Ale my własnie o prawie moralnym dyskutujemy, a nie o tym, czy ktoś ma szanse coś zrobić czy nie. Przecież libertarianin nie może nawet zabrać łopatki dziecku z piaskownicy, gdy nikt nie widzi, chociaż sam już nigdy nie będzie dzieckiem i nie grozi mu zabranie łopatki.Madlock napisał:Ale do czego mu takie prawo potrzebne? Wystarczy, że będzie zabijał, a czy się da zabić czy nie, to zależy od niego i od szczęścia. Z prawem czy bez, na to samo wychodzi.
I Twój argument "politycznej korzyści" jest może i w jakimś sensie praktyczny, ale nie jest libertariański - bo nie opiera się na pewnych przyjętych kryteriach dobra i zła (zasada samoposiadania i nieagresji), ale na swoistym indywidualnym utylitaryzmie. Argument "z wygody" (bo łatwiej usunąć ciążę, niż wychować np. niepełnosprawne dziecko) nie jest libertariański, tak jak argument: "nie jestem libertarianinem, bo w perspektywie mojego życia nie opłaca mi się to".