Witam, to ze mną dyskutowałeś. Nie ma tu paradoksu, bo to, że ktoś może coś uczynić ze swoim ciałem nie oznacza, że może z cudzym. Oczywiście natomiast nie da się praktycznie "zdelegalizować" aborcji na tej samej zasadzie, jak można by zdelegalizować zabójstwa czy gwałty, o czym zresztą wspominałem. Chodzi tu o indywidualne przyjęcie pewnych norm etycznych.Ostatnio dyskutowałem z chrześcijańskim libertarianinem, moim zdaniem popadają w paradoks:
Rozumiem argumentację chrześcijańskich libertarian. Problem w tym, że jeśli uznać, że płód samoposiada się, to nie gwarantuje to nielegalności aborcji. Ponieważ ciało osoby w którym przebywa płód też samoposiada się i ten ktoś może uczynić co zechce ze swoim ciałem. Jeśli jest inaczej, to dochodzi do paradoksu i przegrzewają mi się przewody w głowie, ze względu na błąd dzielenia przez zero .
Spór rozwiąże chyba dopiero to, kiedy technologia umożliwi to, że aborcja będzie polegać na nieszkodliwym wyjęciu płodu i umieszczeniu go gdzieś indziej.
Ale to pewnie dyskusja na inny wątek.