Polska Służba Zdrowia taka piękna

U

ultimate

Guest
Dostałem skierowanie na operację udrożnienia nieaktywnych żył w prawej nodze.
Dziś się dowiedziałem,że najbliższy wolny termin to pazdziernik 2016! Brak słów.
Nadzieja jest.Zapłacę 5500 i zrobią mi na początku grudnia 2015.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
U

ultimate

Guest
W marcu 2013 roku media obiegła tragiczna historia śmierci 2,5-letniej Dominiki z okolic Skierniewic. Do dziewczynki z 40-stopniową gorączką przyjazdu odmówili zarówno lekarz z dyżurującej przychodni, jak i zespół karetki pogotowia. Dziecko trafiło do szpitala w tak ciężkim stanie, że specjaliści nie mogli już nic zrobić. Prokuratura nie dopatrzyła się błędów lekarzy i po kilku miesiącach umorzyła sprawę.

Sprawa śmierci noworodka w Szubinie. Proces trwał pięć lat. Zakończył się na początku października. Sąd podzielił opinię rodziców, że winna śmierci płodu jest lekarka dyżurna Irena K., która nie poświęciła rodzącej wystarczającej uwagi. Nie zgodziła się też na wykonanie cesarskiego cięcia. Kobieta została ukarana grzywną w wysokości 15 tys. złotych. Wobec drugiej oskarżonej - położnej - warunkowo umorzono postępowanie na dwa lata próby. Obie dalej pracują w tym samym szpitalu.


5 mln złotych zadośćuczynienia (z odsetkami) i dożywotnia renta - jest prawomocny wyrok za błąd medyczny w warszawskim szpitalu przy ulicy Banacha. (http://www.tvn24.pl)


Sprawa dotyczy 62-letniej dziś Grażyny Garboś-Jędral, która trafiła do szpitala na Banacha z zawałem serca. Sama wówczas wielokrotnie reprezentowała placówkę jako radca prawny - właśnie - w sprawach lekarzy za błędy medyczne. Po jej operacji pojawiły się komplikacje, w tym zakażenie. W wyniku kolejnych nieudanych zabiegów i operacji lekarze doprowadzili u pacjentki do uszkodzenia kręgosłupa, niedowładu kończyn, nieuleczalnych problemów z trawieniem oraz całkowitą utratą funkcji seksualnych. Niegdyś żyjąca z mężem, obecnie mieszka sama, niezdolna do pracy i samodzielnego utrzymania. Zdaniem sądu krzywda 62-latki jest "bardzo duża", a jej wysokie roszczenia uzasadnia też sposób traktowania jej w szpitalu. To w sumie 1 mln złotych plus 4-milionowe odsetki. Z kolei w miesięcznej rencie w wysokości 6 tys. złotych przyznanej od szpitala sąd zawarł koszty leków i rehabilitacji, a także utracone przez kobietę korzyści, które miałaby, gdyby cały czas pracowała jako radca prawny. To jedna z najwyższych kwot, jakie sąd przyznał pacjentowi za to, że lekarz zamiast pomóc - zaszkodził.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Szkoda, że nikt nie zapyta dyrekcji szpitala jak zamierzają to zapłacić. List do centrali NFZ "prześlijcie hajs, bo odszkodowanie musimy zapłacić, a nie mamy"?
 
U

ultimate

Guest
Za swoje błędy powinni płacić z własnej kieszeni .Ja za dwa dni idę na operację.Musiałem zapłacić,żeby zrobili mi jak najszybciej.Bo czekajac w kolejce na termin wyznaczony przez szpital został bym bez nogi!
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
U

ultimate

Guest
Dowiedziałem się,że jeśli lekarz jest na kontrakcie to za wyrządzoną nam szkodę odpowiada razem ze szpitalem.Jeśli zatrudniony jest na umowę o pracę to jego odpowiedzialność ogranicza się tylko do pracowniczej odpowiedzialności wobec pracodawcy, czyli szpitala. Podczas rozprawy sądowej wystepuje jako świadek.Całość odpowiedzialności ponosi szpital. Do sądu pozywamy szpital jako placówkę.
Co do kolejek to wiemy jak jest.Szlag mnie trafił bo zapłaciłem i tez nie zostałem przyjety w ustalonym terminie.Dopiero 15 grudnia a miałem być na początku miesiąca.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Wczoraj w TV był jakiś reportaż o młodej dziewczynie, która dzięki wsparciu ludzi dostała perukę z prawdziwych włosów, oraz operację niebawem, zamiast terminowej w państwowej służbie zdrowia, wyznaczonej na... uwaga... 2029 rok.

Kurwa, że ten dziennikarz powiedział to bez zmrużenia oka i wybuchnięcia szyderczym śmiechem.
 
U

ultimate

Guest
Medykom nie w smak, że muszą wystawiać elektroniczne zwolnienia lekarskie (te obowiązują od początku roku). I chcą, by ZUS im za to płacił! Lekarze z warszawskiej Okręgowej Izby Lekarskiej namawiają od kilku tygodni kolegów po fachu, by ci wystawiali tylko papierowe kwitki, zamiast elektronicznych.
Dopłaty za wystawianie zwolnień lekarze domagali się już przed rokiem i nawet napisali pismo w tej sprawie do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Chcieli wtedy po 60 zł za każdy wystawiony druczek. W ciągu roku doktorzy wystawiają ok. 19 milionów zwolnień, czyli jak łatwo policzyć, za swoje usługi mogliby dostać dodatkowo nawet 114 mln złotych!
http://www.fakt.pl/politycy/lekarze...anie-zwolnien-lekarskich,artykuly,602252.html
 
U

ultimate

Guest
Co z tego, że zapłaciłem za operację, żeby termin przyspieszyć.Wspaniały lekarz, fachowiec mi robił. Tak mówli. Sknocił.Teraz idę na drugą.
 
U

ultimate

Guest
"W trakcie badania usg lekarz wykrył u Barbary S. zmiany w nerce. Wydał zalecenia. Pacjentka z wrażenia nie potrafiła wydusić z siebie słowa, bo tego narządu już od dawna... nie ma. - Bałam się powiedzieć, że nerkę usunięto mi kilka lat wcześniej - wyznaje kobieta. - Przecież robiłam to badanie w jednej z najlepszych placówek medycznych na Opolszczyźnie, posiadającej podobno bardzo nowoczesny sprzęt. Skoro i aparat, i lekarz się pomylili, to gdzie mam teraz się udać, żeby wyjaśnić, co mi faktycznie dolega? "

"Mnie ginekolog powiedział, że widzi guza na prawym jajniku, więc odrazu pomyślałam: to koniec - zwierza się Janina H. z Kędzierzyna-Koźla. - Wpadłam w rozpacz. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to pomyłka. Prawy jajnik wycięto mi pięć lat wcześniej - właśnie z powodu guza. Gdy wyszłam z gabinetu, nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Już więcej do tego lekarza nie poszłam".

"Mężczyzna zmarł o godz. 7.40 w piątek, 22 stycznia, na oddziale neurologii szpitala powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu. - Akurat w tym dniu nie mogła odwiedzić go w szpitalu żona, ze względu na swoją wizytę u lekarza - relacjonuje syn zmarłego. - Ja mieszkam i pracuję we Wrocławiu i do ojca przyjechałem w sobotę. Do szpitala kozielskiego dotarliśmy wraz z moją mamą w sobotę około 13.30, by odwiedzić chorego. Na oddziale przeżyliśmy szok, gdy okazało się, że ojciec już od 30 godzin nie żyje.
Czytaj więcej:
http://www.nto.pl/wiadomosci/kedzie...karze-nie-powiadomili-o-tym-rodziny,id,t.html
 

military

FNG
1 766
4 727
Ze względu na poważne problemy z kręgosłupem ojciec dostał skierowanie do sanatorium.

Termin:

za dwa lata.

Ale przy okazji dowiedzieliśmy się, że służba zdrowia (opieką tego nie nazwę, w sumie służba też żadna) ma kontakt z rzeczywistością. Wiedzą, że to trochę dużo czekania, więc co jakiś czas będą sprawdzać, czy ojciec jeszcze żyje.

To prawie tak zabawne, jak ten przypadek z okulistą, który nie chciał leczyć zaćmy na jedynym oku, na które ojciec wciąż widzi, a zamiast tego spróbować zająć się tym drugim - na które nie widzi od 40 lat. Bo po co mieć 100% pewności że zachowa się wzrok w jednym oku, kiedy jest 20% szans, że przywróci się w tym drugim?

Śmieszne rzeczy, jak na to spojrzeć z dystansu.
 
U

ultimate

Guest
Polska publiczna służba zdrowia kuleje od wielu lat, prywatna rozkwita.Nie widzę szans na jakiekolwiek znaczące dla pacjenta zmiany na lepsze.
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 037
Ze względu na poważne problemy z kręgosłupem ojciec dostał skierowanie do sanatorium.

Termin:

za dwa lata.
Moja matka jak dostała skierowanie do sanatorium, to nie napisali ile czasu to potrwa, tylko która jest w kolejce oczekujących - a była około 4 700. Na swoją kolej czekała około 1,5 roku.
 
D

Deleted member 4683

Guest
http://wyborcza.pl/magazyn/1,151481...zyc-rozmowa-z-kora-i-kamilem-sipowiczami.html

Trochę obok tematu, ale ciekawe. Kora jojczy, że ma 65 lat i nowotwór. Więc domaga się refundowania jakiegoś specjalnego leku ( koszt terapii to 24 tyś zł. miesięcznie ).

Rozjebał mnie ten fragment: "Mamy mieszkanie, domy, w Warszawie i na Roztoczu. Jak sprzedamy mieszkanie, powiedzmy za milion, milion dwieście, to wystarczy nam na trzy lata. Podobno jest kobieta, która na tym leku żyje siedem lat. To ponad 2 mln zł! Może później sprzedamy domy? Ale co, będziemy mieszkać w norze?"

Zajebiste rozumowanie - zabierzcie innym ludziom szmal po to żeby ratować starą babę która wolałaby nie sprzedawać zapasowego domu. Kurwa mać te pojeby chcą żyć po sto lat ?
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
http://wyborcza.pl/magazyn/1,151481...zyc-rozmowa-z-kora-i-kamilem-sipowiczami.html

Trochę obok tematu, ale ciekawe. Kora jojczy, że ma 65 lat i nowotwór. Więc domaga się refundowania jakiegoś specjalnego leku ( koszt terapii to 24 tyś zł. miesięcznie ).

Rozjebał mnie ten fragment: "Mamy mieszkanie, domy, w Warszawie i na Roztoczu. Jak sprzedamy mieszkanie, powiedzmy za milion, milion dwieście, to wystarczy nam na trzy lata. Podobno jest kobieta, która na tym leku żyje siedem lat. To ponad 2 mln zł! Może później sprzedamy domy? Ale co, będziemy mieszkać w norze?"

Zajebiste rozumowanie - zabierzcie innym ludziom szmal po to żeby ratować starą babę która wolałaby nie sprzedawać zapasowego domu. Kurwa mać te pojeby chcą żyć po sto lat ?
BTW, to jak wie, że będzie tyle przyjmować, to przy milionie (3,5 roku terapii) to spoko może u producenta zniżkę dostać i myślę, że i na 5 lat wystarczy...
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 985
Przy okazji. Nienawidzę tego podstarzałego resortowego hipisa Sipowicza. Strasznie typ mnie wkurwia.

ps: Na wolnym rynku, wielbiciele Maanam zrzucili by się na jej leki. Poza tym, umówmy się: te prochy na wolnym rynku kosztowałyby 2/3 swojej obecnej ceny. W epoce refundacji musi jednak liczyć na urzędasów, czyli niedługo witamy w wątku "Cmentarz". Mam nadzieję, że nikt nie rzuci groszem po tekstach, o jakich pisał Jaranek.
 
U

ultimate

Guest

"Ubierają białe rękawiczki i ukręcają łeb"


Po tym, gdy zdiagnozowano u Jacka SM, szybko zderzył się on z nową rzeczywistością. – Najpierw nie załapałem się do programu refundacyjnego ze względu na wiek, później powiedziano mi, że szkoda, by leki się marnowały, bo przecież i tak nie uda się mnie wyleczyć. W Polsce istnieje wyrok śmierci, a wydaje go państwo i to zgodnie z prawem – mówi Jacek.

Wtóruje mu Ela. – Wszystko jest ubierane w ładne słowa. Dostaliśmy odpowiedź, że "leczenie Jacka jest niezgodne z medycyną opartą na faktach". Ubierają białe rękawiczki i ukręcają ci łeb. Zostajesz sam, a choroba odziera człowieka z godności. W aptece nie pytają: "a skąd na to wszystko państwo wezmą pieniądze?". Musisz żebrać, błagać ludzi o pomoc, bo zasady są proste: masz środki, to kupujesz lek, nie masz, to siedź cicho na dupie i umieraj.
http://eurosport.onet.pl/szermierka/tego-nie-leczymy-ten-niech-juz-umiera/tkby8n
Kora powinna to przeczytać zanim drugi raz poprosi o pieniądze.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
j powiedziano mi, że szkoda, by leki się marnowały, bo przecież i tak nie uda się mnie wyleczyć
Chętnie przeczytałbym wnioski z badań na temat tego ile miliardów dolców w skali świata poszło na leczenie pacjentów, którym lek prawie w ogóle nie pomógł i zmarli tuż po rozpoczęciu kuracji.
To w ogóle ciężki dylemat - sam bym na starość raczej powiedział rodzinie, że jeśli lekarze nie dadzą więcej niż 50% szans na całkowite wyleczenie, to niech nie pakują we mnie kasy, tylko pozwolą powoli umierać, a za ten hajs niech sobie kupią nowy samochód, albo mieszkanie, które będzie im służyć dziesiątki lat. Nie miałbym sumienia spalać czyjejś kasy (albo mojego spadku) na mega drogie leczenie, które niekoniecznie musi pomóc, zwłaszcza jeśli mówimy o raku u starego człowieka, a nie o jakiejś chorobie, którą jest duża szansa wyleczyć, a potrzeba na to kilkanaście/dziesiąt tysi.
 
U

ultimate

Guest
sam bym na starość raczej powiedział rodzinie, że jeśli lekarze nie dadzą więcej niż 50% szans na całkowite wyleczenie, to niech nie pakują we mnie kasy
Umierający 70- letni ojciec mojej żony powiedział: "życie jest piękne,ja chcę jeszcze pożyć".
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Do góry Bottom