomocy, za nieszczęsną ustawą - "każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia)
Naprawdę trzeba to non stop sprowadzać do absurdu?
https://libertarianizm.net/threads/muza.598/page-69#post-123455Hmm myślałem, że twierdzisz iż można przypadkowo wygenerować ciąg który jest cudzym utworem (dajmy na to "Damą z łasiczką"). Jeżeli chodzi o fakt użycia takich samych cyfr, bądź liter alfabetu - to jest to zarzut bez sensu, z dwóch powodów
a) liczby, cyfry i litery są w powszechnym obiegu i nigdy nie były chronione więc trudno nagle zacząć to robić gdy wszyscy ich używają od tysiącleci.
b) najważniejsze - losowe cyfry są tylko jednostakami pojęciowym, ale nie dziełem czy utworem (definicja ku pomocy, za nieszczęsną ustawą - "każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia)
Naprawdę trzeba to non stop sprowadzać do absurdu? Po co posługiwać sie nierealnymi konstruktami skoro piszesz, że istnieje "nieskończenie wiele" takich możliwości, a każde dzieło zawiera sie w liczbie PI. Zatem pytam - pokaż realny przypadek naruszenia praw autorskich przez fakt przypadkowego wygenerowania cudzego utworu?
Nie znam takiego przypadku i nie umiem przestać się dziwić, że twierdzicie iż jakieś zjawisko w PA jest powszechne ale nie znacie realnego przypadku jego zaistnienia - (sprzedaż działki na księżycu która nie należy do sprzedawcy, losowe wygenerowanie ciągu trzech cyfr, zawłaszczenie przez PA światła słonecznego itp) Takie koncepcje nigdy nie zaistniały w żadnym PA na świecie - mimo to non stop twierdzicie, że PA do nich prowadzi. Całkowity bezsens. Pokaż gdzie?
Ale ten aspekt będzie stale obecny - idee nie mogą być wolne, skoro stanowią integralne części dzieła chronionego PA. W teorii, jeśli jesteś właścicielem przedmiotu materialnego - każdy jego atom stanowi również Twoją własność. Gdy przykłada się tę samą konstrukcję własności do przedmiotów niematerialnych, rodzą się absurdy, bo wiele utworów może składać się z tych samych elementów.Zaś gdybyś ty czytał co napisałem - zobaczyłbyś, że jest to aspekt PA którego nie bronię i nie zgadzam się z nim. W dalszej części poprzedniego posta napisałem nawet, że żałuję iż idee nie są całkiem wolne. Jednocześnie dalej napisłaem też, że wg mnie ta akurat strona czyli korzystanie z cudzego utworu do zrobienia swojego jest tylko ułamkiem malutkim piractwa.
To tak nie działa. W końcu wykonanie piosenki przez zgarniętego grajka nie było tą samą realizacją idei co wykonanie na płycie Beatlesów. Zresztą nawet skopiowanie płyty Beatlesów jest już inną realizacją idei ich utworu. Do każdego utworu można dodać sekundę szumu z przodu i z tyłu no i będziemy mieli zupełnie inną ideę.Mylnie utożsamiasz utwór z ideą i jest to fałsz. Bardzo wymierny - idea nie kosztuje i wcale realizowana być nie musi. Mogę mieć ideę akapu? Mogę. Ale jak Patri Friedman ją zrealizuje w postaci Seasteadu, aby na nim zamieszkać będziesz musiał zapłacić.
Akap - idea (nic nie kosztuje)
Seastead - realizacja idei - odpowiednik utworu - aby z niego skorzystać musisz ponieść koszt.
Gdyby taki komputer powstał, wtedy podobne do ciebie typki postulowałyby jego zniszczenie, bo przecież odbiera pracę i pozycję z nią związaną człowiekowi a jego talent, artyzm, kunszt, pracę, inteligencję i indywidualność czyni trywialnymi jak pracę mięśni sprzątacza. A sztuka i tworzenie dzieł artystycznych przecież ma pozostać pracą nieporównywalnie wyższą, trudniejszą oraz ma dawać powszechny szacunek, kupę admiratorów i innych fapowaczy. O ile wyręczenie człowieka przez maszynę sprzątającą jest w porządku, o tyle wyręczenie go w pracy twórczej byłoby odebrane jako atak na jego człowieczeństwo i specjalny status. To jest zresztą temat A.I. - co jeśli powstaną roboty zdolne do tego, co do tej pory było dostępne jedynie ludziom? Może trzeba będzie zabronić tworzenia takich robotów, aby nie profanowały pracy artystów?Dla Ciebie wszystko jest liczbą lub "informacją" która jest z liczbą tożsama. Faktycznie liczby same w sobie nie są podstawą własności. Lecz tutaj tkwi kość niezgody między nami i wg mnie zasadniczy błąd Twojego rozumowania - bo zanim owa liczba powstanie konieczne jest jeszcze coś. Artyzm, kunszt, praca, koszt, inteligencja, indywidualność i wysiłek - te rzeczy z liczbami nie mają nic wspólnego. Gdybyś miał rację zamiast wyprodukować utwór starczyłoby zapisać dowolną liczbę - i stałaby się ona utworem. Koszt wyniósłby zero lub prawie zero - istniałby generator który wytwarzałby dzieła z zestawu liczb i już. Jednak tak to sie nie odbywa, zawsze zaczyna sie od pomysłu, pracy i związanych z tm kosztów. Zawsze potrzeba indywidualności i człowieka.
Pitagorejczycy sądzili inaczej. Wszystko jest liczbą, jeżeli do liczby da się sprowadzić. I co teras? Niby czemu mamy wierzyć Twojej intuicji a nie ich?Mylisz się i to zasadniczo - utwór to nie przypadkowa liczba, zresztą to w ogóle nie jest liczba. Fakt, że można go na liczbę zamienić nie ma tu żadnego znaczenia. Aby zrobić kopię potrzebujesz utworu, sama liczba jest nic niewarta bo - jak sam zauważyłeś słusznie - liczba jako taka może być właściwie dowolna, zależnie od użytego przekształcenia.. Utwór nie jest liczbą, nie jest nią nawet wtedy gdy da się go zapisać w postaci liczb.
Ależ artysta to po prostu generator liczb - jak każdy inny, kto operuje na przedmiotach niematerialnych. Wygenerował? To wygenerował. Jeśli chciał, aby jego praca była chroniona prawami własności, powinien zostać rzeźbiarzem, bo malarzy przecież też kopiują (fałszują) - i to nie cyfrowo. Jeśli wolność fałszerza bazgrzącego kopie jakichś oryginałów miałaby być zagrożona, to proponuję symetrycznie ograniczyć wolność autora oryginału. Zabronić w ogóle jakiejkolwiek twórczości - pełny ikonoklazm - i będzie spokój z tym całym bólem dupy dotyczącym praw autorskich. Nikt nie będzie kopiował niczyich dzieł, bo nie będzie żadnych dzieł. Albo wszyscy będą mogli robić dowolne rzeczy ze swoimi farbkami, strunami czy twardymi dyskami, albo nikt nie będzie mógł robić żadnych. Domagasz się, aby zniszczyć komuś reprodukcję albo cyfrową kopię "twojej" pracy a jego samego ścigać? OK, zniszczymy je, ale wraz z "Twoim" oryginałem i Ciebie też pościgamy. Reszta rozwiązań jest niesprawiedliwą niekonsekwencją i arbitralnym faworyzowaniem wybrańców, zazwyczaj w postaci RIAA, ZAIKS i innych takich.Pośrednio pokazuje to niemożność podania przykładu wytworzenia utworu z liczb - Pachelbel zapewne wpadł na utwór przypadkiem, ale to nie znaczy że da się przypadkiem wygenerować automatycznie cudzy utwór. Bo ktoś musi na niego wpaść. Nie generator tylko artysta.
Masz problem z rozumieniem
ma pozostać pracą nieporównywalnie wyższą,
Sprzątaczowi zgadzasz sie zapłacić za pracę (ok efekt pracy ale niech będzie że jestem procesualistą, nie przeszkadza mi to) mięśni tak? Czemu twórca ma być gorszy i nie chcesz mu płacić za rezultat pracy umysłu? Bo w pierwszym przypadku rezultat nie jest liczbą a w drugim można go zapisać liczbowo? Nie widzę różnicy.
Jeżeli się z czymś nie zgadzam, automatycznie twierdzisz, że ja tego nie rozumiem. Nieprawda po prostu nie zgadzam sie na twoje widzenie rzeczy, które uważam za brak odwagi cywilnej do przyznania się że jazda na cudzym jest nie w porządku.
Sądzę, że stąd, iż ja mam całkiem niezły wgląd w sposoby myślenia różnych ludzi, a nie tylko w swój własny. Co więcej - miałem i wciąż funduję sobie niezłą wprawkę w postaci filozofii - uprawianej przez naprawdę odmiennych osobników, których czytam, podpatruję ich warsztat, obserwuję z czego się składa i wyciągam na jego temat wnioski, starając się ocenić jego przydatność w różnych kwestiach. Każdy ma jakąś "martwą strefę", jest ślepy w pewnym zakresie i nie sprawdza się w jakichś zastosowaniach ze swoimi schematami myślenia. I albo może zorientować się w jakich to "rewirach" jest nogą i starać się w nich podciągnąć, obserwując jak robią to inni, pod tym względem naturalnie utalentowani albo krzyczeć, że ma w dupie autorytety i swego zdania nie zmieni. A to ostatnie nie jest moją postawą, więc podejrzewam, że to nie ja mam problemy z rozumieniem.Nie mam żadnego problemu - czemu akurat ja mam go mieć a nie Ty? Skąd wiadomo kto ma problem?
No właśnie. To jest właśnie laborystyczna teoria wartości, która po procesualistycznemu uznaje, że praca ma wartość ze względu na nią samą i jej wykonanie, że liczą się wysiłki, trud i udział - że za to trzeba wynagradzać. Tym zafiksowaniem na działaniu żyła klasyczna ekonomia i Marks - praca jest nośnikiem wartości i im ktoś więcej jej wkłada, tym więcej coś jest lub powinno być warte. Ale przyszli niedobrzy, marginalistyczni rezultatyści i zauważyli, że nawet rzeczy, nad którymi nikt nie pracował są coś warte a z drugiej strony są też takie, nad którymi pracowano bardzo długo, ale nie są wiele warte, więc to nie pracy zawdzięczają swą równowartość. I się skończyła złota era ekonomicznych procesualistów, zapanował paradygmat rezultatystów z ASE. Przynajmniej wśród kumatych.Nie wyższą. Taką samą. Idealnie taką samą. Sprzątaczowi zgadzasz sie zapłacić za pracę (ok efekt pracy ale niech będzie że jestem procesualistą, nie przeszkadza mi to) mięśni tak? Czemu twórca ma być gorszy i nie chcesz mu płacić za rezultat pracy umysłu?
Przestań opowiadać głupoty. Oczywiście, że widzisz różnicę, skoro jesteś sam w stanie ją w jakiejś formie wyszczególnić, chociażby tak jak zrobiłeś to w powyższym zdaniu. Po prostu wolisz ją zbyć i zignorować, uznając, że taka różnica nie jest wystarczająco poważna albo i tak powinna ugiąć się pod Twoim moralnym postulatem traktowania wszystkich "działaczy" jednakowo. Komu Ty tu chcesz wcisnąć kit? Jeśli tylko sobie samemu, by utrzymać się przy swoim pierwotnym zdaniu to OK, Twoje złudzenia - Twoja sprawa, ale to już się baw bez mojego udziału.Bo w pierwszym przypadku rezultat nie jest liczbą a w drugim można go zapisać liczbowo? Nie widzę różnicy.
Nie wyższą. Taką samą. Idealnie taką samą. Sprzątaczowi zgadzasz sie zapłacić za pracę (ok efekt pracy ale niech będzie że jestem procesualistą, nie przeszkadza mi to) mięśni tak? Czemu twórca ma być gorszy i nie chcesz mu płacić za rezultat pracy umysłu? Bo w pierwszym przypadku rezultat nie jest liczbą a w drugim można go zapisać liczbowo? Nie widzę różnicy.
Ja też posiadam troszkę lasu o który dbam. Wprawdzie nie w hektarach ale skromne 20 arów. @MaxStirner Również liczę od Ciebie też na jakąś skromną zapłatę, za ten O₂ którym oddychasz.Ja posiadam 4 hektary lasu
Nie rób zdjęć wieży Eiffla nocą, a przez całą dobę - brukselskiemu Atomium, zwłaszcza jeśli chcesz pochwalić się nimi na Facebooku - zaalarmował portal informacyjny EUobserver specjalizujący się w tematyce unijnej. Powodem są prawa autorskie chroniące budynki lub... ich oświetlenie.
Okazuje się, że tak samo chronione są gmachy Parlamentu Europejskiego zarówno w Brukseli, jak i w Strasburgu. Publiczne pokazywanie ich zdjęć - chociażby na stronach internetowych europosłów - może być niezgodne z prawem.