Te PRLowskie lodówki były produkowane w tak nieudolnym systemie jak komunizm a i tak było dużo trwalsze w stosunku do ceny.
Co ty człowieku pierdolisz? Wszystko na kartki, kołowrotek tak drogi, że musiał wystarczyć na całe życie a ty mówisz, że było tanio? No spoko, ceny może i były urzędowo zaniżone, ale nikt po takich nie chciał sprzedawać więc zawsze wszystkiego brakowało.
Też mogę dać cenę maksymalną na lodówki 1 zł i powiem, że u nas są najlepsze i najtańsze. A, że nikt ich nie będzie oficjalnie sprzedawać to już inna sprawa.
Pewnie jesteś pierwszą osobą, której nie podoba się podwyżka cen pieczywa w czasach klęsk powodziowych. A niech ludzie zdychają z głodu, byleby podwyżek nie było.
Skąd pewność, że kupi nowe auto od ciebie? Sam jesteś takim debilem, że kupujesz produkt, który cię zawiódł?Ale nie chodzi tylko o lodówki. Dosyć słynny stał się problem Volvo, ponieważ tworzył zbyt trwałe pojazdy. Bardziej opłaca się tworzyć wadliwe samochody bo nie dość że potem gość kupi nowe auto, to przedtem jeszcze dużo się zarobi na częściach zamiennych. Teraz montuje się specjalne chipy do elektroniki żeby ją wymieniać po 2 latach. Opłaca się? Opłaca, ale nie w ogólnym tego słowa znaczeniu.
Mam genialny pomysł na biznes. Danie błyskawiczne powodujące wymioty. Ktoś zje, wyrzyga i będąc dalej głodnym będzie musiał kupić nowe. Oczywiście te same. Dobre, prawda? Zamiast kupić jednego kupi 30 i dalej będzie musiał kupować aż całą pensję straci. Weźmie nadgodziny, drugą fuchę aby mieć na jedzenie i znowu wszystko u mnie wyda.
Albo lepiej, zupka chińska która jest nadmuchaną reklamówką. Oszczędzę koszty produkcji jedzenia a efekt będzie ten sam. Głody klient kupi kolejną paczkę w nadziei, że po którejś się naje.
Czy ktoś myśli, że kiedykolwiek pójdzie do konkurencji? Skądże, przecież oni postąpią tak samo jak ja.
Przecież własnie teoria gier mówi, że dla własnego zysku jeden ze sprzedawców będzie miał w dupie sumę zysków jego konkurencji i choć razem by więcej zarobili to dla niego będzie się liczyć tylko jego zysk. Potem każdy się dostosuje i wszyscy producenci stracą. A jak się zmówią to zawsze może przyjść nowy producent, który wygryzie ich z rynku.Tutaj mamy do czynienia z teorią gier.Można tak zrobić, ale co wtedy zrobi reszta? Chyba nikt nie będzie stał jak kołek i czekał aż zbankrutuje. Też musieliby zainwestować w takie żarówki, ale to będzie samobójstwo dla całego przemysłu żarówkowego.Tak więc ostatecznie nikt na takich żarówkach nie zyska. Odrobina przewidywania.
Tak samo nikt nie zainwestuje w takie bardziej trwałe lodówki.
Koniec końców, zyska konsument.
Ta całe teoria gier używana przez wszelakiej maści etatystów, sama ich orze.
Oczywiście mowa o wolnym rynku.
A co pan dyktator michałd 2 ma nam do zaoferowania? Wzór na cenę i jakość? Będziemy mieli niezniszczalne telefony, tak drogie i rzadkie, że będziemy je przekazywać z pokolenia na pokolenie, a technologia stanie w miejscu?
Jeszcze o lodówkach, PRLowiskie są na freon który jest zakazany (uwaga!) przez państwo. Więc do kogo masz pretensje, że już takich produkować nie można? Do rynku oczywiście.
Sam mam starą, komunistyczną lodówkę. I choć działa wiele lat to trzeba ją co kilka miesięcy rozmrażać bo lód zbiera się na ściankach. Problem, którego posiadacze współczesnych lodówek nie znają.
Może chcesz kupić? Z chęcią ci sprzedam za 1000 zł. Okazja nie do odrzucenia. Za te same pieniądze dostaniesz jedynie współczesne gówno lodówko-podobne.
A jak każdy fanatyk komunistycznych lodówek już jakąś ma, to po co ich więcej produkować? Chyba drugiej nie kupi, prawda?
Mimo wszystko, jakoś ludzie powyrzucali swoje stare lodówki by wymienić je na współczesne. Tym bardziej jest to gratka dla fanatyków PRLu. Niemal darmowy dostęp do produktów, których nikt nie używa a są przecież takie dobre.
Kupując niemarkowy produkt nie mamy pewności co do jego jakości. Nawet jeśli ktoś stworzy dobre i tańsze od markowych produkty nikt w to nie uwierzy bo te produkty nie mają wyrobionej "marki". I to jest właśnie osłabienie konkurencji dla dobrych produktów. Tak więc bardziej opłaca się produkować buble i oferować jedynie niską cenę jeśli nie ma się marki.
Efekt jest taki że albo płacimy drogo za samą markę, albo kupujemy bubel co też jest właściwie marnotrawstwem pieniędzy jak też i surowców, energii i środowiska.
To jest naturalne. Może miej pretensje jeszcze, że chętniej pożyczamy rodzinie niż obcym ludziom na ulicy. Markę można wyrobić. Najpierw produkujesz tanio aby zachęcić klientów a kiedy już masz dobrą opinie możesz podnieść ceny. Czemu zwalczasz decyzje konsumentów? Chcesz im narzucić co mają robić i ile za co mają płacić?