Wkurzające newsy z rana

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Odruchy prawie bezwarunkowe polskiej władzy:

Koniec z wyprzedzaniem się ciężarówek!
Dzisiaj, 27 stycznia (12:05)
Koniec z wyprzedzaniem ciężarówek przez ciężarówki na drogach krajowych i autostradach. Minister Infrastruktury i Budownictwa Andrzej Adamczyk zapowiada w rozmowie z RMF FM wprowadzenie zakazu takich manewrów. "Uważam, że po wielu miesiącach apeli i różnego rodzaju monitów do Ministerstwa Infrastruktury i Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego warto zastanowić się nad zmianą przepisów" - dodaje.
To reakcja na wczorajsze dwa karambole ponad 70 aut na A1 w pobliżu Piotrkowa Trybunalskiego.

Inspiracją dla polskich przepisów mają być zasady obowiązujące w Niemczech. Za Odrą zakazane są tak zwane "wyścigi słoni", czyli wyprzedzanie ciężarówki przez ciężarówkę. Taki manewr może trwać kilka minut i ciągnąć się kilometrami.

- Mam nadzieję, że szybko uda się doprowadzić do zmiany przepisów - zapowiada minister Andrzej Adamczyk. I jak dodaje, szczególnie chodzi o użytkowników autostrad i dróg ekspresowych w małych samochodach, najbardziej narażonych na kolizje i wypadki drogowe.

W Niemczech za wyprzedzenia dłuższe niż 45 sekund grozi mandat w wysokości stu euro. W Belgii samochody ciężarowe nie mogą wyprzedzać podczas opadów, w Austrii pojazdy o masie większej niż 7,5 tony nie mogą jeździć lewym pasem.

"Zakaz wyprzedzania nieracjonalny"

Przeciwni pomysłowi resortu infrastruktury są transportowcy. - Niektórzy chcieliby w ogóle wyeliminować TIR-y. To niemożliwe - mówi RMF FM prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek.

Transportowcy podkreślają, że obowiązujące przepisy pozwalają na karanie blokujących ruch TIR- ów, które zbyt długo się wyprzedają. - Zakazać wszystkim wyprzedzania, dlatego, że raz na kilkanaście lat zdarzył się taki karambol, to jest nieracjonalne - tłumaczy.

Jak podkreśla Jan Buczek, kierowcy ciężarówek znacznie rzadziej są sprawcami wypadków, niż kierujący samochodami osobowymi.

- Rozumiemy, ze wypadki z naszym udziałem są bardziej niebezpieczne, robimy wszystko, żeby zmniejszyć ich liczbę - dodaje prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.

Szybko, szybko - zanim u opinii publicznej wygasną emocje związane z jednym newsem i pojawi się u niej myśl, że to kompletnie bez sensu a my stracimy poparcie!
Nabudowali pseudo autostrad o dwóch pasach, a teraz płaczą. Przeca to, żart jak wiele ekspresówek w Ubekistanie daje warunki jazdy w zasadzie jak autostrada. 3 Pasy i problem rozwiązany. A już opłaty za te pseudo autostrady to zupełne nieporozumienie.

A to jest akurat dobry przepis.
Na prywatnej drodze... inaczej nie różni się to niczym od zakazu jazdy dla części aut na podstawie numeru rejestracji w europejskich metropoliach albo innym pomylonym pomysłom.

EDIT. Przypomną, że TIR-y tak się wyprzedzają, bo ktoś narzucił im ograniczenia prędkości, kazał zamontować tachografy...
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
EDIT. Przypomną, że TIR-y tak się wyprzedzają, bo ktoś narzucił im ograniczenia prędkości, kazał zamontować tachografy...
Ograniczenia prędkości, tachografy, wiem.
Ale jak ma go wyprzedzać dla 3 km/h więcej, to niech tego nie robi. I to z tym wyprzedzaniem powinno dotyczyć wszystkich, nie tylko TIR-ów. Albo kurwa ciśniesz, albo się nie wychylasz. Mnie wkurwiają tacy wyprzedzacze powolni, pizdolscy.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Ograniczenia prędkości, tachografy, wiem.
Ale jak ma go wyprzedzać dla 3 km/h więcej, to niech tego nie robi. I to z tym wyprzedzaniem powinno dotyczyć wszystkich, nie tylko TIR-ów. Albo kurwa ciśniesz, albo się nie wychylasz. Mnie wkurwiają tacy wyprzedzacze powolni, pizdolscy.
A może na kilogramy przeliczymy, ile więcej kilo dzięki temu dotarło do celu? :p
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
A może na kilogramy przeliczymy, ile więcej kilo dzięki temu dotarło do celu? :p
Jak już to wypadki są właśnie przez powolnych wyprzedzaczy. Ja pamiętam czasy PRL-u gdy byłem mały, wtedy takich ślamazarów nazywano piratami drogowymi. Za wyścigi słoni (nazywano to wtedy wyścigami rydwanów) można było dostać mandat. Mało tego, wtedy można było złamać pozostałe przepisy (zakaz wyprzedzania, linia ciągła itp.), o ile celem nadrzędnym było uniknięcie blokowania drogi.
Zmiany na gorsze zaczęły się od okresu Gierka i niestety trwają do dziś.
 

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
BESTIALSKIE polowanie na Podlasiu! Leśna banda rozstrzelała pieski



Banda kłusowników czy może myśliwi? Ktoś rozstrzelał ulubieńców rodziny z Danowa (woj. podlaskie): 8-miesięczną suczkę Księżnisię i 5-letniego psa Kłębka. - Miałem w życiu wiele psów, ale tak przyjaznych nigdy wcześniej - rozpacza po stracie zwierząt ich właściciel Kazimierz Chmielewski (49 l.). Policjanci z pobliskiego Kolna ustalają, kto mógł dopuścić się takiego bestialstwa.

Najboleśniej stratę czworonogów przeżyły dzieci państwa Chmielewskich. - Te psy były dla nas jak domownicy. Biegały wolno i nikt z sąsiadów nigdy się na nie skarżył - tłumaczy Teresa Chmielewska (49 l.). - Córka Kalina (11 l.) wymyśliła suczce imię - Księżnisia. Uwielbiała ją fotografować. Ulubieńcem Konrada (9 l.) był zaś 5-letni Kłębek, którym syn opiekował się od szczeniaka.

Feralnego dnia rodzina wyjechała do Kolna. Zdziwili się bardzo, kiedy po powrocie do domu psy nie powitały ich jak zwykle. Następnego dnia, gdy czworonogi wciąż nie wracały, pan Kazimierz wyruszył na poszukiwania. Zwierzęta znalazł 4 km od gospodarstwa. Leżały martwe na polnej drodze, a w śnieg wsiąkała ich krew. Lekarz weterynarii, który przeprowadził sekcję zwłok, nie miał wątpliwości - zostały zastrzelone. W ciele Kłębka wciąż tkwiła kula. Wpadła od tyłu, przeszyła cały tułów i zatrzymała się przy łopatce. - To kula półpłaszczowa, którą myśliwi stosują na grubego zwierza - tłumaczy pan Kazimierz.

Rodzina zawiadomiła policję. - Prowadzimy dochodzenie w tej sprawie - mówi krótko asp. sztab. Joanna Makarewicz. - Mogę się tylko domyślać, kto to zrobił. Mam nadzieję, że sprawca będzie ukarany - mówi właściciel rozstrzelanych psów. W okolicach gospodarstwa Chmielewskich myśliwi często urządzają polowania. Prowadzony jest też odstrzał dzików.

Pod spodem wkurwiające komentarze o psach kłusownikach (z tego co wiem zwierzęta nie rozumieją ludzkiego prawa i kierują się pierwotnymi instynktami i robią praktycznie to samo co wilk) mogących zagryzać dzieci (tfu!) i sarenki (zabijane tak samo przez wilki).

Sorry, ale ten DEBILNY obowiązek bezwzględnego trzymania psa na otwartym terenie to dla mnie przeginka i nie kupuję gadek o możliwości zagryzania dzieci i leśnych zwierząt (które np. zostałyby zabite przez mysliwych np. albo wilki).

Jedynie obowiązek trzymania psa smyczy np. w lesie dla mnie ma sens, kiedy wilk występuje w owym lesie (wilki pożerają psy), tudzież w okolicach stref ochronnych.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Citation needed.
Byłem świadkiem dwóch takich wypadków, w jednym uratował mnie refleks i wyobraźnia. Byłem też świadkiem wielu niebezpiecznych sytuacji spowodowanych przez takich zasrańców. Co więcej takie istoty jedynie wkurwiają innych i potem oni powodują wypadki, ale tego nie znajdziesz w żadnych cytatach, bo nie ma żadnej metodologii, by przeprowadzić takie badania.
Fakt że w Niemczech, gdzie przepisy drogowe są jedne z najrozsądniejszych, tępi się takie zachowania dowodzi, że coś jest na rzeczy.

Na marginesie
Uważam że w Polsce powinno być lobby takie jak niemiecki ADAC.
 
Ostatnia edycja:

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Ah, rozumiem, anecdotal evidence. Tak myślałem. Oczywiście, w pełni też popierasz przestrzeganie 50 w zabudowanych, strefy 30, czy inne tego typu rzeczy, bo są w niemieckich przepisach drogowych, a więc jest tu coś na rzeczy.

A jeżeli ktoś powoduje wypadki, bo musiał poczekać na wyprzedzające się tiry, to powinien, dla dobra ludzkości, odjebać swoje potomstwo, a potem siebie.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Oczywiście, w pełni też popierasz przestrzeganie 50 w zabudowanych, strefy 30, czy inne tego typu rzeczy, bo są w niemieckich przepisach drogowych,...
Jeśli piszę że ogólnie coś popieram to nie znaczy, że popieram w 100%. Popieram np. brak ograniczeń prędkości na autostradach. Popieram również pewne powszechne zachowania, które nie są narzucone przez prawo.

...bo musiał poczekać na wyprzedzające się tiry,...
Tu nie chodzi o parę sekund czy minut by się tłuściochy powyprzedzały. Potem możesz w ogóle nie mieć szansy wyprzedzić tłuściocha w wielomianowym czasie, bo będzie objazd, zwężenie, podwójna ciągła itp.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
cucknada mocno

In Case You Missed It, Canada Passed An Anti-Islamophobia Motion


Canadians can't be blamed for missing the anti-Islamophobia motion that passed in parliament last week. If you Google it, you won't get a single hit in mainstream media: not in CBC, not in Postmedia, not in the Globe and Mail, nowhere.

In fact, when this piece is published, it may be the first media piece talking about Canada's successful anti-Islamophobia motion.

While you won't find any coverage of the anti-Islamophobia motion that passed on Oct. 26, you will find articles about a similar motion that was defeated on Oct. 6.

Personally, I find it curious that a motion condemning Islamophobia that fails is news, while an identical motion that passes is not.

This may be a case of "anti-Islamophobia motion meets Islamophobic media."

However you interpret it, the Muslim-Canadian community is denied an opportunity for empathy and recognition. In effect, much of the value of such motions stems from the public's awareness of them. Without any exposure, such motions pass largely without effect.

Imagine if Canadian media hadn't bothered to cover parliament's 2004 recognition of the Armenian genocide in 2004. How might Armenian-Canadians have felt?

Or imagine if Canadian media hadn't bothered to report on Prime Minister Stephen Harper's 2008 apology to Canada's indigenous peoples for the horrors of this country's residential schools. Most would see it as yet another insult to Canada's beleaguered indigenous communities.

In a similar way, Muslim-Canadians are right to feel slighted by the failure of any Canadian media -- large or small -- to give attention to this significant motion.

But just like many of Canada's marginalized communities, this was just the latest affront. Rewind just three weeks earlier, when Conservative MPs prevented unanimous consent on the same motion. NDP leader Thomas Mulcair echoed the disbelief of many when he said, "I can't see how anybody can speak out against a motion that seeks to condemn a form of hatred."

Likewise incredulous, Liberal MP Omar Alghabra averred, "It's troubling. [The motion was] a very non-partisan, symbolic, good, positive motion. And I thought it would be like [an] 'apple pie and motherhood' type of statement."

It's probably fair to say that refusal to support the Oct. 6 motion was an act of Islamophobia in and of itself.

Islamophobia is defined as "dislike of or prejudice against Islam or Muslims, especially as a political force."

In an op-ed bewailing the failed motion of Oct. 6, Amira Elghawaby of the National Council of Canadian Muslims detailed several acts of Islamophobia that occurred just in the week immediately following the motion: smashed windows at a mosque; a burned Qur'an; anti-Islam posters on a Calgary campus.

Want to hear about Islamophobia? Ask a visibly Muslim woman, suggests Elghawaby; or easier yet, read the comments section on any online article relating to Canada's Muslims. You'll easily find comments like this doozy: "If you don't like it here and this country is not up to your standards, you can always move somewhere else. Don't let the door hit you in the ass on your way out."

Indeed, despite Parliament's reluctance to endorse this motion, you don't have to go far to find Islamophobia in Canadian communities.

If Canada's parliamentarians don't think that Islamophobic behaviour on the part of politicians has any impact, they should think again. A recent California State University report found a correlation between Islamophobic political rhetoric and hate crimes against Muslims in the US.

Almost on cue, an attack on a Sept-Îles mosque on Oct. 22 -- the third attack on the building since 2013 -- occurred the day after the MP for the riding disparaged Liberal MPs for showing deference to a visiting Islamic leader on Parliament Hill.

In fact, admitted Samer Majzoub, President of the Canadian Muslim Forum, the Sept-Îles attack was partly what motivated the re-introduction of the motion in Parliament. Majzoub was the initiator of a Parliamentary petition against Islamophobia which garnered almost 70,000 signatures and ultimately inspired the Oct. 26 motion.

Despite these slights, Majzoub remains gracious. After the successful passage of the motion by unanimous consent, he expressed thanks to all the federal parties, and attributed the accomplishment to "true Canadian values."

In an interview with me, Majzoub expressed optimism that the motion would open doors and enable discussions and concrete policies around the issue. Nevertheless, he is also aware that forms of discrimination like Islamophobia can morph and re-emerge in new ways in Canadian society.

If we find ourselves covering that eventuality in Parliament in a few years, let's just hope that next time around the media can be bothered to show up.

http://www.huffingtonpost.ca/thomas-woodley/canada-anti-islamophobia-law_b_12753924.html
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Tu nie chodzi o parę sekund czy minut by się tłuściochy powyprzedzały. Potem możesz w ogóle nie mieć szansy wyprzedzić tłuściocha w wielomianowym czasie, bo będzie objazd, zwężenie, podwójna ciągła itp.

Jeśli opowiadamy sobie anegdoty, to nigdy mi się nie zdarzyło nie wyprzedzić potem takiej pary wyprzedzających się tirów, a jeśli już potem były przeszkody, które to uniemożliwiały, to oznacza, że nie można i tak było podróżować z zakładaną prędkością i nie miało wielkiego znaczeni, czy byliśmy przed nimi czy za nimi. Ruch miejski skutecznie niweluje większość rzekomych czasowych oszczędności wynikających z takiej jazdy.

Ja, oczywiście, też nie lubię, gdy się przede mną wyprzedzają, ale daleki jestem od zabraniania im tego, ani też od łączenia tego z wzrostem niebezpieczeństwa, bo bardzo trudno jest wykazać taki związek.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
nigdy mi się nie zdarzyło nie wyprzedzić potem takiej pary wyprzedzających się tirów, a jeśli już potem były przeszkody, które to uniemożliwiały, to oznacza, że nie można i tak było podróżować z zakładaną prędkością
Bo mało jeździłeś zwykłymi drogami dwupasmowymi lub drogami dwujezdniwymi z szykanami w postaci zwężeń i świateł. Na Śląsku jest wiele takich dróg, a jazda nimi jest bardziej optymalna niż autostradą, Średnicówką, czy drogą dwujezdniową.

ale daleki jestem od zabraniania im tego
A czy ja jestem?
Ja tylko napisałem, że należy nałożyć na nich ograniczenie czasowe jak w Niemczech. I tylko wtedy gdy za nimi ktoś jedzie.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Bo mało jeździłeś zwykłymi drogami dwupasmowymi lub drogami dwujezdniwymi z szykanami w postaci zwężeń i świateł. Na Śląsku jest wiele takich dróg, a jazda nimi jest bardziej optymalna niż autostradą, Średnicówką, czy drogą dwujezdniową.

U nas w Warszawie też mamy dwujezdniowe drogi. Ba, mamy też ekspresówki i autostrady. Ale nie mamy ciężarówek, bo mają zakaz wjazdu. Ale nawet, to na taki odcinkach nie ma problemu długiego wyprzedzania, bo rzadko kiedy ciężarówki są w stanie rozwinąć swoją ograniczoną prędkość maksymalną, aby potem mozolnie się wyprzedzać. To zjawisko występuje wyłącznie na trasach szybkiego ruchu, na klasycznych krajówkach ciężarówki jadą kolumną, ale wyprzedzają się szybko i sprawnie, bo nie ma tam miejsca na długie wyprzedzania.

Generalnie w ruchu, który jest przeplatany ciągle światłami czy innym spowalniaczami, jazda i wyprzedzanie wszystko, co się tylko uda, daje minimalne, albo żadne korzyści czasowe, gdyż różnica średniej prędkości przy różnych stylach jazdy jest minimalna i na dystansach niewielkich nie daje nawet zauważalnych różnic w czasie jazdy.

A pomysł, że nie wolno im tego robić dłużej niż XX sekund jest totalnie z dupy, bo bardzo ciężko ocenić, ile manewr potrwa, co zrobić, gdy upłynie czas XX sekund, a kierowcy zabraknie 3 sekund do zakończenia manewru? Jak to ma być egzekwowane i właściwie po co? To jest tylko i wyłącznie podyktowane złym samopoczuciem kierowców osobówek, bo nie ma żadnego uzasadnienia w bezpieczeństwie drogowym w Polsce. W Niemczech, gdzie nie ma ograniczeń na autostradzie, to jeszcze jest to zrozumiałe, ale w Polsce to jest bez sensu, tym bardziej, że jakieś 70-80% pojazdów u nas na autostradach nie przekracza dozwolonych 140 km/h. Obniżenie prędkości ze 130 do 90 na minutę czy dwie nie jest jakimś problemem.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Ale nie mamy ciężarówek, bo mają zakaz wjazdu.
No właśnie, a nie wszędzie tak jest. Widać że już jesteś Warsiawiak bo uznajesz, że jak czegoś nie ma w stolycy, to nie ma nigdzie.

To zjawisko występuje wyłącznie na trasach szybkiego ruchu
Nie tylko. Na Śląsku jeżdżą takimi drogami, bo muszą dojeżdżać do różnych zakładów. I co więcej. Wielu kierowców celowo jeździ takimi drogami tylko po to, by z góry ominąć potencjalne wąskie gardła (lub stanąć na dzikim parkingu, gdzie są kurwiszony). Jeśli na odcinku 50-60 km mam tylko kilka miejsc gdzie mogę bezpiecznie wyprzedzić, bo akurat jest zima i jest szklanka, to jest to różnica po huju, bo jak nie wyprzedzisz, to masz nawet 30 minut w plecy.

bo bardzo ciężko ocenić, ile manewr potrwa, co zrobić, gdy upłynie czas XX sekund,
Łatwo może oszacować, bo wyprzedzany podczas manewru nie może przyspieszać utrudniając manewr.


Na koniec napiszę jakie prawo z wyprzedzaniem jest w Maroku (a przynajmniej było w latach 80-tych). Otóż kierowca ciężarówki/autobusu ma obowiązek ułatwić wyprzedzanie pojazdowi, który z tyłu nadjeżdża szybciej. Co więcej ponosi pełną odpowiedzialność karną, za ewentualny wypadek wyprzedzającego. Wygląda to tak, że albo musi zasygnalizować wolną drogę zasygnalizować kierunkowskazem, albo zapalić zielone światło (każdy TIR/bus/ciężarek na marokańskich blatach na takie z tyłu po lewej stronie koło kierunkowskazów). Jak się pomylił i coś wyskoczyło, to ma zwolnić i dać skończyć manewr. Gdybyś przejechał 6-8 godzin ciągiem przez kręte drogi gór Atlas, to byś to docenił.
I nie jest to żadne ograniczenie wolności, bo raz wyprzedzasz Ty, a innym razem, ktoś wyprzedza ciebie.
 

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
Szokująca decyzja sądu: Ofiara gwałtu została ukarana
ACNR5Yme.jpg

Do tej tragedii doszło już kilka lat temu. W 2013 roku podczas wyjazdu do Kaliningradu, gdzie odbywało się szkolenie dla ratowników medycznych. Wtedy to dwóch mężczyzn, uczestników kursu, zgwałciło towarzyszącą im tłumaczkę. Kobieta do dziś nie dała rady się pozbierać. Nie przeszkodził to sędziemu ją ukarać.

Mariusz C. i Jarosław G., bo tak brzmią imiona mężczyzn, którzy mieli zgwałcić panią Aleksandrę. Ta razem z Polakami uczestniczyła w szkoleniu dla ratowników medycznych w Kaliningradzie. Oprawcy wykorzystali moment, w którym kobieta była sama i dopuścili się na niej bestialskiego gwałtu. Chociaż ta doniosła o incydencie policji zaraz po powrocie do kraju, sprawa toczy się do dziś.

Wszystko za sprawą tego, że ofiara nie stawiła się jak dotąd na żadnej z sześciu rozpraw. Jak podaje zgwałcona tłumaczka, nie jest w stanie zmierzyć się na jednej sali z własnymi oprawcami. Stwarza to dla niej zbyt wielką przeszkodę psychiczną. Elbląski sąd, przed którym toczy się sprawa, za nic jednak miał jej tłumaczenia. Kobieta została więc ukarana za swoją nieobecność.

Pokrzywdzona nie stawiła się na trzech rozprawach, podczas których jej obecność była obowiązkowa: 10 maja, 20 września i 22 listopada 2016 r. Pierwsza nieobecność została usprawiedliwiona, dwie kolejne nie, dlatego sąd zadecydował o zastosowaniu wobec pokrzywdzonej środków dyscyplinujących w postaci grzywny w wysokości 500 zł – podała Dorota Zientara, rzeczniczka prasowa elbląskiej okręgówki.

Na kolejnej rozprawie, która datowana jest na 28. marca tłumaczka ma się już stawić. Nie osobiście, a za pomocą wideokonferencji, gdyż cały czas nie jest w stanie się przemóc i stanąć twarzą w twarz z oprawcami. Dlatego też jak dotąd nie stawiła się w sądzie. Ofiara oświadczyła też, że jest zdziwiona opieszałością wymiaru sprawiedliwości, który już od dawna otrzymywał od niej podania w sprawie organizacji wideokonferencji.

Nie chciałam mieć styczności z moimi oprawcami, a także z ich adwokatami, którzy potraktowali mnie w sposób karygodny. Przez długi czas sąd ignorował moje pisma z prośbą o wideokonferencję i przysyłał kolejne wezwania na rozprawy. Dopiero po interwencji u prezesa sądu otrzymałam na nią zgodę – mówi z ulgą tłumaczka.

pt
 
Do góry Bottom