- Moderator
- #841
- 3 591
- 1 504
Niezależnie od powyższego - dlaczego mamy priorytetyzować dobrobyt ludzi dokonujących agresji na cały klimat ziemski mocniej od wszystkich ludzi na Ziemi oraz ludzi którzy jeszcze się nie narodzili? Dla mnie kalkulacja jest oczywista.
Mamy różne pola wymiany argumentów. Kwestie sprawiedliwościowe są istotne, ale wydaje mi się, że nie one mają największą masę. Ja rozumiem, że liby to trochę jak plemię wierzące w dobre Mzimu zwane zasadą nieagresji, więc uznanie przez nich, że Mzimu się zdenerwuje emisjami CO2 wydaje się dobrze rokować w dyskusji.
Jeśli idzie o moją rezerwę, to - bez wdawania się w szczegóły - przyjmuje wysokie prawdopodobieństwo, że państwowa akcja ekologiczna da takie efekty jak wszystkie inne państwowe akcje. Że jest to zawracanie Wisły kijem, które jest i będzie nieskuteczne, a bezskuteczność rodzić będzie postulaty wymiany kija na większy. Stan faktyczny opisany przez ekologów posłuży za podstawę do transferu dóbr od rządzonych ku rządzącym. Dwutlenek węgla na tym niespecjalnie ucierpi, a jeśli ucierpi, to spodziewałbym się, że zupełnie niezależnie od działań państwa wspieranego przez celebrytów.
Analogię w historii widziałbym w marksizmie - reakcji na rzeczywiste kwestie związane ze statusem robotników, którzy opuszczając wsie zasilili fabryki. Program przymusowej poprawy ich statusu skończył się w znany powszechnie sposób.