Piractwo to kradzież?

MaxStirner

Well-Known Member
2 775
4 721
Kto w tym układzie jest leniem to kwestia względna. Mieszanie do tej dyskusji idiotyzmów w stylu "nie wolno ci ugotować pierogów według cudzego przepisu", "możesz zawładnąć energią na słońcu" to celowy manewr - z braku argumentów sprowadza się wszystko do absurdu stale. Nie dziwi mnie to, zgodnie z logiką socjalistów wszystko co moje jest ich, a jak im nie dasz i tak sobie wezmą sami.

Cytat z warunków Youtube:

8. Prawa, na które użytkownik udziela licencji
8.1 Przesyłając do YouTube lub zamieszczając w jego witrynach Treści, użytkownik udziela:

  1. YouTube nieograniczonej terytorialnie, niewyłącznej, bezpłatnej, zbywalnej licencji (z prawem sublicencji) na korzystanie z Treści, powielanie takich Treści, ich rozpowszechnianie, opracowywanie na ich podstawie utworów zależnych, ich wystawianie bądź wykonywanie w związku ze świadczeniem Usług i prowadzeniem działalności YouTube, w tym m.in. do promowania i rozpowszechniania Usług w części lub całości (wraz z utworami zależnymi) niezależnie od formatu nośnika i sposobu przekazywania materiału;
  2. każdemu użytkownikowi Usług - nieograniczonej terytorialnie, niewyłącznej, bezpłatnej licencji na dostęp do jego Treści za pośrednictwem Usług oraz na korzystanie z takich Treści, ich powielanie i rozpowszechnianie, opracowywanie na ich podstawie utworów zależnych, oraz ich wystawianie bądź wykonywanie w ramach zespołu funkcji oferowanych przez Usługi oraz w granicach dozwolonych na podstawie niniejszych Warunków.
Dla mnie owa licencja jest jasna - możesz robić powyższe rzeczy w ramach Youtube - na przykład osadzać wideo na innych serwisach, nikt nigdy nie twierdził, że wolno korzystać z treści YT poza tym serwisem. Ale dla IP komunistów każda wymówka która oszczędza im kosztów własnych jest ok byle zapłacił kto inny.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Mieszanie do tej dyskusji idiotyzmów w stylu "nie wolno ci ugotować pierogów według cudzego przepisu", "możesz zawładnąć energią na słońcu" to celowy manewr - z braku argumentów sprowadza się wszystko do absurdu stale.
Sorrasy, ale nie widzę większej różnicy między "nie wolno ci ugotować pierogów według cudzego przepisu" a "nie wolno Ci zamieszczać zdjęć Atomium by night, bo zdjęcie zawierałoby cudzy przepis na oświetlenie obiektu". Rzeczywistość sama sprowadza się do absurdu, gdy się stosuje "własność intelektualną" - nie trzeba jej w tym pomagać.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Kto w tym układzie jest leniem to kwestia względna. Mieszanie do tej dyskusji idiotyzmów w stylu "nie wolno ci ugotować pierogów według cudzego przepisu", "możesz zawładnąć energią na słońcu" to celowy manewr - z braku argumentów sprowadza się wszystko do absurdu stale. Nie dziwi mnie to, zgodnie z logiką socjalistów wszystko co moje jest ich, a jak im nie dasz i tak sobie wezmą sami.

"Celowy manewr" uknułem, stan absurdalny i nierzeczywisty... Rzeczywistość chyba była szybsza :)

Ostatecznie dochodzenie wykazało jednak, że pierogi nie nosiły znamion szczególnie różniących się od tych, które od lat powszechnie znane są w tradycji i kulturze.

- jak widzisz, nic nie stoi na przeszkodzie uznaniu przepisu na pierogi za utwór i można w tej sprawie przeprowadzać "dochodzenie" :) Nie trzeba się tego wstydzić, to jest właśnie IP. Że jest to instytucja absurdalna, to przecież piszę o tym od początku...

Cytat z warunków Youtube:

Nie ma problemu, nie będę kruszył o to kopii, napisałem w trybie przypuszczającym.



Widzisz - IP fani mają tę cechę, że unikają argumentów niewygodnych. W tej dyskusji aspekty wyraźnie potraktowane milczeniem były dwa:

1) Czy IP to rodzaj własności? Jeśli tak, to co o tym decyduje? Jak ta własność powstaje? Dlaczego mamy nie mówić o "własności" koncesji na taksówkę? Kiedyś próbowałeś się do tego odnieść, ale chyba spasowałeś. Strasznie kozaczysz, że infoanarchizm to antywłasnościowe działanie "zgodnie z logiką" socjalistów a uzasadnienia tej tezy unikasz.

2) Czemu koledzy wyżej nie mogą sobie rościć praw do zapłaty za "rezultat" ich pracy w postaci tlenu z lasu?

Raczej nie okopuję się w swoich poglądach i jestem otwarty na argumenty.
 
Ostatnia edycja:

Mission

New Member
20
23
Kiedyś mój znajomy użył ciekawego argumentu, że tzw. "własność intelektualna" zawsze stoi w sprzeczności z prawem własności.
Przykładowo, jeśli posiadasz na własność jakiś surowiec, np. żelazo i ktoś nagle odkryje, że z metalu można zrobić np. podkowę, to prawo chroniące jego "własność intelektualną" spowoduje, że nie będziesz mógł legalnie zrobić ze swojego żelaza takiej samej podkowy.

Pytanie więc co jest nadrzędne? "Własność" czy "Własność intelektualna"? :)
 
Ostatnia edycja:
A

Antoni Wiech

Guest
A tak a propos, są jakieś bezpieczne miejscówki na postawienie takiego piratebaya? Znam jedną stronę polską terrentową i stoi ona od lat. Serwery wskazywały na USA, teraz n Holandię.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 775
4 721
No własnie kilkakrotnie się chwalili, że ich wyłączyć sie nie da bo mają liczne backupy w różnych miejscach więc zobaczymy. O ile nie zamkną adminów, a tylko serwery to postawienie wszystkiego z powrotem może się udać. Gorzej jeśli ich dorwali..
 

tolep

five miles out
8 576
15 476
E, wyszukałem sobie to i owo w torrentz.eu i widzę że wszystkie strony poza tpb działają. A i tpb pewnie wróci.

btw. dzisiaj pierwszy raz klikając w linka na stronach okołotorrentowych ujrzałem otwartą w tle kartę z reklamą nie jakiegoś showupa czy seksrandek, nie buków i nawet nie tego świra od opcji binarnych. Pojawił się mianowicie poważny zawodnik... Aliexpress :)
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 775
4 721
Trudno powiedzieć, czy to zmartwychwstanie czy jedynie cache/reupload starej bazy i jak długo to będzie działać.
W każdym razie coś się dzieje. Blacklisty dostawców z USA i UK rzekomo już blokują ten adres więc chyba coś jest na rzeczy. Warto zaglądać bo z godziny na godzinę dodają więcej funkcji.
https://oldpiratebay.org/
https://thepiratebay.cr/ Uwaga fake, podszywają się więc uważać bo nie wiadomo jakie zamiary, ale torrenty działają
Poza tym..
BITTORRENT INC WORKS ON P2P POWERED BROWSER
http://torrentfreak.com/bittorrent-inc-works-p2p-powered-browser-141210/
 
Ostatnia edycja:

Mission

New Member
20
23
Jeśli na chwilę przymkniemy oko na fakt, że ta cała ESA finansowana jest z grabieży podatkowej - to moim zdaniem akurat przykład z kometą pokazuje, że jednak można uzyskać przewagę nad konkurencją bez angażowania aparatu państwa w ochronę tzw. "własności" intelektualnej.

Tak jak napisano w artykule - wstrzymują się z publikacją materiałów, by mogli jako pierwsi dokonać odkryć naukowych. W tym akurat nie widzę nic złego. Na tej samej zasadzie prywatnym firmom może opłacać się inwestować w badania naukowe, by jako pierwsze mogły wprowadzić nowoczesny produkt na rynek i tym samym uzyskać przewagę nad konkurencją (bez żadnej ochrony patentowej i innych podobnych bzdur).

W przypadku tej komety zachodzi jednak pytanie, czy moralne jest blokowanie dostępu do wiedzy, gdy została ona zdobyta za pieniądze publiczne :)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
W przypadku tej komety zachodzi jednak pytanie, czy moralne jest blokowanie dostępu do wiedzy, gdy została ona zdobyta za pieniądze publiczne :)
Moim zdaniem jest to niemoralne. Wyjątek może być jedynie dla wojska, wywiadu i kontrwywiadu. Tak długo jak nie będzie prywatnych armii, to inaczej się nie da.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 870
12 258
Bardzo interesujące jest obserwowanie krajów, które wprowadziły ostre rozwiązania antypirackie. Przykładowo Japonia jest takim krajem i niestety jest to również kraj, gdzie obserwowano drastyczne spadki przychodów rynku muzycznego.


Inny "antypiracki" kraj to Norwegia. W lipcu 2013 roku w tym kraju weszło w życie prawo, które dało posiadaczom praw autorskich dodatkowe możliwości ścigania piratów i monitorowania naruszeń w sieci. Co ciekawe, spadek poziomu piractwa zaobserwowano w Norwegii już w latach 2008-2012, a więc przed zaostrzeniem prawa. Mimo to niektóre organizacje starały się przekonywać, że to właśnie prawo pokonało piractwo.
(...)
Pozostaje odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób ta "eliminacja piractwa" wpłynęła na przychody przemysłu nagraniowego?


W 2009 roku przychody tego przemysłu w Norwegii wynosiły 592 mln koron norweskich. W roku 2014 wynosiły 603 mln koron, a więc niewiele więcej. Co ciekawe, przychód w roku 2014 jest niższy niż w 2013, a gdyby dodatkowo wziąć pod uwagę inflację.


http://di.com.pl/news/51375,0,Norwe...o_ale_przychody_z_nagran_stoja_w_miejscu.html
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Obecne religie są laborystycznoteoriowartościowe.

Piractwo zastanawia nie tylko prawników – teolodzy również dyskutują
03.02.2015 12:34
Pobierania materiałów naruszających prawa autorskie w wielu krajach bywa dopuszczalne z punktu widzenia prawa. Legalność nie oznacza jednak, że czyn jest moralnie słuszny. Zagadnienie piractwa jest poruszane także w kręgach religijnych – turecki Diyanet wyraził już opinię z punktu widzenia Islamu. W innych religiach trwa wielopoziomowa dyskusja.

Najwyższy organ kierujący religią w Turcji odpowiedział na pytanie wierzących, czy mogą oni pobierać materiały objęte prawami autorskimi z nieautoryzowanych źródeł nie naruszając zasad islamu. Fatwa wyjaśniająca kontrowersje wokół pobierania różnych treści bez pozwolenia twórców mówi jasno, że czyn ten jest zabroniony. Uzasadnieniem decyzji jest szacunek dla pracy.

Prorok podkreślał wagę zapłaty za czyjąś pracę przy wielu okazjach [...] a wraz z rozwojem techniki praca ludzi pojawia się w bardziej zróżnicowanych formach – ustalili teologowie. W obliczu tego bogacenie się na pracy innych byłoby niesprawiedliwe, więc niezgodne z drogą, po której powinni podążać wierzący. Takie niesprawiedliwe działania są nie tylko przejawem uzurpowania sobie nowych praw przez jednostki, ale również zniechęcają ludzi pracujących w tych sektorach do tworzenia nowych dzieł. To naruszenie prawa publicznego w szerszym znaczeniu.

Islam nie jest jedyną religią, w której toczy się debata na temat naruszania praw autorskich w nowej, cyfrowej rzeczywistości. Katolicki portal Crux, na którym wiele osób szuka rozwiązania dylematów moralnych, postawił czytelny znak równości między piractwem i kradzieżą. Jedna z czytelniczek zapytała na jego łamach, jak może pogodzić swoją karierę pisarską z tym, że jej chłopak notorycznie pobiera różne rzeczy z pirackich źródeł.

Nowością jest jednak dalsza część odpowiedzi – ustalenia wewnątrzzwiązkowe z misją edukacyjną. Lisa Miller, która odpowiedziała na pytanie pisarki, zaproponowała, by za każdym razem, gdy zamiast pobrać film kupią go legalnie, wrzucili kilka centów do słoika. Gdy słoik będzie pełny, będą mogli wydać zebrane pieniądze na coś dla siebie – na przykład romantyczną kolację. To może pokazać im, jak czują się autorzy dzieł, kiedy dostatecznie dużo osób zapłaci za ich pracę.

Nie wszyscy są jednak zgodni w tej sprawie. Na tym samym portalu można znaleźć inną odpowiedź, której autor Chris McLaughlin zaznacza, że monopol praw autorskich jest prawem ludzi, a nie Boga. Jego zdaniem celem nie jest i nigdy nie było otwarcie drogi dla zarabiania pieniędzy własną pracą, ale postęp. Prawo autorskie powstało przede wszystkim z myślą o interesie publicznym i w tych kategoriach trzeba je rozpatrywać. Ciekawe, czy Kościół w ogóle by powstał gdyby Mateusz, Marek, Łukasz i Jan domagali się opłat za każdym razem, gdy Paweł postawił stopę w nowym mieście – podsumował.

Dyskusja toczy się także w naszych lokalnych świątyniach. Niektórzy duszpasterze są przekonani o równoważności pobierania z kradzieżą i taką właśnie opinię przekazują zgromadzonym. Innym bliżej do przytoczonego wyżej McLaughlina i w piractwie nie widzą demonów. Nie ulega wątpliwości, że sprawa zasługuje na dalszą debatę, a wierzący zasługują na jednoznaczne wyjaśnienie. Im szybciej, tym lepiej.

Uzasadnieniem decyzji jest szacunek dla pracy. A może by tak trochę szacunku do godności i rozumu człowieka?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Walka z piractwem to poważna sprawa. Proszę się nie śmiać.

Zrobiłeś mema? Jesteś przestępcą. Trybunał popiera ściganie wszelkich naruszeń praw autorskich
18.02.2015 10:49
Trybunał Konstytucyjny nie pozostawił wątpliwości – należy ścigać wszelkie naruszenia praw autorskich w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Tylko jak je rozpoznać?

Trybunał Konstytucyjny odrzucił wczoraj skargę Rzecznik Praw Obywatelskich na przepisy, według których prokuratura i sądy miały szerokie pole do interpretacji. Irena Lipowicz, pełniąca obowiązki RPO od 2010 roku, dwa lata temu skierowała do Trybunału skargę na art. 115 ust. 3 prawa autorskiego, który mówi o grzywnie lub nawet roku pozbawienia wolności za naruszenie praw autorskich w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Artykuł ten mówi o naruszeniach innych niż przywłaszczenie i rozpowszechnianie bez podania nazwiska twórcy, co regulują inne ustępy tego samego artykułu. Oto pełne brzmienie budzącego wątpliwości ustępu:

Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w inny sposób niż określony w ust. 1 lub ust. 2 narusza cudze prawa autorskie lub prawa pokrewne określone w art. 16, art. 17, art. 18, art. 19 ust. 1, art. 191,art. 86, art. 94 ust. 4 lub art. 97, albo nie wykonuje obowiązków określonych w art. 19 ust. 2, art. 20 ust. 1-4, art. 40 ust. 1 lub ust. 2, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Zdaniem Rzecznik Praw Obywatelskich ustęp ten jest zbyt niejasny, by obywatel był w stanie stwierdzić, jakie działania zostaną uznane za karalne. Trudno powiedzieć, czy osiągnięciem korzyści majątkowej będzie zrobienie mema, cytowanie wiersza na blogu, a może samo obejrzenie filmu na YouTube? Tym samym ustęp 3 artykułu 115 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych w oczach RPO narusza artykuł 42. Konstytucji, który zabrania karania obywateli na podstawie niejasnego prawa. Irenie Lipowicz przytaknął Prokurator Generalny.

Ze stanowiskiem Rzecznik Praw Obywatelskich nie zgodził się Sejm. Według oficjalnego stanowiska przepis jest wystarczająco jasny i nie koliduje z zapisami Konstytucji. W uzasadnieniu przytoczone zostało także wcześniejsze stwierdzenie Trybunału Konstytucyjnego: istnienie wymogu określoności, wynikającego z Konstytucji, nie oznacza, że ustawodawca nie może określać pewnych zachowań stanowiących czyn zabroniony w sposób na tyle ogólny, aby w ich zakresie mieściły się różne działania, które są zabronione, np. ze względu na cel, jaki ma być osiągnięty przez ich realizację.

Krótko mówiąc, nie jest ważne w jaki sposób doszło do naruszenia praw autorskich. Liczy się to, że miało to miejsce w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, jaka może płynąć z niepłacenia za wykorzystanie utworu. Sędzia Zbigniew Cieślak dodał do uzasadnienia wyroku Trybunału informacje o ciągle zmieniających się możliwościach technicznych korzystania z dzieł chronionych, za którymi organy ustawodawcze nie mają szans nadążyć, nie mówiąc już o przewidywaniu i opisywaniu. A może ustawodawca czuje się bezradny wobec ogromu różnorodności stanów faktycznych, dlatego nie potrafił ich precyzyjnie opisać w przepisie? – pytał sędzia Andrzej Rzepliński, prezes TK.

Wątpliwości w biurze Rzecznik Praw Obywatelskich budzą także inne niedookreślone stwierdzenia, jak orzeczenia sądów, mówiące że właściciel lokalu o dużej powierzchni powinien wykupić licencję na odtwarzaną tam muzykę. Podobne wątpliwości budzą decyzje o wykorzystaniu fragmentów utworów. Jak duża powierzchnia jest duża? Jak długi jest fragment utworu? Czym różni się fragment utworu od urywka? Wczorajszy artykuł na łamach Wyborczej pokazał, że mimo rzekomo dostatecznie precyzyjnych przepisów nie ma zgodności w tak powszechnych sprawach, jak rodzinne oglądanie filmów, które dziecko przyniosło ze szkoły.

Tymczasem obywatel klikając w linki nadal nie wie, czy właśnie naruszył prawo autorskie i czy będzie go ścigać prokuratura.

Wiadomo - robienie memów ze stopklatek fimowych spowoduje, że ludzie przestaną kręcić filmy.
 
Do góry Bottom