Wasze przygody z komuną mentalną

Hitch

3 220
4 872
Pojechałem wczoraj z kumplem do sklepu po materiały na remont. Na parkingu pakujemy fanty do bagażnika i doczłapuje się wychudzony bej/ćpunek.

- Panowie, jest sprawa.
- No?
- Ja w życiu ludziom pomagałem, ja...
- Dobra, dobra. Do brzegu, bo śpieszy nam się.
- Dacie? Na jedzenie?
- Nie damy, bo sami nie mamy. O, zamiast jedzenia kupiłem Śmiga. Jakbym miał to bym dał. Nie mam to nie dam. Przykro mi i powodzenia.

Odszedł. Skończyliśmy pakować, wsiadamy do auta i znowu podłazi.

- Panowie, jest sprawa.
- Kurwa, przed chwilą dosłownie już miałeś sprawę.
- Ale nic z tego nie wynikło.

W głowie, kurwa, atomowy rozpierdol. ŻE CO, DO CHUJA?! "Nic nie wynikło"?! Ty roszczeniowy skurwysynu! Ale spoko, trzeba zachować spokój jak mnich Shaolin, więc wypalam do beja:

- I nie wyniknie. SPIERDALAJ.

Odjeżdżając patrzę mu głęboko w oczy i pokazuję środkowy palec. Szczyt bezczelności. Jebaniec zepsuł mi humor na pół dnia.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
ŻE CO, DO CHUJA?! "Nic nie wynikło"?! Ty roszczeniowy skurwysynu!
Ja po kilku latach nauczyłem się w końcu odpowiadać, że nie dam, bo nie mam ochoty, a nie ściemniać, że nie mam, bo przecież każdy po mnie widzi, że od 5 zł nie zbiednieję, więc to tylko przedłużało dyskusję, a tak, to mówię, że nie bo nie, jak coś jeszcze gada, to dodaję, że nie muszę się tłumaczyć z tego, że nie daję. Najlepszy jest komentarz w stylu "mi żałujesz dwóch złotych?!" :)
Ogólnie to reaguję neutralnie, wiem, że celem kolesia jest wywołanie dyskomfortu u rozmówcy, więc będzie tak pierdolił przez chwilę, najważniejsze to pokazać im, że jestem przekonany, że nie dam.
 

Annihilation

Well-Known Member
170
327
. Najlepszy jest komentarz w stylu "mi żałujesz dwóch złotych?!" :)
.
Wtedy odpowiadamy po Mesku, "tak" hehe

Kiedys, Kiedys, jak jeszcze bylem nieletni i palilem fajki, czesto jak jakis nieznany mi delikwent 'masz szluga?' dostawal odpowiedz 'MAM' po czym pytal 'poczestujesz?' dostawal kolejna odpowiedz 'NIE'
Na poczatku czestowalem, ale mialem taki okres ze codziennie ktos mnie zaczepial, codziennie, to juz zapalila mi sie lampka, nie dosc ze czesto sam nie mialem papieroskow i nie bylo co palic, to jak mialem to takie sytylacje.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
No właśnie. Co w tym złego, że ktoś prosi o pieniądze za nic? I to jeszcze groszowe, czyli w miarę adekwatne do nic nierobienia? Ja rozumiem, że można odmówić. To tylko prośba, a nie nakaz. Ale żywić taką pogardę dla kogoś proszącego o 2 zł? Kiedyś takim żebrzącym się płaciło, żeby przypadkiem przechodzili koło bogatego pana i budowali mu dobrą reputację na dzielni. A tera to same buractwo i wyzywają człowieka, jakby co najmniej o 1200 na rękę poprosił. Potem taki biedny muminek musi na magazynie zapierdalać i nawet już siły na zjedzenie bułki nie ma. Pomyślcie, że takich ludzi jak Hitch jest wielu i czają się na każdym rogu. Mają po dwie konsolki, nie rzucą ani groszem i jeszcze skopią dupę za bycie z niższej kasty.

:(
 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 555
15 441
Stosuję dwie opcje, w zależności czy w momencie gdy zostałem poproszony jestem w ruchu czy nie.

- gdy idę: NIE
- gdy stoję lub siedzę: dostanie pan dwa złote, jeśli w zasięgu mojego wzroku posprząta pan wszystkie śmieci z chodnika w zasięgu mojego wzroku (od tej do następnej latarni itp., przy założeniu że jest sucho rzecz jasna) [1]

Nauczyłem się obu odpowiedzi udzielać bez pogardy, obrzydzenia, tylko kulturalnie.

[1] zazwyczaj w takim przypadku stawka godzinowa za pracę przewyższa wielokrotnie średnią krajową :)
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Kiedyś mieszkałem na jednym osiedlu, gdzie już kojarzyłem z widzenia okolicznych żuli, którzy o coś prosili, szlugi im czasami dawałem, bo to zawsze łatwiej niż kasę z kieszeni, aż kiedyś wracając zawiany do siebie spotkałem ich i postanowiłem sam poprosić o papieroska, tym razem to im było głupio, popatrzyli się na siebie i zawyrokowali, że nie mają, że ostatni, że fajki drogie, nie mogą, no to poszedłem dalej i w życiu już im nic nie dałem.

Lepiej powiedzcie jak radzicie sobie z laskami z organizacji charytatywnych, a nie tam z jakimiś bezdomnymi menelami.
To rzeczywiście wymagający przeciwnik, zwłaszcza jak niewiasta jest ładna i młodsza ode mnie - wtedy głupio mi z grobową miną mówić, że "nie, bo nie", przecież przy innej okazji chciałbym z nią pogadać. W takich wypadkach dobrze mówić (lub kłamać, jeśli ktoś tego nie robi), że już pomaga się i przelewa hajs np. Caritasowi (WOŚP się nie liczy, bo cała Polska daje), bo uważamy, że to najlepsza forma pomocy, a na więcej mnie nie stać.
 
Ostatnia edycja:

military

FNG
1 766
4 727
No kurna - nie rozumiem, znaczy w sumie rozumiem, ale wkurza mnie, że ludzie czują się źle, odmawiając jałmużny. Czaicie to? Ludzie czują się źle, bo ktoś chce coś od nich za nic, ot tak, daj - a jak nie dasz to najwyraźniej jesteś chuj. Jak ktoś mnie pyta, mówię: nie. Tak po prostu. Nie "nie mam", nie "już dałem", tylko nie. I idę dalej, nie wdaję się w dyskusję. Nie ich sprawa, czemu nie daję, nie mój obowiązek, żeby dawać albo się tłumaczyć.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
Od kilku dni w mediach krąży informacja o prezesie drukarni, który w mailu do matki niepełnosprawnego dziecka pokazał tę gorszą, polską twarz. Uzasadniając, dlaczego nie wydrukuje jej ulotek z prośbą o pomoc dla dziecka po obniżonej cenie, postanowił uderzyć w nią personalnie. Matce chorej 4-latki napisał: "Nie nam oceniać sens płodzenia takich dzieci". Więcej o sprawie można przeczytać tutaj.

Jeszcze większym potencjałem do hejtu cieszy się prośba chorej na raka jajników Olgi Sipowicz, której miesięczny koszt leczenia wynosi 24 tys. zł. Skąd hejt? Przede wszystkim, w oczach przeciętnego Polaka Kora musi być bogata, a 24 tys. to dla niej nic. Jeśli prosi o pomoc, znaczy że po prostu chce zaoszczędzić, woli dostać, niż wydać.
zbyt-bogata-by-chorowac-na-raka-kora-prosi-o-pomoc-a-internauci-nie-ma-do-tego-moralnego-prawa

W "Polityce" był tekst o perypetiach Kory z naszą publiczną służbą zdrowia. Może na stare lata coś do niej dotrze?
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 985
No kurna - nie rozumiem, znaczy w sumie rozumiem, ale wkurza mnie, że ludzie czują się źle, odmawiając jałmużny. Czaicie to? Ludzie czują się źle, bo ktoś chce coś od nich za nic, ot tak, daj - a jak nie dasz to najwyraźniej jesteś chuj. Jak ktoś mnie pyta, mówię: nie. Tak po prostu. Nie "nie mam", nie "już dałem", tylko nie. I idę dalej, nie wdaję się w dyskusję. Nie ich sprawa, czemu nie daję, nie mój obowiązek, żeby dawać albo się tłumaczyć.
Kilka razy odparłem "mam, ale nie dam", raz coś tłumaczyłem o komuszeniu, ale zwykle gadałem, że nie mam. Raz się napatoczyły puncory jak wyjęte z ery Rottena, ale powiedziałem im, że nie rozdaję kasy za nic. Inna sprawa, że nie cierpię ideologii hippisów i punków, więc nawet jakby kasa mi z dupy wyłaziła, to obszymurom nie daję. Swego czasu prosiłem żula o fajkę, bo nie miałem gdzie kupić, to mi dał popa, a ja mu zapłaciłem zeta.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Jak ktoś mnie pyta, mówię: nie. Tak po prostu. Nie "nie mam", nie "już dałem", tylko nie. I idę dalej, nie wdaję się w dyskusję.
To nie jest takie proste :) Nie wdawanie się w dyskusję oznacza ignorowanie kogoś, kto do ciebie mówi. Niby nie ma obowiązku odpowiadać ludziom, którzy do mnie gadają, ale ja jednak czuję presję, żeby odpowiedzieć, wytłumaczyć, zwłaszcza jeśli jest to młoda dziewczyna, a nie żul, któremu bez problemu mogę powiedzieć, żeby wypierdalał.
 

kompowiec

freetard
2 567
2 622
Tak po prostu. Nie "nie mam", nie "już dałem", tylko nie. I idę dalej, nie wdaję się w dyskusję. Nie ich sprawa, czemu nie daję, nie mój obowiązek, żeby dawać albo się tłumaczyć.
Ja też często mówie (jak zaczepiają pod marketem) że mam odliczone. I też nikt nie daje sie w dyskusje.

Niby nie ma obowiązku odpowiadać ludziom, którzy do mnie gadają, ale ja jednak czuję presję, żeby odpowiedzieć, wytłumaczyć, zwłaszcza jeśli jest to młoda dziewczyna, a nie żul, któremu bez problemu mogę powiedzieć, żeby wypierdalał.
Wkurzające, zwłaszcza że potem nazywają że cham z nas jakiś.. ja mówię prawie do każdego tak samo, to trudno nie zauważyć jak zachowuje się dana kasta..
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 985
Paliłem przed 2005 rokiem, począwszy od 8 klasy podstawówki, potem z dnia na dzień natychmiast rzuciłem. Pewno domyślasz się, z jakiego powodu ;)
 
Do góry Bottom