Korea Pd. - Najtrudniejsza matura świata
Szkoły średnie są płatne i czy to państwowe, czy prywatne, przygotowują na całkiem niezłym poziomie. Jednak by zwiększyć szanse na maturze, wiele dzieci posyłanych jest do hagwonów, wieczorowych i weekendowych akademii, oferujących kursy dodatkowe. Największe z nich notowane są na giełdzie. W całym kraju działa kilkadziesiąt tysięcy hagwonów, w samym Seulu jest ich 13 tys., najwięcej w Gangnam, zamożnej dzielnicy miasta, zamieszkanej w znacznej części przez nuworyszy, których styl życia obśmiał w zeszłym roku raper PSY w swoim ogólnoświatowym przeboju.
Te akademie tworzą edukacyjny drugi obieg, korepetytorów jest zresztą więcej niż nauczycieli, na dodatek cieszą się oni większym szacunkiem uczniów niż belfrowie zatrudnieni w zwykłych szkołach. Zdarzają się wśród nich prawdziwe gwiazdy. Jak Kim Ki-hoon, który jest rozchwytywanym nauczycielem angielskiego z rocznymi dochodami osiągającymi równowartość 12 mln zł. Trzydziestka jego asystentów organizuje wykłady i sprzedaje na nie miejsca, trzeba płacić również za oglądanie zajęć przez internet, przy czym pogadanki Kima śledzi kilkaset tysięcy osób.
Nie jest rzadkością, że hagwony oferują rodzicom pełną kontrolę, w tym esemesy informujące, czy dziecko pokazało się na zajęciach i jakie robi postępy. Zdarza się, że korepetytorzy mobilizują uczniów zastraszaniem i biciem. Akademie reklamują się kontrowersyjnymi hasłami w rodzaju: inni będą musieli się zauczyć na śmierć, by pokonać naszych absolwentów na maturze.
W 2011 r. koreańscy rodzice wydawali na płatną edukację każdego dziecka w przeliczeniu około 700 zł miesięcznie, płaciła średnio co trzecia rodzina. Dlatego położenie w pobliżu porządnej szkoły średniej, takiej z dobrymi wynikami matur, wpływa na ceny nieruchomości nawet w mało prestiżowych dzielnicach.
Amanda Ripley, dziennikarka „Wall Street Journal” i autorka książki „Najmądrzejsze dzieciaki na świecie: jak się nimi stały”, w której porównuje systemy edukacyjne różnych krajów, przytacza dane, z których wynika, że w 2012 r. Amerykanie wydali równowartość 45 mld zł na gry wideo, a w tym samym czasie Koreańczycy (jest ich 51 mln, czyli 6 razy mniej niż mieszkańców USA) przeznaczyli na korepetycje 6 mld zł więcej.
Największą cenę płacą jednak sami licealiści, których zwykły dzień wygląda mniej więcej tak: pobudka o szóstej rano, poranna nauka, na ósmą do szkoły, powrót o 17, pół godziny odpoczynku, korepetycje, nauka – bywa, że do 2 w nocy. Godziny mogą się zmieniać, ale w nocnym krajobrazie Korei nie jest rzadkim widokiem grupa nastolatków w szkolnych mundurkach w autobusie czy metrze wracających do domu tuż przed północą.
Dzieci ambitnych rodziców uczą się po kilkanaście godzin dziennie, wakacje spędzają na kursach językowych i nie mają kiedy zastanowić się nad swoją przyszłością, np. co chciałyby robić w życiu. I tak lądują na niedopasowanym do siebie kierunku studiów. Dopiero na studiach odreagowują, odpoczywają, rozwijają także swoje hobby
Brehon napisał:
Dodam, że w tym przypadku pisaniem pod z góry założone tezy, to tam się trzeba wykazać na studiach drugiego stopnia.1. Assess the extent to which the ‘Marshall Plan’ (European Recovery Programme) was responsible for Western Europe’s post-war economic recovery.
2. Why do nation states choose to pool their sovereignty in favour of regional economic integration?
3. Critically analyse the implications of the continued rise of the BRIC states for the EU’s political and Economic position in the world.
4. Compare and contrast the objectives of the proposed EURASIAN Union and the EU’s neighbourhood policies in Eastern Europe (ENP and Eastern Partnership); how do they differ in terms of structure, membership and objectives?
5. What factors shape the European Union’s energy policies and what strategies is the EU pursuing to ensure that its future energy needs are met?
6. Assess the strengths and weaknesses of EU Development policy.
7. Why is the EU pursuing free trade agreements with the United States and Canada.
W ocenie premiera obowiązkowy podręcznik dla pierwszoklasistów pozwoli wyeliminować "swojego rodzaju patologie na rynku podręczników i pomocy naukowych".
- Naprawdę jest możliwe, by zamiast pakietu, który kosztuje 249 złotych dla pierwszoroczniaków, był podręcznik, który będzie kosztował maksimum 10 zł za sztukę - mówił na konferencji premier.
Będziemy musieli stworzyć system kontroli i nadzoru.
W 2015 r. nakażemy wydawcom wyczyszczenie wszystkich tych treści, które czynią te podręczniki jednorocznymi - podkreśliła.
Ministerstwo weźmie na siebie obowiązek przygotowania i dostarczenia do szkół podręcznika, zamiast skorzystać z istniejących. - Nie mamy dobrych doświadczeń współpracy z wydawcami - wyjaśniała minister i przypomniała, jak wydawcy nie przystąpili do przetargu na e-podręcznik.
Nawet mainstream to przyznaje:No po nic, w tym właśnie rzecz. Historię w szkole traktuje się po prostu jak patriotyczną propagandę i nic więcej: byliśmy zajebiści, rozjebywaliśmy Krzyżaków i jakichś Turasów, a potem wszyscy się na nas uwzięli i rozgrabili, ale wtedy byliśmy jeszcze bardziej zajebiści, bo się nie daliśmy, a Drzymała mieszkał w wozie kempingowym. O reszcie mówi się wspomnianymi przez Ciebie, ogólnikami. Że w Rzymie mieli Forum a w Atenach Akropol. I pięknie było.