Brać czy nie brać - dotacje a libertarianie

Hitch

3 220
4 882
Ależ ja jestem za mega przemocą. Naprawdę uważam, że trasę z Siedlec do Wawy powinny zdobić trupy złodziei w kiepsko dopasowanych garniakach kupionych za zapierdolone mi pieniądze. Ale tylko ich (i ewentualnie każdego innego debila, który złamie NAP i ofiara sobie zażyczy takiej kary). Ludzie mogą być ogłupieni i wierzyć w bajki z TV. Ale wystarczy im pokazać kapkę prawdziwego świata by oprzytomnieli. Nie trzeba ich mordować.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Właśnie tak. Dlatego nie ma tutaj mowy o "paserstwie" ani o "własności" państwowej. Tym samym ktoś, kto nabywa dobra posiadane przez państwo (o ile nie dotyczy to rzeczy oznaczonych co do tożsamości i zrabowanych prawowitym właścicielom) nie staje się przez to złodziejem.
Dalej nie tak. :(
A przynajmniej nie do końca tak.
W przypadku brania od jakiejkolwiek organizacji (nie ważne czy spółki, czy spółdzielni, czy państwa...) powinny obowiązywać jasne i proste zasady, a oprócz nich powinna obowiązywać transparentność. Tylko wtedy niemal wszyscy mają poczucie, że to jest sprawiedliwe. Dawno temu w tym celu wymyślono licytacje i inne zasady, dzięki którym unikano sporów i nie drażniono ludzi.
Stąd opisałem w pierwszych postach tego wątku, jakieś w miarę sensowne zasady które spowodują, że poczucie sprawiedliwości będzie.

Natomiast problemem w tym wątku, nie są jakieś ulgi podatkowe, czy dotacje ogólnego przeznaczenia (np. do każdego hektara, do każdego drzewka, do każdej świnki...), a dotacje po uważaniu. Po uważaniu biurokraty, lub innej rządzącej świni. I moim zdaniem samo uczestnictwo w tym systemie jest złe, niemoralne i ja uważam je za pośrednie złamanie NAP.
Tam gdzie inni określają taki proceder paserstwem lub dobrowolnością, ja określam go współudziałem w przestępstwie.
 
Ostatnia edycja:

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Jaki współudział w przestępstwie? Podpierdalają komuś pieniądze przed całe życie, pozwalają mu zostawić czasem jakiegoś zasranego tysiaka i co - robimy z ofiary kradzieży współspracę? Jakim, kurwa, prawem???? Bo ktoś z boku ma jakiś problem estetyczny z tym?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Jaki współudział w przestępstwie?
Bo samo zwrócenie się do państwa w takiej sprawie, jest poniżającym aktem legitymującym jego jestestwo. To hołd uznający władzę tego potwora.
Ja biedny Iksiński, odwołuję się po prośbie do szczodrej łaski Waszej Wysokości Państwa, uznając Jego prawo do wydawania wszelkich decyzji, zgodnie z uważaniem, Jaśnie Wielmożnego Pana Biurokraty.

Podpierdalają komuś pieniądze przed całe życie, pozwalają mu zostawić czasem jakiegoś zasranego tysiaka i co - robimy z ofiary kradzieży współspracę? Jakim, kurwa, prawem???? Bo ktoś z boku ma jakiś problem estetyczny z tym?
To albo niech to robi na ogólnych zasadach, albo niech to robi transparentnie, a nie zachowuje się jak cicha zakłamana ciota.
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 674
Jaki współudział w przestępstwie? Podpierdalają komuś pieniądze przed całe życie, pozwalają mu zostawić czasem jakiegoś zasranego tysiaka i co - robimy z ofiary kradzieży współspracę? Jakim, kurwa, prawem???? Bo ktoś z boku ma jakiś problem estetyczny z tym?


A kim jest ten Twój, jak go pieszczotliwie nazywasz, "komuś"? Odpowiem na to pytanie. Ten komuś to nie żadna ofiara, bo to po prostu każdy dorosły, a w zaawansowanej wersji komuś to tak naprawdę skurwiony, spasiony komuch.

Bo co zrobi ten, który z jakąś dozą skuteczności wysługuje się już nie tylko Platformie Obywatelskiej, ale całemu rządowi i koalicji rządzącej, krajowej razwiedce, polskim bankierom, a na okrasę bankierom amerykańskim i żydowskim? Wytarza się w zarobionych na kurewstwie pieniądzach, a będzie miał ich tyle, że po wytarzaniu się zrobi zakupy i nie będzie mu się opłacało (za bogaty jest na to i za dużo czasu już zużył na wysługiwanie się, już nie ma tak czasu) szukanie jakiejś optymalizacji w zakupach za granicą, tylko zrobi je na miejscu płacąc najwyższą stawkę vat, jakąś akcyzę od towarów luksusowych i cło od rarytasów sprowadzonych z bardzo egzotycznych miejsc. Biedna ofiara, której prawdziwie podpierdzielają pieniądze. Każdy jest - według Twojej koncepcji - "ofiarą", a jeśli każdy jest ofiarą, to w pewnym sensie nikt nie jest ofiarą, a w każdym razie bycie "ofiarą" nie jest usprawiedliwieniem dla jakichkolwiek mętnych działań.

System w pierwszej kolejności trzeba chcieć zmienić, a nie usprawiedliwiać poszczególne akty jego ssania.

(Oczywiście metody, jakie w tej materii proponujesz, są i bardziej realistyczne, i bardziej przyzwoite niż te, które jakby głosi Twój adwersarz, ale w wąsko rozumianej tematyce wątku on z kolei zdaje się mieć nieco lepsze intuicje.)
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Bo samo zwrócenie się do państwa w takiej sprawie, jest poniżającym aktem legitymującym jego jestestwo. To hołd uznający władzę tego potwora.

Hołd, nie hołd, ciota nie ciota - masz swoją ocenę, on może mieć swoją. Agresorem nie jest.

I nie wydaje mi się, żeby była to legitymacja dla państwa. Jak złodziej zajebie komuś kasę, a okradziony poprosi złodzieja, żeby nie zabierał wszystkiego, to nie znaczy że okradziony uznał kradzież. Inna sprawa, że dziarsko to nie wygląda :D
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 183
Mam ci go zwrócić z jakiego powodu? W chwili gdy ktoś ci coś zajuma tracisz daną rzecz, ale zyskujesz prawo do zemsty
Własność to prawo do wyłącznego dysponowania czymś. Z tego, że ktoś mi zabierze coś mojego nie wynika, że tracę to prawo. To jest nadal moja własność!
Może w jakimś odje***izmie prawo do zemsty jest ważniejsze od praw własności.
Jeśli uderzy w twój dom meteoryt to masz prawo zażądać od wszystkich zadość uczynnienia, bo uderzył akurat w ciebie, a nie w nich?
Ale co to za analogia??? Jak się to ma do tego co ja piszę? Ja żądam by mój zegarek był mój!!!
Żądam, by ten kto go bezprawnie obecnie ma mi go zwrócił, a nie by mi wszyscy zrobili na niego zrzutę.
Jednym z źródeł uzyskania własności jest zmieszanie jej z pracą.
Ale jeśli kupiłem zegarek za uczciwie zarobione pieniądze to zmieszałem go już z pracą i jest on mój. Dlaczego mam płacić komuś kto wszedł nieuczciwie w jego posiadanie????????????
Chyba zgodzisz się, że człowiek, który okradł złodzieja, włożył w to wysiłek?
Zgodzić się też mogę, że pierwszy złodziej, który okradł prawowitego właściciela też włożył wysiłek. I co? Zegarek mu się z tego powodu należy?
A ty stwierdzasz, że największe prawo mają ci, którzy nic nie robią i jeszcze produkcja bezpieczeństwa powinna być darmowa. Nie mówisz tego wprost, ale do tego to się sprowadza. Jeśli ktoś ponosi koszty, traci czas, energię i poświęca się szlachetnej misji jaką jest wymierzanie sprawiedliwości, może nie otrzymać zapłaty, bo grupa roszczeniowców stwierdza, że im się należy majątek bandyty.
Bo dla Ciebie jest najważniejsza zemsta. A dla kogoś innego może być ważniejsza od tego własność i wolność. Jeszcze raz to napiszę. Mi może zależeć na tym by odzyskać swoją własność. Jakiś bandyta okradł mnie. Zostałem pozbawiony zegarka. To, że tego bandytę okradł inny bandyta nic w tym sensie nie zmienia. Ogólnie to tak jak przysłowiowe, zmieniające się świnie przy korycie, które niczego nie zmieniają.


Przypominam też, że ten wymyślony przeze mnie przykład był tylko ilustracją do rozważań na temat brania dotacji. Z Twoich przemyśleń wychodzi na to, że ten kto bierze dotacje z państwowej kasy jest takim wybawcą, który broni mnie przed złym państwem. Jak następnym razem będę widzieć tabliczki informujące o współfinansowaniu projektu przez UE, to będę je całować dziękczynnie ;P
 
Ostatnia edycja:
  • Like
Reactions: fds

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Wytarza się w zarobionych na kurewstwie pieniądzach, a będzie miał ich tyle, że po wytarzaniu się zrobi zakupy i nie będzie mu się opłacało (za bogaty jest na to i za dużo czasu już zużył na wysługiwanie się, już nie ma tak czasu) szukanie jakiejś optymalizacji w zakupach za granicą, tylko zrobi je na miejscu płacąc najwyższą stawkę vat, jakąś akcyzę od towarów luksusowych i cło od rarytasów sprowadzonych z bardzo egzotycznych miejsc. Biedna ofiara, której prawdziwie podpierdzielają pieniądze. Każdy jest - według Twojej koncepcji - "ofiarą", a jeśli każdy jest ofiarą, to w pewnym sensie nikt nie jest ofiarą, a w każdym razie bycie "ofiarą" nie jest usprawiedliwieniem dla jakichkolwiek mętnych działań.

Skrajne przypadki są widoczne, ale są to przypadki tych, którzy więcej wyciągają z systemu niż do niego dorzucają.

Natomiast rabunek dzieje się w innym czasie i miejscu i na tym czasie i miejscu warto się skupiać zamiast zastanawiać się, czy aby nie rozwalić całej ludzkości unurzanej w etatyzmie uwalniając planetę od jej genów ;)
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 467
@krzysio, To jest już śmieszne. Jaki kurwa hołd? Jakie legitymowanie władzy?

Jeżeli ktoś ci zabierze pieniądze, a ty się stawisz, będziesz walczyć czy zakradniesz się w nocy i weźmiesz sobie, to jest wszystko ok, tak?
Ale jeżeli agresor się rozmyśli i ci odda te pieniądze a ty je weźmiesz to już go legitymujesz, tak?

Cały czas uważałeś, że to należy do ciebie, cały czas chciałeś własność odzyskać, ale w jakiś magiczny sposób, jak bierzesz pieniądze od kogoś, kto ci je sam oddaje (na dowolnych warunkach) to już rzekomo uznajesz, że to była jego legalna własność. Bzdury.

Zabawne to jest tym bardziej, że osoba, która mówi, że trzymanie NAPu jest trudne i niepraktyczne więc na niego zlewa, wymaga absolutnego odcięcia się od jakichkolwiek kontaktów z państwem, chociażby to była jedyna metoda w zasięgu ręki na jakiekolwiek odzyskanie własności.

A przykład z Baronem jest słaby bo państwo nie ma władzy nad cała własnością więc jej przekazywać nie może. Może je dać fizycznie, ale ty nie stajesz się właścicielem przez przekazanie własności a dlatego, ze byłeś nim cały czas, bądź się nim stałeś, tak jak to się dzieje, kiedy podnosić złotówkę z ulicy. Żaden chodnik ci przecież własności nie przekazał.
To jest po prostu bezpieczniejsze i często prostsze od metod siłowych, z którymi zresztą nie koliduje.

Nawet jeżeli tańczenie dla SS-manów w celu zdobycia jedzenia przez więźnia w obozie uważałby ktoś za upokarzające (ale to już niech każdy sam oceni) to gówno ci do tego co kto robi, byle nie dokonywał agresji bądź do niej nawoływał.
 
Ostatnia edycja:

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115

Wyobraźcie sobie taką sytuację.
Któregoś dnia Sejm RP, na wniosek rządu wydaje ustawę o wywłaszczeniu wszystkich własnych obywateli, wszystkich ich oszczędności, wszystkich ich spółek i całego pozostałego inwentarza. Senat natychmiast jednogłośnie ją zatwierdza, a prezydent podpisuje. W mediach pojawiają się jakiś kurwy i cwele w togach i z ketami na karkach, a to w randze szefa Sądu Konstytucyjnego, a to innych instytucji sądowniczo-prokuratorskich i powiadają oni, że to jest legalne i żadnej sprawy z tego być nie może.
Następnego dnia wszyscy wraz ze swym warchlactwem znikają na Bahamy, a naród dowiaduje się, że właśnie całe jego mienie zostało podarowane Panu Rothschildowi, w zamian za spłatę zadłużenia. Rothschildowi podarowano też wszystkie drogi i tak zwane "spółki skarbu państwa". Zgodnie z Waszą logiką wszystko jest legalne, a my wszyscy mamy wypierdalać na zmywak do UK, płacąc po drodze potężny haracz Rothschildowi, w zamian za korzystanie z jego własności przez te kilka dni.
Rothschild uważa, że wszystko jest w porządku. On przecież to tylko przyjął. Od bandyty czy nie, nieważne. Przyjął i już.

Gdzie tkwi błąd w powyższym rozumowaniu?
Problemem nie jest Rothbard, którego cytat umieścił Lancaster, bo tam on pisał słusznie. Problemem jest Wasz błąd w abstrahowaniu. Nauczyliście się w szkołach, że by uogólnić jakąś relację pomiędzy Nowakiem, Kowalskim i Jankowskim, wystarczy w miejsce ich nazwisk podstawić A, B i C, a wtedy wszystko zagra. Potem w miejsce A, B i C podstawiacie bezmyślnie dowolne obiekty i myślicie, że nadal wszystko gra. Otóż nie! Czy zastanawialiście się, co będzie wynikiem sumy czterech wielbłądów, 120 kilometrów na godzinę i pięciu ton żyta?
Rothbard opisał sytuację słusznie, a Wy wszyscy próbujecie podstawić w miejsce pana B, państwo. Czy państwo jest człowiekiem? Czy państwo ma jakieś cechy ludzkie? Gdzie ono ma ten ryj, w który można przyjebać?
Przestańcie w rozumowaniach i wywodach ludzi uczonych i mądrych, podstawiać dowolny obiekt w miejsce człowieka. Ani trust, ani umowa cywilna, ani żadna spółka, a nawet państwo nie jest człowiekiem. Jeśli gruby Rycho z Rembertowa to bandyta i gruby Rycho to człowiek oraz to, że mówimy językiem potocznym "państwo to bandyta" jest prawdą, to nie powoduje że można podstawić w jakimś wywodzie "państwo" w miejsce grubego Rycha tak, by dalsze rozumowanie było prawdziwe. Trochę logiki.

Po prostu językiem potocznym, skróciłem myśl "wynik dzielenia liczby przez zero nie jest liczbą", więc dalej niewiele z tym zrobisz. Nie mam czasu, by wszystko opisywać precyzyjnie logicznie i ze szczegółami.

Mówiąc państwo miałem na myśli onych (polityków, sędziów, psy itd.), czyli podludzi, dlatego analogia do bandyty jest trafiona. To taki skrót myślowy. Obecnie własnością państwową (tzn. niczyją) zarządzają oni (tak jak bandyta zarządza skradzionymi rzeczami). Nie mówię o jakichś abstrakcyjnych instytucjach, których nie da się ponieść do odpowiedzialności, bo za instytucje odpowiadają ludzie, którzy za nimi stoją. Stan faktyczny jest taki, że własnością państwową (która jest niczyja) zarządza banda zbirów i nie ma znaczenia, czy oni się za właścicieli uważają, czy nie (bandyci też mogą się za właścicieli nie uważać, ale dopóki zarządzają cudzymi rzeczami, bandytami pozostają). Jeśli nie można pociągnąć do odpowiedzialności państwo (onych) i traktować własność państwową, jak własność niczyją, to wyjaśnij dlaczego.

Wracając do Rothschilda jestem przeciwnikiem prawa pozytywnego, zgodnie z prawem takie coś byłoby jak najbardziej możliwe, tylko trudne do zrealizowania. Ale jest jeden mały problem natury technicznej. Własność stwierdza, też stan faktyczny. Mogę się ogłosić władcą podziemia, panem mórz i oceanów, oraz imperatorem drogi mlecznej. I chuj z tego? Samo ogłoszenie się właścicielem nie oznacza, że ktoś nim jest, do tego trzeba zarządzać własnością i mieć moralne prawo jej posiadania. W przypadku o którym piszesz, żeby Rothschild mógł się cieszyć "nowo nabytą własnością" musiałyby dojść do 2 rzeczy. Po pierwsze wcześniej miliony milicjantów, albo dostatecznie dużo by okupować wszystkich obywateli musiałyby tą własność zagrabić. To jeszcze nie świadczyłoby o tym, że własność należy do Rothschilda, bo byłaby względnie niczyja (okupowana). Dopóki ofiary nie zrezygnowałyby ze swoich roszczeń i własność się nie oczyściła ofiary mogą ją odzyskać, a nikt inny nie może jej tknąć, a gdy się ustabilizuje Rothschild może sobie to wziąć i w dupę wsadzić, bo skoro nie ma ofiar, nie ma przestępstwa. Gdyby słynny baron próbował przejąć okupowaną ziemię byłby agresorem. Btw. strasznie głupi musiał być ten Rotschild skoro pożyczał tyle kasy bankrutowi.

Inaczej sprawa wygląda z ziemią okupowaną obecnie. Nikt do niej roszczeń nie zgłasza, większość motłochu uznaje agresora itd. Z punktu widzenia moralności ziemia państwowa jest czyście niczyja, tzn. własność agresora, który przekroczy limit agresji (dokona więcej agresji, niż jest w stanie wynagrodzić) jest niczyja, tak jak działki w kosmosie i na takich samych zasadach może być zawłaszczana. A skoro nikt się ofiarą nie czuję, to napomnę, że moje roszczenia do RP zaczynają się od podstawówek na zadupiach, a kończą się na pałacach ZUS, w sumie obejmują całą polskę. To tak na wypadek gdyby ktoś chciał oddolnie prywatyzować, żeby zaznaczyć, że jakaś rozsądna część tego mi się należy.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 009
Bo samo zwrócenie się do państwa w takiej sprawie, jest poniżającym aktem legitymującym jego jestestwo. To hołd uznający władzę tego potwora.
Absolutnie pełna zgoda. Sam się poniżałem i pewnie nieraz będę, ale do kurwy nędzy, nazywajmy rzeczy po imieniu, bez strojenia fochów i zupełnie nietrafionego argumentu, że zabiera się co moje, bo tak nie jest. Bierze się to, na co ONI SIĘ ZGADZAJĄ - taka prawda.

Bez sensu jest twardo bronić tego stanowiska i zakładać, że jak wielu pozabiera, to się moloch rozpiździ. Tak nie będzie, co najwyżej zamieni się w Państwo Kontynentalne, czego preludium może być wojna pod byle gównianym pretekstem. Jak się wojna będzie opylać, to się ją sztucznie wywoła - zawsze w określonym celu.

Czy zachowuję się jak ciota pobierając np. zwrot od podatku? Dokładnie tak. Dotacji osobiście nie brałem.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
nazywajmy rzeczy po imieniu, bez strojenia fochów i zupełnie nietrafionego argumentu, że zabiera się co moje, bo tak nie jest. Bierze się to, na co ONI SIĘ ZGADZAJĄ - taka prawda.

Wiesz, tylko jakby zgoda "onych" nie ma jakiegokolwiek wpływu na to, czy kompensujesz tym swoją stratę, czy nie. Tu nie ma związku.
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 674
Rattlesnake,
rabunek, jak to nazywasz, jest rabunkiem... dla kogoś. Zrabowane musi się gdzieś pojawić. I to wypływa w wielu miejscach. W warunkach niemieckich czy francuskich na przykład między innymi (na przykład obok właścicieli ziemskich) leniwy motłoch sięga po tłusty socjal. Ale polscy biedni są naprawdę biedni i im dostępny socjal NIE JEST tłusty.
"Zrabowanego" jest tyle, że pomimo transferu za granicę wciąż dużo zostaje w Polsce. Kto to dostaje? W przeciwieństwie do polskich biednych, dużo biedniejszych niż ich odpowiedniki francusko-niemieckie, polscy średni przedsiębiorcy i wyższy management są tacy sami jak na Zachodzie (funt zarobiony tu czy tam niczym się nie różni).

No więc kto pasie się na "zrabowanym". Znowu. Sporo kategorii podmiotów. Ale w polskich warunkach ważną grupą są przedsiębiorcy mający wsparcie państwa polskiego lub europejskiego. Wydaje mi się, że ideą tego wątku jest - czy ostro odróżniać przedsiębiorców rynkowych od przedsiębiorców kolektywistycznie sprytnych. Ja podtrzymuję swoją opinię. Warto odróżniać ostro.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 009
@Rattlesnake, przykładowo: czy biorąc dotację unijną, kompensujesz sobie własną stratę? Przecież urzędnik jak kradnie, to nie umieszcza tej kasy na koncie z Twoim nazwiskiem. Pieniądze wypłaca się z "wymieszanej" puli, więc równie dobrze można powiedzieć, że z własnej woli zabierasz kasę jeszcze kogoś innego. Dobrze kombinuję?
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
No więc kto pasie się na "zrabowanym". Znowu. Sporo kategorii podmiotów. Ale w polskich warunkach ważną grupą są przedsiębiorcy mający wsparcie państwa polskiego lub europejskiego. Wydaje mi się, że ideą tego wątku jest - czy ostro odróżniać przedsiębiorców rynkowych od przedsiębiorców kolektywistycznie sprytnych. Ja podtrzymuję swoją opinię. Warto odróżniać ostro.

Na zrabowanym paść się mogą całe tabuny ludzi, jak złodziej podpieprzy miliona i wyda go w paru sklepach, to paść się będą sklepikarze. Sklepikarz nie ma obowiązku poczuwać się do tego, skąd ma kasę jego klient. Libertarianizm jest prosty - agresorem jest ktoś, kto dokonuje agresji. Koniec, kropka. Jak ktoś chce coś więcej, to neguje własność.

Owszem - można być chujem, ale bycie chujem nie jest jeszcze tożsame z byciem agresorem.
 
Ostatnia edycja:

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
@Rattlesnake, przykładowo: czy biorąc dotację unijną, kompensujesz sobie własną stratę? Przecież urzędnik jak kradnie, to nie umieszcza tej kasy na koncie z Twoim nazwiskiem. Pieniądze wypłaca się z "wymieszanej" puli, więc równie dobrze można powiedzieć, że z własnej woli zabierasz kasę jeszcze kogoś innego. Dobrze kombinuję?

Jeśli dopadnę złodzieja i skasuję go na moją stratę, moje szkody i moją krzywdę to przecież nie będę się zastanawiał skąd ów ma kasę? Jeśli są inni pokrzywdzeni, to mogą dochodzić. Jeśli ja, jako wierzyciel ich wyprzedzę, to moje roszczenie wygasa a ich trwa nadal. Niech wyciskają z dłużnika na własną rękę. Zresztą - to jest normalna cywilna zasada, zaskarżysz, uzyskasz odszkodowanie, to nie musisz się martwić, że są jeszcze inni wierzyciele, którzy nie dochodzili swojego.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Dziwi mnie jedno - przecież dość łatwo można namierzyć rzeczywistych agresorów. To są ludzie, którzy ustalają i egzekwują prawa uderzające we własność.

Jeśli ktoś zakazuje marihuany, to odpowiada za wszelkie straty, które poniesie np. chory, który zostanie pozbawiony dostępu do leku. Jeśli ktoś egzekwuje ten zakaz - tak samo wyrządza szkodę.

Skoro zatem autorstwo szkody jest jasne, to jaki jest sens czepiać się bezpodstawnie jakiegoś beneficjenta becikowego? Przecież to jest ewidentnie szkodliwe - odwraca uwagę od rzeczywistych źródeł szkody i kieruje ją na źródła fałszywe.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Jeżeli ktoś ci zabierze pieniądze, a ty się stawisz, będziesz walczyć czy zakradniesz się w nocy i weźmiesz sobie, to jest wszystko ok, tak?
Czy UE lub państwo polskie, dając komuś dotację na jakiś cel pisze oddaję lub zwracam?
Nie! Ono jedynie powierza komuś swoją kasę na konkretny cel.

Byłem ostatnio w jednej firmie i gadałem z jej właścicielem w "pokoju rekreacyjnym dla pracowników ufundowanym z jakiegoś funduszu UE". Wcześniej tego pokoju nie było. I co odzyskał właściciel tej firmy? Ma teraz problem, bo jak będzie potrzebował miejsce na coś, to będzie musiał innych upchać w jednym pomieszczeniu. Dziś się cieszy jutro straci. Ale leluchy idą na to jak muchy do gówna. Jak nadejdzie kiedyś trochę wolnego rynku, to ci co brali będą stawiać opór. Zobaczycie.

Ale jeżeli agresor się rozmyśli i ci odda te pieniądze a ty je weźmiesz to już go legitymujesz, tak?
Jak to jest na ogólnych i powszechnych zasadach, to TAK!
A jak nie, to robią to w pełni transparentnie i jako działanie celowe!

Nawet jeżeli tańczenie dla SS-manów w celu zdobycia jedzenia przez więźnia w obozie uważałby ktoś za upokarzające (ale to już niech każdy sam oceni) to gówno ci do tego co kto robi, byle nie dokonywał agresji bądź do niej nawoływał.
A czy piszący o te dotacje umierają z głodu? Nie mają gdzie mieszkać?


Jeszcze trochę, a zacznie się tu legitymizować kolaborację libertarian z ABW, CBŚ i inną psiarnią. :(
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 674
Na zrabowanym paść się mogą całe tabuny ludzi, jak złodziej podpieprzy miliona i wyda go w paru sklepach, to paść się będą sklepikarze. Sklepikarz nie ma obowiązku poczuwać się do tego, skąd ma kasę jego klient. Libertarianizm jest prosty - agresorem jest ktoś, kto dokonuje agresji. Koniec, kropka. Jak ktoś chce coś więcej, to neguje własność.

Owszem - można być chujem, ale bycie chujem nie jest jeszcze tożsame z byciem agresorem.

Może masz rację. Ale to nie narusza moich pozycji. Bo ja popieram ruchy libertariańskie na świecie dlatego że w partiach liberalnych mocno osadzili się płascy karierowicze, banalne szumowiny, ściemniacze, itd. Chociażem liberał, to stwierdzam, że partie liberalne zupełnie nie wytrzymują konkurencji na ideowość, racjonalność, itd. z ruchami libertariańskimi. Dalej jednak mam światopogląd liberalny i nie czuję żadnych zobowiązań w stosunku do światopoglądu libertariańskiego (prostego zresztą).

Po koleżeńsku tylko poproszę Cię - nie rób krzywdy własnemu obozowi głosząc śmiałe tezy: "można być chujem". Jest to przecież samozaoranie się.
 
Do góry Bottom