Król Julian
Well-Known Member
- 962
- 2 123
Wielomski wbija Korwinowi szpilę za poparcie CETA:
Poparcie libertarian i części polskich liberalnych konserwatystów, min. Janusza Korwin-Mikkego, dla CETA z Kanadą w europarlamentarnym głosowaniu zszokowało mnie. Nie posądzam JKM o trwały sojusz z układem PO-PiSu, który za tą umową głosował. JKM uczynił to, jak sądzę, z przyczyn ideowych, a nie z politycznego oportunizmu i na żądanie zagranicznych ośrodków politycznych i kapitałowych. Z oligarchią PO-PiS-u polemizować nie będę. Szkoda czasu, nikt i tak mi nie odpowie, a jak odpowie, to w duchu, że „kto nie popiera CETA ten jest ruskim agentem”. Ale z JKM – którego osobiście bardzo szanuję za jego wieloletnią wierność głoszonym przez siebie ideom – postanowiłem wejść w polemikę.
Panowanie wielkich międzynarodowych korporacji, oligopole żyjące w symbiozie z państwem nie mają nic wspólnego z wolnym rynkiem. W oligopolach nie działają mechanizmy rynkowe a prawa popytu i podaży są wykoślawione. Polityka etatystyczna zwykle jeszcze bardziej wykoślawia prawa popytu i podaży, bowiem jest na rękę wielkim korporacjom i popiera politykę dalszej koncentracji kapitału. Nie oznacza to jednak, że państwo powinno być zupełnie bierne w procesach globalizacji i koncentracji kapitału. Zadaniem państwa jest prowadzenie aktywności antymonopolowej i ochrony rynku przed wielkimi korporacjami, szczególnie międzynarodowymi. Rynek sam nie umie obronić się przed antyrynkową koncentracją kapitału i w tym miejscu potrzebuje interwencjonizmu. Wszelkie wywody libertarian w tym względzie mają charakter wyłącznie abstrakcyjno-teoretyczny, przypominając magiczne zaklęcia. Niestety, zaklinanie korporacjonizmu nie spowoduje jego metamorfozy w wolny rynek epoki szkockiego Oświecenia. Tylko w bajkach wypowiedzenie zaklęcia powoduje przekształcenie się żaby w księżniczkę.
Praktyka pokazuje najlepiej co jest prawdą, a co ideologią. Wedle liberalnej teorii wielkie korporacje są nieruchawe i powinny być zjadane przez mniejszych i bardziej przedsiębiorczych. W praktyce tak nie jest, bowiem wielkie korporacje mają gigantyczne pieniądze na reklamę i mogą sprzedawać swoje produkty po cenach dumpingowych, dopóki nie zniszczą drobnych konkurentów, a wtedy podyktują „rynkowi” swoje ceny. Progi kosztowy wejścia w rynek – tak związane z produkcją nowości, jak i ich reklamy – uniemożliwiają mniejszym skuteczną konkurencję. Ten „rynek” oligopoli jest „rynkiem” tylko z nazwy. Błąd libertarian polega na tym, że słusznie zwalczając monopole państwowe nie dostrzegają, że monopole prywatne działają w sposób identyczny. Zresztą te „prywatne” w rzeczywistości są połowicznie prywatne, a połowicznie państwowe. Tak działa gospodarka po amerykańskim New Dealu i po niemieckim „zorganizowanym kapitalizmie”, na którym zbudowano ekonomię Unii Europejskiej.
Zwolennicy korwinizmu wydają się wierzyć, że każdy człowiek staje się wybitnym ekonomistą po przeczytaniu 100 felietonów JKM, a ekonomia do dyscyplina banalnie prosta, gdyż na każde pytanie jest jedna i ta sama odpowiedź: „zostawmy sprawę, wolny rynek sam wszystko rozwiąże”. Na poziomie propagandowej walki z socjalizmem to dobra metoda – czasami też ją stosuję – ale jeśli zaczyna się w nią wierzyć literalnie, to kończy się ekonomia, a zaczyna ideologia. Kierując się ideologią wolnego rynku JKM poparł CETA. Poparł, gdyż tak nakazywała mu uczynić ideologia liberalna, postulująca stworzenie rynku światowego. Problem tej ideologii polega na tym, że na „rynku” tym działają wielkie korporacje, w sojuszu z państwami macierzystymi, a więc nie działają tu prawa popytu i podaży. Państwa macierzyste dbają o ekstraordynaryjne warunki dla inwestycji pochodzącego z nich kapitału, wymuszając jego podatkowe i biurokratyczne uprzywilejowanie w stosunku do drobnego kapitału miejscowego. Liberalny homo oeconomicus został zniszczony przez świat reklamy. Wiemy, że konsument nie jest bytem racjonalnym. Gdyby był, to specjaliści od PR poszliby na bezrobocie. To zapewnia panowania korporacjom na współczesnym pseudo-rynku.
Mam dla korwinistów złą wiadomość: świat jest bardziej skomplikowany niż w systemie Adama Smitha „nieomylnie” wykładanym przez JKM. A to dlatego, że dziś nie ma już śladu po pierwotnym rynku, który został zniekształcony przez wielkie korporacje żyjące w aktywnej symbiozie z socjalnym państwem. I to nie tylko państwo chce etatyzmu. Wielkie korporacje chcą go jeszcze bardziej, gdyż myślenie w kategoriach rynkowych nie jest już im znane od dziesięcioleci, tak mniej więcej od 100 lat.
Potrzebujemy dziś państwa aktywnego, ale nie socjalnego. Potrzebujemy państwa narodowego aktywnie broniącego wolnego rynku przed jego wypaczeniem i przebudowaniem w światowy oligopol. CETA to krok w stronę tego monstrum, które opowiada o wolnym rynku, a buduje oligopol.
http://konserwatyzm.pl/artykul/24128/wielomski-jkm-a-glosowanie-w-europarlamencie-nad-ceta-z-kanada/
Poparcie libertarian i części polskich liberalnych konserwatystów, min. Janusza Korwin-Mikkego, dla CETA z Kanadą w europarlamentarnym głosowaniu zszokowało mnie. Nie posądzam JKM o trwały sojusz z układem PO-PiSu, który za tą umową głosował. JKM uczynił to, jak sądzę, z przyczyn ideowych, a nie z politycznego oportunizmu i na żądanie zagranicznych ośrodków politycznych i kapitałowych. Z oligarchią PO-PiS-u polemizować nie będę. Szkoda czasu, nikt i tak mi nie odpowie, a jak odpowie, to w duchu, że „kto nie popiera CETA ten jest ruskim agentem”. Ale z JKM – którego osobiście bardzo szanuję za jego wieloletnią wierność głoszonym przez siebie ideom – postanowiłem wejść w polemikę.
Panowanie wielkich międzynarodowych korporacji, oligopole żyjące w symbiozie z państwem nie mają nic wspólnego z wolnym rynkiem. W oligopolach nie działają mechanizmy rynkowe a prawa popytu i podaży są wykoślawione. Polityka etatystyczna zwykle jeszcze bardziej wykoślawia prawa popytu i podaży, bowiem jest na rękę wielkim korporacjom i popiera politykę dalszej koncentracji kapitału. Nie oznacza to jednak, że państwo powinno być zupełnie bierne w procesach globalizacji i koncentracji kapitału. Zadaniem państwa jest prowadzenie aktywności antymonopolowej i ochrony rynku przed wielkimi korporacjami, szczególnie międzynarodowymi. Rynek sam nie umie obronić się przed antyrynkową koncentracją kapitału i w tym miejscu potrzebuje interwencjonizmu. Wszelkie wywody libertarian w tym względzie mają charakter wyłącznie abstrakcyjno-teoretyczny, przypominając magiczne zaklęcia. Niestety, zaklinanie korporacjonizmu nie spowoduje jego metamorfozy w wolny rynek epoki szkockiego Oświecenia. Tylko w bajkach wypowiedzenie zaklęcia powoduje przekształcenie się żaby w księżniczkę.
Praktyka pokazuje najlepiej co jest prawdą, a co ideologią. Wedle liberalnej teorii wielkie korporacje są nieruchawe i powinny być zjadane przez mniejszych i bardziej przedsiębiorczych. W praktyce tak nie jest, bowiem wielkie korporacje mają gigantyczne pieniądze na reklamę i mogą sprzedawać swoje produkty po cenach dumpingowych, dopóki nie zniszczą drobnych konkurentów, a wtedy podyktują „rynkowi” swoje ceny. Progi kosztowy wejścia w rynek – tak związane z produkcją nowości, jak i ich reklamy – uniemożliwiają mniejszym skuteczną konkurencję. Ten „rynek” oligopoli jest „rynkiem” tylko z nazwy. Błąd libertarian polega na tym, że słusznie zwalczając monopole państwowe nie dostrzegają, że monopole prywatne działają w sposób identyczny. Zresztą te „prywatne” w rzeczywistości są połowicznie prywatne, a połowicznie państwowe. Tak działa gospodarka po amerykańskim New Dealu i po niemieckim „zorganizowanym kapitalizmie”, na którym zbudowano ekonomię Unii Europejskiej.
Zwolennicy korwinizmu wydają się wierzyć, że każdy człowiek staje się wybitnym ekonomistą po przeczytaniu 100 felietonów JKM, a ekonomia do dyscyplina banalnie prosta, gdyż na każde pytanie jest jedna i ta sama odpowiedź: „zostawmy sprawę, wolny rynek sam wszystko rozwiąże”. Na poziomie propagandowej walki z socjalizmem to dobra metoda – czasami też ją stosuję – ale jeśli zaczyna się w nią wierzyć literalnie, to kończy się ekonomia, a zaczyna ideologia. Kierując się ideologią wolnego rynku JKM poparł CETA. Poparł, gdyż tak nakazywała mu uczynić ideologia liberalna, postulująca stworzenie rynku światowego. Problem tej ideologii polega na tym, że na „rynku” tym działają wielkie korporacje, w sojuszu z państwami macierzystymi, a więc nie działają tu prawa popytu i podaży. Państwa macierzyste dbają o ekstraordynaryjne warunki dla inwestycji pochodzącego z nich kapitału, wymuszając jego podatkowe i biurokratyczne uprzywilejowanie w stosunku do drobnego kapitału miejscowego. Liberalny homo oeconomicus został zniszczony przez świat reklamy. Wiemy, że konsument nie jest bytem racjonalnym. Gdyby był, to specjaliści od PR poszliby na bezrobocie. To zapewnia panowania korporacjom na współczesnym pseudo-rynku.
Mam dla korwinistów złą wiadomość: świat jest bardziej skomplikowany niż w systemie Adama Smitha „nieomylnie” wykładanym przez JKM. A to dlatego, że dziś nie ma już śladu po pierwotnym rynku, który został zniekształcony przez wielkie korporacje żyjące w aktywnej symbiozie z socjalnym państwem. I to nie tylko państwo chce etatyzmu. Wielkie korporacje chcą go jeszcze bardziej, gdyż myślenie w kategoriach rynkowych nie jest już im znane od dziesięcioleci, tak mniej więcej od 100 lat.
Potrzebujemy dziś państwa aktywnego, ale nie socjalnego. Potrzebujemy państwa narodowego aktywnie broniącego wolnego rynku przed jego wypaczeniem i przebudowaniem w światowy oligopol. CETA to krok w stronę tego monstrum, które opowiada o wolnym rynku, a buduje oligopol.
http://konserwatyzm.pl/artykul/24128/wielomski-jkm-a-glosowanie-w-europarlamencie-nad-ceta-z-kanada/