A
Antoni Wiech
Guest
Odnalazłem wywiad z Bonim zrobiony przez Najsztuba.
http://media.wp.pl/kat,1022939,page,7,title,Boni-boli,wid,9365344,wiadomosc.html
Jest tam taki fragment:
"Przez te wszystkie lata zabierał pan głos publicznie, pisał, mówił w sprawie lustracji?
– Nie, ani razu. Miałem poczucie wstydu, ciężaru, pilnowałem się. Jeśli chodzi o funkcje publiczne, to po różnych namysłach i po ocenie tej wewnętrznej komisji z 1993 roku podjąłem się pełnienia funkcji sekretarza stanu, zastępcy Jacka Kuronia. Ale później miałem już coraz większe poczucie, że to jest coś, co mnie coraz bardziej boli. Poczucie winy i strachu rosło. Kiedy istniał rząd AWS, uznałem, że byłoby nie fair, gdybym się pchał na jakieś stanowiska, więc zostałem szefem zespołu doradców. To stanowisko miało zupełnie inny charakter. W latach 2001–2005 był zupełnie inny rząd, ale fachowy minister pracy i gospodarki profesor Hausner. Proponował mi funkcję, ale jej nie przyjąłem. W 2005 roku, kiedy w zespole ekspertów przygotowywaliśmy dla Janka Rokity różne materiały, dla mnie było jasne, że byłoby idealnie mieć dobrego ministra pracy, a ja mogę być w zespole doradców lub pełnić funkcję ich szefa. I tak samo jest teraz. "
Jednak sam Korwin oczywiście, oraz źródła z netu mówią co innego. Po zgłoszeniu przez Korwina pomysłu lustracji, Boni miał w odniesieniu do niej powiedzieć:
„To, co obserwujemy obecnie - mówi Boni w 1992 roku - jest końcem pewnej formacji umysłowej. Jest końcem tego modelu polskiej inteligencji, jaki powstał po powstaniu styczniowym. Jest końcem pewnego etosu. Przez te trudne sto dwadzieścia lat, ze zmiennymi doświadczeniami, w etosie tym i polskiej opinii publicznej dominował prymat prawdy nad manipulacyjną efektywnością. (…) Obrona wartości jest wyśmiewana, sejmowy błazen, jakim jest Janusz Korwin-Mikke, przywdziać może niepasujący do niego kostium Katona, oby się nie okazało, że kata. (…) Nie ma w tej okrutnej, hazardowej grze parlamentarnej ani wygranych, ani przegranych. Zaczęła przegrywać polska racja stanu”.
http://media.wp.pl/kat,1022939,page,7,title,Boni-boli,wid,9365344,wiadomosc.html
Jest tam taki fragment:
"Przez te wszystkie lata zabierał pan głos publicznie, pisał, mówił w sprawie lustracji?
– Nie, ani razu. Miałem poczucie wstydu, ciężaru, pilnowałem się. Jeśli chodzi o funkcje publiczne, to po różnych namysłach i po ocenie tej wewnętrznej komisji z 1993 roku podjąłem się pełnienia funkcji sekretarza stanu, zastępcy Jacka Kuronia. Ale później miałem już coraz większe poczucie, że to jest coś, co mnie coraz bardziej boli. Poczucie winy i strachu rosło. Kiedy istniał rząd AWS, uznałem, że byłoby nie fair, gdybym się pchał na jakieś stanowiska, więc zostałem szefem zespołu doradców. To stanowisko miało zupełnie inny charakter. W latach 2001–2005 był zupełnie inny rząd, ale fachowy minister pracy i gospodarki profesor Hausner. Proponował mi funkcję, ale jej nie przyjąłem. W 2005 roku, kiedy w zespole ekspertów przygotowywaliśmy dla Janka Rokity różne materiały, dla mnie było jasne, że byłoby idealnie mieć dobrego ministra pracy, a ja mogę być w zespole doradców lub pełnić funkcję ich szefa. I tak samo jest teraz. "
Jednak sam Korwin oczywiście, oraz źródła z netu mówią co innego. Po zgłoszeniu przez Korwina pomysłu lustracji, Boni miał w odniesieniu do niej powiedzieć:
„To, co obserwujemy obecnie - mówi Boni w 1992 roku - jest końcem pewnej formacji umysłowej. Jest końcem tego modelu polskiej inteligencji, jaki powstał po powstaniu styczniowym. Jest końcem pewnego etosu. Przez te trudne sto dwadzieścia lat, ze zmiennymi doświadczeniami, w etosie tym i polskiej opinii publicznej dominował prymat prawdy nad manipulacyjną efektywnością. (…) Obrona wartości jest wyśmiewana, sejmowy błazen, jakim jest Janusz Korwin-Mikke, przywdziać może niepasujący do niego kostium Katona, oby się nie okazało, że kata. (…) Nie ma w tej okrutnej, hazardowej grze parlamentarnej ani wygranych, ani przegranych. Zaczęła przegrywać polska racja stanu”.