Potyczki z komornikiem

U

ultimate

Guest
Nagle dzwoni do mnie radca prawny, reprezentujący wierzyciela (czyli jakąś tam pod-spółkę PKP) i mówi, że z tego co widzi rozpocząłem spłatę zadłużenia. Pyta, czy zamierzam regularnie spłacać dług, że mogę w ogóle pominąć komornika i wpłacać bezpośrednio na konto wierzyciela i że poda mi numer konta. To sugeruje totalny burdel w sprawie i brak komunikacji na linii wierzyciel - radca prawny - kancelaria komornicza. Póki co kroją mi co miesiąc te półtorej stówy i nie odzywają się w tej sprawie.
Znam sprawę gdzie dług był mniejszy niż 10 tyś.zł. Nie pamiętam ile dokładnie to było.Sprawa trafiła do komornika. W międzyczasie dłużnik zawarł umowę z wierzycielem i zaczął regularnie spłacać dług na konto wierzyciela. Natomiast komornik nie zdążył podjąć jeszcze żadnych działań w tej sprawie , ale i tak dłużnik musiał komornikowi zapłacić 1800 zł tylko za to, że sprawa do niego trafiła.
 
OP
OP
T.M.

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Gnoje mnie męczą za kolejną sprawę, 1250 i rośnie. Zgłaszam to jako stalking, pierdolę, dzwonią z różnych numerów rano i wieczorem, wysyłają listy. Tęsknię za kontrekonomicznymi czasami, teraz nie jestem w stanie tak skutecznie uchylać się od zajęć.

Czy libertariańska społeczność uważa za proporcjonalny (wobec nękania podpartego knagą na podstawie totalnie nieuprawnionego roszczenia) odzew polegający na wysłaniu paczki z fekaliami na adres siedziby firmy (najlepiej paczki eksplodującej po otwarciu gównem na wszystko dookoła)?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Naprawdę... takie zapytania powinieneś umieścić w wątku o broni ABC.

https://libertarianizm.net/threads/bron-abc-a-nap.5228/
https://libertarianizm.net/threads/bron-abc.6684/

A jeśli mamy wydawać opinię w tej sprawie, to powinieneś nas opłacić, jak to w przyzwoitym akapie opłaca się autorytety prawnicze. Zresztą trzeba byłoby określić, czy rzeczywiście mamy do czynienia z totalnie nieuprawnionym roszczeniem.

Nie po to ludzie od lat lajki nabijają, aby teraz świadectwa moralności za friko podpisywać! ;)
 
OP
OP
T.M.

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Jak w akapie będzie się udowadniało, że ktoś się pod ciebie podszywa? Na szczęście mam tanią moralność, nie muszę płacić za autorytety, zresztą zabawa w wojnę mnie szczerze mówiąc średnio jara, tak serio to jestem już mega zmęczony użeraniem się ze zjebami przez sprawę z 2011 roku.
 

bombardier

Well-Known Member
1 413
7 091
Jak w akapie będzie się udowadniało, że ktoś się pod ciebie podszywa?
Sądem bożym.

Gdyby ktoś miał wątpliwości co do koszerności tego wątku, to ściga mnie komornik sądowy za mandaty wystawione bezprawnie na kogoś posługującego się moim nieważnym od siedmiu lat dowodem osobistym. Bo z sądowymi kurwami (powtarzam: kurwami!) nie dało się sprawy załatwić, knaga była do tej pory nieugięta w tym absurdzie.
Co to za historia? Grafolog był?
 
OP
OP
T.M.

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Ech, zabierałem się za to jak pies do jeża, bo mnóstwo razy opowiadałem tę historię w realu i mam już tego serdecznie dość. Ale w wigilię Święta Konsumpcji biorę się w garść.

Było to pod koniec roku 2011. Znajomy grał w niesławnym warszawskim klubie dla ćpunów Luzztro. Chciałem być przezorny i zostawiłem portfel z resztką gotówki i dokumentami w kurtce, kurtkę w szatni, a przy sobie zostawiłem kartę i nią płaciłem na barze. Mniejsza o przebieg wieczoru (choć przez chwilę było dziwnie, bo do klubu wbiła policja kryminalna, bo kogoś tam zabili w okolicy). Grunt w tym, że kiedy odzyskałem świadomość nazajutrz, nie miałem portfela w kurtce. Z relacji znajomych wynikało, że dotarłem wraz z nimi do mieszkania i nie miałem raczej możliwości zagubienia go po drodze. Zadzwoniłem do klubu, tam naturalnie nic nie wiedzieli o żadnym portfelu. Założyłem, że ktoś mi go wyjebał w szatni, ale nie mając na to żadnych dowodów od razu zabrałem się do blokowania drugiej karty, zastrzeżenia dokumentów itd. Ostatecznie miałem tam tylko parę złotych, a wyrobienie nowego dowodu i prawka to nie są wielkie koszty. Podkreślam, że natychmiast złożyłem w banku wniosek o zastrzeżenie dowodu osobistego i wpisanie go do Centralnej Bazy Danych Systemu Dokumentów Zastrzeżonych (czyli prawidłowe postępowanie w wypadku utraty dokumentu).

Minęło kilka miesięcy i dostałem info od matki, że na mój adres zameldowania (którego nigdy nie zmieniałem, bo jebać stalinowskie przepisy meldunkowe (mój debilizm nr jeden), przyszło wezwanie do zapłaty jakichś mandatów nałożonych na podstawie mojego starego, nieważnego dowodu w kolejce miejskiej w Trójmieście. Czy w czymś podobnym, nie wiem, bo w Trójmieście byłem ostatni raz kiedy miałem 10 lat. Założyłem, że będzie bardzo łatwo to odkręcić. Okazało sie, że niekoniecznie. Kontrolerzy biletów nie mają dostępu do ewidencji nieważnych dokumentów. Potem wierzyciela nie obchodzi, na podstawie jakiego dokumentu został nałożony mandat.

Zaczęła się lawina wezwań do zapłaty. Ktoś jeździł po całej Polsce i podczas kontroli biletów pokazywał mój dowód. Czasem przychodziło po kilka listów miesięcznie. Telefonicznie nie dało się w żaden sposób wytłumaczyć sprawy, dostawałem odpowiedź, że mogłem sobie zostawić stary dowód osobisty i w ten sposób próbować uchylić się od płacenia mandatów. Czyli de facto twierdzili, że można się posługiwać dwoma dowodami na raz i fakt zastrzeżenia jednego z nich nikogo nie interesował.

W końcu wraz z jednym z ponagleń dostałem skan mandatu z podrobionym moim podpisem. Udałem się z tym na psiarnię. Złożyłem zeznania, 70 wzorów podpisu do badań grafologicznych. Po dwóch tygodniach dostałem informacje o umorzeniu postępowania bez podania przyczyny.

Wezwania do zapłaty przychodziły nadal, w końcu zmieniły się w sądowe nakazy zapłaty (prosty mechanizm, firma windykacyjna skupuje od przewoźnika za ułamek wartości, wysyła wniosek o wydanie nakazu zapłaty do e-sądu, e-sąd wydaje nakaz zapłaty). Mój drugi debilizm polegał na tym, że mogłem w ciągu dwóch tygodni wnosić sprzeciw, ale mój poziom wkurwienia liczbą spraw sięgał zenitu. Utrzymywalem się w tym czasie kontrekonomicznie, miałem 22 lata, klasyczne wyjebane. Czułem się pokrzywdzony, byłem wkurwiony na idiotyczny system. Zmienialem co roku bank, bo firmy windykacyjne oddawały sprawy do egzekucji komorniczej. W tym czasie powstał system informacji miedzybankowej OGNIVO, żeby łatwiej było namierzyć konta dłużników. Ukrywanie stało się trudniejsze. Kiedy poszedłem do stałej pracy komornik zyskał możliwość blokowania wypłaty wnioskiem do pracodowcy.

Obecnie większość pieniędzy dostaje co miesiąc ze spółki zarejestrowanej na Cyprze, co powinno utrudnić ich zablokowanie. Będę próbował jeszcze uchronić resztę środków przez jakieś machinacje, ale muszę to uzgodnić z firmowym prawnikiem. Z całej historii mam dwa wnioski: mozna kogoś dojechać za wyimaginowany dług, a z drugiej strony ten prawdziwy ciężko odzyskać. Cały system jest zjebany i ufam, że w akapie tak nie będzie.
 
D

Deleted member 4683

Guest
Słuchaj - a komornik prowadzi egzekucję łącznie pod jedną sygnaturą czy pod kilkoma ? I czy zawiadomienia w toku egzekucji przesyła Ci na ten nieaktualny adres pod który poszły nakazy zapłaty czy pod właściwy ?
 
OP
OP
T.M.

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Słuchaj - a komornik prowadzi egzekucję łącznie pod jedną sygnaturą czy pod kilkoma ? I czy zawiadomienia w toku egzekucji przesyła Ci na ten nieaktualny adres pod który poszły nakazy zapłaty czy pod właściwy ?
Pod wieloma. Kilka spraw się zakończyło tak, że skroili mi ze zwrotu podatku, albo wprost z konta. Sprawa, o której pisałem ostatnio jest obecnie w prywatnej firmie windykacyjnej, nie trafiła jeszcze do egzekucji komorniczej. Wszelkie pisma przychodzą na adres , pod którym obecnie mieszkam, oprócz pierwszego, bo wtedy mieli jeszcze adres zameldowania (przypomnieli sobie o sprawie po kilku latach).
ile byo tych nakazów z esądów? Próbowałeś wnosić o przywrócenie terminu?
Było do tej pory chyba trzy, teraz jest czwarty. Nie mam w tym momencie jak sprawdzić dokładnie. Nie próbowałem wnosić, ponieważ sam nakaz zapłaty jest z 2013 i jak pisałem wyżej przypomnieli sobie o sprawie teraz (bo nakaz się przedawnia po 5 latach, a egzekucja komornicza przedłuża na kolejne 10). Termin wniosku to chyba 7 dni?
 
D

Deleted member 4683

Guest
Zameldowanie ustanawia zaledwie domniemanie, że dany adres stanowi miejsce zamieszkania pozwanego. Jeśli faktyczny adres zamieszkania był inny niż zameldowania to jest je stosunkowo łatwo obalić. Jeśli nakaz zapłaty doręczono na adres nie będący rzeczywistym miejscem zamieszkania pozwanego to termin do zaskarżenia nakazu w ogóle nie rozpoczął biegu. W związku z tym jesli złożysz wniosek o przywrócenie terminu to sąd go nie uwzględni bo będzie bezprzedmiotowy. Prawidłowo należy złożyć zażalenie na postanowienie o nadaniu klauzuli wykonalności nakazowi zapłaty jako niedoręczonemu prawidłowo. Problemem jest jednak 7 dniowy termin do zazalenia. Biegnie od daty dowiedzenia się przez ciebie o fakcie wydania nakazu -czyli np. od daty otrzymania od komornika zawiadomienia o wszczęciu egzekucji lub dowiedzenia się o potraceniu z wynagrodzenia itp. Jeśli w aktach poprzedniej ( bezskutecznej ) egzekucji nie ma dokumentów wskazujących na co innego to może mógłbyś twierdzić, ze o wydaniu nakazu dowiedziałeś sie dopiero teraz zwłaszcza, ze ci dekle z windykacji najczęsciej wysyłają wezwania zwykłymi listami bez ZPO.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
OP
OP
T.M.

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Biegnie od daty dowiedzenia się przez ciebie o fakcie wydania nakazu -czyli np. od daty otrzymania od komornika zawiadomienia o wszczęciu egzekucji lub dowiedzenia się o potraceniu z wynagrodzenia itp.
No właśnie, czy wg obowiązującego prawa dowiaduję się o fakcie wydania nakazu, jeśli firma windykacyjna wysyła mi maila z numerem nakazu zapłaty wklejonym jako jpg?? Bo to jest dla mnie kluczowe. Takiego maila faktycznie mi wysłali 11 października tego roku.
 
D

Deleted member 4683

Guest
Moim zdaniem jeśli bezspornie wykażą że to Twój mail to może być pewien problem. Zwłaszcza jesli potwierdziłeś odbiór. Ale sprawa wygląda tak, że to ty składasz zażalenie. Piszesz, że wczoraj odwiedził cie windykator i podał numer nakazu zapłaty doręczonego na nieaktualny adres. W związku z tym składasz zażalenie w terminie. Oczywiście dokumentujesz kwestię faktycznego ówczesnego miejsca zamieszkania. Sąd doręcza im odpis Twojego zażalenia. Wtedy oni mają zakreślony termin do odpowiedzi i moga podnieść fakt zawiadomienia Cię przez internet i utraty terminu do zażalenia.Ty na to, ze nic takiego nie dostałeś a mail nie jest twój. W tym postępowaniu sąd nie powoła biegłego informatyka więc jest minimalna szansa że się uda. Z kolei jeśli sąd już uchyli porawomocność i doreczy ci nakaz zapłaty wraz z pozwem to później nie będzie to już miało znaczenia i nie będzie badana. To co możesz stracić to koszty postępownaia zażaleniowego- zależne od wartości roszczeń stwierdzonych nakazem zapłaty.
 
D

Deleted member 4683

Guest
Bardziej mnie martwi sprawa poprzedniej egzekucji tego nakazu. Szybciej to połozy sprawę niż ten e-mail.
 
D

Deleted member 4683

Guest
Od kiedy obowiązuje przepis, że przesyłki nieodebrane traktuje się jako doręczone? Bo chyba innej możliwości odkręcenia tych nakazów zapłaty nie ma?

Ja pierdole, następny geniusz. Fikcja doręczenia przez tzw "awizo" nie ma żadnego znaczenia w razie nadania na adres nie będący rzeczywistym adresem zamieszkania strony. Jeszcze raz powtarzam - jedyna możliwość i zarazem największa trudność tej sprawy polega na przekonaniu sądu o tym, że TeeM dopiero co dowiedział się o wydaniu nakazu zapłaty. Koniec kropka.
 
Do góry Bottom