kr2y510
konfederata targowicki
- 12 770
- 24 727
RE: Zasada nieagresji a ryzyko
To zainicjowałbyś agresję.
Kto? Zwykły prosty sąsiad Fritzla, który być może gardzi Fritzlem bardziej od Ciebie.
W imię zasad.
Czy nie przyszło Ci do głowy, że wszyscy sąsiedzi Fritzla wiedzieli (lub przypuszczali) co jest grane a mimo to go nie zakablowali?
Bo to byli normalni ludzie. Normalny człowiek, który nienawidzi jak ktoś mu wkłada ryja w jego życie, sam zachowuje się tak samo w stosunku do innych.
Wychodzi na to, że zwykli sąsiedzi Fritzla, austriaccy wieśniacy, zapewne nie znający pojęcia libertarianizm, są bardziej wolnościowi od niektórych uczestników forum libertarianizm.net.
Jak koniecznie odczuwasz wewnętrzna potrzebę zajebania kogoś, to są znacznie gorsze przypadki na miejscu. Tu w polskim chlewiku. Ileż to kurew i cweli z pomocy społecznej, szkolnictwa czy innych państwowych instytucji zrobiło większą krzywdę dzieciom odbierając je naturalnym rodzinom po głupim pretekstem?
Można te czerwone ścierwa rozwalić z czystym sumieniem. Pokaż co potrafisz. A jak wpadniesz to zostaw po sobie zdjęcia, by szybciej trafić na libertariańskie t-shirty.
Sława w światku polskich libertarian gwarantowana. Ja na pewno będę Cie sławił.
A jak się ci ludzie znaleźli na tym terenie? Zwabieni podstępem, porwani czy dobrowolnie?
Jak był w tym szwindel, to trzeba napaść na dziada, odbić więzionych i zlinczować ścierwo wraz ze świtą i familią.
A jak są tam dobrowolnie, to nic Ci do tego. Chcącemu nie dzieje się krzywda. Nie wiem jaka jest sumaryczna powierzchnia wszystkich polskich salonów BSDM i sumaryczna ilość "krzywd" wyrządzonych w tych miejscach wyrafinowanych "rozkoszy", ale zgodnie z Twym rozumowaniem powinieneś się tym zająć na początek. Choć ja niczego wolnościowego w takim akcie nie widzę.
Ależ libertarianizm dopuszcza wiele niemoralnych zachowań. Jak sodomię, walki psów, pojedynki gladiatorów w ośmioboku, kanibalizm itd. Dlaczego akurat jakiś Fritzl ma być przykładem? W Babilonie nie takie numery były legalne. I czy któraś z tych czynności została skojarzona z babilońskim porządkiem?
Tak długo aż rodzić lub jakikolwiek właściciel terenu nie nada wolności. Dla wariatów i wielu upośledzonych taka sytuacja jest IMO bezpieczniejsza.
Jak zbiegnie na Twój teren.
Możemy o ile nie wiążą nas jakieś wcześniejsze umowy. A to że tego nie robimy wynika wyłącznie z naszej dobrej woli.
Racja. To jest porąbane. Ponieważ jest to trudny problem do jednoznacznego i spójnego rozwiązania (a samoposiadanie płodu, a czy plemnik to półczłowiek?....) nie warto marnować czasu na jego rozwiązywanie.
Po prostu należy go przeciąć jak węzeł gordyjski.
I błąd w rozumowaniu. Dziecko jest nie tylko wytworem samej pracy. Jest też stworzone z materii, która stanowiła bezsporną własność.
Nie z automatu. Zależy od wcześniejszej umowy.
kawador napisał:Premislaus napisał:Ja tam wolę być konsekwentny do końca i dla mnie Fritzl jest niewinny.
A wedle mnie to on może być nawet świętszy od papieża i może otrzymać certyfikat niewinności od komisji złożonej z libertarian I tak bym go zajebał.
To zainicjowałbyś agresję.
s00lis napisał:...nielibertariańskich zachowań, które jak sądzę wielu by pochwalało. Wespół z kawadorem z przyjemnością bym z takim Fritzlem skończył, jednocześnie będąc świadomym, że mógłbym przez to zarobić kulkę. Tylko właśnie, kto chciałby mnie za to ukarać?
Kto? Zwykły prosty sąsiad Fritzla, który być może gardzi Fritzlem bardziej od Ciebie.
W imię zasad.
Czy nie przyszło Ci do głowy, że wszyscy sąsiedzi Fritzla wiedzieli (lub przypuszczali) co jest grane a mimo to go nie zakablowali?
Bo to byli normalni ludzie. Normalny człowiek, który nienawidzi jak ktoś mu wkłada ryja w jego życie, sam zachowuje się tak samo w stosunku do innych.
Wychodzi na to, że zwykli sąsiedzi Fritzla, austriaccy wieśniacy, zapewne nie znający pojęcia libertarianizm, są bardziej wolnościowi od niektórych uczestników forum libertarianizm.net.
Jak koniecznie odczuwasz wewnętrzna potrzebę zajebania kogoś, to są znacznie gorsze przypadki na miejscu. Tu w polskim chlewiku. Ileż to kurew i cweli z pomocy społecznej, szkolnictwa czy innych państwowych instytucji zrobiło większą krzywdę dzieciom odbierając je naturalnym rodzinom po głupim pretekstem?
Można te czerwone ścierwa rozwalić z czystym sumieniem. Pokaż co potrafisz. A jak wpadniesz to zostaw po sobie zdjęcia, by szybciej trafić na libertariańskie t-shirty.
Sława w światku polskich libertarian gwarantowana. Ja na pewno będę Cie sławił.
Maciej Dudek napisał:Czyli jeśli właściciel parudziesięciu kilometrów kwadratowych zarządza sobie ludźmi, tworzy tam partię komunistyczną, obozy pracy, rozkułacza rolników, wprowadza NEP, bezpiekę, zakaz wyjazdu, paszporty dla wybranych, przywileje dla prominentów, więzienia dla niepokornych, w których morduje się ludzi urodzonych na jego terenie
A jak się ci ludzie znaleźli na tym terenie? Zwabieni podstępem, porwani czy dobrowolnie?
Jak był w tym szwindel, to trzeba napaść na dziada, odbić więzionych i zlinczować ścierwo wraz ze świtą i familią.
A jak są tam dobrowolnie, to nic Ci do tego. Chcącemu nie dzieje się krzywda. Nie wiem jaka jest sumaryczna powierzchnia wszystkich polskich salonów BSDM i sumaryczna ilość "krzywd" wyrządzonych w tych miejscach wyrafinowanych "rozkoszy", ale zgodnie z Twym rozumowaniem powinieneś się tym zająć na początek. Choć ja niczego wolnościowego w takim akcie nie widzę.
Maciej Dudek napisał:Kurwa, sorry, dajcie Fritzla jako laboratoryjny przykład porządku libertariańskiego. Świetny pomysł.
Ależ libertarianizm dopuszcza wiele niemoralnych zachowań. Jak sodomię, walki psów, pojedynki gladiatorów w ośmioboku, kanibalizm itd. Dlaczego akurat jakiś Fritzl ma być przykładem? W Babilonie nie takie numery były legalne. I czy któraś z tych czynności została skojarzona z babilońskim porządkiem?
kawador napisał:Do którego roku życia stanowią własność? Co jeśli dziecko jest niepełnosprawne i musi pozostać pod opieką rodziców do końca życia? Do końca życia jest ich własnością tak jak rower czy butelkowana woda mineralna? Co jeśli właściciel dziecka uwięzi je na 34 lata?
Tak długo aż rodzić lub jakikolwiek właściciel terenu nie nada wolności. Dla wariatów i wielu upośledzonych taka sytuacja jest IMO bezpieczniejsza.
kawador napisał:Kiedy będę mógł je odbić nie łamiąc aksjomatów?
Jak zbiegnie na Twój teren.
tosiabunio napisał:To analogiczna sytuacja do podjęcia rozbitka na morzu. Fakt, że bierzemy rozbitka na pokład, nie oznacza, że możemy z nim zrobić, co chcemy, np. zgwałcić i zabić, wszakże jest od nas zależny i na naszej własności.
Możemy o ile nie wiążą nas jakieś wcześniejsze umowy. A to że tego nie robimy wynika wyłącznie z naszej dobrej woli.
Trikster napisał:Skoro dzieci stanowią własność rodziców, to pojawia się parę problemów. Po pierwsze, co z samoposiadaniem? Jeśli własność rodziców przeważa nad samowłasnością dziecka, to otrzymujemy dość ciekawe pomieszanie z poplątaniem,..
Racja. To jest porąbane. Ponieważ jest to trudny problem do jednoznacznego i spójnego rozwiązania (a samoposiadanie płodu, a czy plemnik to półczłowiek?....) nie warto marnować czasu na jego rozwiązywanie.
Po prostu należy go przeciąć jak węzeł gordyjski.
tosiabunio napisał:Po pierwsze, musimy zastanowić się, że czy dziecko może być przedmiotem prawa własności. Po drugie, czy włożenie swojej pracy w coś daje nam tytuł własności.....
I błąd w rozumowaniu. Dziecko jest nie tylko wytworem samej pracy. Jest też stworzone z materii, która stanowiła bezsporną własność.
Maciej Dudek napisał:Tak to zdaje się widzą propertarianie - włazisz w czyjąś własność i stajesz się jej częścią.
Nie z automatu. Zależy od wcześniejszej umowy.