Fronda, Polonia Christiana i inne prawackie przypały

osman

Well-Known Member
380
2 308
#wolalbym akap z zakazem seksu niz etatyzm z dozwolonym seksem pozamalzenskim ponizej wieku przyzwolenia na czynnosci seksualne. musze z kelthuzem o tym pogadać, może go do tego przekonam#

jak nie umiesz panować nad hucią to sobie wprowadzaj zakazy ale na swoim a nie ludziom bedziesz zakazywal jak komuch, ja zakazy wprowadziłbym tylko dla chorych psychoicznie a ten kelthuz tojakiś poperdólka , piepszy głupoty chybacoś z rozumem u niego nie jest w pozadku, niech sie pukie w dekiel.
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
#wolalbym akap z zakazem seksu niz etatyzm z dozwolonym seksem pozamalzenskim ponizej wieku przyzwolenia na czynnosci seksualne. musze z kelthuzem o tym pogadać, może go do tego przekonam#

jak nie umiesz panować nad hucią to sobie wprowadzaj zakazy ale na swoim a nie ludziom bedziesz zakazywal jak komuch, ja zakazy wprowadziłbym tylko dla chorych psychoicznie a ten kelthuz tojakiś poperdólka , piepszy głupoty chybacoś z rozumem u niego nie jest w pozadku, niech sie pukie w dekiel.

Choroby psychiczne to wymysl panstwowych doktorow! To juz dawno na forum ustalilismy.
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
To jakiś żart?

Nie.

http://www.wayneramsay.com/exist.htm

By this definition, if no abnormality of the body can be found, no disease or illness can be known to exist. Unproved theories about etiology, pathology and prognosis are speculation. In this essay and those that follow, I will show there are no known biological or bodily abnormalities causing so-called mental illness or mental disease and that therefore they have not been proved to exist. Equally importantly, I will show so-called mental illness, disease, or disorder does not exist in even a non-biological sense other than as a way of expressing disapproval of some aspect of a person's behavior or thinking.

https://en.wikipedia.org/wiki/Thomas_Szasz

Szasz argued throughout his career that mental illness is a metaphor for human problems in living, and that mental illnesses are not real in the sense that cancers are real.

His views on special treatment followed from libertarian roots, based on the principles that each person has the right to bodily and mental self-ownership and the right to be free from violence from others, although he criticized the "Free World" as well as the communist states for their use of psychiatry. He believed that the use and sale of drugs, the practice of medicine, sexual relations, and suicide should be contractual, legal, and private
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Kolektywizm motzno! A mnie mówili, że w chrześcijaństwie chodzi o własne uczynki i osobistą więź z Bogiem. A tu taki teologiczny trybalizm...

Na Jasnej Górze modlitwa przebłagalna za grzechy narodu
Polska
Dzisiaj, 15 października (07:38)

Na Jasnej Górze wierni będą modlić się o odpuszczenie grzechów narodu w modlitwie przebłagalnej. Przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej odbędzie się wspólna modlitwa wynagradzająca między innymi aborcje, pijaństwo i zawiść. Według organizatorów "Wielka Pokuta" to także przebłaganie za wszystkie grzechy, dokonane w czasach komunizmu.

- Modlitwa za grzechy moje i całego świata - dokładnie to chcemy zrobić. Każdy grzech ma wymiar społeczny, o czym się często zapomina - powiedział Lech Dokowicz, jeden ze współorganizatorów wydarzenia.

- Chcemy w szczególny sposób modlić się za grzechy związane z komunizmem, czyli wejściem w system, który walczył z Bogiem - dodał. W ramach wydarzenia nazwanego "Wielką pokutą" odbędą się między innymi konferencje o życiu duchowym, wygłaszane będą świadectwa.

Mszę świętą w intencji przebłagalnej odprawi przewodniczący Episkopatu arcybiskup Stanisław Gądecki. Organizatorzy chcą, aby na Jasną Górę przybyło jak najwięcej wiernych.

Za grzechy narodu? Całego? I jeszcze świata? Mają rozmach, skurwysyny...
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Krzysztof Karoń

Krzysztof-Karon_imagelarge.jpg


Zostaje powoli idolem prawackich internetów przez swoją opowiedzianą na YouTube historię marksizmu. Po tym komentarzu na rzeczonym portalu wpisuję go na listę może dość kumatych, ale jednak przypałów:

Marks, a po nim Lenin, słusznie uważali, że komunizm może funkcjonować tylko dzięki terrorowi. Dlatego Marksowi przeciwstawił się anarchista Bakunin. Bakunin nie chciał terroru państwowego, ale nie rozumiał, że w anarchizmie musi zapanować prywatny terror bandycki, ponieważ w anarchizmie nie ma aparatu ograniczającego przestępczość. Jednym słowem - komunizm musi skończyć się bandytyzmem państwowym, a anarchizm prywatnym, ponieważ człowiek jak może kraść, to będzie kraść (o ile nie został wychowany, żeby nie kraść). Teoria krytyczna, czyli nowy marksizm, to jest system zarządzania chaosem, w którym lewicowa mniejszość manipuluje ogłupioną, zdemoralizowaną większością. W nowym komunizmie nie jest potrzebny terror, bo ludźmi można manipulować, pozbawiając ich zdolności do produkcji dobrobytu. Wtedy ludzie muszą popierać mniejszość, która decyduje o podziale deficytowych dóbr. To oczywiście absurd, ale zbudowany na założeniu Lafargue'a i Marcusego, że produkcja przestała być problemem i już nie trzema będzie pracować, bo produkować będę automaty. Oni to pisali wprost i to się wmawia ludziom i teraz, chociaż produkują nie automaty, ale Azjaci. Czyli Europa i USA żyją - jak w starożytnej Grecji - z wyzysku niewolników. Nowy marksizm zakłada całkowitą anarchizację życia społecznego, w którym rządzą ci, którzy potrafią manipulować tłumem pasożytów. Ma to tę zaletę, że zanarchizowany tłum może zrobić demolkę, ale nie potrafi stawić zorganizowanego oporu. Wystarczy nieustannie społeczeństwo skłócać. Oczywiście taki system prowadzi do katastrofy ekonomicznej, której jesteśmy świadkami, dlatego Spinelli powrócił do koncepcji leninowskiej i program Unii przewiduje użycie terroru bezpośredniego, czyli zabijanie ludzi. O tym jest mowa w części piątej historii marksizmu i w moim filmie o Spinellim. pozdrowienia
 

The Silence

Well-Known Member
430
2 595

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Kolejny prawacki komunista narodowy. Coś takiego! Człowiek wg tego przychlasta za uja nie może być wolny w oderwaniu od wspólnoty. No kurde, Winniczek, zdajesz se sprawę z jak niskim poziomem ogarnięcia intelektualnego wędrujesz przez własne życie, ułatwiając sobie drogę mamląc ją śluzem komuszo-narodowym?
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Jak to się można pomylić... :)
Ale fanatycy są bardzo przydatni intelektualnie, mam Mirka w znajomych :) http://brawario.pl/

Oho ho, ten Salwowski wysmażył sążniasty tekst przeciw Libertarianizmowi:

Libertarianizm kontra tradycyjne chrześcijaństwo
6 lutego 2016 12:30
libertarianizm.jpg

Państwo nie ma prawa zakazywać tego, co nie stanowi naruszenia wolności innych dorosłych osób, choćby i to było niemoralne, wstrętne, bezbożne i zboczone”; „Władze cywilne nie są od regulowania i narzucania moralności swym obywatelom”; „Państwo ma być stróżem nocnym pilnującym wolności i własności obywateli, a nie aniołem stróżem, który strzeże wiary i cnoty”; „Wszelkie prawne zakazy są bezsensowne i szkodliwe, gdyż nie likwidują problemu, ale sprawiają tylko, że schodzi on do podziemia”.

Te i inne libertariańskie hasła wydają się zdobywać popularność na prawicy. W istocie rzeczy dla niejednego prawicowca libertarianizm zaczyna się wręcz jawić jako jedyna prawdziwie dobra alternatywa dla lewicowości, etatyzmu i socjalizmu. Co więcej, niejednokrotnie idee libertariańskie przedstawiane są jako będącymi w swych fundamentach całkowicie zgodnymi z tradycyjnym chrześcijaństwem, gdyż kładącymi nacisk na zasadę poszanowania wolnej woli człowieka. Trzeba przyznać, że w obliczu historycznych doświadczeń z socjalistycznymi i nazistowskimi reżimami, a także współczesnych etatystycznych ciągot Unii Europejskiej, wizja libertarianizmu jako zgodnego z chrześcijaństwem i prawicowością może być kusząca. Tyle razy wszak owe lewicowo zorientowane rządy i reżimy próbowały narzucać za pomocą stanowionych przez siebie praw rzeczy złe, wątpliwe czy wręcz niedorzeczne, iż za właściwą nań odpowiedź ma się pokusę uznać stan rzeczy, w którym interwencja państwa będzie ograniczana do absolutnego minimum, a więc sytuacji obrony przed zewnętrzną agresją oraz karania jedynie tych spośród zachowań, które polegają na naruszaniu czyjejś wolności. Za akceptacją tego libertariańskiego poglądu pozornie rzecz biorąc wydaje się przemawiać niejedna przesłanka. Czyż dorośli ludzie nie powinni być traktowani, jako odpowiedzialne osoby, które same muszą ponosić skutki własnych czynów i decyzji? Czy w związku z tym wszelkie przymusy, które ograniczają wolność dorosłych ludzi do czynienia, tego, co im się podoba, nie są przejawem tyranii i totalitaryzmu? Czy władze cywilne mają prawo decydować za dorosłych obywateli co jest dla nich dobre i właściwe? Czy zgodnie z zasadą prawa rzymskiego mówiącą, iż „Chcącemu nie dzieje się krzywda„, nie należy uznać, że każdy dorosły człowiek sam na własnej skórze poniesie negatywne skutki własnych złych czynów, a co za tym idzie, władze cywilne nie powinny się tym interesować? Czyż wreszcie wszelkie zakazy i kary, które mają na celu ograniczanie wolności dorosłych ludzi nie mijają się z celem? Czy tak naprawdę prawne represje skierowane w jakieś zło, nie likwidują zjawiska, które chcą zwalczyć, ale zgodnie z logiką powiedzenia mówiącego, iż „Zakazany owoc lepiej smakuje” nie powodują one tak naprawdę wzrostu zainteresowania zakazywaną rzeczą? Jaki zresztą sens ma mieć zakazywanie czegoś dorosłym ludziom, skoro, nawet jeśli zewnętrznie podporządkują się oni owym zakazom, to, tak czy inaczej, nie odmieni to ich wnętrza, a tym samym nie staną się przez to lepsi?

Niniejszy tekst stanowi próbę udowodnienia, iż wszelkie formy libertarianizmu w żaden sposób nie dadzą się pogodzić z tradycyjnym nauczaniem Kościoła katolickiego. Ze względu na swą objętość został on podzielony na trzy części:pierwsza (powyższa) część poświęcona jest zdefiniowaniu samego libertarianizmu oraz dość szczegółowemu ukazaniu tego, jakie w poszczególnych kwestiach społecznych i prawnych winny zajmować osoby pragnące być konsekwentnymi libertarianami. W tej części pokazane też zostanie, w jakim stopniu kształt współczesnych porządków prawnych odpowiada libertariańskim zasadom, a w jakim jest z nimi sprzeczny.Drugą część tego opracowania stanowi obalenie libertariańskich zasad i założeń w świetle nauczania Pisma świętego i Tradycji Kościoła.Trzecia część artykułu będzie będzie zaś poświęcona omówieniu różnych libertariańskich sofizmatów zwłaszcza w oparciu o zasad zdrowego rozsądku, logicznego myślenia i historycznego doświadczenia ludzkości.Pragnę też zadeklarować, iż niniejszy tekst stanowi swego rodzaju dokończenie prowadzonych przeze mnie w swym czasie polemik ze zwolennikami libertarianizmu, które ze względu na inne zajęcia, nie zawsze miałem czas doprowadzić do końca.

CZYM JEST LIBERTARIANIZM?W odniesieniu do rozumienia porządku prawnego mianem libertarianizmu można określić pogląd twierdzący, iż władze cywilne powinny zakazywać i karać tylko te z ludzkich zachowań, których istota polega na naruszaniu wolności innych dorosłych osób. Owo tradycyjnie libertariańskie przekonanie zakłada więc, iż wszystkie inne czyny, które takowej wolności nie gwałcą winny być bezkarne i legalne. Kryterium przy ustalaniu przez władze cywilne prawnych zakazów, kar i represji nie powinno być nic innego, a tylko to, czy dany ludzki akt stanowi naruszenie wolności jakiegoś dorosłego człowieka, czy dorosłych osób. Nie ważne więc, jak bardzo dane zachowanie jest niemoralne, wstrętne Panu Bogu, poniżające ludzką godność, zboczone, obrzydliwe, etc. Póki nie wiąże się ono z wkroczeniem w przestrzeń wolności innego człowieka lub innych ludzi, władze cywilne nie mają prawa ingerować tu ze swoimi karami i zakazami. Choćby coś było więc bardzo złym, upadlającym, niemoralnym, bluźnierczym, czy dewiacyjnym; czynienie tego osobiście, z innymi ludźmi, a także przekonywanie, zachęcanie, namawianie do owych aktów innych, ma być bezkarne, póki nie gwałci czyjejś swobody. Libertarianizm można więc uznać za najbardziej konsekwentną i radykalną formę ideologii liberalnej. Różnica pomiędzy tradycyjnymi liberałami a libertarianami jest zasadniczo tylko taka, iż ci pierwsi częściej są skłonni iść na kompromisy z wyznawaną przez siebie zasadą prymatu wolności w porządku prawnym, aniżeli ci drudzy. Dlatego też w tym tekście, jako synonimy słów „libertarianizm” i „libertarianie” będę czasami używać wyrażeń: „skrajny liberalizm”, „konsekwentni liberałowie”, „skrajni liberałowie”.

Choć libertariański pogląd na zasięg i rolę prawnych kar i zakazów, jest, w sensie werbalnych deklaracji, powszechnie przyjęty w naszym kręgu kulturowym, to jednak daleko jeszcze do konsekwentnego wcielania go w życie. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak daleko jest nam do pełnej akceptacji owego skrajnie liberalnego spojrzenia na państwo i prawo, mimo powtarzania przez nas libertariańskie brzmiących formułek typu: „Każdy decyduje sam za siebie i władzy nic do tego”. Spójrzmy choćby tylko na całą sferę jeszcze istniejących prawnych zakazów, kar i ograniczeń i zestawmy ich sensowność z tradycyjnie libertariańskim kanonem myślenia.

OCHRONA ŻYCIA I ZDROWIA. Zgodnie z zasadą, iż władze winny represjonować tylko te z czynów, które naruszają czyjąś wolność, nielegalnymi należałoby uczynić w tej sferze tylko morderstwo, pobicie i napad. Daleko jest jednak do konsekwentnej realizacji tej zasady. Prawnymi represjami obok morderstw, pobić i napadów są wszak objęte także: samobójstwo, dobrowolne bójki i bijatyki, pojedynki, używanie narkotyków, nadużywanie alkoholu, palenie papierosów. Wszystkie te zachowania z istoty swej polegają przecież na działaniu dobrowolnym. Naturą samobójstwa jest odebranie samemu sobie życia. Człowiek decyduje więc sam, iż nie chce dalej żyć. Dobrowolne bójki i bijatyki oraz pojedynki polegają na umawianiu się ze sobą dwojga lub większej ilości osób na wzajemną walkę. Wszelkie rany, obrażenia, a nawet śmierć, będąca ich wynikiem, są więc efektem decyzji tych osób. Używanie narkotyków, palenie papierosów oraz nadużywanie alkoholu także w swej istocie nie polegają na deptaniu czyjeś wolności. Po prostu dany człowiek postanawia, iż w zamian za różnego rodzaju przyjemności, jakie dostarczają owe używki, narazi na poważny szwank własne życie i zdrowie.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Tymczasem jednak:

Samobójstwojest represjonowane choćby poprzez zakaz eutanazji. W większości krajów z naszego kręgu kulturowego karalne jest udzielanie komuś pomocy w samobójstwie, nawet, gdy ta osoba sobie tego życzy, a co więcej żąda i nalega, by odebrano jej życie. Co prawda zakaz eutanazji jest coraz bardziej mocno kontestowany, jednak należy przypuszczać, że jeszcze jakieś 20 lat zajmie zwolennikom legalności tej formy samobójstwa przekonanie większości rządów do jego zniesienia. Podobnie spore problemy z prawem, mogłyby mieć książki, wydawnictwa i publikacje, które namawiały by choćby i dorosłych ludzi do samobójstwa. Policja wezwana do niedoszłego samobójcy, także nie ogranicza się jedynie do słownego zniechęcania owego jegomościa, ale, w razie potrzeby, za pomocą bezpośredniego przymusu fizycznego przeszkadza mu w realizacji owego własnowolnie podjętego postanowienia. Jednym z konkretnych przykładów nie szanowania przez współczesne państwa „prawa” do odebrania sobie życia, może być głośny przypadek niemieckiego kanibala-homoseksualisty, który w 2003 r. w Internecie ogłosił, iż szuka chętnego samobójcy, zgadzającego się na to, by on go zabił, a następnie skonsumował jego zwłoki. Wszystko tu odbyło się więc za obopólną zgodą zainteresowanych. Do kanibala zgłosił się mężczyzna, wyrażający zgodę na bycie przez niego zabitym, a następnie zjedzonym. Mimo to jednak, czyn ten wywołał powszechną negatywną reakcję w społeczeństwie niemieckim, zaś wymiar sprawiedliwości nie omieszkał się dotkliwie go ukarać.

Dobrowolne bójki, bijatyki i pojedynki są znacznie ograniczane przez współczesne prawodawstwa. Tak zwane kibicowskie ustawki, które polegają przecież na tym, że zainteresowane bijatyką osoby dobrowolnie umawiają się w ustronnym miejscu (a więc nie na terenie, gdzie ich aktywność mogłaby być ograniczeniem wolności osób postronnych) na wzajemne zadawanie sobie ran i ciosów, nadal są nielegalne, a ich organizatorzy w każdej chwili mogą stać obiektem zainteresowania policji. Także bójka bądź pojedynek, w których obie strony wyraźnie zgodziłyby się na ryzyko poniesienia śmierci, nie należą do legalnych prawnie zachowań. Uczestnik takiego czynu, który zabiłby w ten sposób drugiego człowieka, na 99 proc. trafiłby do więzienia, choćby i miał na swoją obronę własnoręcznie podpisaną zgodę swej ofiary, w której ta, zaręczałaby, iż godzi się na ryzyko poniesienia śmierci w wyniku bójki lub pojedynku.

Używanie narkotyków, palenie papierosów i nadużywanie alkoholunależą do czynów objętych szeregiem prawnych zakazów. W ogromnej większości państw karalna jest nie tylko sprzedaż i rozpowszechnianie narkotyków wśród osób dorosłych, ale również zażywanie przez nie tego rodzaju specyfików. Nawet w Holandii, która słynie z legalizacji narkotyków, bezkarność zażywania i rozpowszechniania tejże używki jest mocno ograniczona, albowiem dotyczy jedynie tzw. jej miękkich odmian, czyli marihuany i haszyszu. Ciężkie narkotyki w rodzaju kokainy, heroiny, LSD, amfetaminy, etc, są także w tym kraju zakazane. Co prawda, coraz częściej odzywają się głosy za legalizacją przynajmniej „lekkich” narkotyków, zaś ich promocja przez sporą część popkultury jest de facto bezkarna, jednak nie wydaje się, by powszechna liberalizacja przepisów prawnych w tej kwestii, była tylko kwestią krótkiego odstępu czasu. Względem palenia papierosów wprowadza się szereg różnorodnych ograniczeń. Często ustanawia się zakaz reklamy tytoniu w mass mediach. W części krajów nie wolno także palić w miejscach publicznych, nawet, gdy naruszanie przez to wolności niepalących jest mocno wątpliwe. Nadużywanie alkoholu jest z kolei prawnie ograniczane przez specjalne koncesje wydawane na obrót trunkami, zakaz podawania napojów alkoholowych nietrzeźwym klientom, nielegalność ich spożywania poza publicznymi miejscami do tego specjalnie wyznaczanymi (tj. barami, restauracjami, kawiarniami, itp.).

SEKSUALNOŚĆ.Tradycyjnie libertariańskie podejście do prawa i państwa nie pozwala czynić przestępstwami zbyt wielu czynów z tej dziedziny. Z pewnością zgwałcenie, jako przymuszenie kogoś przy użyciu fizycznej siły (bądź też za pomocą wykorzystania nieświadomości drugiej osoby, np. podania jej narkotyku) do odbycia stosunku płciowego powinno mieć swój paragraf w libertariańskim kodeksie karnym. Wymuszanie na kimś różnorodnych zachowań seksualnych poprzez stosowanie gróźb, szantażu, pogróżek, także wiąże się pogwałceniem czyjeś wolności, a więc każdy liberał przyklaśnie prawnemu zakazywaniu takich czynów. Przyjmując także, iż tylko wolność ludzi dorosłych winna być chroniona, za sprzeczną z zasadami libertarianizmu nie należy uznawać karalność pedofilii, nawet gdy ta dokonywana jest za zgodą dziecka. Z pewnością w naszym kręgu kulturowym prawodawstwo chyba już wszystkich krajów zniosło karalność wielu niemoralnych czynów, których istota nie polega na naruszaniu wolności innych dorosłych osób. Tak też od dziesięcioleci legalne są: homoseksualizm, nierząd, cudzołóstwo, prostytucja, pornografia, onanizm, orgie seksualne. Prawo uczyniło bezkarnym, nie tylko praktykowanie takich czynów, w tzw. czterech ścianach domu, ale – pomijając pewne szczegółowe zastrzeżenia – o których będę, jeszcze pisać, również zachęcanie, namawianie i inspirowanie do nich innych ludzi. Mimo to jednak wciąż zakazane są niektóre z niemoralnych zachowań, których sednem nie jest przecież gwałcenie czyjeś wolności. Są nimi: kazirodztwo oraz zoofilia.

Kazirodztwo wcale nie musi polegać na naruszaniu czyjeś swobody. Prawdą jest, że często ów czyn się z tym wiąże, jednak nie jest to jego nieodłącznym elementem. Może wszak być ( i faktycznie znane są takie wypadki), gdy dwoje blisko spokrewnionych ze sobą osób pragnie ze sobą seksualnie obcować. W takim wypadku do zdeptania niczyjej wolności nie dochodzi. Dzisiejsze kodeksy karne zakazują jednak kazirodztwa niezależnie od tego, czy jest ono praktykowane dobrowolnie przez dorosłych ludzi, czy też nie.

Zoofilia jakkolwiek wstrętną i nienaturalną jest praktyką, to nie można powiedzieć, by wiązała ona z naruszeniem wolności człowieka. Czyn ten stanowi pogwałcenie swobody zwierzęcia. Gdybyśmy jednak chcieli chronić wolność nie tylko ludzi, ale także istot czworonożnych, musielibyśmy zakazywać również ich zabijania, trzymania na uwięzi, zamykania w klatkach, etc.Niektóre z przejawów seksualnej niemoralności, które zasadniczo są legalne, czasami poddawane są też zgoła nieliberalnym ograniczeniom prawnym.

Prostytucja jest w Polsce ograniczana poprzez istnienie zakazu sutenerstwa i stręczycielstwa. Czyn nielegalny stanowi więc czerpanie zysków oraz pomaganie komuś w praktykowaniu płatnego seksu. De facto jest to w naszym kraju przepis martwy, tym niemniej jednak wciąż on funkcjonuje w kodeksie karnym. Z kolei, w Szwecji wprowadzono kary nie dla prostytutek, ale ich klientów.

Pornografia jest hamowana poprzez prawa zakazujące jej produkcji i rozprzestrzeniania, wówczas, gdy ukazuje ona szczególnie zwyrodniałe postawy, tj. zoofilia czy stosowanie przemocy. I znów wypada zauważyć, że przecież nie zmusza się ludzi do oglądania tego rodzaju materiałów. Nawet zaś pornografia z użyciem przemocy nie musi wiązać z naruszaniem czyjejś wolności. Osoby tam występujące, mogą zgadzać się być bite, poniżane (są np. sadomasochistami).
 
Ostatnia edycja:

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
SZACUNEK DLA RELIGII. Wiele bluźnierstw i świętokradztw jest w naszym kręgu cywilizacyjnym legalnych i bezkarnych. Nawet jednak w tej dziedzinie, w części krajów, istnieją prawne przepisy wymierzone w tego rodzaju zachowania. Niekiedy są one wcielane w życie. W naszym państwie mieliśmy z tym do czynienia, wówczas, gdy gdański sąd ukarał p. Dorotę Nieznalską za to, iż wystawiła tzw. instalację, która ukazywała Krzyż z namalowanymi nań męskimi genitaliami. Sprzeczność tego wyroku z założeniami libertarianizmu jest oczywista. Prezentacja owego bluźnierczego malowidła, nie była nikomu narzucana, a patrzył na nie, ten kto wyrażał na to zgodę.

RASIZM. Jakkolwiek byśmy potępiali i odrzucali uprzedzenia rasowe, faktem jest, że wiele z istniejących lub forsowanych obecnie rozwiązań prawnych wymierzonych w rasizm nie da się pogodzić z libertariańskimi zasadami. Z pewnością w 100 proc. libertariańskie jest karanie mordów, pobić, kradzieży i napadów dokonywanych ze względów rasowych. Zapewne zgodne z libertarianizmem jest także prawne zakazywanie zachęcania innych do tego rodzaju czynów.

Czy jednak naruszeniem czyjejś wolności nie jest już np. zakaz używania słów wyrażających pogardę względem innych ras. To prawda, że, przykładowo wyrażenie „Czarnuch” jest obraźliwe dla Murzynów, jednak póki nikt nie przymusza nikogo do wysłuchiwania tego rodzaju słownictwa, to chyba trudno jest mówić o pogwałceniu czyjejś wolności? Podobnie, rozprowadzanie wydawnictw, w których nazywa się osoby rasy czarnej „małpami”, „małpoludami”, „śmieciami”, itp., w swej istocie nie jest naruszeniem niczyjej swobody, gdyż nie przymusza się nikogo do czytania tego rodzaju wywodów. Nawet przypadek polegający na tym, iż prywatny przedsiębiorca z powodów rasowych nie zatrudni jakiejś osoby, nie podpada pod libertariański kodeks karny. Czy można bowiem zmuszać ludzi, by z własną własnością robili to, czego nie chcą? Nikt nikomu nie nakazuje zatrudniać się u przedsiębiorcy rasisty, a więc przedsiębiorca rasista może zatrudniać kogo tylko chce. Na tej samej zasadzie, członek Ku Klux Klanu będący zarazem właścicielem restauracji może wywiesić tabliczkę z napisem: „Czarnuchom i kundlom wstęp wzbroniony” i nie będzie to przecież naruszeniem czyjejś wolności. Ów lokal jest przecież jego własnością i ma prawo tam wpuszczać i nie wpuszczać kogo tylko zapragnie. Tymczasem prawodawstwo wielu krajów już zakazało lub podjęło wyraźne kroki w celu wprowadzenia karalności tego rodzaju rasistowskich poczynań.

EKONOMIA. Tradycyjnie libertariańskim ideałem jest, by stosunki pomiędzy pracodawcą a pracownikiem były regulowane wyłącznie w drodze zawieranej między nimi umowy. Wysokość wynagrodzenia, urlop, dni wolne od pracy, ilość przepracowanych godzin, charakter wykonywanych obowiązków, itp. – to wszystko winno być obustronną decyzją podjętą przez pracownika i pracodawcę w spisanej przez nich umowie o pracę. Zgodnie z zasadą mówiącą, iż „chcącemu nie dzieje się krzywda”, w takiej umowie mogą być zawarte choćby nie wiadomo jak niesprawiedliwe, krzywdzące i poniżające jedną ze stron zapisy. Póki obie strony podpisały umowę dobrowolnie, póty władzy nic do jej treści. W umowie będzie zapisane, że należy pracować po 17 godzin dziennie, nie wyłączając z tego niedziel i świąt, za 400 złoty miesięcznie, dodatkowo będąc odzianą w koszulkę z napisem: „Jestem suką„. Trudno, nikt nie zmuszał do podpisywania tego rodzaju umowy, a jak się nie podoba, to zawsze można się zwolnić. I tym razem widać, jak bardzo daleko jest nam do akceptacji libertariańskiej doktryny. Chyba w każdym kraju istnieją bowiem kodeksy pracy, które wyznaczają odgórnie, jakie standardy winny spełniać poszczególne umowy o pracę. Prawo wyznacza więc ilość dni urlopu, minimalną pensję, wolne dni od pracy, zakazuje kobietom wykonywania niektórych zawodów, etc.

GDZIE SIĘ PODZIALI KONSEKWENTNI LIBERAŁOWIE?
Być może część czytelników na wykaz powyższych nieliberalnych praw, zakazów i kar w zastosowaniu krajów sławiących liberalne wolności, oburzy się, stwierdzając, iż tak naprawdę przedstawiam karykaturę libertarianizmu, próbując sprowadzić go do absurdu. Jeszcze inni, ale tych chyba będzie mniejszość, w dużej, albo przynajmniej większej części spraw, przyznają mi rację, stwierdzając, iż rzeczywiście przytaczane rozwiązania prawne są sprzeczne z libertarianizmem, a wynika to tak naprawdę z niezrozumienia przez rządzących prawdziwie liberalnych ideałów. Zwolennikom tej pierwszej opcji odpowiem, iż to nie ja sprowadzam libertarianizm do karykatury i absurdu. To tak naprawdę tradycyjne libertariańskie ideały odsłaniają w ten sposób swoją straszną, absurdalną karykaturę właściwego spojrzenia na obowiązki władzy i prawa. Konsekwentne zastosowanie zasady mówiącej, iż władze cywilne nie mają prawa karać i zakazywać czynów, które nie naruszają wolności innych dorosłych osób, musiałoby doprowadzić do uznania słuszności legalizacji eutanazji i innych rodzajów samobójstw, używania narkotyków, dobrowolnych bójek, bijatyk oraz pojedynków, kazirodztwa, zoofilii, pornografii z udziałem zwierząt, bluźnierstw, świętokradztw, nazywania ludzi innej rasy „czarnuchami”, „żółtkami” i „białasami”, niesprawiedliwego traktowania pracowników, etc.

Będąc zwolennikiem prawnego zakazu samobójstwa, eutanazji, dobrowolnych bójek, bijatyk, pojedynków, narkotyków, uznajesz, że ważniejszy jest szacunek dla czyjegoś zdrowia i życia, aniżeli czyjeś „prawo” do dobrowolnego zabicia się, okaleczenia lub zatruwania.

Optując za karalnością kazirodztwa i zoofilii, przyznajesz, iż ochrona zdrowych więzi rodzinnych, niekrzywdzenie zwierząt oraz po prostu godność ludzkiej płciowości ograniczają prawo do podejmowania dobrowolnych aktów seksualnych.

Kiedy jesteś za zakazem bluźnierstw oraz profanacji przyznajesz rację tym, którzy utrzymują, iż np. szacunek dla męki naszego Pana Jezusa Chrystusa, jest cenniejszy, aniżeli zachcianki pseudoartystów ukazujących Krzyż Pański unurzany w moczu, nawet, gdy nikogo nie zmuszają oni do oglądania swych „dzieł”.

Jeśli jesteś przekonany, iż nazywanie Murzynów „małpami” winno być zakazane, to tym samym wierzysz w to, iż szacunek dla ludzi niezależnie od ich koloru skóry, wymaga, by propaganda rasizmu była prawnie karalna, nawet, gdy nikt nie zmusza nikogo do obcowania z nią.

Wreszcie, jeżeli uważasz, że nakazywanie ekspedientkom noszenia t-shirtów z hasłem: „Jestem suką” nie może być legalne, nawet, gdyby coś takiego zostało zapisane w umowie o pracę, to tym samym przyznajesz, iż sprawiedliwość oraz godność człowieka stoi ponad wolnością umów.Moje gratulacje: w niejednej kwestii zajmujesz więc tradycyjnie chrześcijańskie, a zatem antyliberalne stanowisko. Wciąż jesteś przekonany, iż prawo powinno represjonować złe, niemoralne i wstrętne zachowania, również wtedy, gdy nie gwałcą one wolności. Wciąż traktujesz władzę w sposób paternalistyczny, a więc, jako ojca karzącego zło i wskazującego właściwą dobrą drogę. Są więc poważne nadzieje, iż niezależnie od tego, w jak wielkiej części spraw wyznajesz libertariańskie przekonania, zdrowe poglądy, jakie jeszcze posiadasz, pozwolą ci porzucić Twą sympatię względem liberalizmu.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Zwolennikom opcji mówiącej, że tak naprawdę przywołane przez mnie przykłady pokazują, iż w niejednej sprawie, rządzący wciąż nie kierują się libertarianizm ideologią, przyznam więc naturalnie rację. Tak naprawdę znalezienie osoby, która wyznawała by w 100 procentach twardy i bezkompromisowy liberalizm jest wciąż zadaniem trudnym. Z pewnością mianem najkonsekwentniejszych liberałów należałoby uznać tak zwanych libertarian, którzy przyklasnęliby postulatowi zniesienia wszystkich, a przynajmniej prawie wszystkich zakazów, które powyżej wymieniłem. Większości ludzi deklarujących się jako liberałowie niewątpliwie więc wiele brakuje do liberalnego ideału, którym jest libertarianizm. Nie należy jednak w związku z tym popadać w zbytni optymizm. Tradycyjnie libertariański sposób myślenia zdołał przeniknąć wprawdzie jeszcze nie do wszystkich, ale na pewno do wielu płaszczyzn naszego patrzenia na prawo i państwo. Także fakt stosowania przez współczesne państwa represji wobec dobrowolnych zachowań uderzających z tradycyjną moralność chrześcijańską na dłuższą metę nie jest zbyt pocieszający. Z drugiej strony bowiem prawne zakazy i przymusy coraz częściej godzą także w chrześcijańskie obowiązki i powinności. Dobrym tego przykładem są kary nakładane na pastorów za nazywanie homoseksualizmu grzechem i zboczeniem a aborcji ludobójstwem. Podobny wydźwięk mają prawa, które przymuszają chrześcijan prowadzących drukarnie i hotele, do drukowania pro-homoseksualnych materiałów oraz wynajmowania pokoi parkom homoseksualistów. Długo można by jeszcze wymieniać tego rodzaju zakazy i kary: nagany za modlitwę przy posiłku, zabranianie noszenia obrączek symbolizujących świętą cnotę czystości, i tym podobne. Jednym zdaniem: współczesne rządy mimo zachowania pewnej części swych tradycyjnie chrześcijańskich przyzwyczajeń, dają wiele wolności złu, nierzadko represjonując przy tym dobro. Przypominają one więc ojca, który od niekarania grzechów swych synów przeszedł do wymierzania chłosty za ich cnotliwe uczynki.Tytułem uzupełnienia, warto dodać, że choć w podanych wyżej przykładach, mimo czasami ich szokującej natury, bardzo łatwo było wskazać, które zachowanie nie narusza czyjeś wolności, a więc zgodnie z konsekwentnie liberalnym poglądem powinno być bezkarne i legalne, nie zawsze jest to tak bezproblemowe. Jednym z przykładów trudności w określaniu co jest, a co już nie jest, pogwałceniem czyjejś wolności, może być kwestia obscenicznych demonstracji. Każda osoba uważająca się za libertarianina, z pewnością uzna, iż propaganda np. homoseksualizmu winna być bezkarna, póki jest prowadzona w sposób nie narażający ludzi, którzy sobie tego nie życzą, na styczność z tego rodzaju promocją. W libertariańskiej perspektywie jest więc bezdyskusyjne, iż promowanie homoseksualizmu może się legalnie odbywać w klubach, kinach, etc. Są to bowiem lokale, do których nikt nie jest przymuszany uczęszczać. Czy jednak władze cywilne winny zezwalać na parady homoseksualistów odbywające się na ulicach miast? Co wówczas z wolnością osób, które nie chcą na nie patrzeć? Czy nie będą one przymuszone do styczności z czymś, z czym kontaktu mieć nie chcą? Tego rodzaju zastrzeżenia względem legalności homoseksualnych manifestacji są wysuwane ze strony tzw. konserwatywnych liberałów, głównie tych skupionych wokół Unii Polityki Realnej i „Nowej Prawicy” Janusza Korwina-Mikke. Większość libertarian zdecydowanie jednak odrzuca tego rodzaju obiekcje, argumentując, iż także w przypadku ulicznych parad homoseksualistów nikt nie jest zmuszony się im przyglądać. To prawda, że niemało przechodniów może być przeciwnikami homoseksualizmu i nie życzy sobie oglądania takich demonstracji. Czy jednak rzeczywiście muszą oni na nie patrzeć? Mogą po prostu odwrócić wzrok w innym kierunku, iść dalej i trudno wówczas jest mówić o przymusie stosowanym względem kogokolwiek.Zresztą, gdybyśmy chcieli na poważnie potraktować zagwarantowanie każdemu prawa do nawet przypadkowego i sporadycznego nie oglądania rzeczy, które nie chce on widzieć, to musielibyśmy zakazać wychodzenia na ulicę wszystkim ludziom. Co z procesjami Bożego Ciała? Przecież ulicami chodzą także protestanci, dla których są one wyrazem bałwochwalstwa oraz ateiści widzący w tym zabobon i ciemnotę. Zarówno protestanci jak i ateiści mogą nie chcieć patrzeć na tego rodzaju procesje. Czyżby noszenie Hostii po ulicach należałoby uznać za gwałcenie wolności innowierców i bezwyznaniowców do nie patrzenia na takie manifestacje? Z kolei białych rasistów może drażnić widok Murzynów. Czy w związku z tym należałoby zakazać osobom o czarnym kolorze skóry wychodzenia z domu? Przecież widok Murzyna zmusza białego rasistę do kierowania wzroku w inną stronę, albo przechodzenia na drugą stronę ulicy.Widać więc, iż z konsekwentnie liberalnego punktu widzenia niezwykle trudno by było uzasadnić zakaz publicznych demonstracji homoseksualistów. Chociaż z jednej strony niektórzy ludzie napotykający się na nie, rzeczywiście mogą nie chcieć ich oglądać, z drugiej jednak strony nikogo nie zmusza się by patrzył na te demonstracje i poza sporadycznym kontaktem istnieje przecież możliwość ich ominięcia. Tak zwani konserwatywni liberałowie kontestując legalność publicznych parad zboczeńców wykazują w tej sprawie więc więcej przywiązania do chrześcijaństwa, aniżeli liberalnej konsekwencji.

CZYM LIBERTARIANIZM BYĆ NIE MUSI?
Zanim jednak to uczynię, zacznę od przyznania racji liberalnie nastawionym chrześcijanom. Z pewnością formułowane przez kręgi chrześcijańskie zarzuty względem liberalizmu są nieraz przesadne. Przesadą jest choćby stawianie absolutnego znaku równości pomiędzy byciem libertarianinem, a popieraniem różnych wynaturzeń moralnych. Wbrew temu popularnemu wyobrażaniu konsekwentnym liberałem może być nie tylko obyczajowy permisywista, bluźnierca bądź ateista, ale również Amisz czy też zachowująca dziewictwo do ślubu żarliwa chrześcijanka. Sednem libertarianizmu nie jest bowiem nadawanie przeróżnym grzechom moralnego imprimatur, ale twierdzenie, iż owe występki winny być wyjęte spod obszaru prawnych represji, zakazów i kar, póty nie gwałcą one czyjejś wolności. Nie jest więc trudne wyobrażenie sobie jakiegoś libertarianina jako z jednej strony chrześcijańskiego kaznodziei grzmiącego przeciw homoseksualizmowi z ambony, z drugiej zaś uważającego, iż mimo jego osobistej wiary w to, iż czyn ten stanowi wielki grzech i sromotę, sądzi on jednocześnie, że piętnowane przez niego moralnie zjawisko, nie powinno być prawnie zakazywane i karane. Kontrowersyjne jest także bezwarunkowe utożsamianie nawet skrajnych form liberalizmu z ruchem na rzecz legalnej aborcji. Konsekwentny liberał, który, zgodnie z prawdą, widzi w nienarodzonych dzieciach, istoty ludzkie, od razu na coś takiego odparuje, iż domaganie się bezkarności przerywania ciąży nie jest żadną liberalizacją, ale przeciwnie stanowi posunięcie wybitnie antyliberalne. Albowiem postulat ów zasadza się na gwałceniu wolności zabijanych dzieci, które przecież nikt się o zgodę na „zabieg” nie pyta. Oczywiście bez trudu znajdzie się też zwolenników libertarianizmu, którzy będą bronić legalności aborcji, twierdząc, iż mamy tu do czynienia nie z istotą ludzką, ale tzw. płodem czy embrionem, a więc nie można utrzymywać, iż gwałci się wolność innych ludzi.

Czy jednak fakt, iż libertarianizm nie musi być tożsamy ze stricte moralnym przyzwoleniem na zło czy też domaganiem się prawnej legalizacji aborcji, może spowodować uznanie owego za możliwy do pogodzenia z tradycyjnym chrześcijaństwem i prawicowością? Usunięcie zarzutów o nierozłączne związki libertarianizmu z moralnym permisywizmem czy też postulatem legalnej aborcji, nie jest jeszcze dowodem, iż doktryna ta da się pogodzić z chrześcijaństwem. Nie trzeba wcale demonizować libertarianizmu, poprzez przypisywania mu poglądów, które nie muszą należeć do jego integralnego sedna, by dowieść, że tak czy inaczej jest to ideologia sprzeczna z tradycyjnym prawowiernym chrześcijaństwem. Zaczynając od Biblii, poprzez przykład życia Świętych oraz Błogosławionych, a skończywszy na odwiecznej doktrynie jak i praktyce Kościoła katolickiego, widzimy z całą wyrazistością, iż chrześcijańskiej prawowierności zawsze obcym był libertariański pogląd zakładający, że ostrzem prawnych zakazów i represji winny być dotknięte tylko te uczynki, które naruszają czyjąś wolność.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
KARAĆ NIEPRAWOŚCI MĄDRZE I ROZTROPNIE

BIBLIA na kartach Starego Testamentu uczy nas, iż Pan Bóg nakazał surowo karać takie czyny jak: bałwochwalstwo (Wj 22, 20), bluźnierstwo (Kpł 24, 15-16), okultyzm (Wj 22, 18), fałszywe proroctwa (Pwt. Prawa 18, 20), homoseksualizm, zoofilia (Kpł 20, 15-16), cudzołóstwo (Kpł 20, 10), kazirodztwo (Kpł 20, 11), gwałcenie szabatu (Wj 31, 14).

Żaden z tych czynów nie polega w swej istocie na naruszaniu czyjejś swobody, a jednak Wszechmocny nakazał swym sługom, by je karali i zakazywali. Jahwe nie powiedział: „Trudno, czyny te są mi wstrętne, ale każdy jest wolny, a więc zostawcie ich sprawców w spokoju„. Także przykłady starotestamentowych Bożych mężów dają w tym względzie wiele do myślenia. Pinchas karzący parę przyłapaną na cudzołóstwie; Eliasz zabijający czcicieli fałszywego bożka Baala, Mojżesz niszczący bałwany oraz wielu innych – z pewnością trudno posądzić owe postacie o bycie uosobieniem libertariańskich „cnót”. Z kolei, św. Paweł Apostoł na kartach Nowego Testamentu pouczał chrześcijan:

„Rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem narzędziem Boga, który ciebie ma prowadzić ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzania sprawiedliwej kary temu,który czyni źle” (Rz 13, 3-4).

Czy nie wydaje si ę, że gdyby św. Paweł Apostoł był libertarianinem, w liście do Rzymian, nie pisałby, iż władza ma być postrachem i narzędziem dla karania złych ludzi i uczynków? Konsekwentny liberał napisałby, że władza ma karać naruszanie wolności dorosłych ludzi, a to, czy wiąże się ono z czynieniem zła, państwa nie powinno interesować. W „ortodoksyjnie” libertariańskim przekładzie, powyższe słowa Apostoła winny być zmienione na następujące:„Rządzący nie są postrachem dla uczynków dobrowolnych, ale dla naruszających czyjąś wolność. A chcesz nie bać się władzy? Nie naruszaj wolności dorosłych ludzi, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem narzędziem Boga, który ciebie ma prowadzić ku poszanowaniu wolności twych bliźnich. Jeżeli jednak gwałcisz wolność bliźniego, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzania sprawiedliwej kary temu, który narusza wolność innego bliźniego lub bliźnich.”

Biblia jednak nie mówi by karać tylko gwałcenie czyjejś wolności, ale by czynić to w stosunku do zła. Złem są jednak również zachowania, które niczyjej wolności nie naruszają. Co więcej nieraz, dobrym uczynkiem jest właśnie ingerencja w czyjąś wolność. Dobrze np. czyni ten, kto rzuca się na pomoc samobójcy, mimo, że ten z własnego wyboru pragnie skończyć ze swym życie.Trudno więc znaleźć w Piśmie świętym poparcia dla libertariańskiego spojrzenia na rolę państwa i prawa.

ŚWIĘCI I BŁOGOSŁAWIENI również nie dostarczają argumentów zwolennikom libertarianizmu. Cóż powiedzieć np. o św. Bonifacym, który nie pytając się pogan o zgodę ściął czczone przez nich drzewo? Jak skomentować postępowanie św. Franciszku Ksawerego, który nie dość, że zachęcał dzieci do niszczenia fałszywych bożków to nakazał karać aresztem niewiasty przyłapane na pijaństwie (Por. O. Stanisław Cieślak, „Św. Franciszek Ksawery. Wielcy ludzie Kościoła”, Kraków 2005, s. 40)? Albo jak można ocenić przykład, jaki dali nam bł. Jan Chrzciciel i bł. Hiacynt od Aniołów, informujących władze kościelne i cywilne o sprawowaniu bałwochwalczych obrzędów? Niby w jaki sposób, w kanon libertariańskiej ideologii można by wpasować następujące słowa, wielkiego chrześcijańskiego króla, św. Ludwika IX, które ten skierował do swego syna-następcy tronu:

„Chętnie powierzaj władzę ludziom dobrej woli, którzy wiedzą, jak jej dobrze użyć, i troszcz się, aby grzech został unicestwiony w twoich ziemiach, to znaczy bluźnierstwa i wszystkie rzeczy, które czyni się lub mówi przeciw Bogu, Najświętszej Marii Pannie i świętym, grzechy cielesne, gry w kości, tawerny, lub inne grzechy. Zgnieć wszystko to w swojej ziemi roztropnie i w dobry sposób. Ścigaj heretyków i innych złych ludzi w swojej ziemi, aż ziemia twoja będzie oczyszczona „(Cytat za: Jean de Joinville, „Czyny Ludwika Świętego króla Francji”, Warszawa 2002, s. 213-213). Dużo można by jeszcze pisać o wyniesionych na ołtarze chrześcijanach, którzy nie zważając na czyjąś własność i wolność wyboru karali, zakazywali i stawiali rozliczne przeszkody takim złym uczynkom jak: bałwochwalstwo, pijaństwo, nierząd czy cudzołóstwo. Z pewnością więc i oni nie zostali kanonizowani bądź beatyfikowani przez Kościół za bycie wzorami libertariańskich „cnót”.

ODWIECZNA DOKTRYNA I PRAKTYKA KOŚCIOŁA także stanowi zaprzeczenie libertariańskich przekonań.

Św. Tomasz z Akwinu uczył wszak:

„Królewska funkcja musi zabezpieczać dobre życie ludu zgodnie z tym, co jest mu niezbędne do osiągnięcia niebiańskiego szczęścia; oznacza to, że musi nakazywać to, co do niego prowadzi, a, w stopniu jakim to jest możliwe zakazywać tego, co jest mu przeciwne” ( „De regimine principium”, L 1, rozdz. XV).

Z kolei, św. Alfons Maria Liguori, w przemowie do króla Neapolu mówił:

„Ty możesz więcej zrobić dla zbawienia dusz, aniżeli ja”.Za nim Papieże powtarzali zaś:„Prawdziwa wolność społeczności ludzkiej nie polega na tym, że każdy człowiek robi to, co chce, ponieważ prowadziłoby to wprost do zamieszania i nieładu, powodując rozbicie państwa; polega ona raczej na tym, że przez wpływ prawa stanowionego wszyscy łatwiej mogą spełniać zapisy prawa wiecznego” ( Leon XIII, „Libertas”).

„Jedynie cnotliwy żywot jest drogą do nieba, dokąd wszyscy zdążamy: a więc zbacza państwo od zasad i przepisów prawa naturalnego, kiedy tak wyuzdaną daje wolność… czynom niegodziwym, że bezkarnie można umysły odwodzić od prawdy i serca od cnoty„(Leon XIII, „Immortale Dei”).

„Ustawy bowiem państwowe bardzo skutecznie mogą wesprzeć niezmiernie ważne zadanie Kościoła, jeśli w swych przepisach uwzględnią to, co nakazują prawa Boskie i Kościelne, a ukarzą tych, którzy je przekraczających(Pius XI, „Casti Connubii”, IV, 4).

„Od tego, czy ustrój jakiegoś państwa jest zgodny z prawem Bożym, zależy zdrowie dusz jego obywateli (…), a zatem to, czy ludzie oddychają powietrzem zdrowym prawdą czy teżśmiertelnym bakcylem grzechu i deprawacji” (Pius XII, przemówienie w 50 rocznicę ogłoszenia encykliki Rerum novarum, 01. 06. 1941).

„Pragniemy więc zwrócić się do Rządów Narodów, ponieważ im to przede wszystkim powierzone zostało najważniejsze zadanie ochrony dobra wspólnego i one mogą tak wiele uczynić dla ratowania dobrych obyczajów; nie dopuście nigdy do upadku dobrych obyczajów wśród waszych narodów!” (Paweł VI, „Humanae Vitae”, nr 22-23).

Jan Paweł II z kolei w encyklice „Evangelium Vitae” nazwał mianem poglądu wywodzącego z nurtu „etycznego relatywizmu” (a więc nurtu wrogiego chrześcijaństwu) opinię:„żądającą od państwa, aby nie opowiadało się po stronie żadnej określonej koncepcji etycznej i nie narzucało jej innym, ale by ograniczyło się do zapewnienia każdemu możliwie jak największej przestrzeni wolności, której jedynym ograniczeniem zewnętrznym jest zasada nienaruszania przestrzeni autonomii, do jakiej ma prawo każdy inny obywatel”(tamże: n. 69-70).
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Papież ten, do poglądów wywodzących się z nurtu wrogiemu chrześcijaństwu zaliczył więc podstawową ideę libertarian, a więc przekonanie, iż zadaniem państwa jest strzeżenie jedynie wolności poszczególnych obywateli. Treść postulowanych przez doktrynę katolicką szczegółowych prawnych zakazów, kar i represji także nie pozostawia wątpliwości co do ich antylibertariańskiego wydźwięku. I tak np. św. Alfons Liguori wzywał chrześcijańskich władców, by wygnali ze swych krajów głosicieli fałszywych doktryn.Wielu papieży potępiało zaś wolność propagowania niemoralności i fałszu, jako: „najbardziej śmiertelną ze swobód, swobodę ohydną, dla której nigdy dość obrzydzenia” (Grzegorz XVI, „Mirari vos”), „swobodę zatracenia prowadzącą dusze do zepsucia obyczajów” (bł. Pius IX, „Quanta cura”, „Syllabus”).

Leon XIII w odniesieniu do wolności promowania zła uczył zaś:

„tego co się prawdzie i cnocie sprzeciwia, nie godzi się na jaw wydobywać i przed oczy ludziom stawiać, a tym mniej opieką prawa godzi się popierać” („Immortale Dei”);

„zwodnicze doktryny, najbardziej śmiertelna ze wszystkich zaraza umysłu, a także wady psujące serca i moralność, winny być pieczołowicie represjonowane przez władzę publiczną, w imię sprawiedliwości, by powstrzymać zło przed rozprzestrzenianiem się na zgubę społeczeństwa. Dewiacje rozwiązłego umysłu, które dla nieświadomego tłumu, łatwo stają się prawdziwym uciskiem, winny być karane z całą surowością prawa, nie mniej niż kryminalne zamachy gwałtu skierowane przeciwko słabym” („Libertas”).

Tradycyjne prawowierne chrześcijaństwo ogłasza również, iż prawnie zakazane, winno być rozprzestrzenianie pornografii, nierządu, cudzołóstwa, prostytucji, homoseksualizmu, onanizmu:

„Władze cywilne powinny zabronić wytwarzania i rozpowszechniania materiałów pornograficznych”(Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 2354).

„Władze cywilne, ponieważ są zobowiązane szanować godność osoby ludzkiej, powinny stwarzać środowisko przyjazne dla czystości, zakazując także, stosownymi prawami,rozprzestrzeniania się wspomnianych wyżej ciężkich wykroczeń przeciw czystości(wyżej zaś, mianem ciężkich wykroczeń przeciw czystości określono: stosunki przed i pozamałżeńskie, onanizm, prostytucję, pornografię, czyny homoseksualne – przyp. moje MS),aby chronić przede wszystkim małoletnich i bardziej słabych” (Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w odpowiedzi na pytanie nr. 494).

Co więcej Kościół katolicki otwarcie opowiedział się za prawnym zakazem i karalnością nierządu i cudzołóstwa. Uczynił to Pius XI, który w encyklice „Casti Connubii” w odniesieniu do niemałżeńskiego pożycia seksualnego deklarował:

„prawowita władza ma prawo i obowiązek zakazywania takich haniebnych związków, jako sprzeciwiających się rozsądkowi i naturze ludzkiej, zapobiegania im i karania ich”.W tym samym dokumencie papie ż ów mianem „podłych i haniebnych pomysłów” określa poglądy tych, którzy chcą, „aby uznać za nijakie lub znieść wszelkie ustawy karne, jakie państwo wydało dla zachowania wierności małżeńskiej” („Casti connubii”).

Doktryna wyłożona w „Casti connubii” w ciągu wieków była praktycznie realizowana w wielu krajach katolickich. Wystarczy spojrzeć choćby na rozwiązania prawne, jakie obowiązywały w Polsce. I tak np. polskie prawo miejskie zdradę małżeńską nierzadko karało ścięciem, a stosunki przedmałżeńskie obwarowane były sankcjami w postaci wypędzenia z miasta, bądź też chłosty. W prawie wiejskim winnym rozpusty i cudzołóstwa odmierzano baty, nakazywano im leżeć krzyżem w kościele przez kilka niedziel, stać w specjalnej kapie pokutnej lub w tzw. kunie (obręczy żelaznej, przytwierdzonej do ściany świątyni), płacić grzywny pieniężne na rzecz dworu, kościoła i sądu. Niekiedy też, odpowiedzialnych za takowe występki wyganiano ze wsi. Warto wspomnieć, iż w prawie każdej polskiej wsi działały swoiste komisje moralności, których zadaniem było tępienie uczynków przeciwnych świętej cnocie czystości. Szczególnie surowo, takie przestępstwa, ścigane były za panowania Bolesława Chrobrego. Wówczas to przyłapanym na cudzołóstwie bądź rozpuście dawano do wyboru: śmierć albo też własnoręczne dokonanie kastracji. W innych państwach katolickich władze świeckie także brały się za represjonowanie stosunków przed i pozamałżeńskich. Przykładowo, w „Zwierciadle Saskim” – spisie prawa dokonanym na początku XIII w., którym posługiwały się sądy miast i wsi lokowanych na prawie niemieckim – przewidywano karę śmierci dla niewiernego małżonka. W XVI – wiecznych Włoszech niewierność małżeńska obwarowana była karą więzienia, cudzołożnice chłostano albo też golono im głowy, zaś za pocałowanie mężatki lub wdowy groziły kary cielesne. Z kolei Brzetysław Czeski w 1038 roku, po zajęciu Gniezna ustanowił kary grzywny, wygnania, chłosty za nierząd, wielożeństwo, etc. Władze krajów katolickich dość długo były świadome tego, iż to co dokonywane jest w zaciszu sypialni nie powinno być wyjęte spod jurysdykcji kodeksów karnych. Co prawda, wraz z postępującym marszem liberalizmu i laicyzmu, od końca XVIII wieku sukcesywnie łagodzono i znoszono kary wymierzone w nieobyczajność seksualną, to jednak jeszcze do poł. XX stulecia nie było niczym nadzwyczajnym traktowanie w kategoriach przestępstw karnych takich czynów jak: rozpusta, cudzołóstwo i homoseksualizm. W Hiszpanii za rządów gen. Franco zdrada małżeńska zagrożona była 6 latami więzienia, a w Bawarii depenalizacja konkubinatów nastąpiła dopiero w 1969 roku. W całym tym okresie, władze kościelne, tak zachęcały, jak i aktywnie współdziałały z władzami cywilnymi w zwalczaniu grzechów ciała. Warto wiedzieć, że św. Inkwizycja obok tropienia herezji zajmowała się również ściganiem niemoralności seksualnej. W Polsce niejednokrotnie misjonarze urządzali nawet nocne najazdy na domy osób podejrzanych o uczynki nieczystości, a w razie przyłapania ich na czymś takim, poddawali takich ludzi karze chłosty, zamykania we wspomnianej wyżej kunie kościelnej, etc. Sobór Trydencki na sesji 24 zachęcał biskupów, by, w miarę potrzeby, w karaniu konkubinatu i cudzołóstwa uciekali się do pomocy władz świeckich.

Jan Paweł II potwierdził z kolei, iż władza cywilna powinna zakazywać eutanazji:

„Tak więc ustawy, które dopuszczają bezpośrednie zabójstwo niewinnych istot ludzkich, poprzez przerywanie ciąży i eutanazję, pozostają w całkowitej i nieusuwalnej sprzeczności z nienaruszalnym prawem do życia, właściwym wszystkim ludziom, i tym samym zaprzeczają równości wszystkich wobec prawa. Można by wysunąć zastrzeżenie, że nie dotyczy to eutanazji, gdy zostaje ona dokonana na w pełni świadome żądanie zainteresowanego. Jednakże państwo, które uznałoby takie żądanie za prawomocne i zezwoliłoby na jego spełnienie, usankcjonowałoby swoistą formę samobójstwa-zabójstwa, wbrew podstawowym zasadom, które zabraniają rozporządzać życiem i nakazują ochraniać każde niewinne życie. W ten sposób zmierza się do osłabienia szacunku dla życia i otwiera drogę postawom niszczącym zaufanie w relacjach społecznych. Prawa, które dopuszczają oraz ułatwiają przerywanie ciąży i eutanazję, są zatem radykalnie sprzeczne nie tylko z dobrem jednostki, ale także z dobrem wspólnym i dlatego są całkowicie pozbawione rzeczywistej mocy prawnej. Nieuznanie prawa do życia, właśnie dlatego, że prowadzi do zabójstwa osoby, której społeczeństwo ma służyć, gdyż to stanowi rację jego istnienia, przeciwstawia się zdecydowanie i nieodwracalnie możliwości realizacji dobra wspólnego. Wynika stąd, że gdy prawo cywilne dopuszcza przerywanie ciąży i eutanazję, już przez ten sam fakt przestaje być prawdziwym prawem, moralnie obowiązującym” („Evangelium Vitae”, n. 72).
 
Do góry Bottom