Wolna wola to prawacki mit?

  • Thread starter Deleted member 427
  • Rozpoczęty

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Będzie długi post… ;) [Jednak dwa krótsze z powodu limitu znaków.]

A więc twierdzisz że z własnej wolnej woli zapomniałeś o miastach które znasz?

Oczywiście, działa deterministycznie, z czym musisz się zgodzić ;) Gdyby jej działanie zależało od wolnej woli to nigdy niczego byś nie zapomniał.
Wolna wola nie oznacza dla mnie możliwości kontrolowania wszechświata. Chodzi mi o to, że nie podważa istnienia wolnej woli to, na co wola nie ma wpływu – np. pamięć. Gdyby pamięć zależała od woli i pomimo tego, że bym chciał, nie mógłbym wszystkiego pamiętać, to wtedy byłby to sensowny argument. Podobnie jak w przytoczonym eksperymencie brak znajomości wszystkich miast nie podważał istnienia woli, tak inne czynniki niezależne od woli tego nie robią. Nie mogę się np. teleportować ani przenosić w czasie, ani fruwać i to nie dowodzi braku wolnej woli.


Zakładasz że schemat był nieprawidłowy, kiedy dokładnie wykazałeś taki sam schemat jaki opisuje autor ;) Ilekroć powtórzymy ten eksperyment powiesz że mogłeś wybrać inaczej, ale za każdym razem robisz to samo i oczywiście mówisz że byłeś w stanie zrobić coś innego ;)
Autor bardzo dokładnie, szczegółowo opisał, jak miał wyglądać proces wyboru miasta. Nie było tak. Proces ten nie musi być bezrefleksyjny, bezprzyczynowy i nie był. Taka konstrukcja jaką przedstawiasz jest pozbawiona sensu. Eksperyment jest dosyć prymitywny i niewiele w nim możliwości zróżnicowania zachowań. Przy każdym eksperymencie mogę zdecydować, że nie wezmę w nim udziału. Jeśli się zgodzę, to mogę w różny sposób przeprowadzić proces wyboru miasta itd. To że każdy eksperyment wygląda podobnie, nie świadczy o braku mojej woli tylko jest wynikiem tego, jak eksperyment został sformułowany – wynika z natury eksperymentu.


No właśnie. Co doprowadza nas do wniosku że wolna wola nie istnieje ;)
Nie. Taka fałszywa – moim zdaniem – teza wynika z Twojego wpisu. Nie napisałem, że się z tym zgadzam. ;)

Ale nie może tego dokonać od tak, bo zdecyduje. Musi być trening, czyli czynniki determinujące. Wolna wola tu nic nie znaczy bo wytresować do odpowiednich zachowań możesz nawet bez świadomości osoby tresowanej...
Przed treningiem musi zapaść decyzja o rozpoczęciu treningu.

No jeżeli mówisz że posiadasz w pełni wolną wolę, i po takim stwierdzeniu mówisz że nie chcesz się zabić, bo się boisz, bo coś tam, itp. to znaczy że w tym momencie coś ogranicza twoją wolną wolę do popełnienia samobójstwa. Czyż nie?
Nie. Wynikiem mojej woli jest decyzja o niepopełnianiu samobójstwa. W przeciwieństwie do pamięci jestem w stanie kontrolować swoje życie, a dokładniej mogę podjąć decyzję o jego zakończeniu oraz podjąć odpowiednie działanie ku temu. Można więc stwierdzić, że dopóki żyję, moje życie jest zależne od mojej woli. Żeby podważyć istnienie wolnej woli musiałbyś wykazać, że pomimo tego, że chciałbym zakończyć życie – nie byłbym w stanie tego zrobić. Ewentualnie, że pomimo, że nie chciałbym popełniać samobójstwa – popełniłbym je.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
A co w tym jest niejasnego?
Karci się po to, aby nie były praktykowane jakieś zachowania. Za karceniem opowiadają się ci, którzy są przekonani [słusznie lub nie], że zniechęca ono do powtarzania danych zachowań. Stąd jeśli mamy ciąg przyczyn i skutków:

A → B→ C→ D→ E→ F→ G→ H→ I→ J→ [...]→ X→ Y→ Z
to możemy akademicko założyć, że zadziałanie na różnych czasowych wysokościach, może zatrzymać lub zniwelować jakieś działania z przyszłości. Na przykład, żeby nie doszło do Z, można zadziałać zarówno na wysokości B, jak i Y - zmieniając tym samym ciąg na zupełnie inny.

Ale jest to czysto akademickie rozważanie, bo każdy jest już zdeterminowany do tego, aby wybrać:
- zmianę na wysokości B,
- zmianę na wysokości Y,
- brak zmiany i dopuszczenie do zaistnienia Z.

Skoro nawet interwencja na wysokości Y zapobiega powstaniu Z, to nie ma się co litować nad mordercą, na którego wpłynęły: A, B, C, D, E, F... Mogły na niego wpłynąć, no ale co z tego?
Powyższa forma jest jasna i się zgadzam. ;)

Jeśli nie trafią na kogoś, kto będzie w stanie ich odpowiednio ociosać albo nie dotknie ich żaden skutek, który będzie przyczyną uruchomienia się refleksji i przekonania samych siebie, to sobie tego nie uświadomią i pozostaną spierdolinami. Ostatecznie nasz brak znajomości przyszłości nie świadczy o jej niezdeterminowaniu. Po prostu z obecnego punktu widzenia nie możemy wiedzieć, kto zostanie spierdoliną, kto w jakimś momencie przestanie nią być a kto nie.

Nie. Teraźniejszość świadczy jedynie o przeszłości. W żaden sposób nie można ograniczając się do niej, wywnioskowywać z niej kompletnych warunków możliwości, czyli takich potencjalnych ciągów zdarzeń, które w niej nie miały miejsca, a byłyby potrzebne do zaistnienia jakiegoś stanu.
Podobną przewagę miały przecież kiedyś gady nad ssakami. I co, widzisz dziś jakieś dinozaury?

Nie znamy przecież wszystkich przyczyn i skutków. A nuż zmierza właśnie w naszym kierunku odpowiednik wielkiego meteoru, który zmieni równowagę sił? Lub ktoś coś takiego odpali?
Zgoda – przyjmuję powyższą, solidną argumentację w kwestiach, których dotyczy. :)

To nie jest ciąg logiczny, tylko moralizowanie z własnych preferencji. Lewaki chcą, aby zachowywać się wobec wszystkich łagodnie, bo do takiego zachowania są zdeterminowani. Uwiera ich surowość, więc aby jej uniknąć, szukają alternatywnych rozwiązań i obstają przy nich, nawet wtedy gdy, są one nieskuteczne albo kosztują znacznie więcej niż prostsza, brutaliańska metoda, która jednak narusza zestaw wartości moralnych, jakich oni za wszelką cenę nie chcą naruszać.
Ponownie pełna zgoda. „Ciąg logiczny” to było niefortunne sformułowanie z mojej strony. :D

To oni przyjmują, że należy być tolerancyjnym, nie wyciągać konsekwencji za pomocą prewencji [miękki totalitaryzm] a niesprawiedliwość naprawiać prewencją. A że to robi z ludzi skandynawskich zombie, to im już nie przeszkadza - każda cena jest dobra, jeśli tylko można uniknąć brutalności.
Tu się nie mogę zgodzić. Lewica większość obecnych regulacji bazuje właśnie na prewencji; obowiązkowe ubezpieczenia, państwowa służba zdrowia, państwowy system edukacji, delegalizacja broni, penalizacja narkotyków, recepty na leki itd – można by długo wymieniać. W jej implementacji wcale nie powstrzymuje się od brutalności. Chcesz sprawdzić – przejdź się z nielegalną bronią po jakimś mieście. ;)

Nie jestem zwolennikiem prewencji. Prewencja to nie jest miękki totalitaryzm tylko zwykły totalitaryzm, zniewolenie. Upraszczając, można by wszystkich pozamykać w pokojach bez klamek, żeby sobie krzywdy nikt nie zrobił. Można by zdelegalizować samochody, żeby ludzie nie ginęli w wypadkach samochodowych. Według mnie, żeby kogoś ukarać, ten ktoś musi najpierw faktycznie podjąć się działania naruszającego wolność, prawa innych ludzi itp. Po libertariańsku: ktoś musi zainicjować agresję. ;)

Dlatego nie opłaca się porzucać mitu o wolnej woli i personalnie przypisanej odpowiedzialności. Są one użyteczne i dzięki nim zyskuje się dodatkową podkładkę i dekorację, twierdząc że ktoś jest winny, bo uchylił się od jakiegoś obowiązku: zrobił to, chociaż "mógł" i powinien zadziałać inaczej a dlatego, że tak nie zadziałał, został ukarany i uznany za winnego, przegrywając proces. Gdy skazaniec uwierzy, że mógł zadziałać inaczej, prościej też chyba będzie mu zmienić postawę w przyszłości i zacząć postępować zgodnie z obowiązkiem, który staje się wtedy silniejszym determinantem.

Nie każda iluzja jest szkodliwa - mogą istnieć pożyteczne, maksymalizujące nasze zdolności, odwracające uwagę od czegoś, co spowolniłoby tylko jakieś procesy. Wolna wola jest jedną z nich - zamiast argumentować z całego ciągu przyczyn, którego zresztą nie znamy, pozwala ograniczyć się zaledwie do ostatniego etapu i tylko z niego rozliczać. Co jest dosyć ekonomiczne i upraszcza życie.
Dokładnie tak rozumuję, gdy rozważam, że mogę nie mieć racji odnośnie wolnej woli – jeśli wolna wola to rzeczywiście mit. Tak też zrozumiałem wcześniejszy post pampaliniego, za którego dałem mu wtedy lajka. ;)

No ale nie masz wpływu na to, w jakiej kolejności pojawiają Ci się miasta w Twojej bazie i czy w odpowiednim czasie znajdzie się w nich takie czy inne. Nie kierujesz na tym etapie tym procesem i nie masz nic do gadania, nie panujesz nad skojarzeniami jakie ci się roją. To gdzie się podziewa Twoja wolna wola? Dlaczego do bazy zostały wybrane te spośród znanych Ci miast, a nie inne? Dlaczego zdecydowałeś wybrać piąte miasto a nie trzecie?
Odnośnie pamięci i czerpania z niej pisałem wyżej. To jest inny proces, który nie podlega woli. Podobnie skojarzenia. W wyniku powyższych i wielu innych procesów zawsze powstają co najmniej dwie możliwości. To jak ja rozumiem wolną wolę oznacza, że z takich możliwości człowiek może dokonać wyboru i ten wybór nie jest z góry określony ani nie jest losowy.

No mógłbyś, ale co zadecydowałoby o wyborze akurat takich skomplikowanych kryteriów a nie innych?
Moja wola, zgodnie z wcześniejszą odpowiedzią.

Masz jakąś wolę, ale nie jest ona wcale wolna, skoro nie panujesz nad nią w pełni, w każdym etapie podejmowania jakichś decyzji.
Dla mnie wola jest właśnie tą możliwością podejmowania decyzji. Jeśli z dostępnych opcji mogę wybrać taką, która nie jest z góry określona to wola jest wolna.

No. A dlaczego na przykład zupełnie nie odrzuciłeś swojego udziału w eksperymencie i nie zacząłeś myśleć o cyckach? Dlaczego autorowi udało się nakłonić Twą wolę, abyś zajął się jednak miastami?
Miałem dwie możliwości: wziąć udział w eksperymencie lub nie. Dzięki różnym procesom mogłem przypisać różne wartości obu możliwościom i dzięki woli dokonać wyboru. Teraz mam w głowie dwie możliwości: pisać dalej, czy zająć się cyckami. Pomimo, że alternatywa jest bardzo kusząca, wolę dokończyć odpowiedź. ;)

Czy nie aby dlatego, że zostałeś wystarczająco zdeterminowany obecnie toczącą się dyskusją na libnecie, iż sprawiło to, że chciałeś dokładnie zapoznać się z materiałami, jakie Ci podałem? Jeśli tak, to nie miałeś wolnej woli, tylko wolę zdeterminowaną przez nasz spór. To pośrednio ja sprawiłem, że myślałeś o miastach a nie cyckach.
Dyskusja na libnecie spowodowała, że powstała alternatywa wobec innych czynności, na które mogłem w tym czasie poświęcić czas. Wolałem ciekawą gimnastykę intelektualną w formie dyskusji (z przerwą na rower ;) ) od innych zajęć. To, że została zainicjowana dyskusja nie oznaczało, że automatycznie wezmę w niej udział. Podobnie jest inicjowanych mnóstwo innych bez mojego udziału. To, w której wezmę udział zależy od mojej woli.
 
Ostatnia edycja:

Albert

Active Member
135
94
Katole mają łatwiej, bo oni mają wolną wolę od Boga, więc nie muszą tego problemu roztrząsać.
Tak, ale tradycyjnie Kościół naucza, że Bóg zna przeszłość, teraźniejszość i przyszłość całkowicie i nigdy nie jest "zaskoczony" takim a nie innym działaniem człowieka. W pewnym sensie więc świat jest "zdeterminowany", bo Stwórca wie o każdym naszym czynie, zanim nawet o nim pomyślimy. Zna nas lepiej niż my sami siebie. Pierwszy Poruszyciel, który zna zupełnie swoje dzieło. Jednocześnie mamy wolną wolę i bierzemy odpowiedzialność za to, co robimy świadomie.

Z tego wynikają wątpliwości niektórych: bo poznają, że świat jest zaplanowany i jednocześnie poznają, że mają wpływ na swoje życie.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Na dzisiejszej (?) maturze mieli temat dotyczący istnienia wolnej woli u człowieka (lub nie) na podstawie fragmentu z Lalki i innych dzieł. To dowód na baczne obserwowanie tego forum przez CKM CKE.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Nie wiem. Podobno swoboda interpretacyjna. Aczkolwiek zawsze coś z dwojga łatwiej udowodnić. Tekstu nie widziałem, ale słuchając maturzystów i w radiu i w TV to bardziej wynikało (z fragmentu Lalki) na brak całkowicie wolnej woli u człowieka. W zasadzie to nie wiem. Znam Lalkę i motyw braku wolnej woli można odnieść do kilku fragmentów.
a) motyw nieszczęśliwej (romantycznej) miłości Wokulskiego do Łęckiej i romantycznej miłości jako uczucia niezależnego od nas
b) personifikacja Paryża jako organizmu żyjącego własnym życiem i kierującego losami mieszkańców
c) dzielnica biedoty i również coś z brakiem woli (bo nie ustalamy miejsca swojego urodzenia i z dzielnicy biedy praktycznie nikt nie wychodził)

Takie mam wnioski. O ile mnie maturzyści nie robili w chuja i rzeczywiście łatwiej było udowodnić brak tej woli. Główny motyw powieści to potwierdza. Wokulski nie mógł zapomnieć o Łęckiej - typowa romantyczna miłość. Każdy z bohaterów romantycznych próbował zapomnieć o miłości i bez skutku. Cały romantyzm to jeden wielki kontekst do argumentacji przeciwko wolnej woli. A postać Wokulskiego to postać schizofrenika. Dwie osobowości - romantyk i pozytywista. Druga osobowość to próba przezwyciężenia fatalizmu człowieka.
 

niohnioh

Kucolibertarianin
77
168
"Wola człowieka w sensie metafizycznym nie jest "wolna". Zależy od środowiska, w którym żyje, i wszystkich czynników, które mają wpływ na niego samego i miały wpływ na jego przodków."

Ludwig Von Mises, Ludzkie działanie - Traktat o ekonomi. :)
Mises po prostu twierdził że ludzie są ograniczeni przez naturę oraz społeczeństwo przez to nigdy nie będą mogli robić co tylko chcą. Gdybym np. zaczął machać rękami i chciał odlecieć, to nie mógłbym, ponieważ ogranicza mnie prawo grawitacji. Tak samo nie mógłbym po prostu leżeć 24/7, ponieważ musiałbym zaspokajać swoje potrzeby. Tak samo nie mogę produkować sobie co tylko chcę, ponieważ jestem ograniczany przez rzadkość zasobów. Oczywiście nasze środowisko też wpływa na nas, ponieważ od niego czerpiemy wiedzę i ono dostarcza nam pojęć, ideologii itp. Ale to nie oznacza że nie możemy wybierać oraz że nie mamy wolnej woli. Działający ludzie powinni uwzględniać te czynniki.

Tutaj fragment ludzkiego działania:
6. Indywidualne i zmienne cechy ludzkiego działania

Treść ludzkiego działania, to znaczy jego cele i środki wybrane i zastosowane do ich realizacji, zależy od indywidualnych cech działającego człowieka. Jednostka ludzka jest wytworem długiego łańcucha różnych zwierzęcych etapów ewolucji, które ukształtowały fijologię człowieka. Człowiek przychodzi na świat jako potomek i spadkobierca swoich przodków, przejmując w biologicznym dziedzictwie ślady wszystkich doświadczeń antenatów. Nie przychodzi na świat w ogóle, lecz rodzi się w określonych warunkach. Na to, kim jest w określonym momencie swojej ziemskiej pielgrzymki, mają wpływ dziedziczne cechy biologiczne oraz wszystko, czego w życiu doświadczył. Są one jego losem i przeznaczeniem. Wola człowieka w sensie metafiycznym nie jest „wolna”. Zależy od środowiska, w którym żyje, i wszystkich czynników, które mają wpływ na niego samego i miały wpływ na jego przodków.

Dziedziczenie i środowisko warunkują działania człowieka. Podsuwają mu cele i środki. Jednostka nie żyje jako człowiek in abstracto, lecz jako dziecko swojej rodziny, rasy, narodu, epoki; jest obywatelem swojego kraju, członkiem określonej grupy społecznej i zawodowej; wyznaje określone poglądy religijne, metafizyczne, filozoficzne i polityczne; uczestniczy w wielu kłótniach i sporach. Nie tworzy samodzielnie pojęć i norm wartości. Zapożycza je od innych. Otoczenie narzuca mu również ideologię. Tylko nieliczni mają dar myślenia w nowy, oryginalny sposób i potrafi zmienić zastany system tradycyjnych wierzeń i doktryn.

Przeciętnego człowieka nie zajmują rozważania takich wielkich zagadnień. W tych sprawach polega on na autorytecie innych, postępuje tak „jak każdy porządny człowiek powinien postępować”, żyje niczym owca w stadzie. Właśnie ze względu na ten intelektualny bezwład nazywamy go przeciętnym. Jednak przeciętny człowiek też wybiera. Decyduje się na tradycyjne wzorce lub takie, jakimi kierują się inni, ponieważ jest przekonany, że to najlepszy sposób na zapewnienie sobie pomyślności. Jest ponadto gotów do zmiany ideologii i sposobu postępowania, gdy tylko uzna, że będzie to lepiej służyło jego interesom.

Większość codziennych czynności to zajęcia rutynowe. Człowiek wykonuje pewne działania, nie poświęcając im szczególnej uwagi. Robi różne rzeczy, ponieważ w dzieciństwie nauczono go je robić, ponieważ to samo robią inni ludzie i dlatego, że w jego środowisku panują takie a nie inne zwyczaje. Nabywa przyzwyczajeń, a pewne jego reakcje stają się automatyczne. Jednak akceptuje u siebie te nawyki tylko dlatego, że ich skutki uważa za korzystne. Jeśli tylko stwierdzi, że postępowanie zgodne z nawykami może utrudnić mu osiągnięcie celu uznanego za bardziej pożądany, to zmienia poglądy. Ktoś, kto wychował się w okolicy obfitującej w czystą wodę, jest przyzwyczajony do tego, że używa się jej beztrosko do picia, mycia i kąpieli. Kiedy jednak przeprowadzi się do miejsca, w którym woda jest skażona bakteriami chorobotwórczymi, będzie skrupulatnie przestrzegał procedur, którymi nigdy wcześniej nie zaprzątał sobie głowy. Będzie się starał nie ulegać starym nawykom i powstrzymywać odruchy, żeby nie zrobić sobie krzywdy. To, że w normalnej sytuacji określone działanie jest podejmowane spontanicznie, nie oznacza jeszcze, że nie podlega świadomym aktom woli i decyzjom. Poleganie na rutynie, którą można zmienić, jest działaniem.

Prakseologia nie zajmuje się zmienną treścią działania, lecz jego czystą formą i strukturą kategorialną. Badanie przypadkowych właściwości ludzkiego działania, które są związane z okolicznościami, to zadanie historii
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Przecież napisał, że w sensie metafizycznym. No i też nie stoi to w sprzeczności z determinizmem, dla prakseologi jest to obojętne. Czy człowiek działa poprzez wolną wolę, czy poprzez determinizm - działa w obydwu przypadkach.
 
Ostatnia edycja:

Adynatos

Member
17
28
Np. Ligotti w "Konspiracji" uważa że libertarianizm i determinizm są całkowicie przeciwstawne, ale można się spierać że nawet przy prawdziwości twardego determinizmu idea maksymalizacji wolności (lub może semantycznie w takim wypadku bardziej pasowałoby: swobody) osobistej ma sens.
Można sobie wyobrazić implementację zwierzęcia ludzkiego, gdzie algorytm postępowania przeszukuje ważone drzewo decyzyjne, mając jakąś niewiadomą funkcję optymalizacyjną (np. minimalizacja cierpienia jednostki). Jeśli dla pewnych danych wejściowych najbardziej optymalne w tym sensie jest zajęcie się hodowlą maku na opium, ale nielegalność takiego procederu modyfikuje wagę na tyle, że algorytm jej nie wybierze, to legalizacja uprawy maku na opium będzie "pożyteczna".
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Np. Ligotti w "Konspiracji" uważa że libertarianizm i determinizm są całkowicie przeciwstawne,
Bo jest, jeśli ma się na myśli libertarianizm metafizyczny a nie polityczny. Libertarianizm to po prostu określenie stanowiska w ramach inkompatybilizmu, zakładającego odrzucenie twardego determinizmu.

Ale taki libertarianizm to coś innego niż libertarianizm polityczny. Nie jednemu psu Burek na imię.

Natomiast dla mnie pesymiści w rodzaju Ligottiego przesadzając i przedawkowując swój pesymizm popadają w nihilizm unicestwiający tak naprawdę jakąkolwiek grozę. "The Conspiracy against the Human Race. A Contrivance of Horror" jest dobrym tego przykładem.

Groza i poczucie straszności istnienia może wystąpić tylko lokalnie, jeśli uzna się równorzędność czy współwystępowanie wartości dobra i zła. Wówczas obecność zła - moralnego lub metafizycznego - może wywoływać grozę. Jeżeli złu - lub bezsensowi istnienia - odda się pełnię panowania, jakakolwiek groza zanika, bo nie ma już miejsca na niepokój niepewności wynikający z dualizmu i konfliktu wartości, na rzecz otępienia, zobojętnienia i zmęczenia trwaniem w zawieszeniu, z którego nic nie może wyniknąć.

Anarchokapitaliści boją się destruktywnej roli władzy politycznej niweczącej społeczeństwo, więc obmyślają sposób zapobieżenia katastrofie w formie wolnościowego ustroju. Jednak dla kogoś, dla kogo totalitaryzm państwa jest w pełni akceptowalny i nie zna innego życia, nie będzie odczuwał żadnej grozy wynikłej z jego przerostu, bo nie zrozumie też zagrożonej przez niego wartości o jaką mógłby się bać.

Autentyczną grozę bluźnierstwa może na swojej skórze poczuć jedynie ktoś, kto rzeczywiście poważa świętość. Dla niewierzących profanów będzie ona niedostępna a może nawet niezrozumiała.

Próby konsekwentnego rozmontowania tego, co Ligotti uznaje za iluzje mechanizmów obronnych, powodują, że jakikolwiek lokalny kontekst grozy się unieważnia, więc i unicestwia samą możliwość jej przeżywania. Nawet u Lovecrafta, na którego powołuje się zresztą autor, żeby wykrzesać jakąkolwiek kosmiczną grozę, trzeba było zadbać o przynajmniej naskórkowe dobro ludzkiej cywilizacji starającej zachować resztki przyzwoitości i zdrowego rozsądku, które miały dopiero zostać zmiażdżone przez Przedwiecznych.

Po przedawkowaniu pesymizmu, który miał nam rzekomo otworzyć oczy na jakąś grozę istnienia podniesioną do odpowiedniej potęgi, tak naprawdę nie ma miejsca na żadną, bo po popadnięciu w głęboki nihilizm, nic co mogłoby się wydarzyć nie jest już straszne, tylko tak naprawdę obojętne. Meteor ma uderzyć w nasze miasto? Łotewer. Wroga armia miałaby nas najechać, wyrżnąć wszystkich i zkanibalizować potomstwo? Łotewer. Bóg miałby zejść z nieba i rozpocząć sąd ostateczny? Łotewer.

W świecie pozbawionym ostatecznie wartości nie ma miejsca na żadne egzystencjalne niepokoje, bo skąd miałyby się one brać? Pozostaje tylko zmęczenie materiału wynikłe ze zobojętnienia. Tak naprawdę nihilista nie może być nawet antynatalistą, jak chciałby go widzieć Ligotti, bo nihilista nawet jakiejś kosmicznej katastrofy ludzkości, kończącej całe życie na Ziemi, nie powita z ulgą jako wybawienia od bezsensu trwania, tylko będzie mu to zupełnie ganz egal.

Nie ma bowiem żadnej grozy, jeżeli coś nam autentycznie zwisa i powiewa. Problem z wyzwalaniem się od strachu polega na tym, że traci się kontakt z tym, co się ceni.
 

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677

Fajnie ale o ile rozumiem to losowe zjawiska na poziomie kwantowym to są jakieś tam fale prawdopodobieństwa, które pod wpływem obserwacji/interakcji się zapadają. I kształt tej fali jest dokładnie policzony. Więc jeśli sugerujesz, że to może nie być losowość tylko wolna wola albo coś innego, to bardzo dziwnie schematycznie ta wolna wola czy coś innego by działały u każdego człowieka.
 
Ostatnia edycja:

kompowiec

freetard
2 567
2 622
Przecież działa, bo zasada nieoznaczności i twierdzenie o nieklonowaniu - ta niepewność jak się te cząsteczki zachowują plus ich rozpad przy ich pomiarze sprawia że wykorzystywany przy protokołach wymiany kluczy w kryptografii kwantowej, zwany BB84

Cały czas chodzi o to że wolnej woli ani determinizmmmu nie można udowodnić więc dyskusja jest pozbawiona sensu. Wspomnienie o losowości jest po prostu świetnym porównaniem, którego tutaj zabrakło. Tak jak nigdy nie możesz być pewien czy wypluty ciąg znaków jest rzeczywiście losowy, tak samo nie możesz być pewien czy to jest wolna wola czy determinizm. Najbardziej losowe mechanizmy to będą te, których nie rozumiemy albo nie możemy zbadać czy w jakiś inny sposób będą dla nas tajemnicze. A taką obecną tajemnicą jest własnie mechanika kwantowa.

 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom