Tak było za sanacji i tak było za Adolfa.
Przeca jak chcesz to policja już teraz może ci wybić na ramie numerki, tak jak oznaczenie na silniku... często to robią przy okazji jakiś imprez rowerowych. Będzie to raczej tak wyglądać.
Poza tym jeśli nawet policja znajdzie w jakiejś dziupli rowery, powiedzmy w Toruniu, to i tak nie ma możliwości sprawdzenia, czy nie był skradziony na przykład w Krakowie. Kolega pies tłumaczył mi, że to się nie łączy w jedną całość. Miną lata zanim uda się zbudować jakąś ogólnopolską bazę jednośladów. A wtedy już będzie po TEJ jesieni i dawno ten przepis przestanie istnieć.
Eeee na tych "festynach" mają to w dupie... a że ten system na razie jest o kant dupy to pewnie racja...Tylko przedtem trzeba udowodnić, że jest się właścicielem roweru, mieć na to dowód zakupu, paragon. Ile jest takich osób? Ja swój kupiłem na allegro, holenderski, a właściciel zarzekał się, że nie jest kradziony.
Ostateczny dowód na to że socjal = wzrost cen. A i tak dalej znajdzie się jakiś pojeb który będzie myślał że jest na odwrót...
Jak dla mnie, to nawet bez pomocy tej zaawansowanej technologii, da się "przeanalizować dokładny czas połączenia" - sprawdzając rejestr połączeń (oczywiście o ile telefon nie jest uszkodzony po kolizji. To są podobne jaja jak z rewizją, kiedy pies na ulicy każe ci tylko wyjąć wszystko z kieszeni, otworzyć paczkę szlugów i świeci latarką po wnętrzu portfela - czyli przecież cię nie przeszukuje.
jesteś winny... bo lepsze statystyki