tolep
five miles out
- 8 587
- 15 491
radziłbym zwrócić uwagę na precyzję sformułowań.
Posłuchajcie... Wycinek z konfy, ale chyba ją dobrze streszcza. To jest kurwa skandal. Relatywizacja... chłopaki mówią, że w sumie to taką mamy drużynę chujową i co się dziwimy, a oni i tak wyciągali z tego więcej niż się dało.
A co tam na discordzie mówio?@FatBantha Powinieneś przeprowadzić jakieś wykłady z siły kolektywizmu oraz mitów kolektywnych bo na discordzie niektórzy super-indywidualiści zupełnie nie rozumieją jak takie rzeczy działają i jakie moce potrafią wykrzesać z przeciętnych jednostek.
Zagrali o wiele poniżej swoich umiejętności, nie było żadnego pomysłu na niwelowanie przewag przeciwników, wyglądali koszmarnie pod absolutnie każdym względem. Ale - jak dla mnie - pokazali tym dosadniej, jak wygląda cała reszta polskiej piłki; skończyło się pudrowanie tego szamba i zasłanianie mizerii drużyną na eksport. Przy okazji: może tak w ogóle, nikt w Polsce nie potrafi przygotować drużyny na tego rodzaju turniej?
Relatywizacja zawsze na propsie - zwłaszcza, gdy się chce uciec od odpowiedzialności.
Ale na sprawę można patrzeć z dwóch stron:
- Jeżeli chodzi o generalny poziom polskiego piłkownictwa, to tu się niewiele zmienia, bo taka "Ekstra"klasa, będąca głównym źródłem wszystkich narodowych kopaczy, nie notuje żadnego progresu, drużyny z niej od lat nie grają z żadnymi jakościowymi rywalami zza granicy poza eliminacjami do Ligi Mistrzów (z najlepszymi mają okazję mierzyć się raz na ruski rok albo i dekadę). Bez regularnych kontaktów z najlepszymi, trudno dostosowywać się do jakiegokolwiek poziomu pierwszego świata piłkarskiego, można topić się we własnym bajorku, jak się okazuje - w latach '90 skorumpowanym, więc nawet nie rywalizującym naprawdę, tylko dla picu.
Nie istnieje żadna typowo polska szkoła grania w futbol, która wymagałaby wybitnego przygotowania przynajmniej w jednym aspekcie tej gry. Hiszpanie są od lat znani z techniki, Anglicy, z raczej antyintelektualnego, ale kompensującego wolicjonalnym zacięciem, popartym super-atletyzmem koniecznym do błyskawicznej gry wymagającej znakomitego refleksu, często na jeden kontakt, Włosi z wyrafinowania taktycznego i mocnej defensywy, Niemcy - z ogólnej psychologicznej solidności i odpowiedzialności, kultury gry i planowania.
Polskie drużyny nie są dobre w niczym konkretnym. Najgorsze bywają w ataku pozycyjnym, więc mówi się o rzekomej preferencji gry z kontry, ale to też nie jest uniwersalne, a ta gra z kontry też często jest żenująca i nieprzygotowana. Nie widać też, aby starały się być w czymś lepsze i próbowały wyróżniać w jakimś elemencie gry, aby w nim poszukiwać swojej wyższości nad innymi. Najbardziej ssie zapewne etyka pracy, a bez tego nie da się niczego zdziałać w dzisiejszym świecie.
Patrząc z takiej perspektywy, Polska na mundialu osiąga wynik zasłużony w stosunku do wniesionego przez siebie wkładu w kulturę piłkarską. Taki jest Miś na miarę naszych możliwości, więc wypadałoby się z tym pogodzić a nie dalej mydlić sobie oczy.
- Z drugiej strony, na polską reprezentację można patrzeć jak na zupełnie osobny ekosystem, na który nie powinna mieć wpływu jakaś polska liga, skoro gramy w większości zaciągiem zagranicznym. (Ale może jednak nawet i tam wychodzi Polnische Wirtschaft i zawodnicy dobrze prezentujący się w otoczeniu zachodnim, tutaj wrzucają sobie luz i pozwalają na bylejakość, bo są wśród swoich?) Bądź co bądź, problemem jest, jeżeli taka grupa zawodników pozostawia po sobie niesmak większy niż drużyny o mniejszym potencjale, jak Islandia, Iran czy Maroko. Wypada zapytać, co zostało zupełnie zjebane i gdzie?
Zagrali o wiele poniżej swoich umiejętności, nie było żadnego pomysłu na niwelowanie przewag przeciwników, wyglądali koszmarnie pod absolutnie każdym względem. Ale - jak dla mnie - pokazali tym dosadniej, jak wygląda cała reszta polskiej piłki; skończyło się pudrowanie tego szamba i zasłanianie mizerii drużyną na eksport. Przy okazji: może tak w ogóle, nikt w Polsce nie potrafi przygotować drużyny na tego rodzaju turniej?
Katastrofy lotnicze są rozpracowywane na czynniki pierwsze a później każdy może zapoznać się z ich przyczynami. Ja chciałbym, aby w podobny sposób rozpracowywano katastrofy sportowe. Zanalizować, co było robione na treningach, jak dbano o morale, ocenić postawę drużyny. Zebrać wywiad od rozbitków, zapytać pilota jakie czynności wykonywał w kokpicie, skonfrontować to z zapisami z czarnych skrzynek. Raport powinien dostać następca, po to by wiedzieć, co zawiodło ostatnim razem, żeby mógł wyciągnąć odpowiednie wnioski, wprowadzić odpowiednie procedury i wyeliminować takie błędy, zamiast iść po raz kolejny zupełnie w ciemno.
Udział Polski w MŚ wygląda za mojego żywota zawsze tak samo. Ja jestem przyzwyczajony i nie spodziewam się czegoś innego. Ale może warto byłoby się tym zająć, żeby w końcu coś zmienić?
A co tam na discordzie mówio?
Najlepsze podsumowanie poziomu sportowego reprezentacji to ten obrazek:
Na discordzie gadajo, że np. narodowość trenera i możliwość grania przez trenera emocjami narodowymi nie ma znaczenia, pomijają zupełnie wpływ spoistości ideowo-kulturowej drużyny czy wytworzonej w kolektywie atmosfery na osiągane wyniki, traktują drużynę jako sumę umiejętności jednostek, zupełnie nie dostrzegają możliwości wygranej drużyny statystycznie słabszej, dzięki podbudowie emocjonalnej opartej na kolektywnych odczuciach.
Z tym większy fachowiec to ja bym polemizował w tym sensie, że trzeba wszystko ważyć. Trener reprezentacji nie przygotowuje do gry, on selekcjonuje i motywuje. Jaką siłę motywacyjny ma człowiek który jeszcze bardziej w szatni jest obcy, bo wszyscy mówią ze sobą po polsku, a z nim np przez tłumacza? Więc ile lepszym musi być fachowcem by przykryć te wady?Znaczy głupio gadajo i dobrze że ja nie bywam w tej discotece. Co nie kłóci się z sensem zatrudnienia trenera skądinąd, kolektywizacja typu patriotycznego może się odbywać dzięki wsparciu środowiska kibicowskiego wokół kogokolwiek (kapitana drużyny, prezesa związku sportowego, prezydenta Polski lub dowolnej charyzmatycznej figury), a trener ma być fachowcem i ma tę kolektywizację wspierać (ma być dobrym psychologiem społecznym i nie może być oczywiście czytelnie antypolski).
Coś za coś. Większy fachowiec to oczywiście przeważa w porównaniu do - tej samej narodowości. Za - większy fachowiec - trzeba jednak większe pieniądze...
W połowie gadają głupio, a w połowie nie. Wynik Niemców z Tą Gorszą Spośród Korei chyba najlepiej pokazuje, że w piłce suma umiejętności jednostek w poszczególnych meczach może nie mieć przełożenia i nawet słabiacy mogą sprytnie zrekompensować swoje braki czymś innym, aby pokonać kogoś silniejszego. W piłce liczą się też pech i szczęście, to dosyć randomowa gra, zwłaszcza na turniejach.Na discordzie gadajo, że np. narodowość trenera i możliwość grania przez trenera emocjami narodowymi nie ma znaczenia, pomijają zupełnie wpływ spoistości ideowo-kulturowej drużyny czy wytworzonej w kolektywie atmosfery na osiągane wyniki, traktują drużynę jako sumę umiejętności jednostek, zupełnie nie dostrzegają możliwości wygranej drużyny statystycznie słabszej, dzięki podbudowie emocjonalnej opartej na kolektywnych odczuciach.
Sławą i chwałą oraz innymi poza finansowymi argumentami? Mundial oglądają szersze rzesze ludzi niż zwykłą, codzienną, profesjonalną piłkę klubową. To jest też okazja do wyrobienia sobie marki, budowania rozpoznawalności - zarówno dla piłkarzy jak i selekcjonerów.Jak w ogóle mozna zmobilizować gości, którzy pojechali na MŚ po całym sezonie harówy za pieniądze?