Muza

Kelsi

Well-Known Member
1 040
19 973
Pink Floyd
Chyba wszyscy znają ten zespół.

To czas z legendarnym Davidem Gilmourem

Ale wrócę do czasu kiedy powstał zespół ,kiedy twórcą
większości utworów i liderem grupy był "Syd" Barrett
Utwory z tego właśnie okresu podobają mi się ,zwłaszcza z pierwszej płyty.której tytuł został zaczerpnięty z baśni "O czym szumią wierzby"


Posłuchajmy z tej płyty utworu " Chapter 24 " , który zawiera piękny tekst z buddyjskiej księgi .



Następny z tej płyty to " Lucifer Sam "



Na koniec "Matilda Mother ” i Barrett:)

tęsknota za okresem dzieciństwa?






 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 003
Mistrz odszedł w 2011 roku. Zmarł na zawał podczas snu, tuż nad ranem, więc statystycznie w Godzinach Śmierci. Urodził się w Irlandii, grywał fusion, rocka, bluesa, funky, pop i trochę tzw., kurwa, proga jego mać.

Straszne, a może piękne, że śmierć dopadła kolesia w słonecznej Hiszpanii, w drogim hotelu. Nie wiem, po co piszę takie ogólnie dostępne informacje. Może dlatego, że jakoś mi się go dziś żal zrobiło (przez ostatnie lata wyglądał i grał już tak jak wyglądał), a może z powodu takiego, że od tych bladych chujów-kopistów z neta, to mi się rzygać chce - że zacytuję jakiś tam polski film. Co to są za czasy, kiedy młodzi ludzie, zdolni se kupić porządny sprzęt i to za stosunkowo niewielką kasę, nie potrafią stworzyć nic swojego, tylko ustawiają kamerkę, mikrofon, odpalają mikser i kopiują nuta w nutę czyjąś muzykę. Co jest kurwa z tymi ludźmi?! Gdzie są wyraziste osobowości muzyczne? Po chuja gracie kopie czyichś nagrań? Zero kreatywności, polotu i finezji. To samo tyczy się całej bandy onanistów gitarowych, zapatrzonych w innych onanistów - ci drudzy przynajmniej byli oryginalni. Kopiści nie wiedzo co to umiar, wyczucie, jakaś elementarna zasada komponowania czegoś sensownego, zostającego na dłużej. Heh ... gitara stała się rekwizytem cyrkowym chyba.

Gary Moore to wszystko wiedział doskonale, mimo, że tak naprawdę jego muzyka niczym wielce szczególnym się nie wyróżniała. Ot, melodyjne granie, czasem z rockowym jajem, a wcześniej trochę poszalał w Colosseum II. Za to styl, w jakim grał, to było niebo w uszach. Wielki gitarzysta, doskonale układał solówki, a ta do "Empty Rooms" - poprockowego kawałka, to już jest legenda, choć naprawdę niedaleko temu do przesłodzenia. Ale ciary łażą za każdym razem.

W roku 1987. Już samo rozpoczęcie partii solowej rozprowadza ciarki po plerach. Piękne, w ogóle to widać, że dobry muzyk gra całym ciałem.
Już to pewnie wbijałem tutaj, ale nie szkodzi.



Na rok przed śmiercią, to już była katastrofa. Miałem wkleić dla porównania "Empty Rooms" z 2010, ale jakoś szkoda człowieka. Lepiej wrzucać samo dobre.
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 466

Panowie, ale jak jest sens wrzucać 3 razy to samo? Już wszyscy wiemy czego byś słuchał do usranej śmierci, nie trzeba tego co chwilę powtarzać.
https://libertarianizm.net/threads/muza.598/page-73#post-126472
https://libertarianizm.net/threads/muza.598/page-62#post-119241

Drugi utwór zresztą też już był https://libertarianizm.net/threads/muza.598/page-61#post-119222

Swoją drogą, dobrym pomysłem byłoby pisanie wykonawcy i utworu nad wrzuconym filmem aby jakkolwiek dało się wyszukać (chociażby po to aby sprawdzić czy już ktoś wcześniej nie wrzucił danego utworu) inaczej niż przez przegrzebywanie wszystkich 87 stron tematu (których by nie było bez powtarzających się utworów).

A jak już jesteśmy przy tym zespole:

Type O Negative - Christian Woman
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Swoją drogą, dobrym pomysłem byłoby pisanie wykonawcy i utworu nad wrzuconym filmem aby jakkolwiek dało się wyszukać (chociażby po to aby sprawdzić czy już ktoś wcześniej nie wrzucił danego utworu) inaczej niż przez przegrzebywanie wszystkich 87 stron tematu (których by nie było bez powtarzających się utworów).
dobry pomysł...
z 1987 roku
turbo - koń trojański

 

Kelsi

Well-Known Member
1 040
19 973
W moich muzycznych wędrówkach po dawnych, odległych czasach ,tym razem to lata 60 i 70-te, wśród wielu mistrzów gitary takich jak J.Beck, R. Trower, J .Bruce, R.Galagher jest również Alvin Lee.
Był kierownikiem zespołu "Ten Years After" To był rok 1967. Zespół nagrał wiele płyt i cieszył się dużym powodzeniem na całym świecie Wracając do Alvina Lee to lubię jego solowe nagrania . Jedna z ciekawszych moim zdaniem płyt jest "In Flight". Był ceniony niezwykle wysoko za technikę gry a po festiwalu Woodstock w 1969 zyskał przydomek najszybciej grającego gitarzysty świata.
Zapraszam do posłuchania utworu "I'm Going Home", to chyba jest jego muzyczna wizytówka
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Do góry Bottom