vast
Well-Known Member
- 2 745
- 5 809
Tomkiewicz, wykładaj kawę na ławę. Były samoloty czy nie było?
a jedynie zostawiam dla niej mały procent prawdopodobieństwa.
A jak chciałbyś przekonać sceptyka, który nie wyklucza, że Ziemia mogła powstać w ostatni czwartek albo 5 minut temu?
Ale przecież tomkiewicza nic nie musi przekonywać, że to były samoloty. To Ty przecież pytasz go o standard dowodu (o to, co by go przekonało w jakiejś kwestii) a nie zakładasz, że może on takiego w ogóle nie przyjąć. I co wtedy?
Zresztą problem z przyjmowaniem jakichkolwiek standardów dowodów jest taki, że na ogół sami nie potrafimy jasno sprecyzować jakie one są i co dokładnie byłoby w stanie nas przekonać do zmiany stanowiska.
Powiedzmy, że przekonasz nas do wersji oficjalnej, jeżeli przyjdziesz z dwiema rudymi dziewuchami, a one się rozbiorą i staną na głowie. Wtedy przyjmiemy Twoje zapatrywania na tę kwestię...
Chyba samolot. Nie widziałem tam nagrań uderzenia w północną wieżę. Skąd więc twoja wiara, że pożar w północnej wieży to efekt uderzenia samolotu?Aha, czyli zaprezentowane dowody filmowe cię nie przekonały... To w takim razie co jest w stanie cię przekonać, że na 100% były samoloty?
nagranie, na którym wprawdzie nie widać samolotu ale go słychać tuż przed uderzeniem
Okay, to jak sfalsyfikować teorię, że to samoloty uderzyły w wieże WTC? Co by obaliło ten pogląd?
Rozumiem, że jakiś Reptilianin zrzuca kamuflaż i opowiada, jak dokonali tej całej mistyfikacji? Z ciekawości pytam.
Widać:
A czemu? Pojawianie się procentów automagicznie sprawiają, że mamy do czynienia z jakąkolwiek racjonalną weryfikacją danych przesłanek? Udowodnij.Jeżeli rezerwuje te ileś procent na to, że samolotów mogło nie być, to musi to być wynikiem racjonalnej weryfikacji danych przesłanek, więc z automatu implikuje to przyjęcie jakiegoś standardu dowodu.
Przecież nie piszę niczego o etyce. Mnie po prostu interesuje, jak akurat Ty określasz, co jest lub winno być metodą naukową. Bo zdania co do tego są ostro podzielone.Ale weź nie zacznij tylko mieszać etyki z twierdzeniami naukowymi. Etyka nie podlega metodzie naukowej.
Okay, to jak sfalsyfikować teorię, że to samoloty uderzyły w wieże WTC? Co by obaliło ten pogląd?
Rozumiem, że jakiś Reptilianin zrzuca kamuflaż i opowiada, jak dokonali tej całej mistyfikacji? Z ciekawości pytam.
Tak przyznaje się, nie mam dowodów na tezę, że nie było samolotów uderzających w WTC.
Po prostu nie wiem jak było i zakładam różne prawdopodobne scenariusze.
Wiem natomiast z prawdopodobieństwem niemal graniczącym z pewnością, że żaden samolot nie uderzył w Pentagon, pomimo tysięcy części samolotowych porozrzucanych u stóp Pentagonu. Więc co?
Dron, rakieta, UFO, hologram? Wszystkie nagrania zostały skonfiskowane i utajnione, być może zniszczone...
Po pierwsze filmiki może i są dowodem, jednak jeśli nie były kręcone na żywo
to można założyć, że mogły być edytowane
jedynie były 3 z uderzenia w WTC2 (jeden z nich to z FOX TV analizowany przez Ace Bakera!).
Po drugie samoloty nie mogły spowodować zawalenia się budynków WTC1, WTC2, a szczególnie WTC7!
którzy nic nie zyskują na swoich analizach, jedynie tracą (klientów, jak i prestiż). Co za tym idzie, są wiarygodni, że uczciwie podchodzą do tematu.
Rosjanie na 100% wiedzą nie tylko kto stał za zamachami, ale także co się dokładnie stało, stąd stała gra polityczna z USAńcami.
A czemu? Pojawianie się procentów automagicznie sprawiają, że mamy do czynienia z jakąkolwiek racjonalną weryfikacją danych przesłanek? Udowodnij.
Mnie po prostu interesuje, jak akurat Ty określasz, co jest lub winno być metodą naukową. Bo zdania co do tego są ostro podzielone.
Zresztą clou jest takie, że zawsze można trafić na hardkorowego sceptyka, którego nic nie przekona, bo on nie przyjmuje żadnego standardu dowodu, uznając, że żaden taki nie może istnieć, skoro niczego dowieść ostatecznie się nie da. Zanegowawszy wartość indkucji, dedukcji i sensoryczności pirronistę nie obchodzi, czy to były samoloty, czy nie były, bo czegokolwiek byś mu nie podsuwał i tak temu nie uwierzy.
Zanegowawszy wartość indkucji, dedukcji i sensoryczności pirronistę nie obchodzi, czy to były samoloty, czy nie były, bo czegokolwiek byś mu nie podsuwał i tak temu nie uwierzy.
Nie "w pobliżu zgliszczy WTC", tylko na ulicy zanim jeszcze wieże się zawaliły.Ps. W pobliżu zgliszczy WTC także znaleziono lekko zabrudzony paszport głównego wykonawcy zamachów, tak BTW.