Wkurzające newsy z rana

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Mylisz się, bo nie mówimy o świecie startreka, ale o świecie nam obecnym, gdzie nie wynaleziono jeszcze replikatorów i latających samochodów i nie zapanował socjalistyczny pokój (a nawet wtedy z kosmitami trzeba wojny toczyć). Dyskusje o UBI w przyszłości nieokreślonej są bez sensu. Dyskutuje się o UBI obecnie, jako alternatywie do welfare state.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
W odleglejszej przyszłości (osobliwość technologiczna) UBI też nie będzie miało sensu, bo zajdą dwa warianty:
  1. masowe podnoszenie IQ, masowy transhumanizm - każdy będzie geniuszem, więc będzie handlował z innymi geniuszami, a "mrówcze" prace wykonają roboty. Moje roboty pracują na mnie, twoje na ciebie, a nadwyżki tworzymy mądrze zarządzając robotami. Nawet najgłupszy i najbardziej leniwy geniusz będzie żył godnie.
  2. szybszy rozwój AI, powolny transhumanizmu, ewentualnie jak w pkt. 1, ale z elitami zazdrośnie strzegącymi monopolu na ulepszenia umysłu. Wtedy niepotrzebny plebs zostanie wymordowany albo wysterylizowany bez prawa do przedłużania życia ponad standard biologiczny gatunku. Czyli mamy sytuację jak w pkt 1, ale ograniczoną do wybranej elity.
Za wysoko nieprawdopodobną uważam sytuację taką, że jest mega AI, są roboty, a to wszytko się kręci by utrzymać na przyzwoitym poziomie życie 8 miliardów małych fabryczek gówna. To są bujdy dla naiwniaków którzy uwierzyli w demokrację.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 410
Castro Regime Arrests Member of Mises Cuba

59a8654be9d00997d156e507b8517680821374c2dc620555d22fbbb314a910e1.jpg


Ubaldo Herrera Hernandez, a human rights activist in Cuba and a member of the Cuba Mises Institute, was arrested on February 2nd. Manuel Velazquez Visea, another Cuban libertarian activist, was also arrested. We have been able to confirm that other members of Mises Cuba were threatened by security officials after the incident, but no further arrests have yet been made.

At a time when many Americans and other global leaders have wished to romanticize the Castro regime, this is a reminder of their history of oppression for anyone who longs for freedom.

Hernandez, who also oversees the Benjamin Franklin Libertarian Library project, was charged with the crime of “attack”, a common charge for political opponents. According to Mises Cuba and the PanAmPost, Hernandez was arrested after refusing to show ID to an undercover officer working for state security forces.

At a time when interest in the works of Ludwig von Mises and the Austrian school is growing in developing nations , this arrest is a solemn reminder of the incredible courage of those spreading ideas in countries where government routinely crackdown on political opposition.

https://mises.org/blog/castro-regime-arrests-member-mises-cuba
 

Max J.

Well-Known Member
416
449
Mylisz się, bo nie mówimy o świecie startreka, ale o świecie nam obecnym, gdzie nie wynaleziono jeszcze replikatorów i latających samochodów i nie zapanował socjalistyczny pokój (a nawet wtedy z kosmitami trzeba wojny toczyć). Dyskusje o UBI w przyszłości nieokreślonej są bez sensu. Dyskutuje się o UBI obecnie, jako alternatywie do welfare state.

Tak. Poniosła mnie fantazja.
 

kompowiec

freetard
2 581
2 646
Wspominałem, iż najbardziej nienawidzę jebanych kanarów i wobec niemal wszystkich tych chujów zastosował scenariusz krzysiowy?
Ja zawsze udaje głuchego, jeszcze mnie ten sposób nie zawiódł, testowane nawet na trzech kobuchów naraz. Wystarczy tylko trochę treningu lub naturalne predyspozycje zwane aspergerem. Jedynie co wtedy mogą mieć to moje zdjęcie co najwyżej.
 
U

ultimate

Guest
Wyrok za brak aktualnych dokumentów na stronie internetowej? Nowy pomysł Ziobry.

Przedsiębiorstwa będą miały obowiązek publikowania na swoich stronach internetowych szczegółowych informacji o finansach i akcjonariuszach.
Każda spółka akcyjna, bez wyjątku (łącznie jest ich prawie 10 tys.), będzie musiała posiadać domenę w sieci i na bieżąco ją aktualizować – wynika z projektu przepisów przygotowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort argumentuje, że dzięki temu biznes będzie bardziej przejrzysty.
(....)
Niewywiązanie się z nowego obowiązku skończyć się może nawet ograniczeniem wolności. Jak wyjaśnia radca prawny Mariusz Bidziński, obecnie można usłyszeć wyrok za nieprzekazanie sprawozdania finansowego do rejestru. Po wejściu w życie nowych przepisów to samo grozić będzie za nieumieszczenie dokumentu na stronie spółki.

http://wiadomosci.dziennik.pl/polit...wa-spolka-akcyjna-dokumenty-w-internecie.html
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Wiesz, z drugiej strony, spółka akcyjna to przywilej państwa, więc za ten przywilej może się jakoś odpłacić demosowi.
 
U

ultimate

Guest
Fiskus skontroluje mieszkanie?

1 marca wchodzi w życie ustawa o Krajowej Administracji Skarbowej.


- Nowa ustawa o KAS nie likwiduje urzędów skarbowych, wprowadza natomiast olbrzymią ilość kontroli skarbowych, fiskus podnosi na wyższy poziom swoje siły specjalne – mówił ekspert.

Jak wyjaśnił, dotychczas kontrole podatkowe były wykonywane w oparciu o ustawę o Urzędach Kontroli Skarbowej. Od 1 marca pojawią się kontrole celno-skarbowe, które bez uprzedzenia będzie mogła wykonywać policja skarbowa, czyli właśnie siły specjalne fiskusa.

Tomasz Piekielnik potwierdził, że na mocy nowych przepisów urzędnicy będą mieli prawo zobowiązać podatnika do uruchomienia jego linii produkcyjnej na potrzeby przeprowadzanej kontroli. Co więcej, rozszerzono możliwości kontroli o mieszkania podatników, a nawet mieszkania osób trzecich, np. kontrahentów kontrolowanego przedsiębiorcy.

http://www.msn.com/pl-pl/finanse/fi...atnika/ar-AAngbSF?li=BBr5MK7&ocid=mailsignout
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Coś mi się widzi, że "fake news" to akcja służb. Zjawisko pojawiło się nagle i po chwili już cały świat o tym gada. Zewsząd słychać głosy, że coś trzeba z tym zrobić. Być może chodzi o to, że jakiekolwiek alternatywne hipotezy będą nosić znamię fake news. Zwrotem tym będzie można podobnie dyskredytować, jak coraz mniej skutecznie działający "teoria spiskowa". Czekałem z własną hipotezą od dłuższego czasu, a poniższy artykuł ośmielił mnie, by ją zaprezentować.

http://www.coolhunters.pl/ramka/bedziemy-mogli-oznaczac-fake-newsy-na-facebooku

Facebook prowadzi intensywnie działania, które mają na celu walkę z fałszywymi informacjami (fake newsami) rozpowszechnianymi na tym największym serwisie społecznościowym świata. Jednym z ciekawych, lecz kontrowersyjnych pomysłów jest pozwolenie użytkownikom na ocenianie, czy dana wiadomość jest prawdziwa czy może fałszywa.

Serwis Marka Zuckerberga chce w realizacji tego celu skorzystać z systemu opracowanego przez The International Fact-Checking Network (IFCN), czyli część Poynter Institute for Media Studies, który jest sponsorowany przez Instytut Społeczeństwa Otwartego Georga Sorosa oraz fundację Billa i Melindy Gates.

Fundacja opracowała kodeks pięciu zasad weryfikacji prawdziwości wiadomości. Facebook ogłosił, że będzie współpracował z organizacjami, które podpisały się pod kodeksem. Ale to nie wszystko. Szefostwo serwisu zaznacza, że jeśli wiadomość zostanie uznana za fałszywą, przedstawiony zostanie alternatywny link, dzięki któremu będziemy mogli dowiedzieć się, dlaczego został on uznany za kłamstwo.

IFCN zależy na tym, aby informacje tworzone przez wszelakie media były jak najbardziej obiektywne i bezpartyjne. Z organizacją współpracuje większość światowych mediów, które złożyły zobowiązanie do: bezstronności, rzetelności, przejrzystości źródeł, finansowania, metodologii wybierania, a także do otwartej i szczerej korekty newsów.

To wszystko brzmi pięknie, ale jak jest w rzeczywistości wszyscy widzimy. Skoro Facebook posuwa się do cenzurowania treści nie mających zabarwienia lewicowo-liberalnego (uznając je za mowę nienawiści), za co już niedługo trafi też przed polski sąd, to chyba wszyscy możemy domyślić się, jakie treści zostaną uznane za fałszywe wiadomości, niezgodne z wizją świata według IFCN, a w zasadzie z Gatesami i Sorosem.
 

jkruk2

A fronte praecipitium a tergo lupi
828
2 387
Być może chodzi o to, że jakiekolwiek alternatywne hipotezy będą nosić znamię fake news.

Hipotezy to hipotezy, a nie fakty.

Jednym z ciekawych, lecz kontrowersyjnych pomysłów jest pozwolenie użytkownikom na ocenianie, czy dana wiadomość jest prawdziwa czy może fałszywa.

Fajna rzecz, nie?

Szefostwo serwisu zaznacza, że jeśli wiadomość zostanie uznana za fałszywą, przedstawiony zostanie alternatywny link, dzięki któremu będziemy mogli dowiedzieć się, dlaczego został on uznany za kłamstwo.

Będzie uzasadnienie, great!

Skoro Facebook posuwa się do cenzurowania treści nie mających zabarwienia lewicowo-liberalnego (uznając je za mowę nienawiści)...

Możesz podać, jakieś przykłady?
 

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 206
Wytłuszczenia moje.

Taniej książki nie kupisz. Jak PiS daje się nabrać na kolejny lobbing przeciwko konsumentom
190a15f1aeef6d95827b15732ba97332,640,0,0,0.jpg

Wylobbowana "ustawa o książce" przewiduje zakaz obniżania cen książek przez minimum rok. Dziś średnia cena nowości to ok. 40 złotych. • fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta

Najnowsze wydanie książki "Sztuka kochania" Michaliny Wisłockiej w księgarni Empiku kosztuje 33,74 złote. W jednej z największych księgarni internetowych Bonito.pl tę samą książkę kupicie za 25,99 złotych. Sprzedawanie książek po niższych cenach jest według Polskiej Izby Książki i jej członków (m.in. dużych sieci księgarskich) tak złe, że postanowili wylobbować sobie ustawę o zakazie obniżania cen i promocji.

Jeśli ten projekt ustawy wejdzie w życie, to tę książkę przez rok moglibyście kupić tylko w cenie podstawowej, czyli z dnia premiery – za 44,99 zł, lub 39,99 (egzemplarz w miękkiej oprawie). Dzięki 20 złotym dodatkowo wyciągniętym od nas, konsumentów, świat książkowych bonzów będzie piękniejszy i łatwiej będzie się robiło interesy.
cytat_icon.png
POLSKA IZBA KSIĄŻKI


Na wprowadzeniu ustawy zyskają wszystkie zainteresowane środowiska: księgarze, dystrybutorzy, wydawcy (kontrola nad ceną własnych publikacji, większa przewidywalność dochodów), autorzy (większa przewidywalność dochodów) i czytelnicy. Działania, które już podjęliśmy nastrajają optymistycznie. Mamy poparcie licznych i wpływowych gremiów, w tym polityków. Spotkania z wydawcami, hurtownikami i księgarzami ujawniły daleko idącą zbieżność interesów.

Według nich, książki to nie kiełbasa, aby sprzedawać ją w promocji, tylko dobro kultury. Haczyk z przynętą lobbystów właśnie połyka Piotr Gliński, wicepremier oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego. W czwartek spotkał się z przedstawicielami Polskiej Izby Książki wysłuchując biadolenia. Po pierwsze, na chytrych czytelników. Ci bowiem uparli się, by kupować książki tanio i przez internet (już 52 proc. kupuje książki w sieci). Co trzecia książka kupowana jest w ofercie rabatowej, czyli faktycznie klient płaci za nią mniej, niż pokazuje cena okładkowa. Ponad 80 proc. czytelników pozytywnie ocena fakt, że książki sprzedawane są w promocyjnych cenach – wynika z opracowania Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.


Po drugie, na rynku grasują książkowi zbóje. Tacy jak wspomniane już Bonito.pl. Ta internetowa księgarnia w tym roku planuje sprzedaż za 205 mln złotych. Ich magazyn pod Krakowem może przechować milion egzemplarzy książek. Są w stanie wysłać książkę nawet w ciągu 15 minut od złożenia zamówienia, a każdy z bestsellerów kupicie tam taniej o kilka czy kilkanaście złotych. Sieć dyskontów Biedronka chwali się tym, że w ciągu ostatnich 5 lat sprzedała 35 milionów książek.

Dla twórców ustawy to "apokaliptyczna wizja", a dla firm Empik i Matras (dwie największe sieci stacjonarnych księgarni, także wpływowi członkowie izby) powód do zgryzot. Członkowie PIK oczekują, że Gliński poprze ich ustawę, tak jak Konstanty Radziwiłł i jego ministerstwo poparli pomysł ustawy Apteka dla Aptekarza. Na podobnej zasadzie lobby aptekarzy stwierdziło, że aptek jest za dużo, a leki za tanie, trzeba więc ratować biznes. Ustawa była tak zła, że przez 20 lat lobbowania tylko PiS dał się nabrać na hasło, że apteki są dla aptekarzy, a nie dla pacjentów.
8713e58fdc680fe945e0f842f886e4a6,780,0,0,0.jpg

Zapomnijcie o takich promocjach. Dla dobra czytelników ceny muszą być wyższe.•Empik.com, Bonito.pl

Zrzutka na lobbing

Projekt ustawy o książce ma ciekawą historię. Szefowie PIK już w 2013 roku ogłosili zbiórkę 90 tys. złotych na lobbing w sprawie ustawy, której skutkiem będzie podniesienie cen książek. Zobaczcie tylko ich "cennik" za ustawę.
fd96258e6e167df4541aa04f4f50cae3,780,0,0,0.jpg

Tyle kosztuje przepchnięcie ustawy w 12 miesięcy.•pik.org.pl


Jak na złość, pożyteczni posłowie PSL nie wyrobili się z projektem na czas rządów poprzedniej ekipy. Teraz projekt wrócił i to udoskonalony.
4c92e3772c0c9b61d0b4e3e5db718257,780,0,0,0.jpg

Przez 12 miesięcy cena książki ma pozostać ustalonym poziomie.•sejm.gov.pl


Co to oznacza w praktyce? – Zarzuty wobec pomysłu na zakaz obniżania cen książek można mnożyć. Wprowadzenie takiego rozwiązania w Polsce radykalnie obniżyłoby konkurencyjność księgarni internetowych, które dzięki niższym kosztom funkcjonowania walczą o czytelnika przede wszystkim niższą ceną niż w tradycyjnych punktach sprzedaży. Ostatecznie więc podwyższy realne ceny książki, czyli to, ile czytelnicy faktycznie (a nie – wedle ceny okładkowej) płacą za książki – ostrzega Piotr Trudnowski, analityk z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Wbrew argumentom izby, mali wydawcy wcale nie są tacy zadowoleni. Już teraz narzekają na zaporowe warunki wejścia na półkę dużych księgarzy.
cytat_icon.png
TOMASZ SOMMER
prezes 3SMedia wydawcy m.in książek o tematyce historycznej i publicystycznej
Jedyna droga wiedzie poprzez kogoś w rodzaju licencjonowanego pośrednika. W sumie z ceny na okładce np. 39,99 zł zabierają 50 czy 55 procent. Bez opłacenia dodatkowej promocji np. 8 tys. zł. książki lądują na dalekich półkach, z małymi szansami na sukces. Duże sieci słyną z opóźnień w płatnościach. Jeśli dla mnie wystarczająco dobrym biznesem jest sprzedaż książki za 25 zł w hurcie, to wolę sprzedawać za pośrednictwem internetu. Ci księgarze zarabiają na skali ogromnej sprzedaży. Doliczają do mojej ceny np. 5 zł. szybko płacą faktury. Dlatego książki w sieci kosztują 30-35 zł.

Dodaje, że ustawa zakazując promocji przez 12 miesięcy ma skierować ruch klientów do księgarni największych sieci.
Z kolei Katarzyna Kozłowska, właścicielka Kurhaus Publishing wylicza inne patologie rynku nadające się do natychmiastowej regulacji. To dystrybutorzy narzucający terminy płatności powyżej 160 dni, unikanie rozliczeń, praktykowanie zamrażania wypłat wynagrodzeń z tytułu sprzedanych książek na rok i więcej, obciążanie wydawców kosztami promocji książek w sieciach księgarskich, marże powyżej 56 proc..
cytat_icon.png
KATARZYNA KOZŁOWSKA
właścicielka Kurhaus Publishing
Niezależnie od tego, w jaki sposób sformułowane zostaną zapisy o stałej cenie książki, ich skutek będzie wyłącznie jeden: przytłoczą one i tak już pogubionych w ekstremalnie trudnym otoczeniu rynkowym wydawców. Płynące z każdej strony słowa troski o rozwój ambitnej oferty książkowej i gęstej sieci księgarskiej nijak się mają do praktyki. Panuje powszechne przyzwolenie na konsolidacje. Ich efekt jest taki, że dystrybutorzy, którzy w ramach swoich grup kapitałowych mają wydawnictwo, lub kilka wydawnictw i drukarnie, miesiącami finansują swoje własne premiery z funduszy pochodzących ze sprzedaży książek innych wydawców.

Całe zło
W stanowisku Polskiej Izby Książki (tu pełny tekst) autorzy kilkukrotnie sami sobie zaprzeczają. Raz twierdzą, że ceny książek nie wzrosną, by za chwilę przekonywać, że książka nie może być zbyt tania, bo... "walka ceną może sugerować konsumentom, że książki są albo niepełnowartościowe, albo ich ceny sztucznie zawyżone. Natychmiastowe przeceny nowości wydawniczych (o 20–30 proc. ceny wyjściowej) to obniżanie należnego honorarium autora i wpływów wydawcy czy księgarza". Ponadto ambitni pisarze nie mają z czego żyć, w przeciwieństwie do garstki autorów bestsellerów. To już chyba przytyk do Szczepana Twardocha, bodaj jedynego autora jeżdżącego Mercedesem i Katarzyny Bondy, polskiej królowej kryminałów.

Jeszcze zabawniej brzmi oskarżenie, że całe zło to wina internetu i złego Amazona, przez których upadają małe księgarnie, a wraz z nimi lecą na łeb wskaźniki czytelnictwa. Według ekspertów IAB, jest dokładnie odwrotnie – "internet jest kołem zamachowym rynku książek. Współczesny czytelnik jest jednocześnie aktywnym internautą. W naturalny sposób szuka w internecie informacji na temat nowości wydawniczych, spotkań autorskich czy atrakcyjnych ofert cenowych" – przekonują autorzy raportu, pokazując rosnące słupki sprzedaży internetowej.
 

Finis

Anarcho-individual
439
1 926
@UP
Dorzucę swoje 'trzy grosze'. Ze swojego doświadczenia wiem, jak wygląda podział zysków z zakupu książki pomiędzy wydawcę, dystrybutora oraz autora. Jeżeli cena okładkowa pozycji wynosi np. 50 pln, to podział kosztów wygląda następująco:
1. 50% ceny to marże pośredników/dystrybutorów (empik, oraz inne pasożyty),
2. Pozostałe 50% ceny, w zależności od umowy zawartej pomiędzy autorem, a wydawcą dzieloną jest według schematów:
- "Selfpublish" - kwota dzielona jest zazwyczaj po połowie, czyli autor i wydawca dostaną zaledwie 12,5 pln,
- tradycyjne wydanie - autor dostaję 10% wartości rynkowej książki,

Czyli cena jest zazwyczaj niższa, kiedy dystrybutor narzuca niższą marżę.
:rolleyes:
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 781
4 723
Finis

Trochę niejasno napisałeś: selfpublish autor i wydawca kwota jest dzielona po połowie, czy w selfpublishingu nie pomijam wydawnictwa a płace jedynie za posrednika który te książke sprzedaje w jakimś serwisie czy innym sklepie?
Ja tam sie nie pezjmuje, i tak kupuje niemal wyłącznie używki, no chyba żeby zakazali też ich sprzedaży. Ich cena nieznacznie wzrośnie ale nadal będzie nizsza od okładki
 

Finis

Anarcho-individual
439
1 926
Trochę niejasno napisałeś: selfpublish autor i wydawca kwota jest dzielona po połowie, czy w selfpublishingu nie pomijam wydawnictwa a płace jedynie za posrednika który te książke sprzedaje w jakimś serwisie czy innym sklepie?
Już tłumaczę. Selfpublish polega na tym, że to Ty, jako autor, płacisz najpierw wydawnictwu za wydanie swojej książki. Koszt wydania, a jest to zazwyczaj kwota kilku lub nawet kilkunastu tysięcy, pokrywa takie usługi jak m.in.:
- skład i łamanie,
- podwójna korekta,
- druk i oprawę,
- umieszczenie tytułu w systemie dystrybucji,

Oczywiście na koniec ustalana jest cena okładkowa książki i tam stosowane są reguły "podziału", które opisałem wcześniej.

Reasumując - przy selfpublishu autor podejmuję ryzyko inwestycji. Musi na "dzień dobry" wyłożyć swoją kasę na wydanie. Druga sprawa, to jak już książka zostaje wydana, dotyczy podziału zysków ze sprzedaży pomiędzy zaangażowane strony. A z tego co wiem, to w Polsce do książek się raczej dokłada niż zarabia wielkie kokosy...
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 145
Pamiętacie pub Cosmo z Częstochowy?
Przechwytywanie.png


"Segregacja rodem z III Rzeszy"

Zdaniem częstochowskiej radnej PO, Joanny Urbańskiej, sprawa jest bardzo poważna.

– Te tablice budzą we mnie jednoznaczne skojarzenia z segregacją rodem z III Rzeszy. Ktoś myli pojęcie wolności wypowiedzi. W dzisiejszych czasach takie zachowanie nie przystoi. Mnie to oburza i – co gorsza – jest na to przyzwolenie – komentuje w rozmowie z serwisem.

Dodaje, że interweniowała już u prezydenta miasta oraz prawników z magistratu, którzy po analizie materiału zawiadomili prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.

Sprawdzają czy doszło do wykroczenia
Sprawa trafiła już do prokuratury. - Zgodnie z prawem, kto prowadzi działalność gospodarczą, nie może w sposób nieuzasadniony odmówić usługi – zaznacza w rozmowie z "NT" Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

Prokuratura jednak nie będzie się dalej angażowała w ten temat - uznała sprawę za wykroczenie i przekazała policji. Teraz to funkcjonariusze jednego z częstochowskich komisariatów wyjaśniają problem i zadecydują, czy rzeczywiście spełnia on prawne kryteria czynu zabronionego.

Co będzie dalej?
Joanna Urbańska jest oburzona decyzją prokuratury. Jej zdaniem organy ścigania działają zbyt opieszale: - To jest bagatelizowanie. Gdybym na oknach swojego domu napisała, że nienawidzę kościoła katolickiego, prokuratorzy natychmiast zajęliby się sprawą – komentuje zdenerwowana.

– Nie zostawię tej sprawy. A co bardziej niepokoi, postępowanie służb tylko zachęca kolejnych do podobnych działań. To jest niebezpieczne i chyba ludzie nie zdają sobie jak bardzo. Wkrótce możemy obudzić się w zupełnie innej, koszmarnej rzeczywistości – ostrzega.

Jak widać, właściciel dba o to, by towarzystwo, które u niego jada i pije było dość jednolite i nie życzy sobie osób o poglądach lewicowych, liberalnych, "multikulti", "multisex", genderowców", przedstawicieli środowisk LGBT, "trzyliterowych służb" czy nawet wymiaru sprawiedliwości. To dość różnorodna grupa - wychodzi na to, że tylko heteroseksualni patrioci, "kibole" i konserwatyści przekroczą próg "Cosmo" z nadzieją, że zostaną obsłużeni.

Właściciel: Nie łamię prawa
W rozmowie z portalem Na Temat, Jacek Pawlikowski, szef "Cosmo", zarzeka się, że działa w graniach prawa. – Ja uzasadniam odmowę. Przed zawieszeniem tablic byłem u trzech prawników, jednoznacznie powiedzieli, że prawa nie łamię - broni się przed wszelkimi zarzutami.

Nie kryje się również ze swoim światopoglądem. – Napisałem prawdę. Lokal powstał bez dotacji unijnej. Urzędnicy unijni wymagają postawienia tablic przy okazji inwestycji. Gdyby każdy polski przedsiębiorca, jak ja, informował, że inwestycja powstała trudem własnych rąk, to wyszłaby prawda o wsparciu unijnym - przekonuje biznesmen.

Przyznaje również, że przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nie mają wstępu do restauracji z uwagi na jego osobiste doświadczenia z polskim sądownictwem - twierdzi, że miał kiedyś sprawę w sądzie rodzinnym, gdzie dowody fałszowano na jego niekorzyść.
http://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Czestochowa-Wlasciciel-pubu-segreguje-klientow-Sprawe-bada-policja
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 410
Unbelievable Orwellian Free Speech Crackdown Taking Place in European Parliament

2eb4286a76cd00d6546d6d2af389454dc42a36494d6b044136a5361f4abbf7bf.jpg


It should go without saying that the freedom of speech is an integral part to any civilized society. The right of the people to challenge their elected officials, to share their opinions and to voice their concerns are all absolutely crucial to a nation’s progress. When speech rights are limited, so too is that country’s ability to converse, debate, and ultimately make wise decisions, which will have a significant impact on future generations.

Recently, the European Parliament instituted new speech regulations that are so extreme they would immediately be deemed unlawful and unconstitutional had the regulations been put in place in America. Specifically, the rule change allows the EP president to interrupt the broadcasting of a debate “in the case of defamatory, racist or xenophobic language or behavior.” As if this wasn’t tyrannical enough, the new law gives the president the authority to delete the speech “from the audiovisual record of the proceedings” if such language or behavior occurs. Those who violate the regulation could be fined up to $9,500.

This is wrong on multiple levels. First, the new law is not specific when defining the words “xenophobic” or “discriminatory.” What one might consider to be xenophobic, another may consider a necessary discussion for an effective national security policy. Such is the case here in the United States where liberals are inaccurately calling President Trump’s outspoken opposition to Syrian refugees an example of “xenophobia,” among other things. That term, along with the terms “discriminatory,” “bigoted,” or “hateful” are all subjective. Therefore, creating a law that uses this vague language is practically inviting endless debate and controversy.

Second, this new rule change will make debate, and therefore progress, nearly impossible. How can ideas concerning race be shared if all those participating in the conversation are terrified of being labeled a racist? How can one share their honest views on immigration if the very real threat of being called a xenophobe is in existence? If the goal of a country is to grow and prosper, then censorship is something that should be avoided, not embraced.

Tom Weingaertner, the president of the International Press Association, told the Associated Press that the law “undermines the reliability of the Parliament’s archives at a moment where the suspicion of ‘fake news’ and manipulation threatens the credibility of the media and the politicians.” Weingaertner also noted that the International Press Association was never consulted.

Policies like these, though on the surface appear to have nothing but good intentions, are really nothing more than a stepping stone towards tyranny. And as history has shown the world, once a nation surrenders liberty to a centralized authority, there is no going back.

http://archive.is/OAytU
http://www.newstarget.com/2017-03-0...down-taking-place-in-european-parliament.html
 
Do góry Bottom