Fronda, Polonia Christiana i inne prawackie przypały

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Jezus poddał się władzy. Każdy z męczenników tak samo. Wczesne chrześcijaństwo gardziło życiem doczesnym, Jezus miał powrócić w niedalekiej przyszłości i wprowadzić swoje rządy, powynagradzać wiernych sobie.

Później chrześcijaństwo zostało ustanowione religią państwową, jedną w wielu kolejnych w Rzymie i ostatnią. Wtedy chrześcijaństwo dostało elementy ze starych religii solarnych, skierowanych do władców i wojowników. Stąd niespójności i dwójmyślenie: czy ulegać, czy bronić się, czy podbijać?

Ja chrześcijaństwo uznaję za niemoralne, ponieważ wymagana jest miłość do wszystkiego. Uważam, że człowiek ma prawo być wobec ludzi obojętny, a swych wrogów ma prawo nienawidzić. Uważam, że nasza moralność jako ludzi ma źródło w strategii odwzajemniania krzywdą za krzywdę i dobrem za dobro, co jest zauważalne nawet u zwierząt tworzących społeczeństwa. Strategia bycia zawsze dobrym jest głupia i w interesie tylko tych, którzy jej nie przestrzegają. Czyli na przykład władzy państwowej.
 
D

Deleted member 4683

Guest
Zgodnie z Dekalogiem kradziez jest grzechem. Skoro tak to Prawo broni wlasnosci prywatnej. Zmuszanie kogos do placenia podatku mimo, iz ten siedzi sobie spokojnie na swojej ziemi to kradziez

W ewangelii Łukasza opisano jak celnicy przyszli do Jana Chrzciciela pytając "co mamy czynić?" On im odpowiadał: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono." ( Łk 3:13). Zwróć uwagę, że nie kazał im zaprzestać pobierania podatków a tylko robić to rzetelnie. Teraz pomyśl: gdyby podatki były równoznaczne z kradzieżą to poborcy byliby złodziejami. W takim przypadku odpowiedź Jana należałoby wykładać jako: "kradnijcie tyle ile wam wyznaczono". Zgodzisz się ze mną, że to byłoby idiotyczne ? Z tego że Jan nie kazał im zmienić zajęcia wynika, że sama idea podatków nie jest sprzeczna z dekalogiem.

Jeszcze raz powtórzę - sam nie jestem zwolennikiem podatków ani państwa ale robienie anarchokapitalistów z Jezusa i apostołów jest śmieszne.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

jkruk2

A fronte praecipitium a tergo lupi
828
2 386
Mnie idea wybaczenia, miłości do oprawcy (całe to "chrześcijańskie" modus operandi) zawsze zdumiewa i zaciekawia. Jest to dla mnie interesujące, można tak myśleć...ja np. potrafię się w to wczuć (szczególnie pod dragach, choć nie koniecznie). Tylko czy tu nie ma paradoksu polegającego na tym, że możemy zostać zniszczeni energetycznie tu i teraz. Oczywiście jest nagroda życia wiecznego, ale wciąż w mocy pozostają krępujące nas relacje społeczne (*). Czy całość nie pachnie nichilizmem, czy nie jest to robota Lokiego? Przypomnijmy sobie pierwszy zamach na Antoniego Soprano, co byłoby gdyby afroamerykanie jednak go zgładzili...kolejne sezony The Sopranos być może by (być może by...) nie powstały (y)...

(*)
Whose woods these are I think I know.
His house is in the village, though;
He will not see me stopping here
To watch his woods fill up with snow.

My little horse must think it queer
To stop without a farmhouse near
Between the woods and frozen lake
The darkest evening of the year.

He gives his harness bells a shake
To ask if there is some mistake.
The only other sound's the sweep
Of easy wind and downy flake.

The woods are lovely, dark and deep,
But I have promises to keep,
And miles to go before I sleep,
And miles to go before I sleep.

Music:
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 697
7 104
W ewangelii Łukasza opisano jak celnicy przyszli do Jana Chrzciciela pytając "co mamy czynić?" On im odpowiadał: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono." ( Łk 3:13). Zwróć uwagę, że nie kazał im zaprzestać pobierania podatków a tylko robić to rzetelnie. Teraz pomyśl: gdyby podatki były równoznaczne z kradzieżą to poborcy byliby złodziejami. W takim przypadku odpowiedź Jana należałoby wykładać jako: "kradnijcie tyle ile wam wyznaczono". Zgodzisz się ze mną, że to byłoby idiotyczne ? Z tego że Jan nie kazał im zmienić zajęcia wynika, że sama idea podatków nie jest sprzeczna z dekalogiem.

Jeszcze raz powtórzę - sam nie jestem zwolennikiem podatków ani państwa ale robienie anarchokapitalistów z Jezusa i apostołów jest śmieszne.

Jakos wczesniej sie nad tym fragmentem Biblii nie zastanawialem, ale po twoim poscie pierwsze co mi przyszlo do glowy to to, ze Jan Chrzciciel nie mogl wiedziec czym bedzie chrzescijanstwo bo nauczal przed naukami Jezusa. Ale zem czlek skromny to zanim ci odpisalem to sie dluzej nad tym zastanawialem, pomodlilem sie i ...dzis chyba Bog pokierowal mnie przy szperaniu za pomoca yahoo bo znalazlem potwierdzenie mojej teorii:

http://enemylove.com/did-john-the-baptist-tell-the-repentant-soldiers-to-leave-the-military/

Autor skupia sie na drugim zdaniu (o sluzbie w armii❩, ale sedno sprawy pozostaje: Jan nie byl chrzescijaninem bo chrzescijanstwo narodzilo sie dzieki naukom Jezusa. To tez Nowy Testament jest nieomylny w spisaniu nauk Jezusa i Apostolow po zeslaniu na nich Ducha Swietego. Jan jest tylko na poczatku Biblii bo przygotowuje ludzi na nadejscie Jezusa. Nawet po Jego nadejsciu Jan nie byl 100% pewny czy Jezus byl Mesjaszem bo pewno Jego nauki go zdziwily, spodziewal sie czegos innego. W kazdym razie nauki Jana to jakby przedluzenie Starego Testamentu, czyli siedzta cicho (placta podatki, nie uciekajcie z woja) i czekajcie na Zbawiciela, ktory wam powie co robic dalej. A nauka Jezusa to juz typowy akap/woluntaryzm, co potwierdza chociazby ta genialna interpretacja:

http://famguardian.org/Subjects/Spirituality/ChurchvState/JesusAnarchist.htm

Nawet jest wreszcie wytlumaczenie dlaczego Jezus wnerwil sie w swiatyni i wywalil straganiarzy. Szkoda, ze Gazdy nie ma bo to jego "ulubiony" fragment z Biblii...
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
Polityka historyczna jako narzędzie manipulacji. Prawda jest niczym.
Chrześcijaństwo wymagało przemocy. Już teraz jasne skąd są te wzorce.

Dziennik.pl Wywiad z Sławomirem Cenckiewiczem
  • W takich zapasach na pamięć historyczną, Polska musi przegrać, jest skazana na klęskę. Bo każda próba umiędzynarodowienia pamięci w kontekście historii Polski musi zostać odebrana jako jej słabość przez tych, którzy prowadzą wspomnianą przeze mnie egoistyczną politykę pamięci, często kosztem Polski i naszej pamięci.
  • Bo liczbowo przewyższają nas sowieccy partyzanci, a także partyzanci w Jugosławii. Lądujemy zatem w jakimś ogonie oporu wobec III Rzeszy Niemieckiej. Jak można na coś takiego się zgodzić?
  • Gdy na wystawie przedstawi się na przykład poparzoną Niemkę po strasznych w lutym 1945 roku bombardowaniach Drezna, a obok niej Polkę, która jest kaleką po nalotach na Warszawę we wrześniu 1939 roku i obie te ofiary zobaczy, dajmy na to Argentyńczyk, to trudno mu będzie - poza poczuciem empatii wobec ofiar wojny - zrozumieć kwestię odpowiedzialności za to, co się stało.
  • Nikt, zapewniam pana, tej szczególnej roli Polski nie uzna. Sami musimy o nią walczyć!
  • Dziś Trump jest reakcją na to, co w Ameryce się mówi o Amerykanach winnych rzezi Indian, wywołujących wojny napastnicze, a z kolei Brexit jest często próbą walki o resztki dobrego imienia tradycji Imperium Brytyjskiego.
  • Prawda domaga się oręża. Nie wygra pan samą prawdą, proszę pamiętać o tych bardzo mądrych słowach Maxa Webera, że w polityce nie wygrywa ten, kto ma rację, tylko ten, który potrafi do tych racji przekonać. Kto potrafi rację czy prawdę ubrać w jakiś oręż i narzucić innym.
  • W Polsce panuje powszechne przekonanie, że prawda jest obiektywna, a więc obiektywizm prawdy jakby z definicji pokona fałsz. Nie! To jest jak z chrześcijaństwem, które przecież w pewnym momencie domagało się atrybutu władzy - powiem wprost - przemocy państwa Konstantyna Wielkiego. By chrześcijaństwo dzięki temu stało się religią obowiązującą, blaskiem Prawdy Objawionej. Bez tej „przemocy”, rozumianej nawet w tym sensie pozytywnym, chociażby jako władzy absolutnej papieża, który pokonał cesarskie próby zmajoryzowania, to nie byłoby możliwe.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Screen-Shot-2017-02-27-at-4.51.21-PM.png
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 141
  • Prawda domaga się oręża. Nie wygra pan samą prawdą, proszę pamiętać o tych bardzo mądrych słowach Maxa Webera, że w polityce nie wygrywa ten, kto ma rację, tylko ten, który potrafi do tych racji przekonać. Kto potrafi rację czy prawdę ubrać w jakiś oręż i narzucić innym.
  • W Polsce panuje powszechne przekonanie, że prawda jest obiektywna, a więc obiektywizm prawdy jakby z definicji pokona fałsz. Nie!

Prawda nie jest nawet obiektywna w nauce, jak twierdzi Kuhn.

DtTksjK.png

3Vw0HWy.png
 

Hanki

Secessionist
1 525
5 088
Kuhn to jeden z większych szkodników w nauce, zatem ja bym unikał powoływania się na takie "autorytety".
 

Hanki

Secessionist
1 525
5 088
A jakieś uzasadnienie dla szafowania takimi ocenami? Co było przykładową szkodą, jaką wyrządził Kuhn nauce?
Jedno z lepszych masz podane powyżej w poście: nie liczy się to, co jest prawdziwe, a liczy się to, ile osób tak zawyrokuje. M.in. dlatego do dziś tak wiele osób ciężko przekonać do sensownych twierdzeń dot. ekonomii, etyki czy filozofii politycznej, bo w mainstreamie większość uważa inaczej, zatem racja jest po stronie większości.

"Demokratyzacja" nauki w moim odczuciu to wielka krzywda, jaką wyrządzono nauce, głównie za sprawą Kuhna właśnie.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
Jedno z lepszych masz podane powyżej w poście: nie liczy się to, co jest prawdziwe, a liczy się to, ile osób tak zawyrokuje. M.in. dlatego do dziś tak wiele osób ciężko przekonać do sensownych twierdzeń dot. ekonomii, etyki czy filozofii politycznej, bo w mainstreamie większość uważa inaczej, zatem racja jest po stronie większości.

"Demokratyzacja" nauki w moim odczuciu to wielka krzywda, jaką wyrządzono nauce, głównie za sprawą Kuhna właśnie.
Wprawdzie trochę czasu minęło odkąd czytałem Drogę po Strukturze... ale niespecjalnie pamiętam, żeby Kuhn osobiście optował za wpływem kontekstu społecznego na dobór paradygmatu - on po prostu sprawę opisał i zauważył, że tak się właśnie dzieje w historii.

Kiedy w Związku Radzieckim zwalczano burżujską genetykę i promowano rodzimy łysenkizm albo Niemcy wypędzali żydowskich fizyków, nie działo się to raczej z inspiracji Kuhna, natomiast potwierdzało dosadnie, że w praktyce społecznej jest tak, że rację ma ten, kto jest w stanie ją przeforsować. Przy silnie upolitycznionej nauce - na przykład takiej zależnej od państwa, prawda często schodzi na dalszy plan.

Znajdź mi fragmenty jego prac, w których Kuhn aprobuje taką sytuację, to przyznam Ci rację co do szkodnictwa. Sama opisówka szkodliwych tendencji, to trochę mało, aby uznać kogoś za psuja. W innym wypadku do miana szkodników można byłoby pociągnąć wielu nieoptymistycznych realistów...
 

Hanki

Secessionist
1 525
5 088
Kiedy w Związku Radzieckim zwalczano burżujską genetykę i promowano rodzimy łysenkizm albo Niemcy wypędzali żydowskich fizyków, nie działo się to raczej z inspiracji Kuhna, natomiast potwierdzało dosadnie, że w praktyce społecznej jest tak, że rację ma ten, kto jest w stanie ją przeforsować. Przy silnie upolitycznionej nauce - na przykład takiej zależnej od państwa, prawda często schodzi na dalszy plan.

Znajdź mi fragmenty jego prac, w których Kuhn aprobuje taką sytuację, to przyznam Ci rację co do szkodnictwa. Sama opisówka szkodliwych tendencji, to trochę mało, aby uznać kogoś za psuja. W innym wypadku do miana szkodników można byłoby pociągnąć wielu nieoptymistycznych realistów...
Otóż właśnie: Kuhn nie tylko opisał rolę intelektualistów, ale i poniekąd wsparł ten model. Co innego pisali czy to Hayek, czy to Rotbard na ten temat i to ich wnioski są mi bliższe, aniżeli być może miękkie, ale jednak usprawiedliwienia Kuhna dla takiego a nie innego stanu rzeczy, tj. stanu, w którym opłacani przez państwo intelektualiści starają się utrzymać dane status quo.

Nie mam niestety pod ręką żadnej pracy Kuhna, żeby coś zacytować i ponownie jak Ty opieram się na tym, co pamiętam z jego prac oraz z zajęć dot. teorii stosunków międzynarodowych, gdzie Kuhn był wałkowany.

Być może określenie o szkodniku jest daleko idące i dość mocne, ale tak po prostu uważam. Rand za szkodnika uważała Kanta ;)

Odnośnie do Kuhna to warto posłuchać Machaja:
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 141
Jedno z lepszych masz podane powyżej w poście: nie liczy się to, co jest prawdziwe, a liczy się to, ile osób tak zawyrokuje. M.in. dlatego do dziś tak wiele osób ciężko przekonać do sensownych twierdzeń dot. ekonomii, etyki czy filozofii politycznej, bo w mainstreamie większość uważa inaczej, zatem racja jest po stronie większości.

"Demokratyzacja" nauki w moim odczuciu to wielka krzywda, jaką wyrządzono nauce, głównie za sprawą Kuhna właśnie.

Że co? Czytałeś choć jedną książkę Kuhna? Bo bazując o treść Twojej wypowiedzi odnoszę wrażenie że nie masz zielonego pojęcia o temacie..
Kuhn nie postulował żadnej "demokratyzacji" nauki, a opisywał tylko jak wygląda rzeczywistość w obozach naukowych.
W szczególności - w naukach humanistycznych gdzie wygrywa nie to kto ma rację, ale ten kto ma "siłę przebicia". Podważał też pogląd jakoby nauka rozwijała się zgodnie z jakimiś racjonalnymi, obiektywnymi wytycznymi czy z góry określoną metodologią. Jeszcze bardziej skrajny w tym przekonaniu był Paul Feyerabend, który stworzył pojęcie anarchizmu metodologicznego w nauce.

Bzdurą też jest stwierdzenie, że Kuhn czy Fayerabend nie zwracali uwagi na fakt wpływania przez państwa na wyniki badań.
Fayerabend który był pod wpływem Kuhna napisał o tym kilka książek, m.in. The Tyranny of Science, Against Method czy Science in a Free Society.

Based on these arguments, Feyerabend defended the idea that science should be separated from the state in the same way that religion and state are separated in a modern secular society (Against Method (3rd ed.). p. 160.). He envisioned a "free society" in which "all traditions have equal rights and equal access to the centres of power" (Science in a Free Society. p. 9.). For example, parents should be able to determine the ideological context of their children's education, instead of having limited options because of scientific standards. According to Feyerabend, science should also be subjected to democratic control: not only should the subjects that are investigated by scientists be determined by popular election, scientific assumptions and conclusions should also be supervised by committees of lay people.[citation needed] He thought that citizens should use their own principles when making decisions about these matters. He rejected the view that science is especially "rational" on the grounds that there is no single common "rational" ingredient that unites all the sciences but excludes other modes of thought (Against Method (3rd ed.). p. 246.).

Dziwi mnie że akurat libki na tym forum obstają tak mocno za z góry ustalonymi kryteriami (kto by miał je ustalać i wymuszać? Państwo? Grono popperystów, mających wyłączność na "prawdę" i możliwość rozstrzygania tego co jest "naukowe" i "nienaukowe" ?). Wszak Mises ze swoim apriorycznym podejściem wedle Poppera na miano nauki się nie łapie a jego prace w ogóle nie zasługują na uwagę przez "czystych naukowców". Tak jak i Rothbard ze swoją aksjomatyczną etyką.

Tak jak i sam Popper i jego metodologia, bo podążając jego tokiem myślenia - skoro nie da się niczego w naukach udowodnić (bo np. z fałszywych przesłanek mogą wynikać prawdziwe wnioski), a da się jedynie sfalsyfikować (bo z prawdziwych przesłanek nigdy nie wyniknie fałszywy wniosek) - to jego metodologia również powinna podlegać falsyfikacji.
I jak zauważył Kuhn - tworzenie określonej metodologii postępowania nie ma sensu, bo po rewolucji naukowej następuje reorganizacji nie tylko samych teorii naukowych ale może i nastąpić reorganizacja samej filozofii nauki, czyli epistemologii, czy kryteria oceny tego co jest nauką a co nie jest. Uznając metodologie Poppera za właściwą i jedynie słuszną prawdę objawioną - zamykamy raz na zawsze rozwój samej filozofii nauki co jest.. nienaukowe.

Jeżeli więc ktoś tu jest totalniakiem i zaszkodził nauce, to tą osobą jest właśnie Popper. Po jego "rewolucyjnym" dziele mamy cały wysyp pseudonaukowych metodologii, teorii (czasem nawet nie teorii, a jakichś modeli, bez jakiejkolwiek sensownej, teoretycznej podbudowy jak np. Krzywa Philipsa), usilne "umatematycznianie" nauk takich jak ekonomia za pomocą prostackich i szkodliwych, uproszczonych modeli statystycznych (które jednoznacznie autorom i zwolennikom kojarzą się większości z "empirią" i "naukowością"), całą masę bezwartościowych prac "naukowych" i przekonywanie że np. jakiś "technokrata" wie lepiej niż "ślepy, bezosobowy rynek".

Chociaż, oczywiście, sam Popper nigdy nie twierdził, że z samego faktu posługiwania się statystyką czy matematyką można cokolwiek "udowodnić" (a wręcz przeciwnie - twierdził że nawet nieskończona liczba badań statystycznych które daną tezę potwierdzają, nie jest w stanie dowieść niczego), to jednak (paradoksalnie) w naukach humanistycznych otworzył puszkę Pandory.

2BmGzwV.png
 
Ostatnia edycja:

Non Serviam

Well-Known Member
834
2 248
http://www.fronda.pl/a/zniszcz-rozance-poswiecone-szatanowi-1,89354.html
Jeżeli posiadasz przedmiot wykonany z koralików sprowadzanych z dalekiego wschodu, splecionych sznurkiem według splotu „Shamballa”, to pozbądź się tego, nawet jeżeli ktoś dodał do niego katolickie symbole religijne, jak krzyżyk czy wizerunek Maryi.

Szanujmy katolicką tradycję

Wymiar społeczny
Przypomnę na samym początku o prawidłowych, z katolickiego punktu widzenia, sposobach pozyskiwania dewocjonaliów. Ich wytwarzaniem trudnią się tradycyjnie zakony, zwłaszcza kontemplacyjne, katolickie szkoły i pobożne środowiska świeckie, oraz rodzinne polskie manufaktury. Sprzedając je, a często rozdając za ofiarę modlitwy lub tzw. „co łaska” zdobywają podstawowe fundusze na swoje utrzymanie. Warto więc, mając wybór wspierać to co nasze katolickie, nasze polskie. Niestety także rynek dewocjonaliów opanowały tanie przedmioty z dalekiego wschodu, co jest bardzo społecznie szkodliwe dla życia Kościoła w Polsce. Uświadommy to sobie, że przez to że kupujemy wschodnią „taniochę” polskie zakonnice nieraz przymierają głodem.

Wymiar duchowy
Sprawa ta nie jest jednak tylko społeczna, jest też duchowa. W tradycji katolickiej ważna jest też wspólnota duchowa modlitwy osób wytwarzających dewocjonalia. To samo myślenie, nawet bardziej jeszcze podkreślane mają prawosławni, którzy bardzo dbają przez kogo i jak robione są ikony. Widzimy, że każda z kanonicznych ikon, nawet tych rozprowadzanych przez katolickie sklepy z dewocjonaliami ma certyfikat z napisem mówiącym w którym klasztorze to zrobiono. W katolicyzmie nie ma zwyczaju ścisłego oznaczania przedmiotów, niemniej na pewno jest duchowo istotne gdzie i kto je wykonał. Wytwarzające różańce katolickie zakonnice pracują razem i często przy tym żmudnym zajęciu modlą się w intencji tych, którzy ich będą używać ! Kiedy kupujemy taki różaniec, często już poświęcony, możemy też go sami poświęcić, wchodzimy w krąg duchowości z pewnością dobrej, Chrystusowej, a sami modląc się stajemy się wspólnotą z nimi. Używanie dewocjonaliów wykonanych przez zakonnice ma też walor promocji powołań. Przy wyborze dewocjonalium ważny powinien być też wygląd, nie bierzmy tego jeżeli są tam symbole których nie rozumiemy. Niech to będzie „normalny” różaniec, niech posiada krzyż, najlepiej z pasyjką i tradycyjne wizerunki na złączeniu.

Jak rzecz się ma w sektach?

Łączność duchowa wytwórcy przedmiotu z używającym go to zagadnienie antropologiczne występujące we wszystkich kulturach i religiach. Ludzie usiłują wpływać duchowo na siebie wzajemnie poprzez przedmioty i niewątpliwie tej metody używają też sataniści i różnego rodzaju wschodnie sekty. Chyba każdy z katolickich egzorcystów mógłby opowiedzieć historię jak z horroru związaną ze złym wpływem duchowym poprzez przedmiot. Jeden z egzorcystów ze wschodu Polski opowiadał mi że kiedyś święcił mieszkanie w którym „straszyło” i kiedy wodą święconą chlapnął na obraz Jezusa wykonany z kształtowanej skóry, to wizerunek się zachwiał, a z jego środka wypadł metalowy pentagram. Kto i kiedy go tam włożył? Jaka mentalność kieruje satanistą podrzucającym pobożnej rodzinie coś takiego? Trudno to myślenie pojąć. W materiałach dokumentacji jednego ze zjazdów egzorcystów w Collevalenza kapłani włoscy dzielą się spostrzeżeniem że w okolicach sanktuarium rozdawane są różańce, na których dopiero po dokładniejszym wpatrzeniu się w spojenie z wizerunkiem widać twarz szatana. Parę lat temu był też niepokój związany z rzekomym wizerunkiem węża na krzyżu jednego ze wzorów tanich plastikowych różańców rozdawanych w Medjugorie. Jeden z popularnych w Polsce rekolekcjonistów zbierał je do zniszczenia. Te fakty wymieniam aby poprzeć tezę, że lepiej więcej trochę wydać na różaniec, może mieć tych koronek mniej, ale niech pochodzą ze źródła które znam, aby uniknąć niepokojów związanych tajemnicą jego pochodzenia.

Znowu te poświęcone demonom koraliki

Niemal po każdym wakacyjnym sezonie poczekalnie do katolickich egzorcystów zapełnione są osobami którym coś niepokojącego przytrafia się po styczności z jakimiś koralikami (bo nie chodzi tylko o różańce). Poznałam dziewczynę wielokrotnie egzorcyzmowaną która miała nawrót objawów zniewolenia po tym jak kupiła sobie bransoletkę będącą darmowym dodatkiem do czasopisma dla kobiet. Kupując zbagatelizowała, że mają na sobie jakieś chińskie napisy. Znajomy zaś egzorcysta opowiada że modlił się nad osobą która będąc w sekcie otrzymała korale. Otóż w okolicach Jasnej Góry naszyjnik „sam” boleśnie zacisnął się tej dziewczynie na szyi. Na szczęście zauważyła to siostra zakonna która miała przy sobie nożyczki i poprzecinała te sznurki korali i dzięki temu kobieta przeżyła. Osoba ta daje świadectwo że sekta wytwarzająca te koraliki nad każdym z nich wypowiadała magiczną mantrę. Ta historia się powtarza, uparcie jest nam coś podrzucane. A co mamy w tym sezonie?

Rożańce Shamballa

W tym roku trzeba uważać na przedmioty wykonane z koralików połączonych sznurkiem z tworzywa sztucznego. Są one charakterystycznie połączone specjalnych splotem, który łatwo nauczymy się szybko odróżniać od zwykłego tradycyjnego sposobu wiązania katolickiego różańca. Nie są to zwykłe supełki lecz węzły z nitkami okalającymi koralik. Niekiedy też sam krzyżyk wykonany jest z takich kulek. Wiele przykładów pokaże nam internet jeżeli wyszukamy określenia „różaniec Shamballa”. Może mieć on tradycyjną formę, albo, częściej jest bransoletką na rękę z dziesiątką koralików. Niekiedy do bransoletki dodawane są tradycyjne katolickie medaliki, co wydaje się nie mieć większego znaczenia. Nadal jest to „Shamballa” z całym bagażem jej symboliki, do którego dla uśpienia czujności dodane jest coś katolickiego. Bo niby czemu nie? Jak się dowiadujemy Shamballa jest synkretyczną dalekowschodnią ideologią, która wchłonęła tradycje kilku kultur i chętnie na równi z pogańskimi bóstwami postawi również naszego Jezusa, na co oczywiście my wyznający Jezusa za naszego Pana i Zbawiciela godzić się nie możemy! Nasz Jezus jest Królem a nie jakimś dodatkiem do mętnej (szambo) symboliki supełków mantr i koralików.

Co to takiego to Shamballa?

Jak zwykle w podobnych wypadkach mamy do czynienia ze spłyceniem i komercjalizacją pradawnego mitu którego streszczenie było by zbyt rozległe jak na ten artykuł. Shamballa - Shambhala – Shambalato mityczna kraina tybetu. Jej mit był w ostatnim stuleciu odkrywany m.inn przez Adolfa Hitlera poszukującego „ideału” państwa. Natomiast w tej spłyconej koralikowej wersji zapoczątkowana została na pocz. XXI wieku przez Madsa i Mikela Kornerupów z Kopenhagi którzy rozpoczęli komercyjne propagowanie „Shamballa Jewels” Biżuterię Shamballa, głównie w formie bransoletek. (BY SARAH ROYCE-GREENSILL: In My Jewellery Box: Mads Kornerup, Shamballa Jewels Creative director of Shamballa Jewels Mads Kornerup shares his most prized pieces of jewellery Styczeń JUNE 15, 2015 08:00 Więcej TUTAJ http://www.telegraph.co.uk/luxury/j...llery-box-mads-kornerup-shamballa-jewels.htmlChociaż bracia nie wiedzą, kiedy wybrali nazwę "Shamballa" odnosi się ona do starożytnego królestwa w mitologii hinduskiej i buddyjskiej; miejsca ciszy i spokoju, w którym wszyscy mieszkańcy są duchowo oświeceni. To poczucie duchowości jest podstawą marki drobnej biżuterii, której wizytówką jest bransoletka Shamballa. Zaprojektowana przez Madsa w 2001 roku, bransoletka jest inspirowana przez paciorki różańca z kamieni szlachetnych nawleczone razem z macaramą.” Podstawą tej biżuterii jest duchowość i to nie katolicka.
Kurde chyba zostanę wytworca satanistycznych dewocjonaliów
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom