Wkurzające newsy z rana

D

Deleted member 6610

Guest
Kontrowersyjny wyrok ws. gwałtu i zabójstwa trzylatka.

Sąd Apelacyjny w Łodzi złagodził karę z 25 do 15 lat więzienia dla mężczyzny, który zgwałcił i zamordował trzyletnie dziecko.

Opisując okoliczności zdarzenia, prokuratura podkreśliła, że pod nieobecność matki zajmujący się dzieckiem mężczyzna brutalnie je zgwałcił i pobił, uderzając w głowę swojej ofiary z potężną siłą. Wskutek uderzenia chłopiec doznał rozległych obrażeń czaszkowo-mózgowych, skutkujących m.in. ostrym masywnym krwiakiem przy mózgowym podoponowym oraz złamaniem w obrębie kości pokrywy czaszki. U dziecka stwierdzono również szereg obrażeń tułowia, jamy brzusznej i kończyn górnych. Obrażenia te doprowadziły do śmierci małoletniego
Prokuratura Krajowa
Za ten czyn prokurator żądał wymierzenia sprawcy kary dożywotniego pozbawienia wolności.

Jak uzasadnił przewodniczący składu sędziowskiego Krzysztof Eichstaedt, wymierzona wcześniej kara 25 lat więzienia była karą o charakterze szczególnym i rażąco niewspółmiernie surową. Wyrok łódzkiego sądu jest prawomocny.

Kim jest przewodniczący składu sędziowskiego? Krzysztof Eichstaedt 1 lipca 2018 r. znalazł się wśród 134 sędziów, których Zbigniew Ziobro powołał jako sędziów dyscyplinarnych. Zajmują się oni sądzeniem innych sędziów, którym rzecznicy dyscyplinarni zarzucą sprzeniewierzenie się godności sędziego
Jak podkreślono wówczas w komunikacie, wszyscy sędziowie uzyskali pozytywną opinię Krajowej Rady Sądownictwa.

Dobra zmiana w sądach?
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Finis

Anarcho-individual
439
1 922
Inflacja przekroczyła 4 proc. Jest najwyższa od 2011 r.

Inflacja konsumencka wyniosła w styczniu 4,4 proc. w ujęciu rocznym. To jej najwyższy poziom od 2011 r.

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w styczniu 2019 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku wzrosły o 4,4 proc. - wynika z komunikatu Głównego Urzędu Statystycznego.

Wynik ten jest wyraźnie wyższy od odnotowanego w grudniu (3,4 proc.), przebił także oczekiwania analityków (4,2 proc.). Wzrost cen towarów i usług badanych przez GUS w ujęciu miesięcznym wyniósł natomiast 0,9 proc. wobec oczekiwanych 0,6 proc.

Styczniowa roczna dynamika inflacji na poziomie 4,4 proc. rok do roku oznacza najwyższy poziom od grudnia 2011 r. (4,6 proc.)

Czytaj cały artykuł na bankier.pl

To jest "bardzo ciekawe" zjawisko... Oprocentowanie lokat na okres jednego roku waha się w zakresie do 1.3% do 1.8%, a kont oszczędnościowych od 0.5% do 1.0% (w zależności od wkładu). Oczywiście minus 19%.

Obligacje skarbowe 4-letnie oferują w 2,3,4 roku oszczędzania oprocentowanie 1.25% + poziom inflacji, a 10 letnie w latach 2- 10 2.5% + poziom inflacji.

Mając cały czas w pamięci wypowiedzi ministra finansów o tym, że Polacy za dużo kasy kiszą w bankach i w skarpetach, to pewne elementy układanki zaczynają mi się układać w całość. Sprzedaż obligacji w zeszłym roku wyniosła grubo ponad 17 mld pln.

IMO państwo kusi ludzi obligacjami, po to, aby obywatele, zamiast trzymać kaskę w banku lub w skarpecie, kredytowali jego działalność. To jest przecież jak udzielenie kredytu na bardzo niski procent. Kredytu udzielanego państwu przez jego obywateli... Żeby się później nie okazało, że nie mamy kasy i co nam państwo zrobicie...
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
To jest niesamowite jak ludzie w kilka dni z podejścia „lekceważymy wirus” wpadli w jakąś panikę, nie wychodzą z domów itd. To nic dobrego nie wróży. Co rządzący będą mogli jeszcze zrobić w tej sytuacji? Optymizmu dodaje to, że są jeszcze głosy rozsądku. Niespodziewanie „Wyborcza” w weekend 14-15 marca wydała numer gazety z tytułem na okładce „Jak długo potrwa ten obłęd?”. Pozwolę sobie zacytować fragmenty artykułu Judyty Watoły „To tylko koronawirus”:

„Przyjrzyjmy się liczbom. Od końca stycznia mamy w Polsce ponad 200 tys. zachorowań na grypę tygodniowo. Średnio 1,5 tys. osób na tydzień kierowanych jest do szpitali. Najczęstszą przyczyną jest niewydolność układu oddechowego, a więc to samo, czego tak bardzo boimy się przy COVID-19, chorobie wywoływanej przez koronawirusa SARS-CoV-2. – Ciężkie zapalenie płuc i niewydolność oddechową wywołują w tym sezonie także inne wirusy niż wirus grypy. Nawet ich nie znamy – mówi prof. Krzysztof Simon, ordynator I Oddziału Chorób Zakaźnych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Gromkowskiego we Wrocławiu, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych na Dolnym Śląsku.
W lutym w wielu warszawskich podstawówkach w klasach było ośmioro, dziesięcioro z 20-30 uczniów. To właśnie z powodu ciężkiej tegorocznej grypy i tych nieznanych bliżej wirusów już od wielu tygodni oddziały zakaźne w całym kraju są pozajmowane. Jest też wiele zgonów, choć samej grypie przypisuje się ich stosunkowo niewiele: osiem, dziewięć tygodniowo w skali kraju. To na pewno mniej niż rzeczywista liczba ofiar grypy, a zwłaszcza jej powikłań, ale karty zgonu są w Polsce wypełniane tak dowolnie, że Światowa Organizacja Zdrowia już od ponad dekady nie korzysta z polskich statystyk. Wyliczenia opiera na danych z krajów, w których robi się to dokładnie.
A te wyliczenia pokazują, że co roku z powodu grypy umiera na świecie od 300 do 650 tys. ludzi. Ponad 100 tys. z nich to dzieci poniżej 5. roku życia. Tymczasem wirus z Wuhanu zabił do tej pory 5 tys. osób.

Prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, nazywa koronawirusa z Wuhanu „panikowid”. - Dawno nic nie wywoływało w nas takiego lęku – tłumaczy. Może nawet w ogóle takiej paniki nie było? Bo i owszem, ebola zabija dwie trzecie zakażonych, ale przecież gdzieś tam w Afryce, a nie u nas, na Północy. A ponieważ ofiara ginie błyskawicznie, ognisko zarazy szybko wygasa. (…)

Wygląda to więc tak: grypa to infekcja, która dla większości zakażonych jest dokuczliwa. Wysoka gorączka, bóle głowy i całego ciała, beznadziejne samopoczucie. Natomiast w przypadku koronawirusa dla 80-85 proc. zakażonych to banalna infekcja, część nie ma żadnych objawów. Problemem są ci pozostali, u których choroba ma ciężki przebieg. W tej grupie śmiertelność wynosi 18-20 proc. (…)

Prof. Simon sprzeciwia się tylko jednemu: rozporządzeniu ministra zdrowia, które nakazuje przymusową hospitalizację każdego pacjenta, u którego potwierdzono obecność koronawirusa. - Jeśli ktoś nie ma objawów, wystarczy kwarantanna domowa. Nie ma sensu pakować go do szpitala – tłumaczy.
Sam miał taką pacjentkę. Cała Polska usłyszała, że wbrew zaleceniom odesłał ją na kwarantannę w domu. Musiał się tłumaczyć przed ministrem. - Po pierwsze, nie miała żadnych objawów. Po drugie, to matka siedmiomiesięcznego dziecka. Zamykać ją z niemowlęciem na oddziale zakaźnym, gdzie są inni zakaźnie chorzy, byłoby nieprawidłowym rozwiązaniem.

Szkoły, przedszkola i żłobki zamknięto na dwa tygodnie, kiedy zachorowań było kilkadziesiąt i przybywało po kilkanaście na dzień, ale widać, że z każdym dniem nowych zachorowań jest więcej. Pozostaną więc zamknięte. Kto zajmie się dziećmi? Wbrew apelowi ministra zdrowia często dziadkowie. Bo rodzice uważają, że nie mogą sobie pozwolić na przerwę w pracy. Co prawda wnuki nie będą stykać się z innymi dziećmi i ich rodzicami, co zwiększa ryzyko, ale zupełnie kontaktu z ludźmi nie unikną. Do kina z dziadkami nie pójdą, ale już na spacer pewnie tak. Bo ileż można wysiedzieć z dzieckiem w domu? Dzieckiem, które potrzebuje ruchu i świeżego powietrza?

Inny problem to lekarze i pielęgniarki. Też mają małe dzieci. Pozostanie w domu oznacza, że nie ma ich w szpitalu. Prof. Flisiak: - To miecz obosieczny. Z jednej strony, ograniczamy rozprzestrzenianie się choroby, ale z drugiej pod względem liczby lekarzy i pielęgniarek będziemy mieli jeszcze gorzej, a w wielu specjalnościach i tak funkcjonujemy na granicy wydolności. W mojej klinice już jakiś czas temu wstrzymaliśmy kwalifikowanie nowych pacjentów do programów lekowych.
Szpitale będą więc odwoływać planowane operacje i hospitalizacje nie tylko z powodu braku maseczek, ale i rąk do pracy. Także dlatego, że ktoś z personelu nie może przecież zachorować. W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Katowicach wystarczyło wczoraj potwierdzenie zakażenia u jednego lekarza, który zresztą od tygodnia był objęty kwarantanną, by wstrzymać wszystkie przyjęcia, planowane operacje, porody, praktycznie całe leczenie poza podawaniem chemii chorym na raka. Przełożenie o kilka miesięcy operacji wszczepienia endoprotezy oznacza dla niejednego starszego człowieka tkwienie w tym czasie w łóżku. Takie unieruchomienie może też mieć śmiertelne konsekwencje, bo po nim, mimo operacji, może się już z łóżka nie podnieść. A co z chorymi onkologicznie, którzy czekają na wycięcie guza? Jeśli nie będą mieli operacji teraz, to kiedy? Czy to słuszne, że z powodu średnio groźnego wirusa narażamy ich na opóźnienie leczenia ratującego życie?
Statystyki pokażą nam jednak tylko liczbę bezpośrednich ofiar koronawirusa. Liczby pośrednich raczej nie zobaczymy. (…)

Ale jak tu widzieć resztę, skoro rząd organizuje po kilka konferencji prasowych na dzień? Skoro po domach chodzi policja i sprawdza, czy ludzie przestrzegają kwarantanny? Skoro mimo zastrzeżeń specjalistów minister zdecydował, żeby zamykać pod przymusem w szpitalu każdego zakażonego, bez względu na objawy? Skoro co rusz słychać, że jakiś szpital wstrzymał do odwołania planowane leczenie? Na samym tylko Śląsku zrobiło to już kilka dużych placówek, w tym Szpital Wojewódzki w Rybniku, który teraz będzie tylko ratować życie. A szpital św. Barbary w Sosnowcu, który ma jedyne na południu Polski centrum urazowe, zamknął w czwartek SOR.”

PS. Podobno dziś w poniedziałek 16 marca minister zdrowia zapowiedział, że pacjenci, którzy mają pozytywny wynik, ale nie wymagają hospitalizacji, będą mogli przechorować w domu. Ale to będzie decyzja kliniczna. Przynajmniej jeden absurd mniej.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Może jeszcze uzupełnię wczorajszy wpis o fragment wywiadu, który ukazał się w tym samym wydaniu gazety. Jest to wywiad z prof. Karin Mölling z Politechniki w Zurychu, byłą dyrektor Instytutu Wirusologii Medycznej w tymże mieście.

-Wszyscy teraz mówią o epidemii i bardzo się jej boją. Jest pani zaniepokojona takim rozwojem sytuacji?
- Osobiście raczej nie. W końcu pracuję tylko zdalnie i od wielu lat nie podaję nikomu ręki (…) Z tego co wiemy do tej pory, nowy wirus jest wysoce zaraźliwy, ale niezbyt śmiertelny. Mój ceniony kolega Christian Drosten z Charité w Berlinie ocenił ryzyko śmierci po zarażeniu wirusem na poziomie 0,4 do 0,7 proc. Czyli nie jest szczególnie wysokie. Ale jest jeszcze za wcześnie, aby dokładnie stwierdzić, jak niebezpieczny jest ten patogen.

-Według WHO śmiertelność COVID-19 wynosi 3,4 proc. Co powoduje taką rozbieżność?
-WHO najwyraźniej używa znanych danych dotyczących infekcji i zgonów, z których większość ma nadal miejsce w Chinach. Szacuję, że w Chinach zarażonych jest od 10 do 100 razy więcej ludzi, niż oficjalnie wiadomo. Śmiertelność na poziomie 3,4 proc. może być zatem zawyżona.

-Uważa pani, że strach przed COVID-19 jest przesadzony?
-WHO ogłosiła pandemię dopiero 11 marca, co jest bardzo wymowne. Tak naprawdę uważam, że ten kryzys w świetle obecnego stanu wiedzy naukowej jest nadmiernie nagłaśniany publicznie. Proszę pamiętać, że dwa lata temu podczas epidemii grypy tylko w samych Niemczech zmarło na nią 25 tys. ludzi. Wtedy to zupełnie nie było nagłaśniane. (…)
W tym kontekście należy podkreślić, że koronawirusy zmieniają się znacznie wolniej niż wirusy grypy. Szacuję, że mają dziesięć razy mniejsze prawdopodobieństwo mutacji niż wirusy grypy lub HIV. Mają swego rodzaju korektor, system korekcji błędów genetycznych w rozmnażaniu.

-Czy WHO w tym momencie manipuluje?
-Nie, WHO podaje prawidłowe liczby, wskaźnik zgonów na podstawie zgłoszonych przypadków choroby – ale ile z nich nie jest zgłoszone? To jest ta nieujawniona liczba. Potwierdza to również doświadczenie, jakie mieliśmy ze świńską grypą, która wybuchła w Meksyku w 2009r. Wtedy na początku także wspominano o zbyt wysokiej śmiertelności. Stopniowo jednak uznano, że liczba osób zarażonych w Meksyku była znacznie wyższa, niż początkowo sądzono.
 
A

Antoni Wiech

Guest
@alfacentauri

Wyborcza może sobie pizgać co chce, ale przynajmniej wg tego artu śmiertelnośc grypy to 0,1%, koronawirusa 3,4%...


Oczywiście nie wiem na ile to jest legitne, ale natrafiałem inne opracowania z podobnymi statystykami. Różnica jest więc SPORA.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
A

Antoni Wiech

Guest
A teraz Korea ma 6700 wykrytych zakażeń a zmarło 84 ludzi czyli wychodzi 1,25% wskaźnik umieralności. Czyli w ciągu 12 dni (licząc od daty artu) podwoił się mimo szerokich i szybkich badań (w arcie piszą, że wykrywają w 10 min wirusa). No, chyba, że przestali nagle testować ludzi..

Ja nie jestem fanem histerii, ale też nie przesadzałbym z wyciąganiem wniosków, że ten wirus to chuju-muju na kółkach.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
@alfacentauri

Wyborcza może sobie pizgać co chce, ale przynajmniej wg tego artu śmiertelnośc grypy to 0,1%, koronawirusa 3,4%...


Oczywiście nie wiem na ile to jest legitne, ale natrafiałem inne opracowania z podobnymi statystykami. Różnica jest więc SPORA.
W ogóle czytałeś to co zamieściłem?
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
A teraz Korea ma 6700 wykrytych zakażeń a zmarło 84 ludzi czyli wychodzi 1,25% wskaźnik umieralności. Czyli w ciągu 12 dni (licząc od daty artu) podwoił się mimo szerokich i szybkich badań (w arcie piszą, że wykrywają w 10 min wirusa). No, chyba, że przestali nagle testować ludzi..

Ja nie jestem fanem histerii, ale też nie przesadzałbym z wyciąganiem wniosków, że ten wirus to chuju-muju na kółkach.
Ale umieralność to chyba ilość osób zmarłych do ogółem zakażonych, a z tego co widzę to prawdopodobnie pomyliłeś ilość zakażonych ogółem z obecnie zakażonymi. Bo patrząc o 9:00 na jakąś stronę z danymi dla Korei Południowej:
84 zmarłych
6789 obecnie chorych
8413 ogółem zakażonych
Dawałoby to śmiertelność 1%.

Ponoć w Niemczech robi się te testy w dużych ilościach i mamy dla tego kraju
26 zmarłych
9274 obecnie chorych
9367 ogółem zakażonych
co daje śmiertelność 0,28%

Powiedzmy sobie, że jest jeszcze za wcześnie by mówić o tym dokładnie. W każdym bądź razie wszystko wygląda na to, że te dane WHO o śmiertelności 3,4% są przeszacowane, tak jak mówią specjaliści.
 

bombardier

Well-Known Member
1 413
7 090
Koreańczycy przeprowadzili ponad 272 tysiące testów, większość chorych jest młodsza, mają bardzo dużą liczbę respiratorów, łóżek i jedną z najlepszych służb zdrowia na Świecie. Mała liczba zgonów wynika nie tylko z odmiennego profilu chorych, szybkiego wyłapywania zarażonych by nie roznosić tego dalej, ale też tego że od samego początku średnim i ciężkim przypadkach zaczęli podawać lek na Lupus - hydroksychlorochinę na masową skale po tym jak otrzymali informację, że nikt z chorych na toczeń w szpitalach w Wuhan, którzy byli tym kurowani nie zachorował na koronawirusa. Podobnie postępują Chińczycy, pulmonolodzy z Szanghaju sugerują, by chlorochinę podawać wszystkim chorym również tym w łagodnym stanie, gdyż według nich stan chorego może szybko przejść z łagodnego i średniego w krytyczny, czasem jest to kilka dni, czasami godzin.

Niżej tabelka porównująca % chorych z uwagi na wiek w Korei i Włoszech:


comment_1584457972EQq0hwKwDNELaF1LTRkGa9,w400.jpg


Koreańczycy przetestowali bardzo dużą grupę osób w wieku 20-40 lat i ich dzieci, znajomych z uwagi na powiązanie z sektą katolicką, która głównie się przyczyniła do takiej ilości wiernych. Dodać do tego bramki na wjazdach, gdzie robili testy "drive-through" gdzie osoby pracujące mają mniej niż 60 lat przez u nich najbardziej przetestowana grupa to 20-60, zarażona 20-40, a we Włoszech, w Lombardii pewnie 60+.

 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
No i jeszcze w temacie tego zgłupienia, które ma ostatnio miejsce. Władze apelują o pozostawanie w domach i wielu, wielu ludzi pozostaje. Nie wiem czy to ma związek. Czy to jest wyraz skrajnego posłuszeństwa czy też jedno nie wynika z drugiego, a zarówno to co mówią politycy i co robią ludzie jest wynikiem strachu przed docierającymi informacjami połączonego z bezmyślnością. W każdym bądź razie zalecenia władz idą w parze z działaniami dużej części społeczeństwa. Co gorsza czytając internety masa zwyrodnialców hejtuje ludzi chodzących sobie po dworze. Ci hejterzy to są najgorsze podpory systemu. Czy spacery niezwiązane z robieniem zakupów czy dotarciem do pracy są niewskazane w obecnym czasie? Przeczytajmy co mają do powiedzenia specjaliści:

Wyjście na spacer, do parku, przy utrzymaniu odpowiedniej odległości od innych osób jest bezpieczne - mówi portalowi GazetaWroclawska.pl profesor Brygida Knysz, kierownik Kliniki i Katedry Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Ważne, żeby nie witać się z innymi osobami przez podanie rąk czy obejmowanie się. - Nie da się przebywać cały czas w zamkniętym w domu - dodaje pani profesor.

Zgadza się z tym prof. Andrzej Gamian, kierownik Zakładu Immunologii Chorób Zakaźnych w Polskiej Akademii Nauk we Wrocławiu
- Ruch i słońce są w tym wypadku bardzo korzystne. Korzystajmy ze słońca i zażywajmy ruchu na świeżym powietrzu. Wystarczy unikać zgromadzeń, większej liczby ludzi, środków masowego transportu, wchodzić pojedynczo do sklepu, nie tłoczyć się. Wtedy będzie bezpiecznie - tłumaczy naukowiec
.”

źródło: https://gazetawroclawska.pl/czy-spacer-jest-bezpieczny-gdy-grozi-nam-koronawirus/ar/c11-14867453
 

Slavic

Wolnorynkowiec
577
1 689
Komisja Europejska apeluje: Netflix powinien obniżyć jakość transmisji

Ruch w internecie rośnie - ludzie zostają w domach, więc więcej grają i oglądają. Komisja Europejska obawia się, że sieć w końcu może się zapchać, utrudniając kontakt lekarzom czy uniemożliwiając naukę online.

Jak donosi PAP, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton rozmawiał już na ten temat z Reedem Hastingsem, prezesem Netfliska.

Nikt nie mówi rzecz jasna o wyłączeniu takich platform jak Netflix, YouTube czy choćby Twitch. Pomysłem Komisji Europejskiej jest ograniczenie jakości. Zamiast 4K miałoby użytkownikom wystarczyć np. zwykłe HD.

Breton zauważył, że wszyscy ponosimy odpowiedzialność w tym niełatwym czasie. I choć praca zdalna dla wielu stała się obecnie koniecznością, to należy pamiętać, że nie zawsze chodzi tutaj wyłącznie o zadania biurowe czy rozrywkę w wolnym czasie. W ten sposób mogą komunikować się specjaliści, prowadzone są też zajęcia dla uczniów.

Włosi już odnotowali 70 proc. wzrost ruchu internetowego w czasie przymusowej kwarantanny. Gry sieciowe biją rekordy, zapewne większe zainteresowanie odnotowują również platformy wideo — tym bardziej że teraz kinowe hity szybciej lądują w serwisach VOD.

Operatorzy zapewniają, że póki co infrastruktura daje sobie radę. Ba, na razie firmy dokładają, a nie zabierają:

Na miejscu jest jednak pytanie, czy wraz z dołączaniem kolejnych użytkowników faktycznie nie zrobią się kolejki.

Rodzi się jednak wątpliwość — czy rzeczywiście 4K w Netfliksie jest na tyle popularne, by robiło znaczącą różnicę. Dodajmy, że niedawno Netflix wprowadził tańszy pakiet, skupiający się na użytkownikach mobilnych. To może sugerować, że istnieje spora grupa użytkowników, która woli wygodę niż jakość. I częściej ogląda na mniejszym ekranie, a nie ogromnym odbiorniku 4K.

Sam nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby Netflix i inni zdecydowali się pójść na pewne ustępstwa. W trakcie pandemii wszyscy musimy zrezygnować z części wygód, w imię wspólnego dobra.

Wcześniej Netflix i inni mogliby udowodnić, że ich działania rzeczywiście wpływają na ruch w sieci. Obawiam się jednak, że niektórzy mogą nie chcieć przyjąć tego "na klatę" - tym bardziej że na Netfliksie dostęp do wyższej rozdzielczości więcej kosztuje, więc gigant musiałby w jakiś sposób zrekompensować spadek płacącym.


Dzień bez zamordyzmu dla kołchozu to dzień stracony.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Ale umieralność to chyba ilość osób zmarłych do ogółem zakażonych, a z tego co widzę to prawdopodobnie pomyliłeś ilość zakażonych ogółem z obecnie zakażonymi. Bo patrząc o 9:00 na jakąś stronę z danymi dla Korei Południowej:
84 zmarłych
6789 obecnie chorych
8413 ogółem zakażonych
Dawałoby to śmiertelność 1%.

Ponoć w Niemczech robi się te testy w dużych ilościach i mamy dla tego kraju
26 zmarłych
9274 obecnie chorych
9367 ogółem zakażonych
co daje śmiertelność 0,28%

Powiedzmy sobie, że jest jeszcze za wcześnie by mówić o tym dokładnie. W każdym bądź razie wszystko wygląda na to, że te dane WHO o śmiertelności 3,4% są przeszacowane, tak jak mówią specjaliści.
Tak, pomyliłem się ostatnio. Ale teraz jest juz 1,2%.
8799 przypadków ogółem i 102 śmierci w Pd Korei: https://www.worldometers.info/coronavirus/

W ogóle patrząc po tych danych (przy założeniu, że są legitne) trudno znaleźć jakiś wzór ataku tego wirusa np. Niemcy przy stosunkowo dużej ilości zakażonych mają b. małą śmiertelność w porównaniu do Włoch i Hiszpanii.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Korelacja pomiędzy ilością wykonanych testów i śmiertelnością jednak też nie występuje. Patrzyłem sobie i Korea Południowa robi znacznie więcej testów niż Włochy i mają niższą śmiertelność, ale z kolei Włochy robią znacznie więcej testów niż kraje skandynawskie, a śmiertelność mają wielokrotnie większą.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Korelacja pomiędzy ilością wykonanych testów i śmiertelnością jednak też nie występuje. Patrzyłem sobie i Korea Południowa robi znacznie więcej testów niż Włochy i mają niższą śmiertelność, ale z kolei Włochy robią znacznie więcej testów niż kraje skandynawskie, a śmiertelność mają wielokrotnie większą.
Testów per milion. Takie włochy to raptem 6 Szwecji, by sobie zdać skalę. Cała Skandynawia to nie jest połowa ludności Włoch. Sama śmiertelność pobieżnie analizując dane jest kila krotnie wyższa. Zresztą nawet bez patrzenia na koronę to śmiertelność dzienna włoch zwiększyła się 2 krotnie mimo braku ruchu drogowego i innych powodów śmierci codziennej, więc chyba jednak zagrożenie dość realne.
 
Do góry Bottom