KORWiN, KNP, JKM, Koliber - bieżące newsy i ciekawostki

Solitary Man

Człowiek raczej piwnicy
492
2 216
zaś w wyborach prezydenckich zamierza startować z własnego komitetu."
W wyborach prezydenckich każdy stratuje z własnego komitetu (Komitet Wyborczy Kandydata na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej imię i nazwisko kandydata), nie z partyjnego. Na karcie do głosowania nie ma nawet napisane do jakiej partii politycznej należy kandydat.
 

Oreł

Well-Known Member
574
464
"Jak pracowaliśmy dla pana lat dwadzieścia parę, tak pracujemy nadal"

Chujek dobrze podsumował.

Pierwsze, na co zwróciła uwagę moja dziewczyna, to że najwyraźniej nie ma nawet w domu biblioteczki, na tle której mógłby się sfilmować.
 

Grzechotnik

Well-Known Member
988
2 223
Przeczytałem z ciekawości statut KNP. Automasakra, wychodzi na to, że Korwin sam dokoptował tych ludzi. Gdyby konwent wybierał konwentykl w pełni demokratycznie nie mieli by żadnych szans na taką zmianę (potrzebowali 3/4 głosów). Krul powinien mianować Wiplera namiestnikiem i zostawić mu organizację nowej partii i rządzenie w niej, a samemu zająć się wyłącznie masakrowaniem rurkowców i decyzjami politycznymi, jeśli liczy jeszcze na dobry wynik w parlamentarnych.
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 141
comment_VBOfdJrJYXNfbUQj7CqMqiKGLhrQdaSO,w400.jpg


Ciekawi mnie adres mailowy 1ego gościa (UPR Nowy Sącz), czyżby rozpierdalacze z UPR przeniknęli do struktur KNP?

W takim wypadku chyba nie ma innego wyjścia niż założyć nową partię i ustawić jakąś blokadę na tych ludzi, w statucie.
 
  • Like
Reactions: Alu

Grzechotnik

Well-Known Member
988
2 223
Konwent mógłby przywrócić władzę krulowi poprzez zmianę statutu (większością 4/5 głosów), ale konwent zwołuje prezes, nie rzadziej niż raz na dwa lata. Czyli trzeba liczyć na brak takowego przez następne dwa lata. Cóż, do 3 razy sztuka, może tym razem Korwin się nauczy...
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
Analiza zachowania w wystąpieniu z Marusikiem

Niepewność

0:05 – W tym momencie pojawia się zestaw ruchów. Ruchem inicjującym sekwencje jest delikatny, mocno sztywny ruch zaprzeczenia głową, zaraz po nim pojawia się ruch brwi ku górze, który oznacza zaskoczenie oraz ruch prawą ręką do zewnątrz oznaczającą nie mam z tym nic wspólnego, jestem czysty. Odsłonięte dłonie są behawioralną metaforą mam czyste ręce, mam czyste zamiary.

Dystans

0:22 – Kilkanaście sekund później Pan Janusz oznajmia – różnie bywało z takimi partiami (dystans lingwistyczny), wzruszenie ramionami, brak pewności co do przyszłości KNP. Różnie bywało z takimi partiami to zapewne odniesienie do byłych perypetii partii Pana Janusza z różnymi Tworami politycznymi, które finalnie nie kończyły się sukcesem. Mamy tu pierwszą oznakę, oddalenia się Pana Janusza od KNP.

Uległość

Następnie po wypowiedzi byłego prezesa głos zabiera obecny Pan Michał Mariusik. To co rzuca się w oczy to zdenerwowanie, poszukiwanie aprobaty w postaci poszukiwania spojrzenia, słowa akceptacji. Jest tu dostrzegana uległość, w dodatku Pan Michał jest sztywny, co objawia się ograniczoną gestykulacją. Pod koniec wypowiedzi pada bardzo ciekawe sformułowanie. Michał Marusik – „Mam nadzieję, że będziemy mieli gwiazdę polskiej polityki w polskim parlamencie”, z jednoczesnym ruchem brwi ku górze, charakterystycznym dla zaskoczenia. KNP nigdy nie była skromna w dobrym tego słowa znaczeniu. Dlatego pojawia się pytanie czy nowy prezes obawia się wejścia do sejmu, czy tego, że Kowrwin-Mikke, nie będzie jednak w ich zespole?

Dryf

Podczas tłumaczenia decyzji o zmianie prezesa, powodach i planach na przyszłość Pan Janusz kołysze się i wydaje się mocno nieobecny, nie reaguje na słowa Pana Michała aż do samego końca, tym samym nie dodając otuchy ani wsparcia nowemu prezesowi.

Brak akceptacji słów

Na koniec były prezes – uwaga – nie potwierdza przytoczonych słów, „jesteśmy jednym teamem”, „gwiazda polityki jest z nami”. Odpowiada tylko – dziękuje, powodzenia. Nie ma tam żadnego – tak, to prawda. Tylko suche powodzenia. Czuję jednak głęboko, że słowo powodzenia to dodatkowy sygnał dystansu, kiedy rozstajemy się z kimś o odmiennych poglądach, z kim współpracowaliśmy wykorzystujemy to kurtuazyjne słówko, by się pożegnać.
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 141
Trochę historii..

"Janusza Korwin-Mikkego próbowano usunąć z funkcji Prezesa partii wiele razy. Do pierwszej próby doszło już w 1990 roku, kolejne zaś miały miejsce co kilka lat, i jeśli nawet nie dotyczyły bezpośrednio zmiany lidera, to zmiana ta byłaby ich konsekwencją. Najgłośniejsza była historia z 1995 roku, podczas której interweniowała policja, ochrona, a na partyjną siedzibę przy Nowym Świecie rozpoczął się szturm. Zacznijmy jednak od początku…

Przed wyborami prezydenckimi w 1995 roku na polskiej prawicy pojawiły się wyraźne tendencje zjednoczeniowe, dzięki którym miało nie dojść do powtórzenia się sytuacji sprzed dwóch lat. Wtedy to ugrupowania te poniosły całkowitą klęskę w wyborach. Wśród potencjalnych nazwisk kandydatów na urząd Prezydenta znajdowali się m.in. Aleksander Hall, Jan Parys i prof. Marek Strzembosz. Jednym z ważniejszych kroków ku zjednoczeniu Porozumienia Centrum, Unii Polityki Realnej, Partii Konserwatywnej, „Solidarności” i kilku innych ugrupowań miało być przyjęcie „Wspólnych Zasad Programowych”, których współautorem był ówczesny członek Rady Głównej UPR, Stanisław Michalkiewicz. Rada Główna Unii Polityki Realnej odrzuciła jednak ratyfikację dokumentu, co było wewnątrzpartyjną porażką Korwin-Mikkego, który, podobnie jak Michalkiewicz, głosował za jego przyjęciem. Przeciwna porozumieniu była tzw. Frakcja narodowa, w której znajdowali się między innymi bracia Krzysztof i Mariusz Dzierżawscy. Ostatecznie „Wspólne zasady programowe”, odrzucone również przez Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne upadły, a ich miejsce zajął Konwent Świętej Katarzyny, do którego UPR nie weszła. Korwin-Mikke postanowił kandydować w wyborach samodzielnie, co spotkało się z różnymi opiniami wewnątrz partii. Groźba powtórzenia sytuacji z 1990 roku, kiedy nie zebrano wystarczającej ilości podpisów pod kandydaturą została szybko zażegnana, ale w ostatecznym rozrachunku ówczesny lider Unii Polityki Realnej zdobył zaledwie 2,40% głosów, a w drugiej turze znaleźli się Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Wtedy doszło do mocnej, wewnątrzpartyjnej sprzeczki.


Nieukrywający swojej niechęci do Wałęsy Korwin-Mikke (o urzędującym Prezydenckie pisał wówczas, że ten „Zamiast Wielkiego Człowieka, który odważyłby się chcieć—widzimy małego człowieka, który kręci, kłamie i oszukuje”) postanowił nie popierać żadnego z kandydatów. Wobec nieudanej próby kontaktu ze sztabem wyborczym Lecha Wałęsy (do złożenia propozycji temu kandydatowi został on zobligowany przez Radę Główną partii), na łamach tygodnika „Najwyższy Czas” JKM wezwał swoich wyborców do tego, by „raczej nie głosowali na Kwaśniewskiego”. Pomimo tego, kilka dni później bracia Dzierżawscy oraz Krzysztof Bąkowski wydali własne oświadczenie, w którym poparli Wałęsę, stwierdzając, że czynią to wobec groźby „objęcia urzędu Prezydenta przez przedstawiciela socjaldemokracji”. Jak się wkrótce okazało, nawet gdyby wszyscy ówcześni zwolennicy Unii Polityki Realnej zdecydowali się oddać głos na urzędującego prezydenta, niewiele by to zmieniło –Aleksander Kwaśniewski wygrałby, choć minimalnie. Po wyborach atmosfera w partii wyraźnie się ochłodziła. Frakcja liberalna (w której znajdował się Michalkiewicz i były poseł UPR, Lech Próchno-Wróblewski) nazywała swoich oponentów, (określanych mianem konserwatystów lub narodowców) „agentami belwederu”, a przedstawiciele obydwu grup na partyjnych spotkaniach siadali jak najdalej od siebie. Spór w sprawie Wałęsy nie był pierwszym wydarzeniem, które różniło obydwie grupy – do pierwszego poważnego konfliktu doszło po słynnej uchwale lustracyjnej z 28 maja 1992 roku, która w samej partii oceniana była bardzo kontrowersyjnie. O ile jedni z działaczy uważali, że jest ona słuszną drogą ku oczyszczeniu państwa z funkcjonariuszy dawnego systemu, o tyle inni twierdzili, że osłabia ona struktury państwowe.

Dzierzawski-1024x686.jpg


Pierwszą grupą, która zainicjowała rozłam zostali liberałowie, którzy mając przewagę w Radzie Głównej 9 grudnia 1995 roku zawiesili partyjne członkostwo siedmiu działaczom z frakcji konserwatywnej. Odpowiedź konserwatystów nastąpiła już następnego dnia, kiedy, jak opisuje w biografii JKM Cezary Zawalski, konwentykl (ciało statutowe składające się z członków –sygnatariuszy partii oraz osób przez nich dodanych) w Katowicach podjął decyzję o pozbawieniu Janusza Korwin-Mikkego z prezesury, wybierając jednocześnie na to stanowisko Mariusza Dzierżawskiego. Czternastego grudnia Dzierżawski podjął próbę przejęcia siedziby Unii Polityki Realnej przy ulicy Nowy Świat. Mimo sporej grupy sojuszników, a nawet wynajętej prywatnej ochrony do jednego gabinetu nie udało mu się wejść. Był to gabinet Korwin-Mikkego, który się w nim… zamknął. Rozpoczęło się podwójne oblężenie, ponieważ okolicę gabinetu Prezesa okupowali stronnicy Dzierżawskiego, a obok budynku zaczęli gromadzić się zwolennicy JKM, który zresztą uzyskał poparcie większości oddziałów UPR. Dwudniowe oblężenie przeszło do legendy. Według opowieści wielu działaczy, Janusz Korwin-Mikke nie opuszczał swojego gabinetu przez cały ten czas, wiedząc, że już nie mógłby do niego wrócić. Swoje potrzeby miał więc załatwiać w… doniczce z kwiatkiem. Według innej wersji, w nocy został on wpuszczony do toalety przez litościwą „wartowniczkę”. Problem komunikacyjny rozwiązał modem internetowy, dzięki któremu były-obecny Prezes mógł kontaktować się ze swoimi zwolennikami. Spotykał się on również z dziennikarzami, którzy wpuszczani byli do jego gabinetu.

szturm-1024x659.jpg


Ostatecznie, po dwóch dniach koczujący w pobliżu siedziby przeciwnicy nowych władz, mając przewagę liczebną i instrukcje od JKM przystąpili do szturmu budynku. Obecna na miejscu policja informowała o przepychankach w pobliżu okna, przez które do budynku przedostali się zwolennicy Korwin-Mikkego. Jak relacjonował później Korwin-Mikke „mimo ochrony rozłamowcy bali się wyjść na zewnątrz. Dopiero, gdy uzyskałem zapewnienie Policji, że będę mógł wrócić do lokalu i osobiście ich wyprowadzić, odważyli się wyjść. Padło kilka okrzyków „Hańba” (…). P. Ewa Melisa zablokowała swoje drzwi. Ja uczciwie oznajmiłem puczystom, że otworzę okna, bo mam klucze od krat (…) Pierwszy, przez lufcik wdarł się kol. Miłosz Marczuk, naczelny „Lux”-a. Zdołało wejść jeszcze kilka osób, w tym dowodzący szturmem kol. Waszak”. Do akcji miała wówczas przystąpić policja, blokując wejście do okna, jednak po interwencji radnego Warszawy Lecha Próchno-Wróblewskiego odblokowała „przejście” do siedziby. W tym czasie obrońcy lokalu podjęli jeszcze rozpaczliwą próbę zasłonięcia okna szafą, jednak pod naporem tłumu została ona odsunięta. Po zajęciu siedziby doszło do kulturalnej dyskusji, ostatecznie zakończonej opuszczeniem lokalu przez zwolenników Mariusza Dzierżawskiego. W ten sposób akcja nazywana potocznie „powstaniem dekabrystów” upadła. Kilka dni później Sąd Naczelny partii unieważnił zarówno uchwałę Rady Głównej, jak i Konwentyklu. Rozłamu nie dało się już jednak powstrzymać. 7 stycznia 1996 roku Dzierżawski rozwiązał Unię Polityki Realnej i utworzył Stronnictwo Polityki Realnej, do którego przeszła część działaczy, między innymi były poseł Andrzej Sielańczyk, publicysta Tomasz Gabiś, czy Łukasz Warzecha. Stronnictwo rozmyło się wkrótce po przystąpieniu do AWS. Rozwiązanie partii nie zostało uznane przez pozostałych działaczy UPR. Unia Polityki Realnej funkcjonowała dalej, jednak po tym rozłamie straciła swój prestiż i z coraz większą prędkością odchodziła w stronę politycznego niebytu."

http://wmeritum.pl/oblezenie-siedziby-tak-probowano-usunac-w-cien-korwin-mikkego/
 
A

Antoni Wiech

Guest
Dla Korwina jest plusem, że mogą go wyjebywać z różnych struktur, ale jego sława (jakby nie było) jest niezależna nawet od niego samego i może ciągle na niej płynąć. Pytanie jak rozegrają to teraz ci co go odsunęli, i czy będą w stanie zrobić coś na swoją korzyść. Na pierwszy rzut oka nie, ale życie potrafi zaskakiwać. Natomiast (o czym wspominali już niektórzy wyżej) swoistym chichotem ideologicznym jest to, że gdyby Korwin pozostawił ultra demokrację w KNP to raczej by go nie odwołali.

Natomiast wracając na ziemię, to były takie nadzieje, że Korwin narobi szumu w PE i co? Po początkowym dymie póki co cisza, a czas płynie...
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 141
Rzepa pisze coś takiego:


"Sprawy obyczajowe pogrążyły Korwin-Mikkego


Problemy z życia osobistego doprowadziły do odwołania prezesa KNP - dowiedziała się "Rzeczpospolita".

Janusz Korwin-Mikke stracił stanowisko prezesa KNP. Nowym liderem partii został europoseł Michał Marusik. To kolejny zwrot akcji w opisywanym przez "Rzeczpospolitą" już w lecie scenariuszu rozpadu ugrupowania.

O tym, że rozważane jest takie posunięcie, pisaliśmy w grudniu. Nowy prezes oficjalnie tłumaczy, że powodem zmian był zbyt duży natłok obowiązków parlamentarnych, publicystycznych i rodzinnych Korwin-Mikkego. Zwolennicy odwołanego prezesa nie wierzą jednak w te tłumaczenia.

Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", do obalenia Korwin-Mikkego posłużył jednak skrywany przez niego problem z życia osobistego. W partii narastało oburzenie po tym, gdy wyszło na jaw, że niedawno urodziła mu się dwójka nieślubnych dzieci. Nowego związku nie akceptuje jego rodzina, a cała sytuacja nie spodobała się też partyjnej opozycji, która uważa, że może to wpłynąć na wyborców KNP. Niektórzy nie akceptują też zachowania Korwin-Mikkego ze względów ideowych. Robert Maurer, który złożył wniosek o odwołanie prezesa, podobnie jak Marusik, uważany jest za katolickiego fundamentalistę i otwarcie zapowiedział, że nie zaangażuje się w kampanię byłego lidera.

Sam Korwin jest przekonany, że sekrety z jego życia osobistego nie wpłyną na wyborców i nie były powodem zmian. - Gdyby tak było, nie popieraliby mnie w wyborach prezydenckich - mówi "Rzeczpospolitej". A samą sprawę bagatelizuje. - Wszystkie moje dzieci są nieślubne, więc to żadna rewelacja - mówi jedynie Korwin-Mikke. I dodaje, że spraw spraw rodzinnych nie komentuje. - Ale żadnych swoich dzieci nie zostawiam, jak Ryszard Kalisz - zastrzega były prezes KNP.

Mimo to jego zwolennicy są przekonani, że to właśnie obyczajowe sekrety mogły zaważyć na decyzji partyjnej starszyzny. - Choć spory były ideowe, to właśnie te kwestie przesądziły- mówi jeden z nich."

Ponoć fajna kobitka, 28 lat. ;) Choć oczywiście - rozłam bynajmniej nie miał miejsca z tego powodu. Służy raczej jako legitymizacja działań grupki osób w oczach elektoratu.
Podaję to jako ciekawostkę.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Korwin ma charyzmę, ale jest fatalnym organizatorem i moim zdaniem nie zna się na ludziach. Nie umie ich rozgrywać.
Ja podobnie uważałem 20 lat temu i od tamtego okresu nie zmieniłem zdania.

Idealny model byłby taki: Korwin jest krulem, otacza się go szacunkiem, wygłasza tyrady, napędza machinę, ale życie partyjne organizuje ktoś inny. Cichy, skromny, szary aparatczyk, a jednocześnie doskonały menedżer.
Stalin?
Bo właśnie tak wypłynął ten wąsaty gruziński kurdupel. Był skromnym, cichym, szarym aparatczykiem Trockich, Leninów i innych zbirów. Po czym odezwały się u niego kompleksy. Resztę historii znamy.

Niestety Korwin z takim nie potrafiłby współpracować, bo po prostu wpierdalałby się do wszystkiego. Ten typ tak ma.
Król przed rozpoczęciem królowania musi publicznie podpisać stosowne pacta conventa.

Moim zdaniem to jest już koniec Korwina i on sam o tym dobrze wie, tylko nigdy się do tego nie przyzna.
Bez przesady.

A ugrupowanie wolne od razwiedki nie powstanie nigdy. Ja myślę że członkowie KNP przez ostatnie 1.5 roku mieli wiele sekretnych propozycji od służbistów.
Może powstać. Musi być tylko lepiej zorganizowana niż służby.

Więc Korwin pójdzie inną? Jeśli tak i jeśli dobrze to rozegra to może wreszcie pozbędzie się agentury. Moim zdaniem trzymanie agentów to był główny powód braku sukcesu w UPR, a nie jego skandalizujące wypowiedzi.
Agentów można łatwo sterroryzować i pozbawić ich możliwości wpływania na cokolwiek.
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 141
Nie, to jego siostrzenica nastoletnia i laska, która świeci cyckami na showup.tv. Ja jestem ciekaw, czy te dwoje dzieci to z dwiema kobieta, czy bliźniaki.

Dopytuję się, nikt nie wie. Krążą sprzeczne ploty. Podejrzana - wklejona powyżej. Niektórzy trollują/robią sobie jaja. Jak będę miał potwierdzone informacje, to dam znać i zaznaczę, że są potwierdzone ;)
 
Do góry Bottom