Hitch
悟
- 3 220
- 4 882
Pojechałem wczoraj z kumplem do sklepu po materiały na remont. Na parkingu pakujemy fanty do bagażnika i doczłapuje się wychudzony bej/ćpunek.
- Panowie, jest sprawa.
- No?
- Ja w życiu ludziom pomagałem, ja...
- Dobra, dobra. Do brzegu, bo śpieszy nam się.
- Dacie? Na jedzenie?
- Nie damy, bo sami nie mamy. O, zamiast jedzenia kupiłem Śmiga. Jakbym miał to bym dał. Nie mam to nie dam. Przykro mi i powodzenia.
Odszedł. Skończyliśmy pakować, wsiadamy do auta i znowu podłazi.
- Panowie, jest sprawa.
- Kurwa, przed chwilą dosłownie już miałeś sprawę.
- Ale nic z tego nie wynikło.
W głowie, kurwa, atomowy rozpierdol. ŻE CO, DO CHUJA?! "Nic nie wynikło"?! Ty roszczeniowy skurwysynu! Ale spoko, trzeba zachować spokój jak mnich Shaolin, więc wypalam do beja:
- I nie wyniknie. SPIERDALAJ.
Odjeżdżając patrzę mu głęboko w oczy i pokazuję środkowy palec. Szczyt bezczelności. Jebaniec zepsuł mi humor na pół dnia.
- Panowie, jest sprawa.
- No?
- Ja w życiu ludziom pomagałem, ja...
- Dobra, dobra. Do brzegu, bo śpieszy nam się.
- Dacie? Na jedzenie?
- Nie damy, bo sami nie mamy. O, zamiast jedzenia kupiłem Śmiga. Jakbym miał to bym dał. Nie mam to nie dam. Przykro mi i powodzenia.
Odszedł. Skończyliśmy pakować, wsiadamy do auta i znowu podłazi.
- Panowie, jest sprawa.
- Kurwa, przed chwilą dosłownie już miałeś sprawę.
- Ale nic z tego nie wynikło.
W głowie, kurwa, atomowy rozpierdol. ŻE CO, DO CHUJA?! "Nic nie wynikło"?! Ty roszczeniowy skurwysynu! Ale spoko, trzeba zachować spokój jak mnich Shaolin, więc wypalam do beja:
- I nie wyniknie. SPIERDALAJ.
Odjeżdżając patrzę mu głęboko w oczy i pokazuję środkowy palec. Szczyt bezczelności. Jebaniec zepsuł mi humor na pół dnia.