Wasze przygody z komuną mentalną

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
jakiś lewus napisał:
ten system istnieje dlatego, bo ludzie nie dbają sami o siebie.
Ja się z tym zgadzam. Ludzie powinni o siebie i swoje interesy w końcu zadbać i to zarówno na poziomie jednostki (więcej egoizmu) jak i większych społeczności (organizowanie się dla wspólnych korzyści). Mniej obojętności i strachu, bo w ten sposób inni będą decydować o nas za nas.
 
648
1 214
True that. Jak ostatnio powiedziałem ciotce, że nie płacę ZUS-u, tylko sam odkładam, to ona była autentycznie w szoku. Ona uważa, że to niemożliwe, bo się straci i sama by tak nie chciała, więc dobrze, że ZUS jest...

W tym kraju jeszcze długo żadnego akapu nie będzie. :)
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Coś może być zarówno skutkiem jak i przyczyną, czyli może występować [Wielki Cybernetyk mode on] sprzężenie zwrotne dodatnie.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Jak ostatnio powiedziałem ciotce, że nie płacę ZUS-u, tylko sam odkładam, to ona była autentycznie w szoku. Ona uważa, że to niemożliwe, bo się straci i sama by tak nie chciała, więc dobrze, że ZUS jest...
Jak ja w rodzinie opowiadam, że sam proponuję mojemu pracodawcy, żeby dawał mi tylko umowy zlecenia (ogólnie jest tak, że pensja jest dzielona w różnych proporcjach na umowę o pracę i zlecenie/dzieło), bo chcę sam oszczędzać, to wszyscy się pukają w głowę i mówią "młodyś jeszcze, życia nie znasz, zobaczysz jak będziesz miał 70 lat, że dobrze jednak tą pewną, państwową emeryturę dostawać".
 

telpeloth

państwosceptyk
256
292
True that. Jak ostatnio powiedziałem ciotce, że nie płacę ZUS-u, tylko sam odkładam, to ona była autentycznie w szoku. Ona uważa, że to niemożliwe, bo się straci i sama by tak nie chciała, więc dobrze, że ZUS jest...
Gdybym dostawał złotówkę za każdym razem, gdy przy okazji świąt czy czegoś jakaś dalsza rodzina zapyta czy mam pracę (mam), na umowę o pracę (mam), oh jak dobrze, bo przynajmniej ZUS Ci płacą (pytałem o kontrakt, ale nie dają, ja tam nie chcę ZUSu płacić), jak to, przecież to bezpieczeństwo, ubezpieczenie, emerytura będzie (Wy nie dostaniecie swojej emerytury, a co dopiero ja), jak to, przecież obiecane...

to miałbym mnóstwo złotówek. I tak kilka razy w roku:)
 

military

FNG
1 766
4 728
Parę tygodni temu na pobliskim osiedlu przy śmietnikach wyrosła jakaś duża metalowa klatka. W domyśle: taka do zamykania pojemników na śmieci, żeby menele nie wybierali co smakowitszych kąsków. Przez dekady obywało się bez czegoś takiego, no ale był koniec roku, więc założyłem że mieli "garb budżetowy" - a jako że oszczędności niszczą gospodarkę, trzeba było je wydać, żeby później móc wydawać jeszcze więcej.

W każdym razie: od tygodni klatka stoi otwarta i pusta, a pojemniki jak były, tak są obok niej. Dlaczego? Hmm, zastanówmy się: może dlatego, że śmieciarze musieliby poświęcić dodatkowe minuty na wytaczanie pojedynczo każdego pojemnika przez wąskie drzwiczki? A może dlatego, że jakiś genialny planista kazał postawić klatkę w taki sposób, żeby wejście do niej było nie przy ulicy, ale z boku, i prowadziło przez wysoki krawężnik oraz wąski chodnik z płytek?

Jednym słowem: wydano pieniądze na niepotrzebny badziew, zaprojektowany w sposób tak bardzo utrudniający korzystanie, jak to tylko możliwe.

Ot - komuchy.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 269
Chciałem zmienić wpis w CEIDG drogą elektroniczną, poprzez wykreślenie jednego dodatkowego miejsca prowadzenia d.g. i dodania innego, ewentualnie przez zmianę wpisu dotyczącego tego dodatkowego miejsca. Komputera używam od około 10 roku życia (czasy commodore i atari), netu od około 10 lat (chyba), mam wyższe wykształcenie (nie wiem czy to coś zmienia, ale mogło człowieka przygotować do walki z biurokracją), prowadzę działalność prawniczą, więc nie raz widziałem już różne głupie formularze. W ogóle fajny ze mnie chłopak, mało piję i miałem dobre stopnie w szkole. No i nie dałem rady ostatecznie :) Nie wiem, czy to jest komuna mentalna, czy jeszcze jakaś, ale czuję, że ktoś wziął nieziemską kasę za system, który działa jakby chciał, a nie mógł :)
 
D

Deleted member 4476

Guest
@military
To pewnie przez ustawę śmieciową, u mnie było tak samo.
Najpierw trzeba było się zadeklarować, czy będzie się segregowało śmieci, czy po staremu. Kompletnie to olaliśmy, przez jakiś czas był spokój, ale szybko (jak na państwo) pobudowali te klatki na trawnikach przed blokami, zabrali stare kontenery i od sąsiadów dowiedzieliśmy się, że są kluczyki do odebrania, a nasz nowy (mniejszy) kontener jest ulicę dalej (dawniej były 2-3 na jedną ulicę). Jeden stary kontener na szczęście ostał się w pobliżu, ale często się z niego wylewa (to jest po prostu obrzydliwe - agresja fotonami, tym razem to państwo zakłóciło ład przestrzenny) bo mało kto korzysta z tych nowych (my nie odebraliśmy jeszcze kluczyków). Dawniej kontenery też bywały wypchane po brzegi, a te nowe są mniejsze, jest ich mniej i są kłopotliwe w użyciu.

A urząd miasta z tej okazji rozdawał ulotki z hasłem "Segreguj śmieci - to się opłaca". Na odwrocie była cała lista co gdzie można wrzucać a czego nie można. I oczywiście, że opakowania po jogurtach mają być umyte. W jedną rękę umyte śmieci, w drugą kluczyk i instrukcję, i na koniec ulicy, kurwa.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
U nas ustawa śmieciowa oznacza tylko to, że dwa razy rzadziej przyjeżdżają po śmieci, przez co kontener bywa zazwyczaj przepełniony i obok niego walają się śmieci.
Dodatkowo niby nie można już oficjalnie do śmietnika wyrzucać gruzu, chociaż wiadomo, że po trochu można wywalać do śmieci. Tak jak każdy sprzęt elektroniczny zawsze wywalałem na śmietnik, tyle że w nocy XD i zawsze jakoś znikał.
 
D

Deleted member 4476

Guest
Ja nie wiem, czy przyjeżdżają rzadziej czy częściej (chociaż mogę się domyślić), ale widziałem już parę razy jak wygląda zabieranie śmieci.
Dawniej oczywiście śmieciarki też tarasowały drogę, ale szybko zabierali kontener "dźwigiem" i się zwijali. Teraz stoją często pod prąd, albo na skrzyżowaniu, albo gdziekolwiek i czekają aż śmieciarze zrobią swoje. W dodatku te klatki są umiejscowione w najdoskonalej idiotycznych miejscach, więc mają problem i z podjazdem i z przeciągnięciem tych kubłów.
Pierwotni planiści jeszcze jako tako rozstawili te kontenery, teraz logistyka kuleje, klatki postawili po prostu tam gdzie było najwięcej trawnika.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

military

FNG
1 766
4 728
Żonę do szpitala, hm, "zapisywaliśmy" - poznałem najsmutniejsze miejsce w moim mieście. Walące się ruiny starych domów górniczych nie są tak smutne i obleśne. I wydaje mi się, że są lepiej zarządzane od strony organizacyjnej.

Było tak: lekarz kazał się zgłosić, to się zgłaszamy na izbie przyjęć; mówimy co i jak - rejestratorka każe popierdalać na 4 piętro, żeby uzyskać zgodę (?) siostry przełożonej. No to uderzamy na czwarte piętro - po schodach, bo na windę niekiedy czeka się 5 minut. Po drodze wpadamy na dwóch lekarzy - pierwszy miota się z nami, próbując wykonać jakieś badanie, ale sale zajęte, więc odpuszcza. Drugi tak samo - w końcu mówi, żeby zejść na dół i założyć kartę i ogólnie się zameldować. Popieprzamy na dół. Na dole ta sama rejestratorka jest wyraźnie ZŁA, że nie byliśmy u siostry wszystkich sióstr; tłumaczenia, że lekarze kazali tu przyjść, na nic się nie zdają - jest obraza i szybki telefon do drewutni pielęgniarek. OK, można przychodzić (tylko po co było popieprzać na 4 piętro i z powrotem, skoro wystarczyły trzy sekundy na telefon?!).

Jesteśmy na górze, razem z innymi ludźmi czekamy w poczekalni. Generalnie nikt nie, co ma robić ani jakie są procedury - każdy czeka aż ktoś łaskawie zwróci uwagę. Przez "ktosia" mam na myśli pielęgniarki, bo stroną organizacyjną lekarze nie zaprzątają sobie głowy (w sumie słusznie). Przychodzi więc siostra Ratched - z ryja największa suka jaką widział świat - i drze mordę na ludzi: czemu taki a taki formularz nie wypełniony?! Ktoś już badał?! A szef badał?! Akurat żonę już ktoś zbadał - ale to szef był?! Skąd mamy wiedzieć, czy szef? No bo to SZEF musi być! Dobra, szybko, ty, ty i ty, sala taka a taka. W ogóle początkowo było tak, że "co ich tu tyle? Miejsc nie ma!"; okazało się, że miejsc jest od pyty i trochę, ale pielęgniarki zachowują się jakby ludzie już leżeli na korytarzach albo "umierali na ulicy".

Żona się zaczęła rozpakowywać, no i czekamy. Czekamy czekamy czekamy. Oczywiście trzeba było stawić się na czczo, ale południe się zbliża, badań nie ma, nie wiadomo co robić. Dobra, pierwsze badanie z planowanych dwóch minęło. Wracamy do poczekalni, nie wiadomo co robić. W końcu idziemy pogadać z pielęgniarkami i zapytać, CO SIĘ KURWA DZIEJE i dlaczego nikt niczego nikomu nie mówi, i czemu oczekuje się od pacjentów, że wszystko wiedzą i będą się stosować i nie przeszkadzać w rutynie.

Pierwsze słowa pielęgniarek są surowe: "jest pani na oddziale i musi się pani dostosować" - tak jakby żona celowo się buntowała i próbowała jakieś własne porządki zaprowadzać. Dopiero POTEM łaskawie wyjaśniają, że o takiej i takiej godzinie są badania, o innej jest coś innego - no ogólnie udzielają informacji, które powinny zostać udzielone w pieprzonej recepcji, najlepiej na karteczce dawanej każdej nowej pacjentce, żeby wszystko było jasne i przejrzyste. Ale takie rewolucyjne rozwiązanie byłoby logiczne i sensowne, więc nigdy go nie wprowadzą.

Generalnie poziom organizacji najlepiej podsumowuje kartka z nazwiskami elyty oddziałowej: ordynator, zastępca i inni. Chcieli se do nazwisk jebnąć jakąś elegancką czcionkę - i znaleźli taką, ale bez polskich znaków. Chuj to kogo obchodzi - imię "Małgorzata" jest napisane elegancką szwabachą, oprócz "Ł", które zostało w postaci zwykłego times new romana. Wygląda to chujowo i niechlujnie, i doskonale obrazuje poziom całego szpitala.

Dobra, czekamy kolejne kwadranse na cokolwiek - teoretycznie badanie miało się już odbyć, ale chyba kolejka się przypadkiem zmieniła. Wtedy jeden ze znajomych lekarzy zagrał kartą, której sam chciałem uniknąć, bo naiwnie myślałem że można się obejść bez tego. Otóż ta karta to "mój teść to ordynator jednego ze szpitali, a teściowa była tutaj szychą". Pięć sekund później: lepsza sala, milsza obsługa, cycuś glancuś elegancuś. No kurwa. Współczuję ludziom bez koneksji.

Jeśli chcecie dobrej obsługi, wystarczy zejść do kawiarenki prowadzonej przez prywaciarza. Szpital nie ma stołówki, jest za to sklepik, w którym ludzie stołują się niejako z przymusu (bo, jak powiedziała pielęgniarka: "pan lepiej przyniesie jakiś obiad, bo inaczej..." i z westchnieniem pokręciła głową). Największa ironia polega na nie tym, że ta oaza kapitalizmu jest czystsza, ładniejsza, a obsługa milsza, ale na tym, że w efekcie w szpitalu pacjenci jadą głównie na sprzedawanych tam hot dogach i hamburgerach (jedyne ciepłe żarcie) - czyli jedzeniu, które szpital otwarcie odradza. No ale jak kolację masz o 17:30 (bo później pracować to przecież niespotykane w socjalizmie), a na tę kolację dostajesz - cytuję z menu - "4 kromki chleba, masło" - no to nie ma wyjścia, kupujesz na zapas jakieś ciastka albo jesz gorzej niż w więzieniu.

Podsumowując: myślałem, że idziemy na porodówkę, ale miejsce, do którego trafiliśmy, to zwykły burdel.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 269
Na porodówkę? To chyba jest jakaś metoda i odgórne zalecenie, by rodzące przepędzić po schodach, być może wtedy szybciej idzie. Nas też przepędzili po schodach, po tym, jak czekaliśmy ponad 3 godziny na przyjęcie - zastanawiałem się czy dzwonić po karetkę, bo jesteśmy w szpitalu i nikt się nami nie interesuje, więc jesteśmy sami, a kobita zaczyna rodzić na korytarzu, czy na policję, czy w ogóle nie wiem gdzie. Jak już dostaliśmy salę, to w godzinę było po wszystkim. Z ciekawostek mogę wspomnieć, że zapłaciłem haracz za "poród rodzinny", który to sprytnie pokwitowano mi, że kobita (mnie w ogóle nie wspomniano) zrobiła darowiznę na rzecz szpitala - bardzo sprytnie, w końcu opłata za poród nie jest dopuszczalna. Później próbowano wycyganić od nas bakszysz za znieczulenie oraz "lepsze warunki" - salę na 2 łóżka. Następnego dnia rano przy wizycie dostałem od pielęgniarki wypisaną receptę z lekami, które sam muszę kupić w aptece i przynieść do szpitala :) w celu zaaplikowania pacjentce oraz listę rzeczy, które mam kupić, bo szpital ich nie zapewni - takie duże podpaski poporodowe itp. itd. Żarcie oczywiście też sam zapewniłem, bo szpital rzucił jakąś dziwną papkę na kapuście - gwarancja koleczek przez całą dobę. I to wszystko w szpitalu, który ponoć jest najlepszy w województwie, aż strach się bać co się dzieje w innych :) Największą traumą z tego co pamiętam była chyba próba zapamiętania jak wygląda dzieciak i zrobienia mu zdjęcia po porodzie w celu porównania, bo gdzieś go zaraz zabrali i nie wiedzieliśmy, czy oddadzą tego samego. Przez długi okres po tych traumatycznych wydarzeniach byliśmy też spamowani na skrzynkę pocztowa i telefon różnymi super - ofertami dotyczącymi dzieciaków; ubezpieczenia, komórki macierzyste, jakieś, kurwa, klonowanie, czy tam jeszcze co, gazetki, żarcie itp. itd. Jak zacząłem drążyć skąd to gówno się bierze, to się okazało, że gdzieś w trakcie pobytu w placówce podetknięto kobicie do podpisu zgodę na otrzymywanie tego spamu. Niby trzeba czytać co się podpisuje, no ale kto to robi mając rozciętą cipę, noworodka przy cycku, a ostatni sen odnotowany w zeszłym tygodniu? W sumie i tak szczęśliwie się złożyło, że nie była to zgoda na pobranie organów do przeszczepu na żywca, chociaż kto wie co przyszłość przyniesie :)
 
J

janbury

Guest
Chciałem się w wami podzielić swoim raczej niemiłym doświadczeniem z pobytu na forum Racjonalisty.
Otóż okazuje się, że tzw. poprawność polityczna potrafi nawet wpłynąć na mentalność ludzi uważających się za racjonalnych. Przypomina to ni mniej ni więcej komuchów w dawno minionym ustroju, których z racjonalizmem łączył tylko ateizm. Po dyskusji na tamtejszym forum zostałem na końcu zbanowany.

Na forum Racjonalisty w wątku o gender i ateizmie przedstawiłem taką tezę anty równościową:

cyt." Filozofia zakładająca, że świat można ulepszyć, uczynić go sprawiedliwym, a ludzie będą równi nie jest jakimś novum. Już ruchy gnostyczne podejmowały takie postulaty.

Oczywiście to jest utopia.

Ludzie są egoistyczni, chciwi, walczą między sobą o ograniczone zasoby wykorzystując do tego swoją inteligencję, a niestety nie zostali nią obdarzeni po równo. Wygrywają więc ci bardziej inteligentni. Największy dobrem na tej planecie jest przetrwać. To nie ideologia to biologia, czyli nauka.

Niektórzy się z tym nie zgadzają, wychodzą z postawą idealistyczną czyli wiarą, takim chciejstwem inaczej mówiąc, że jednak może być inaczej, że możliwa jest równość. To już nie biologia, nie nauka to ideologia.

Ideologia powszechnej równości jest bardzo nośna, łatwo się nią zarazić. Ludzi racjonalnie myślących na świecie jest mniejszość, a więc większość szybko zostaje zarażona wiarą w powszechną równość. Na dodatek za wiarą stoi poczucie misji i moralnej wyższości. Ten melanż jest dość niebezpieczny, bo utwierdza wyznawców w poczuciu walki o dobro. A więc aby osiągnąć cel można przymknąć oko na środki prowadzące do tegoż, wszak walczymy o dobro a to nas rozgrzesza.

Tu zbliżamy się do totalitaryzmu. Niektórzy mówią, że jak pada to słowo to kończy się dyskusja. Ale trzeba sobie zdawać sprawę, że aby osiągnąć powszechną równość trzeba spełnić dwa zasadnicze warunki:

1. aby kogoś wynieść w górę trzeba kogoś innego zniżyć
2. aby utrzymać ten stan trzeba nieustannie go egzekwować

Przykłady z historii ideologii równościowych dowodzą, że biologii nie da się oszukać. Np. socjalizm szermując hasłami równości zawsze się wypaczał. Po postu górę brała biologia. Te ograniczone zasoby ci inteligentniejsi lub po prostu bardziej przebiegli zagarniali dla siebie tworząc nową elitę. Później chcąc zachować swoje zdobycze wprowadzali taki czy inny terror i to te właśnie czynniki prowadziły do owych wypaczeń.

Co więc tak naprawdę jest "dobre"?

Moim zdaniem należałoby zbadać korelację pomiędzy postępem technicznym a prawami człowieka. To co jest ekonomicznie uzasadnione, efektywne przynosi zwykle korzyści też dla praw człowieka. I tak feudalizmu nie zniosły równościowe hasła chrześcijaństwa a zrobił to następny etap kapitalizmu, potrzebni byli nie niewolnicy a robotnicy. Polepszenie statusu kobiet, walka z analfabetyzmem, powszechna edukacja to wszystko z kolei było związane z industrializacją np. robotnicy musieli być wykształceni by móc obsługiwać coraz bardziej skomplikowane maszyny a kobiety w czasie II wojny musiały zastąpić mężczyzn w fabrykach i to z kolei wymusiło niejako emancypację.

Te zdobycze równościowe zawdzięczały swoje zwycięstwo nie ideologii, a raczej ewolucji techniczno-naukowej świata. Czyli naturalne i "dobre" jest to co ewoluuje zgodnie z prawami biologii.

Gender jest częścią szerszego ruchu tzw. politycznej poprawności ideologicznie wywodzącego się z marksizmu. Pragnącego po prostu uczynić świat lepszym. Gender szermując hasłami równości jeszcze nie jest groźne, ale próbując wprowadzać je niejako sztucznie w życie takim się staje. Burzy bowiem owe "dobre" zasady biologiczne. Gender pragnie wprowadzać parytety równościowe, dzieli ludzi na wyznawców i heretyków, zmienia język na poprawny i niedopuszczalny, szkoli wyznawców już od dziecka, zmienia prawo w taki sposób by wzmocnić się.

Taka ingerencja w zasady biologii zawsze prowadzi do spadku produktywności, a tym samym do pogorszenia postępu techniczno-naukowego i losu ludzi a tym samym jest "zła"."


http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,599959/i,37#w600460
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Powszechna edukacja to nie żadna zdobycz równościowa tylko przymus.
Postęp technologiczny poprawia jakość życia, ale też daje państwu lepsze narzędzia kontroli. Kiedyś człowiek zmagał się głównie z naturą, dziś głównie z państwem. Nie wiem wcale czy człowiek, ma dziś większe prawa niż kiedyś. Jedne prawa są luzowane (związane z religią) a inne dokręcane (wszystkie pozostałe). Związek między postępem technicznym, a prawami człowieka może jest wiec spowodowany tym, że technika stoi z religią zazwyczaj w opozycji (i obala mity głoszone przez religie). Ale raczej postęp techniczny to coś co zawsze postępuje i zależy od wielu czynników.
 
Ostatnia edycja:

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 528
Chciałem się w wami podzielić swoim raczej niemiłym doświadczeniem z pobytu na forum Racjonalisty.

Najbardziej racjonalną rzeczą jaką możesz zrobić na forum "Racjonalisty" to wypięcie się na tych piszczących, sfrustrowanych postkomuchów i założenie konta tutaj, oazie wolnej myśli, wolnego rynku i wolnych ludzi.
Co też i ja sam zrobiłem :)
 
Do góry Bottom