Brać czy nie brać - dotacje a libertarianie

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Dziwi mnie jedno - przecież dość łatwo można namierzyć rzeczywistych agresorów.
Łatwo można namierzyć łapki rzeczywistych agresorów. Łatwo można namierzyć kapłanów, rzeczywistych agresorów.
Ale nie tak łatwo namierzyć łby tych agresorów, ich doradców, księgowych i resztę bandy.
Argument w pełni usprawiedliwiający branie kasy w ten sposób, w pełni ich rozgrzesza.

To tak jakbyś uważał, że pokonałeś bandę Ali-Baby (a banda Ali-Baby to on sam i czterdziestu zbójów), zabijając tylko czterech z nich, bo pozostałych nie udało się zidentyfikować.
 
Ostatnia edycja:

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Po koleżeńsku tylko poproszę Cię - nie rób krzywdy własnemu obozowi głosząc śmiałe tezy: "można być chujem". Jest to przecież samozaoranie się.

Chodziło mi wyłącznie o różny zakres pojęciowy obu zwrotów :) A samozaorania, biorąc pod uwagę permanentną krytykę, dokonywałem wielokrotnie, więc niespecjalnie się tym przejmuję :)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 811
Beneficjent becikowego afirmujący swoją postawą etatystycznego molocha również jest rzeczywistym agresorem, jeśli przyczynia się do poprawienia wizerunku państwa i w ten sposób jego wzmocnienia - również wyrządza szkodę, tyle że taką, którą jeszcze trudniej wycenić. Ktoś kto taką scenę ogląda, a nie rozumie całości sytuacji, może dojść do wniosku, że państwo pełni jakieś pożyteczne funkcje i jest potrzebne, z czym później trudno jest walczyć.

Generalnie wszyscy ludzie biorący we własnych osobach udział w przedstawieniu pod tytułem: "Potęga państwa, której każdy z nas do czegoś potrzebuje" mogą być uznani za współodpowiedzialnych agresji, przyczyniania się do upowszechnienia się konformizmu pozostałych. Innymi słowy, biorą w realu udział w propagandowych performensach, którymi państwo utwierdza pozostałych obserwatorów w mniemaniu sensowności swego istnienia.

Nie wiem, co tu jest takiego trudnego do zaakceptowania, poza przykrą myślą, że to jest powszechne i powszechnie akceptowalne dzisiaj.

A ja powiem inaczej - jeszcze trochę, a okaże się, że to ludzie są winni a nie władza.
A jak to było z tymi co są wielcy, bo my klęczymy? Oczywiście, że ludzie też są winni - winni przez swoje posłuszeństwo. Władza nie jest czymś immanentnym i przypisanym do jakiegoś indywiduum. To tylko odpowiednia relacja między podmiotem i przedmiotem, tak samo zresztą jak wolność. Gdyby ogrom ludzi nie szukał sobie kogoś, komu da dupy / nie godził się łatwo na wykonywanie i stosowanie się do czyichś poleceń, władza drugiej osoby nad nim zdarzałaby się rzadziej.

Można powiedzieć, że ludzie sami tworzą próżnię władzy, którą zapełniają inni - swoją niesamodzielnością, niezdecydowaniem, pokorą, czasem głupotą.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Żądam, by ten kto go bezprawnie obecnie ma mi go zwrócił, a nie by mi wszyscy zrobili na niego zrzutę.

A ja żądam willi z basenem, warana z komodo i śmigłowca. O kurwa roszczenia działają! Od kogo konkretnie żądasz i kto ma twe żądania spełnić? Od bandyty, który zegarek zajebał? Już się rozpędził, uważaj bo zaraz ci w płot wyrżnie z pośpiechu. A może ma się jakiś NAP-man znaleźć, który go odzyska za darmo? Spoko, szukaj frajera. A może to społeczeństwo powinno ci go dostarczyć, przez policję finansowaną z podatków, ale to złamanie aksjomatów, czyli zaprzeczenie wolności i własności. W pierwszym przypadku nic nie zyskasz, w drugim, też nic, bo zegarka nie odzyskasz. Sprawiedliwość jest towarem, a na wolnym rynku za towary się płaci, chyba, że ktoś je udostępnia za darmo. Jeśli ktoś wykonuje prace jaką jest wymierzenie sprawiedliwości (teraz uważaj, odzyskanie zegarka się do tego zalicza) zwykle oczekuje zapłaty. On wcale tego wykonywać nie musi. Ale jak już wykonał ma prawo zachować owoce swojej pracy. Jeśli to sądzisz inaczej, to czym to się różni od sytuacji w której zamawiasz obiad w restauracji potem jak gdyby nigdy nic wychodzisz (ewentualnie zostawisz najmniejszą rynkową wartość jedzenia) i mówisz "za usługi się kurwa nie płaci"? A i z taką podstawą wątpię by ktokolwiek ci ten zegarek oddał, czy ci się należy czy nie.

Ale jeśli kupiłem zegarek za uczciwie zarobione pieniądze to zmieszałem go już z pracą i jest on mój. Dlaczego mam płacić komuś kto wszedł nieuczciwie w jego posiadanie????????????

Zgodzić się też mogę, że pierwszy złodziej, który okradł prawowitego właściciela też włożył wysiłek. I co? Zegarek mu się z tego powodu należy?

W jakim sensie nieuczciwie? Uczciwie, bo zabrał złodziejowi. To złodzieje mają być kurwa nietykalni, bo ktoś rzuca jakieś klątwy na skradzione itemy? Złodziej włożył wysiłek niemoralnie (nie miał prawa cię okraść), "okradający" złodzieja zrobił to moralnie (miał prawo okraść złodzieja, który go okradł). Widzisz różnicę między własnością zdobytą moralnie, a zdobytą niemoralnie? Ewentualnie można cię uznać za współwłaściciela (chociaż to wątpliwe, skoro nie podjąłeś żadnych kroków, by odzyskać własność) lub przy dobrej woli odzyskiwacz może umieścić działko/pułapkę (o wartości bojowej złodzieja) w miejscu gdzie tego złodzieja znalazł i sobie kurwa szukaj.

Bo dla Ciebie jest najważniejsza zemsta. A dla kogoś innego może być ważniejsza od tego własność i wolność. Jeszcze raz to napiszę. Mi może zależeć na tym by odzyskać swoją własność. Jakiś bandyta okradł mnie. Zostałem pozbawiony zegarka. To, że tego bandytę okradł inny bandyta nic w tym sensie nie zmienia. Ogólnie to tak jak przysłowiowe, zmieniające się świnie przy korycie, które niczego nie zmieniają.

Zemsta wynika z wolności i własności i jest jej naturalną konsekwencją. Ten kto okradł bandytę nie jest bandytą. To tak jakbyś mówił, że zabójca mordercy jest mordercą.

Przypominam też, że ten wymyślony przeze mnie przykład był tylko ilustracją do rozważań na temat brania dotacji. Z Twoich przemyśleń wychodzi na to, że ten kto bierze dotacje z państwowej kasy jest takim wybawcą, który broni mnie przed złym państwem. Jak następnym razem będę widzieć tabliczki informujące o współfinansowaniu projektu przez UE, to będę je całować dziękczynnie ;P

Wybawcą nie, ale w minimalnym stopniu przykłada niewielką cegiełkę do jebnięcia tego systemu. W nieco większym stopniu robi to wyborca jakiejś w miarę "wolnościowej" partii (np. KNP, PL). Ale to i tak kropla w oceanie etatyzmu. Jak chcesz to możesz sobie całować, nawet jak zaczniesz całować pomnik lenina nie będzie mi to przeszkadzać ;).
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Wybawcą nie, ale w minimalnym stopniu przykłada niewielką cegiełkę do jebnięcia tego systemu. W nieco większym stopniu robi to wyborca jakiejś w miarę "wolnościowej" partii (np. KNP, PL). Ale to i tak kropla w oceanie etatyzmu.

No to nawet gdyby dzięki tym kropelkom system jebnął, to natychmiast się odrodzi. Bo 90% kasy z tych dotacji idzie do swoich, którzy zrobią wszystko, by system ten przywrócić. Dzięki temu będą mieć kasę. A reszta tej kasy demoralizuje "odzyskiwaczy swojego". I skończy się "Okrągłym Stołem - Bis". Motłoch znów się da nabrać.
 

Alu

Well-Known Member
4 638
9 700
Takie same argumenty stosowali jakobini i bolszewicy - trzeba odjebać wszystkich wrogów rewolucji, nikogo nie oszczędzać, bo system się odrodzi - i odjebywało się ludzi, którzy z systemem nie mieli nic bezpośrednio wspólnego. Sorry ale dla mnie to jest chore, bardziej mi to pachnie jakobińską dyktaturą a nie akapem. Przecież musiałbyś odjebywać czyichś ojców, krewnych, przyjaciół. Jak widać nawet na tym forum musiałbyś parę osób rozstrzelać, zaczynając od Sierpa bo załatwiał kasę z dotacji na biznesy. Żeby to zrobić sam musiałbyś stworzyć machinę państwowego terroru. Twoje pojęcie sprawiedliwości nie ma szans się sprzedać na wolnym rynku.
 
Ostatnia edycja:

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Takie same argumenty stosowali jakobini i bolszewicy - trzeba odjebać wszystkich wrogów rewolucji, nikogo nie oszczędzać, bo system się odrodzi

I potem we Francji już nigdy monarchia się nie odrodziła, a naród rosyjski na zawsze zrzucił jarzmo samodzierżawia :D
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Beneficjent becikowego afirmujący swoją postawą etatystycznego molocha również jest rzeczywistym agresorem, jeśli przyczynia się do poprawienia wizerunku państwa i w ten sposób jego wzmocnienia - również wyrządza szkodę, tyle że taką, którą jeszcze trudniej wycenić. Ktoś kto taką scenę ogląda, a nie rozumie całości sytuacji, może dojść do wniosku, że państwo pełni jakieś pożyteczne funkcje i jest potrzebne, z czym później trudno jest walczyć.

Generalnie wszyscy ludzie biorący we własnych osobach udział w przedstawieniu pod tytułem: "Potęga państwa, której każdy z nas do czegoś potrzebuje" mogą być uznani za współodpowiedzialnych agresji, przyczyniania się do upowszechnienia się konformizmu pozostałych. Innymi słowy, biorą w realu udział w propagandowych performensach, którymi państwo utwierdza pozostałych obserwatorów w mniemaniu sensowności swego istnienia.

Nie wiem, co tu jest takiego trudnego do zaakceptowania, poza przykrą myślą, że to jest powszechne i powszechnie akceptowalne dzisiaj.

Co takiego trudnego do zaakceptowania? No ordynarny atak na wolność słowa. To jest dokładnie to samo, co robią LGBT walcząc z "mową nienawiści". Jeśli właściciel miejsca gdzie ktoś coś sobie afirmuje nie ma nic przeciw tej afirmacji - nikt ryjka do tego nie powinien wsadzać. Libertarianizm jest prosty. Gwarancji na to, że wszyscy będą mówić to co zgodne jest z poglądami FatBanthy i Krzysia nie ma.

Komuch, nazista, rasista, antyklerykał - kążdy może sobie u siebie gadać co chce, nawet skrajne debilizmy. A jeśli nie może, to róbcie cenzurę i nazywajcie to wolnością :D
 

Alu

Well-Known Member
4 638
9 700
Beneficjent becikowego afirmujący swoją postawą etatystycznego molocha również jest rzeczywistym agresorem

Skoro była agresja, to musi być ofiara. Kto jest ofiarą wystąpienia o becikowe? Agresja afirmacją to jakaś nowomowa, zresztą samo wzięcie kasy od państwa nie jest jednoznaczne z jego afirmacją. Przekręcasz pojęcia jak lewak. o_O Obawiam się, że tak heglując w Dniu Sznura szybko padłby na Ciebie cień podejrzeń i poszedłbyś pod mur :(
 
Ostatnia edycja:

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Agresja afirmacją, nieźle :)

Mechanizm jest dość prosty, najtrudniej zrobić pierwszy wyjątek.

Najpierw agresorem jest "dobosz w armii", który zagrzewa do boju, uczestnicząc w agresji. Potem ten sam dobosz, tylko trochę dalej od armii. Potem jakiekolwiek działanie zagrzewające do boju, świadoma i dobrowolna afirmacja, pochwała - cokolwiek.

Potem w końcu afirmacja nie musi być "od serca", wystarczy, że w jakikolwiek sposób uwiarygadnia się system - ciągle jest konstrukcja "dobosza". Uwiarygodnieniem staje się nawet zrobienie odpisu od podatku. Tutaj wrogiem staje się już nawet papież libertarianizmu :) Libertarianie zaczynają walczyć sami ze sobą.

Czy to jest koniec? Bynajmniej. Wrogami mogą zostać także ci, którzy swoją biernością pozwalają panoszyć się państwu. Potem ci, których aktywność jest niewystarczająca, potem ci, którzy nie wykazują entuzjazmu w odpowiednim nasileniu.

I tak od niewinnej konstrukcji z "doboszem" docieramy do:

bc74a4d0e9046f38d4468a2f9206b260f5f3e51c.jpg


...czyli agresji brakiem afirmacji :D

Dlatego warto zatrzymać się na wolności słowa jednak.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 861
Sorry ale dla mnie to jest chore, bardziej mi to pachnie jakobińską dyktaturą a nie akapem. Przecież musiałbyś odjebywać czyichś ojców, krewnych, przyjaciół. Jak widać nawet na tym forum musiałbyś parę osób rozstrzelać, zaczynając od Sierpa bo załatwiał kasę z dotacji na biznesy. Żeby to zrobić sam musiałbyś stworzyć machinę państwowego terroru.
Dlaczego "sorry"? Normalnie na tym forum odpala się srogą orkę, kiedy ktoś się sprzeniewierzy zasadom libertarianizmu (często zakończoną banem), a do Krzysia wszyscy z opuszczoną głową i przepraszają, że żyją i że nie podpisują się pod jego chorymi wizjami.

Poglądy Krzysia nie mają libertarianizmu (nawet brutalistycznego) ani w założeniach, ani we wnioskach. Nie wiem, ta łagodna reakcja na niego wynika chyba z tego, że traktujecie jego wpisy z przymrużeniem oka jako krnąbrną beletrystykę. Ja z jakiegoś powodu odczytuję je dosłownie (może to mój Asperger).
 
Ostatnia edycja:

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 183
A ja żądam willi z basenem, warana z komodo i śmigłowca. O kurwa roszczenia działają! Od kogo konkretnie żądasz i kto ma twe żądania spełnić? Od bandyty, który zegarek zajebał?
Żądam swojej własności od tego co nią bezprawnie dysponuje.

Nawet podoba mi się to określenie „wolnościowy roszczeniowiec”
Gdybym nie był funkcjonalnym minimalistą to bym wstawił sobie tu na forum taki opis.

W jakim sensie nieuczciwie? Uczciwie, bo zabrał złodziejowi. To złodzieje mają być kurwa nietykalni
Nieuczciwie bo nie jego a moje. Przecież ja nigdzie nie piszę, że złodzieje mają być nietykalani. Nietykalna ma być cudza własność.
Złodziej włożył wysiłek niemoralnie (nie miał prawa cię okraść), "okradający" złodzieja zrobił to moralnie (miał prawo okraść złodzieja, który go okradł). Widzisz różnicę między własnością zdobytą moralnie, a zdobytą niemoralnie?
A Ty wiesz co to jest własność? Własność to prawo dające wyłączność na użytkowanie czegoś. Złodziej kradnąc coś narusza to prawo. Ale jeśli Ty ukradniesz złodziejowi coś co nie jest Twoje i nie zwrócisz tego prawowitemu właścicielowi to ta wyłączność jest nadal naruszona!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zemsta wynika z wolności i własności i jest jej naturalną konsekwencją. Ten kto okradł bandytę nie jest bandytą. To tak jakbyś mówił, że zabójca mordercy jest mordercą.
Powtarzam, jeśli ktoś dysponuje czymś co mu się nie należy jest zwykłym bandytą. To, że inny bandyta wcześniej tym dysponował niczego nie zmienia.

Ale z czego i na jakiej podstawie wynika zemsta? Jak kogoś czegoś pozbawiono to należy mu się zwrot lub rekompensata materialna bądź też niematerialna w postaci np. krwawej zemsty.
Ale jest to jedna z ewentualności. Nie dla każdego krew ma wartość i jedni mogą np. wybrać zadośćuczynienie finansowe za poniesione straty. Jest to tylko jedna z ewentualności. Jeżeli dla Ciebie najważniejsza jest zemsta i ważniejsza jest ona od praw własności to może powinniśmy ukuć nowy termin, były już propertarianizmy może czas na coś ze zemstą w podstawie słowotwórczej?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 811
Co takiego trudnego do zaakceptowania? No ordynarny atak na wolność słowa. To jest dokładnie to samo, co robią LGBT walcząc z "mową nienawiści". Jeśli właściciel miejsca gdzie ktoś coś sobie afirmuje nie ma nic przeciw tej afirmacji - nikt ryjka do tego nie powinien wsadzać.
W akapie, jak najbardziej. W obecnych warunkach ewentualnej walki politycznej spokojnie można to traktować jak szkodliwą immisję. Ktoś smrodzi i pali opony przez co oddychać się nie da, nawet jeśli pali je na swojej działce, dokonuje agresji. Ktoś wspiera państwo ze swojej działki - tak samo.

Libertarianizm jest prosty. Gwarancji na to, że wszyscy będą mówić to co zgodne jest z poglądami FatBanthy i Krzysia nie ma.
Etatyzm też jest prosty. Trwa póki ludzie się nim wzajemnie urabiają - także za pomocą słów. Albo pozwolisz im się dalej urabiać, albo im w tym przeszkodzisz.

Komuch, nazista, rasista, antyklerykał - kążdy może sobie u siebie gadać co chce, nawet skrajne debilizmy. A jeśli nie może, to róbcie cenzurę i nazywajcie to wolnością :D
Spokojnie możemy nazywać to nazywać obroną swojej wolności, zupełnie jak w przypadku palenia gum.

Agresja afirmacją, nieźle :)

Mechanizm jest dość prosty, najtrudniej zrobić pierwszy wyjątek.

Najpierw agresorem jest "dobosz w armii", który zagrzewa do boju, uczestnicząc w agresji. Potem ten sam dobosz, tylko trochę dalej od armii. Potem jakiekolwiek działanie zagrzewające do boju, świadoma i dobrowolna afirmacja, pochwała - cokolwiek.

Potem w końcu afirmacja nie musi być "od serca", wystarczy, że w jakikolwiek sposób uwiarygadnia się system - ciągle jest konstrukcja "dobosza".
Dokładnie tak. I właśnie to, podejrzewam, budzi największe kontrowersje - że można być rozliczanym przez kogoś za nieświadome działania, co jest sprzeczne z potocznym rozumieniem "winy", czyli takiej odpowiedzialności, która jest jawnie czy wręcz oficjalnie zadekretowana w kodeksie moralnym danej społeczności i na ogół aby naruszyć jego normy, trzeba robić to w pełni świadomie, aby zostać uznanym za "winnego".

Ale w ostateczności, albo ludzie przyczyniają się do jakiegoś stanu rzeczy, albo nie. Są za niego odpowiedzialni lub nie. Kodeksy moralne natomiast można przepisywać do woli i przyzwyczajać ludzi do nowej obyczajowości. Ba! należy je przepisywać, właśnie tak, aby prowadziły do oczekiwanego stanu.

Uwiarygodnieniem staje się nawet zrobienie odpisu od podatku. Tutaj wrogiem staje się już nawet papież libertarianizmu :) Libertarianie zaczynają walczyć sami ze sobą.

Czy to jest koniec? Bynajmniej. Wrogami mogą zostać także ci, którzy swoją biernością pozwalają panoszyć się państwu. Potem ci, których aktywność jest niewystarczająca, potem ci, którzy nie wykazują entuzjazmu w odpowiednim nasileniu.

I tak od niewinnej konstrukcji z "doboszem" docieramy do:

bc74a4d0e9046f38d4468a2f9206b260f5f3e51c.jpg


...czyli agresji brakiem afirmacji :D

Dlatego warto zatrzymać się na wolności słowa jednak.
Jeżeli nie możemy przekrzyczeć etatystów, zagłuszając ich doboszowanie, powinniśmy zacząć ich uciszać. Polityka tak jak i wojna, w przeciwieństwie do wolnego rynku jest grą o sumie zerowej - albo zwiększasz swój potencjał, albo zmniejszasz potencjał przeciwnika...
 
  • Like
Reactions: fds

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Takie same argumenty stosowali jakobini i bolszewicy - trzeba odjebać wszystkich wrogów rewolucji, nikogo nie oszczędzać, bo system się odrodzi - i odjebywało się ludzi, którzy z systemem nie mieli nic bezpośrednio wspólnego.
Bo mieli inne cele polityczne. Celem komuchów było sterroryzowanie wszystkich i narzucenie im własnego porządku. Moim celem jest przywrócenie wolności i odjebanie wszystkich tych co się przypierdalali i przypierdalają. Jest to jedyna możliwa strategia przywrócenia wolności. Krzywdy muszą być pomszczone.

Ale z czego i na jakiej podstawie wynika zemsta? Jak kogoś czegoś pozbawiono to należy mu się zwrot lub rekompensata materialna bądź też niematerialna w postaci np. krwawej zemsty.
Jak komuś zabrano własność, to należy mu się nie tylko zwrot tejże, ale również należą mu się przeprosiny i odszkodowanie za czasowe zawłaszczenie.
Jeśli nie może tego odzyskać w całości to ma prawo pomścić swe krzywdy.

Ale jest to jedna z ewentualności. Nie dla każdego krew ma wartość i jedni mogą np. wybrać zadośćuczynienie finansowe za poniesione straty. Jest to tylko jedna z ewentualności. Jeżeli dla Ciebie najważniejsza jest zemsta i ważniejsza jest ona od praw własności to może powinniśmy ukuć nowy termin, były już propertarianizmy może czas na coś ze zemstą w podstawie słowotwórczej?
Jak chcesz to bierz część kasy za krzywdy i ciesz się, że choć część odzyskałeś, ale nie stój na drodze tym którzy chcą pełni satysfakcji. Poza tym, na tym świecie są ludzie, dla których prawda i honor ma większe znaczenie niż trochę kasy i oni są nieprzekupni. Dla nich Ty jesteś marnym psem, a oni są dla Ciebie krwawymi barbarzyńcami. Tylko zapominasz o jednym, że gdyby nie ludzie prawdy i honoru to ten świat byłby jednym wiekim gułagiem. Może byłbyś w nim więźniem, może kapusiem, może strażnikiem, a nawet mógłbyś być szefem jakiejś jego części. Fajna perspektywa? Ale tego nie dostrzegasz, bo tego nie widać. Jednak gdy będziesz więźniem w gułagu, to tylko tacy mogą Cię uratować.

Poza tym nie chodzi w tym wszystkim o samą własność do materii poza ciałem, ale także o własność do samego ciała. Przykład. Anna Walentynowicz była w czasach PRL-u pozbawiona możliwości pracy. Zgodnie z Twoją definicją, żadna krzywda jej się nie stała. A zniewolenie ciała to pikuś?
A poniżanie ludzi, zorganizowane obgadywanie ich za plecami, to co? Skubanie ludzi po kawałku, niedomówienia wśród znajomych, oszczerstwa, prowokacje, nasłanie nań jumaka, bandyty, drobna kradzierz. Przecież takim skubaniem, można zniszczyć człowieka. Ilu ludzi w ten sposób doprowadzono do samobójstwa w DDR-ówku czy w PRL-u?

Poglądy Krzysia nie mają libertarianizmu (nawet brutalistycznego) ani w założeniach, ani we wnioskach.
Czytaj wątek libertarianizm normalny i wykaż jakieś sprzeczności, czy to z aksjomatami, czy to z moimi wypowiedziami.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 183
Kr2y510, chyba nie doczytałeś uważnie rozmowy między mną a Lancasterem.

To nie ja chcę stać komuś na jakiejś drodze. Dla przypomnienia. Opowiedziałem historyjkę w której złodziej kradnie mi zegarek, złodziej następnie napada na Lancastera i podczas napadu Lancaster go zabija i zabiera mu zegarek. Ja udowadniam, że ten zegarek jest mój. Tu się kończy historyjka. A Lancaster (ten prawdziwy z forum) stwierdza, że nie musiałby mi oddawać zegarka, ponieważ odkąd mi go zabrano nie jest już mój. Mam za to prawo do zemsty, z którego on sam skorzystał zabijając w historyjce złodzieja. Więc jesteśmy kwita.

Raz, że on dziwnie pojmuje własność to dwa, uważa, że wykonanie zemsty wszystko załatwia.
Ja tylko stwierdzam, że nie każdego to musi usatysfakcjonować i są tacy, dla których zemsta to za mało na rekompensatę lub nawet krew nie stanowi żadnej wartości.
Sam nie jestem taki mściwy, żeby za zegarek kogoś torturować lecz na pewno porządnie bym obił mordę. Może gdybym był biednym człowiekiem i miał wielkie potrzeby to bym wymieniał krzywdy na pieniądze. Na szczęście tych ostatnich póki co mi wystarcza.
 
  • Like
Reactions: fds

Alu

Well-Known Member
4 638
9 700
Krzywdy muszą być pomszczone.
Osoba dostająca pieniądze od państwa w zamian za np. posadzenie lasu albo kupno ciągnika nie jest sprawcą Twoich krzywd. Gdyby wzięła pieniądze za donoszenie na Ciebie w wyniku czego np. trafiłbyś do więzienia, to co innego, ale i tak fakt wzięcia kasy nie jest tu istotą sprawy tylko donos.

Musiałbyś się nieźle napocić, żeby udowodnić w sądzie że wzięcie kasy od państwa wyrządziło Ci jakąkolwiek krzywdę, nie mówiąc o krzywdzie za która adekwatną karą jest śmierć. No ale rozumiem, że ty nic udawadniać nie musisz, pod ścianę i trach...
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Osoba dostająca pieniądze od państwa w zamian za np. posadzenie lasu albo kupno ciągnika nie jest sprawcą Twoich krzywd.
A kto na koniec będzie właścicielem tych dóbr?

Powiem tak, ja mogę mieć to w dupie.
Ja chce pełnej lustracji hujków z komuszej nomenklatury, SB, WSI, ABW, wszystkich TW, zarządów spółek skarbu państwa i reszty łajna. Chcę podania też rodzin i potomstwa wymienionych. Chcę także wykazu, kto wziął ile i za co, jego adres, zdjęcie, oraz czy był na liście rządowych pachołków i ich rodzin. Chcę by to było w necie. Taki wykaz, kto, kiedy, ile, na co i czy jest na liście. Tylko tyle.
Ja NIE ZROBIĘ NIC!
Jak tylko system będzie się sypał, to wkurwieni górnicy i reszta załatwią tę sprawę sprawiedliwie. Według ich własnej sprawiedliwości.
Ja będę się przyglądał, popijał whiskacza i się uśmiechał. Jeśli nawet będę mógł coś zrobić, to nie zrobię nic. Jak jakiś mnie poprosi o ratunek, to powiem: "masz kurwo za swoje" lub "sorki, masz parszywe geny po starych".
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom