23HailEris
Member
- 277
- 10
Leniwiec napisał:To nie jest problem definiowania terminu "hierarchia" przez Misesa czy kogoś z jego zwolenników. Otóż hierarchia, na istnienie której osoby podporządkowane zgadzają się dobrowolnie, jest nadal hierarchią i jest tak nazywana, w zgodzie zarówno z potoczną definicją tego słowa, jak również stosowaną przez nauki społeczne i polityczne. Jacyś ludzie (w tym wypadku syndykaliści lub przynajmniej ich liderzy) mogą nie mieć z tym problemów i mogą nawet nie chcieć o tym słyszeć. Nie zmieni to jednak faktu, że ich organizacja (np. produkcji) będzie nadal oparta na hierarchii.
Na czym polega twój problem? Syndykaliści mają swoje konkretne postulaty co do organizacji pracy, a ty chcesz im odmówić prawa do tego, ze względu na zakres semantyczny słowa "hierarchia"? Napisałem już: syndykalizm to konkretne propozycje co do relacji pracowników. Jeśli uważasz, że to niemożliwe, i syndykalizm musiałby jednocześnie dążyć do zlikwidowania wszelkich hierarchii, w tym hierarchii czekających w kolejce do kibla albo hierarchii przedstawiania sobie kolejnych osób wg. zasad savoir-vivre'u, lub ustępowania starszym miejsca w autobusie to możesz być a) niegroźnym matołkiem, b) pociesznym nieukiem. W obu przypadkach strzępię jęzor na daremno, bo jak chcesz o czymś rozmawiać, to powinieneś mieć najpierw jakieś pojęcie na ten temat.