Moja skromna twórczość

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 151
Ja zrymowałem o kocie

HULTAJ
To historia jest o kocie
Kocie który już od wielu lat
towarzyszy mi jak brat
Kiedy rodził się
w sierpniowy ciepły dzień
To wiedziałem już po czasie
że to właśnie będzie ten
Czarny kolor z cieniem brązu
bardzo silny był z wyglądu
A szelmowski oka błysk
rozweselał jego pysk
Krótko się zastanawiałem
Hultaj imię mu nadałem
Kilka pierwszych lat żył w mieście
siedział w domu jak w areszcie
A po pierwszej przeprowadzce
śmigał już po trawce i po lesie
gdzie wzrok węch i słuch poniesie
Po następnej przeprowadzce
tam pojechał sobie w klatce
Upolował przed kolacją
wiewiórkę w kolorze rudym
co zaskoczeniem
nie tylko dla niego było dużym
Teraz chociaż jest już starszy
to przyniesie sobie w paszczy
mysz jaszczurkę lub nornicę
Czasem duże sierści kłaki
wyszarpane podczas draki
Ma charakter ma i wnętrze
czego nie ma incel jeszcze
I historii tej jest sedno
Wszyscy to na świecie wiedzą
każdy kot jest sprytny taki
że spokojnie sobie spada
zawsze na cztery łapy
A charakter i wnętrze jak u ludzi
nigdy się takie samo nie powtórzy




 
Ostatnia edycja:

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
Super wiersz, taki od serca
Ja już mam dość tego antywyborczego jadu, teraz tylko o pozytywach i wzniosłych ideach.
 

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 151
Żeby mojej kotce nie było smutno.
Zrymowałe też o niej, krótko.

FIFI

Ten rym to historia
z bajki innej
O Fifi kotce takiej zwinnej
Co się nie szczypie wcale
Może drapnąć dziabnąć
i ugryźć w palec
I nie tylko
Z domu się bez potrzeby nie rusza
Chyba że akurat rusza ją
jej cygańska dusza
Ale nikt do tego jej wcale nie zmusza
Niedawno oszalała
Własny ogon sobie zwyczajnie zjadała
Ale doktor ją uleczył
Choć w diagnozie sam
sobie ostro przeczył
Kosztowało to nie grosze
A Fifi nic sobie z tego nie robi dalej
i ni stąd ni zowąd przestała jeść ogon
ale nie wcale
Teraz dla relaksu się wykłada
i straszy tylko
że znowu zacznie jeść siebie sama
I oczywiście zacznie od punktu
tego samego
od ogona pozostałego
 
Ostatnia edycja:

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
Dla ....

Był raz sobie jeżyk w lesie
Z materiału lecz prawdziwy
Nic na kolcach swych nie niesie
Przez zagajnik idzie dziwny

Postanawia - do Warszawy!
By tam poznać jeże miejskie
Rusza żwawo przez bezdroża,
Okolice czarodziejskie

Lewa noga, prawa noga
Lasy, ścieżki, pola, łąki
Bardzo długa jest ta droga
A nie bolą wcale nogi...

W końcu dotarł do Warszawy
Zwiedza miejsca i dzielnice
Wszystko to jakby z miraży
Kolejne mija ulice

Piękna, Hoża, Celna, Złota
Gagarina się rozpływa
Jeżyk patrzy, jak to? Co to?
Toż to biurko i dziewczyna

Co ja widzę, gdzie ja byłem?
Dłoń znajoma, głos i oczy
Myślał jeżyk, że gdzieś idzie
A w marzeniach tylko kroczył
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Wierszyk do wyganiania alu spać

Afirmacja Bytu wielka
jak bombelka, jak serdeńka
mości Alu tak dopadła
że go siła, ni moc żadna
do łożnicy nie przywiedzie,
"Pomyśl facet o obiedzie!"

Niemożliwy jest sprawunek,
gdy wszechrzeczy cię frasunek
To dopada, to odpuszcza.
Nie zrozumie tego tłuszcza!
Bo to życie transformuje,
Twą biografię tak nicuje.
Powidoki ci narzuci,
żeś milionów dziewcząt chuci,
jest wybraniec tinderowy,
maratony biec gotowy.

Patrząc zaś od dupy strony,
prorok to czy inny ony,
gość troszeczkę jest szalony,
choć nie lewak pierdolony.

Idź spać alu, tak ci rzeknę,
colę łyknę, po czym beknę.
Rozum uchroń przed inwazją
bo szaleństwa będziesz miazmą.

Byt kto kocha niestrudzenie
ten sprzeczności wyzwolenie
przez uczucia, w swej mądrości
uwiązuje we wszechcałości...
W tym archetyp też zagości.

W uniwersał świat złożony,
był i będzie przez eony.

Wielość w Jedność!
Jedność w Wielość!
Kto po grecku rozumuje,
ten klimaty te wyczuje.
Bo dostrzega jedno w drugim,
i z powrotem, i a priori!
Bezbożnikom zapierdoli...

Powstrzymujesz swoje ego,
co cię czyni mym kolegą.
Jutro zetrzesz bitwy kurz,
dziś już chłopie, oczka zmruż.
Niestety wierszyk nie zadziałał, bo alu nie poszedł spać. A poezja która nie jest funkcjonalna, w sumie jest bez sensu.
 

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
Dzięki za wierszyk dzięki niemu pospałem już godzinę. Każdy musi spać, więc próbuję zasnąć :)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Dialog poetycki o niechęci do roboty i wysługiwaniu się innymi


Fat:

Firma firmie nie dorówna, kiedy kraj zrobiony z gówna.
Socjalizmu taki wdzięk, płać podatek, choćbyś pękł.
[Dopiszcie resztę]
working:

Gdy nie umiesz wiersza swego, wysługujesz się kolegą?
Jeśli to jest tylko błąd,
weź się w garść
i sam to skończ.
Fat:

Mnie się nie chce, drogi panie.
Pomysł rzucam i zostawię
kreatywu ziareneczko,
sam zaś pódję skrobać wieczko
artystycznej swej trumienki,
"Tu spoczywa umysł wielki."
Nic nie robi i się leni
Od niedzieli do niedzieli.

Więc kolektyw był zgodliwy,
kiedy osąd dał prawdziwy:
"Fat - ten zdolny, lecz leniwy"

Tak mnie w szkole nauczyli,
gardzić pracą i poezją,
ruchać muzy oraz banki,
by dać obraz mej sielanki.

Ja bym wolał spekulować,
na pohybel Karoniowi,
bo mię teraz głowa boli
i paluszek mały tutaj,
żeby rymom dawać upał.

Mnie się nie chce, drogi panie,
chuja zrobię, gdy powstanie,
Impotencji taki wdzięk,
płać frycowe, choćbyś pękł.

Ja warunków tutaj nie mam,
socjalizmu wina, mniemam.
Tu mnie kłuje, tam mnie strzyka,
umysł sztuczki płata, fika,
dyscypliny nie rozumie,
bo pracy etosu mu brakuje.

Mnie się nie chce, drogi panie,
więc se zejdę na śniadanie.
Firma firmie nie dorówna,
kiedy kraj zrobiony z gówna.

Z gówna szynka, z gówna ser,
polityki de la crème.
Alu:
Piękne, piękne Panie Facie
Talent wielki bardzo macie
Fat:

Ty mi nie słodź tutaj, alu
tylko rymuj o tym kraju.
Jak tak dalej pójdzie, to rozpiszemy libnetowy zbiorowy odpowiednik "Krótkiej rozprawy między trzemi osobami, Panem, Wójtem a Plebanem, którzy i swe, i innych ludzi przygody wyczytają a takież i zbytki, i pożytki dzisiejszego świata".
 

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 151
SilnikSpalinowy

Rymy
rytmicznie
sączą się
ze spalinowej rury.
Niech się elektryk pochwali,
tym który.
Bo takiej rury
nie ma w nim wcale.
I nigdy nie wyda
ryczącego dźwięku,
który
rytmicznie wybije
z cylindra
przez zawór kolektor
prosto,
do wydechowej rury:
widlastej ósemki,
rzędowej szóstki,
czy innej
spalinowej jednostki.
Z zazdrości,
spalą się w nim z paskudnym swądem,
w ciszy,
elektryczne kostki.

A rytm rymu
nie jest prosty
z ryczącej dźwięcznie,
cylindrowej jednostki.
 
Ostatnia edycja:

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 151
ELEKCJA

Z wyborami jest jak z seksem
chodzi tutaj o elekcję
Wiele starań i zachęty
prośby groźby i przekręty
Wzrasta stres oraz napięcie
Rosną skale rosną słupki
ach jak się emocjonują głupki
Ten jest lepszy od drugiego
Tamten nie utrzymał wzwodu swego
Stoi sobie z tym penisem
i przejmuje się swym zwisem
Reszta kandydatów twardo
zachowuje się dość hardo
Utrzymują swe napięcie
przemówienia i przemowy
często w tonie narodowym
W końcu w tym momencie wzniosłym
krwi ciśnienie się podniosło
I do urny idą owce
niosą kartki niosą głosy
w naiwności swojej racji
że to święto demokracji
Biała kartka wpada w szparę
i nie widzą jej już wcale
Jeszcze policzenie głosów
jak ostatnie aktu spazmy
A po akcie jak to bywa
kołdrą na bok się przykrywa
Wam zaś jak niejednej damie
pozostaje to pytanie
O czym myślisz...?
 

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
Widzimiś

Już za tydzień w tym serwisie
Coś nowego widzi mi się
Sam to wszystko se wymyślę
Myślę myślę...
Myślę mi się...
Widzę mi się...
Widzę misie...
Tak, już wiem! To będą misie!
Sam to zrobię, takie moje widzimisię
Stworzę doskonałe misie
Idealne misie, misie jak patysie!
A pierdolę, nie chce mi się
Tym się pobaw misiem.
 
Ostatnia edycja:

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
Bieżączka

Polityczna ta bieżączka
To dla mózgu jest rzeżączka
A te tłuki wciąż w niej siedzą
Nic nie myślą, nic nie wiedzą
Polityków wciąż słuchają
Samych siebie otępiają

Mam ja dla Was dobrą radę
Weźcie sobie klocków parę
Ze słownika i coś stwórzcie
Wierszyk jakiś se ułóżcie
Więcej z tego jest korzyści
Mózg pracuje, lepiej myśli

Żadne fakty, nad i kropka
Wiersz napiszcie, koniec kropka!
 
Ostatnia edycja:

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 151
PS-2075

Byłem.
Jestem.
Będę sobą, czy na pewno, czy to ja?
W siebie wejść chciałbym głęboko.
Lecz którędy?
Czy przez oko, ucho, głowę?
Przecież byłem tam już kiedyś,
jestem, będę, myślę tak.
Piszę tekstem, chciałem tego.
Wkurwiają mnie leszcze,
co nie rozumieją dlaczego.
Dlaczego, coś ważne jest dla mnie,
co nie jest dla niego.
Wydaje ci się,
że jest coś między wami wspólnego.
A gdy spojrzysz na to z boku
jest to tylko coś małego.
Wszystko to jest nic ważnego.
Byłem.
Jestem.
Będę sobą, czy na pewno?
Niech tam inni co chcą robią.
Oni to oni, ja to ja.
Nic z tego nie będzie już,
coś większego rozbije się o szklankę,
coś mniejszego rozbije się o nóż.
I to jest fakt, z którym człowiek się zmaga.
Jak sobie sam nie pomoże,
to nikt mu nie pomaga.
To prosta równowaga,
przyjaźń, empatia, współczucie
i inne te wszystkie wzniosłe gówna,
zawsze niedomaga.
Byłem.
Jestem.
Będę sobą!
I nic inni z tym nie zrobią.
Mogą skarżyć się lub płaszczyć,
ściemniać,
prosić,
krytykować,
wbić nóż w plecy,
torturować.
Mogą donieść czy plotkować.
Chuj im w dupę
i to tyle w kilku słowach.
 
Ostatnia edycja:

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
Modlitwa nad grobem

W imię Ojca i Syna
I Ducha Świętego, masz zapałki?
W telefonie mam podpałkę
Już nieważne, sam znalazłem
Znicze coś się nie chcą palić
Jakby wiatrem zdmuchnięta
Jest już drętwa jego ręka
Wkrótce trzy będzie trzeba postawić
A tymczasem na tym polu
Głucho, zimno, coraz ciemniej
Jakbym leżał całym sobą
W niniejszym niepozornym grobie
Upłynęło minut osiem
Długo jakby cała wieczność
Trochę jeszcze tu postoję
Taka tego dnia konieczność
Ale piździ, ja pierdolę
Dobra już wystarczy
Babciu, Dziadku, wybaczcie
Ale mam już dosyć
Wracam do żywych
Amen
 
Ostatnia edycja:

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 151
Nie Patrz w Tył

Idź człowieku swoją drogą.
Ci co nie chcą lub nie mogą,
niech zostaną gdzieś za tobą.
Nie daj im się powstrzymywać.
Nie daj im się ograniczać.
Bo kto stoi ten się cofa.
A to nie jest sprawa prosta,
bo gdy staniesz w dobrym miejscu,
ciężko ci się ruszyć potem.
Wyjść z komfortu strefy swojej.
Zmotywować jest się trudno.
Dodatkowo gdy jest nudno
i wciśnięty jesteś w fotel,
nie wiesz co z tym zrobić potem.
Czy ambicji twej wystarczy,
by wyjść z tarczą, nie na tarczy.
A porażka cię nie zniszczy,
nie zostawi tylko zgliszczy,
spopielonych twych atomów,
które znikną po kryjomu.
Jak to zrobić, jak się nie dać?
W co to wszystko poukładać?
W zwartą całość złożyć z puzli,
które ciężko jest rozróżnić.
Dopasować w tych krzywiznach
nawet gdy zostanie blizna.
Ta niech przypomnieniem będzie o tym,
że istotą twej istoty,
jest pokonać swe marności
nawet gdy ci da to w kości.
Weź się w garść, zaciśnij pięści,
potem przełam te słabości.
Rusz do przodu,
nie patrz w tył.
Bo to tak mało znaczy,
jak kto inny na to patrzy.
Nawet jeśli zaraz potem,
w ułomności marnej swojej
tamten zdechnie gdzieś pod płotem.
 

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
Jeżodela

Na pokrytej rosą trawie
Wylegiwał się jeż sprawnie
Był to dnia początek piękny
W tym zakątku czarodziejskim

„Może by tak coś porobić”
Tak konceptu szuka w głowie
„Jutro futro, wczoraj ryby...”
„Wiem już! Pójdę dziś na grzyby!”

„Wezmę koszyk” – cicho mruczy
Kurz otrzepał ze swej pupy
„Wezmę atlas grzybów także,
Nie zaskoczy mnie grzyb żaden”

Jak wymruczał tak też zrobił
Żwawo niosą jeża nogi
Jeden grzybek, drugi grzybek
Tutaj kurka, tam prawdziwek...

Nagle staje jeż jak wryty
Przed nim grzyb jest znakomity
Lecz zupełnie mu nieznany
To gatunek nienazwany

Do niczego niepodobny
Ma kapelusz kolorowy
Atlas grzybów milczy o nim
Co tu robić? Co tu zrobić?

„A co mi tam, a spróbuję
Jak ten dziwny grzyb smakuje!”
I tak myśląc atlas schował
Kawał grzyba spałaszował

Trochę kręci mu się w głowie
„Na tym pieńku siądę sobie”
Brzuszek także trochę boli
Siedzi dzięki sile woli

Lasu drzewa dziwnie szumią
Usypiają to znów budzą
I rośliny bardzo piękne
Pochylają się nad jeżem

Jesteś mną
Jesteś sobą?
Jesteś wszystkim?
Jestem tobą

Słyszy jeżyk dziwne dźwięki
Trochę jakby śpiew syrenki
Jakby stuki, kroki, głosy
Nie dzięcioła i nie sosny

Z innych miejsc są to odgłosy
Wszystko razem – płacz radosny
Wszystko słyszy, wszystko widzi
Stał się jeż na moment wszystkim

Wizja wyraźniejsza nagle
Jakieś białe korytarze
Czemu tu związany leżę?
„Jestem w lesie, jestem jeżem!”

W lekką wpada jeż panikę
Budzi kogoś głośnym krzykiem
„No to drogi panie jeżu
Jeszcze tutaj pan poleży”

I ukłucie, trochę szczypie
To nie komar, jakoś dziwnie
I już do swej bajki wraca
Będzie miał sporego kaca

CDN... albo i nie
Jeż do dziś pod nosem klnie
 
Ostatnia edycja:

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 151
INACZEJ

Kobieta to takie stworzenie dziwne,
które na świat ma spojrzenie
od faceta inne.
Nie twierdzę, że w spojrzeniu innym
jest coś złego.
Ale w tym wypadku,
to tak może utrudnić życie jej i jego.
Sprawa wydaje się prosta,
a w głowie kobiety zmienia się
i z ust wypływa całkowicie
odmienna jej postać.
To co widzi i słyszy,
interpretuje pełne wypaczeń.
Coś prostego, może mieć czasem
tyle dziwnych znaczeń.
Kobieta widzi, słyszy, czuje,
płacze.
Inaczej.
 
Ostatnia edycja:

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
Zobacz

Zobacz, co to tato?

To, mój synu, jest padlina

Niegdyś groźna dzika świnia
Lepiej do niej się nie zbliżaj
Bo się jeszcze czymś zarazisz
Trupim jadem, bakteriami

Nie, mój synu, nóż swój schowaj
Zobacz jaka purpurowa
Truchło to nie zrobi kroku
Brak już życia w tym zezwłoku

Muchy w niej złożyły jaja
Tłustych larw to wylęgarnia
Zobacz jak się czerwie wiją
Pożerają, tkanki gniją

I tak w końcu te bakterie
Muchy, larwy i te czerwie
Zjedzą wszystkie tkanki miękkie
Pozostaną kości smętne

Kości trochę tu poleżą
Przyjdą wilki, też je zjedzą
Przyjdzie wicher, resztę zdmuchnie
I zakończy tym tę ucztę

Tak padlina się rozpadnie
Na cząsteczki niezależne
Na żelazo, tlen i węgiel
I użyźni tym tę glębę

Kiedyś tutaj będzie pięknie

Nie czekajmy przy padlinie
Niechaj sama sobie gnije
Chodźmy dalej, noc zapada
W domu czeka na nas mama

O! Spójrz tutaj! Jeż się chowa
Lepiej na to synu popatrz :)

Proszę, zobacz
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom