Nene
Koteu
- 1 094
- 1 691
Jak dają to brać, jak biją to uciekać...
A gdzie napisałem, że chcę karać wyłącznie za fakt brania pieniędzy?Ale to nie ma nic do samego brania pieniędzy. To, że powiedzmy rudzi są często agresorami nie znaczy, że trzeba karać za bycie rudym.
Kto bierze pieniądze w formie dotacji, ma znaczenie.Złe jest tutaj chwalenie czy wspieranie aparatu przymusu, to czy ktoś bierze pieniądze czy nie, nie ma najmniejszego znaczenia.
Nie ma też znaczenia na co wydaje się środki ani w jaki sposób się je pozyskuje (chyba, że dokonujemy przy tym agresji na innych).
To bierz.Jak państwo daje pieniądze to nic tylko brać, to łatwiejsze i bezpieczniejsze od rabunku, zresztą przecież tego nie wyklucza.
Ja tego heglowania nie kupuję.W ramach szerzenia nienawiści do beneficjentów systemów proponuję rozszerzyć akcję o inne aspekty:
View attachment 14
A gdzie napisałem, że chcę karać wyłącznie za fakt brania pieniędzy?
Na marginesie.
To jest jeden z powodów, dla których nie zagłosuję na Sierpa. Jakieś 10 lat temu Jacek proponował mi interes, bym wystąpił o jakieś koncesje na pasmo i jakieś dotacje od UE. Trafił pod zły adres.
Wiem o co Ci chodzi. Nawet nie trzeba odwoływać się do aż tak pojechanych argumentów. Wystarczy zauważyć, że państwo zaburza system cen i w ten sposób trudno jest prawidłowo wykonać bilans. Ale znów jedno to jest jakaś zasada moralna a drugie to jest kłopot z jej zaimplementowaniem. W każdym razie ja nie jestem jakimś hardkorem i jako człowiek cywilizowany uważam, że wszelkie wątpliwości powinny być interpretowane na korzyść oskarżonego.@alfacentauri
Już kiedyś pisałem, jak wycenisz to, że ktoś ci przykłada pistolet do głowy, zabrania ci się naćpać, posiadać broń, zmusza cię do wielu rzeczy itd.?
Rozpatrujesz sprawę statycznie. Gdyby to był jednorazowy incydent, to nie było by o czym gadać i przyznałbym Tobie rację. Zresztą nie miało by to istotnego znaczenia.To i tak rozkradzione jest i nie ma możliwości zwrotu pokrzywdzonym.
To jest powiedzonko z czasów PRL-owej komuny, w której zwykli ludzie nie mieli żadnego wpływu na decyzje władzy. Wtedy ono było jak najbardziej słuszne! Ale dziś możemy go jedynie cytować z uśmiechem, tak jak powiedzonka z "Misia" czy "Seksmisji".Jak dają to brać, jak biją to uciekać...
To była rozmowa przy Stasiu i Czarku, więc nie była to rozmowa prywatna w cztery oczy. Jacka uważam za Papierza polskich libertarian i wielkiego propagatora idei ale również uważam go, za zbyt słabego na polityka. Ja na polityka wolę kogoś z kim się mniej zgadzam, który gorzej strzela, ale on ma być wewnętrznie bardziej twardy moralnie.Wychodzi na to, że nawet Sierp też jest trefny, krótko mówiąc, poza Tobą nie ma wolnościowców. To, kurwa, słabe, że tak wywalasz prywatne rozmowy na publik,...
Dla mnie to by był podobny szok....jakby conajmniej Sierp chciał Cię przecwelić do współpracy z ABW.
Po prostu, są dwie możliwości. Albo sęk w tym, że chowaliśmy się na innych podwórkach, albo w tym, że każdy z nas jest z innej gliny. Nic na to nie poradzę.Z Tobą mam jak z Korwinem, niby się zgadzam, niby nie, cholera Cię wie ile w tym wszystkim jest i czego Niby masz zdrowe podejście, ale idziesz w jakimś takim kierunku, że zaprzeczasz wszystkiemu, co wolnościowe.
Świetny argument. Masz rację.Najłatwiej rozpatrywać moralność działań względem państwa, przez analogie do gangstera z wieloma ofiarami. Jeśli jakiś gangster zajumał ci pieniądze...
Świetny argument. Masz rację.
Tylko zwróć uwagę na coś zupełnie innego. Co będzie jak już pokonasz wroga? Pozostałe ofiary wezmą Cię za kolaboranta lub kolejnego bandziora, który jest w zamian pokonanego.
Dlatego ja pisałem o transparentności i o braniu wyłącznie na celowe działania. Czyli jak prosisz i dostajesz, to pokaż innym ofiarom, co z tym robisz. Oddziel jedną kasę od drugiej i bądź przygotowany na to, byś w Dniu Sznura mógł się rozliczyć z tej kasy co brałeś.
Ja na polityka wolę kogoś z kim się mniej zgadzam, który gorzej strzela, ale on ma być wewnętrznie bardziej twardy moralnie.
Nie ma żadnych wskazówek, że odszkodowania powinny być równe, ale nie powinno być też tak, że ktoś weźmie więcej niż mu zabrano, a ktoś inny zostanie pominięty. Sprawą najważniejszą jest to czy chcemy świata w którym rządzi prawo własności czy prawo silniejszego.Kiedy majątek bandyty jest mniejszy, niż roszczenia ofiar, to najwięcej ma prawo wziąć ten, kto bandyty się pozbędzie/najwięcej zrobi w tym celu. Czemu odszkodowania miałyby być równe? Ktoś kto naraża swoje życie, poświęca swój czas, swoje pieniądze i swoją energię w celu pozbycia się bandyty ma większe prawo do jego majątku, niż ten kto siedzi w domu i nic nie robi.
Nie ma żadnych wskazówek, że odszkodowania powinny być równe, ale nie powinno być też tak, że ktoś weźmie więcej niż mu zabrano, a ktoś inny zostanie pominięty. Sprawą najważniejszą jest to czy chcemy świata w którym rządzi prawo własności czy prawo silniejszego.
Co będzie jeśli jakiś zbój ukradnie mi zegarek, a następnie napadnie na Ciebie i Ty go zabijesz? Czy będziesz mógł sobie przywłaszczyć mój zegarek? Jeśli zasadą nadrzędną ma być prawo własności to nie będziesz mógł go zabrać. Pewnie można uzasadniać to jakoś, że społecznie korzystne będzie to, gdy ten zegarek przejdzie na Twoją własność, ale będzie to odchodzenie od własnościowych zasad.
Oczywiście, chcę świata w którym rządzi prawo własności, a prawo własności nie nakazuje obowiązków pozytywnych takich jak np. zwrócenie zegarka. Musiałbyś mnie wynająć, lub się ze mną dogadać, bym ci go zwrócił. I to, też zależy od twojego nastawienia, jeśli byś przyszedł do mnie i ogłosił, że chcesz odzyskać zegarek i podjąłeś kroki, żeby go odzyskać, mógłbym uznać zasadność twojego roszczenia. Zależy to też od rodzaju przestępcy, jeśli to byłby drobny przestępca (precyzyjniej od rodzaju szkód, które spowodował, bo szkody to nie tylko materia, ale też "uszkodzenie samoposiadania") albo oddał się w ręce sprawiedliwości to miałbyś do tego zegarka prawo. Inną kwestię jest kiedy złodziej zabierze mi więcej, niż jest w stanie oddać (powiedzmy straci wszystko w kasynie). Jeśli natomiast nie ruszyłeś dupy i nic nie zrobiłeś w kwestii odzyskania własności to twój problem. Libertarianizm to nie socjalizm, gdzie człowiekowi wszystko się należy i postawa rozszczepieniowa ma jakieś uzasadnienie. Argumenty utylitarne mnie nie ruszają, bo są strasznie kolektywne i można nimi uzasadnić każdą chorą fantazję i jako indywidualistę nie obchodzi mnie co będzie "społecznie korzystne". Moralnie w zagrabianiu zagrabionego nie ma nic złego."Załóżmy, dla przykładu, że A ukradł B konia. Nagle przychodzi C i odbiera konia A. Czy można nazwać C złodziejem? Z pewnością nie, nie możemy nazwać przestępcą kogoś, kto ukradł od złodzieja. A wręcz przeciwnie, C dokonał szlachetnego czynu konfiskaty, gdyż pozbawił złodzieja A owoców jego przestępstwa i agresji i przynajmniej przywrócił konia z sektora „kryminalnego” niewinnemu sektorowi „prywatnemu.” Oczywiście jeszcze lepiej by było, gdyby oddał konia B, pierwotnej ofierze. Nawet jeśli tego jednak nie zrobi, bardziej sprawiedliwym jest koń w rękach C niż w rękach A, złodzieja i przestępcy."