A
Antoni Wiech
Guest
Temat bardziej psychologiczny niż ideo-polityczny.
Zastanawia mnie od jakiegoś czasu jedna kwestia a inspiracją byli dla mnie dość banalnie Hitler i Stalin.
Hitler był ideowcem. Miał szaloną wizję wielkich Niemiec. Był jebnięty, więc wliczył sobie w koszta życie ludzkie innych, ale jednak chciał zbudować coś wielkiego. Wg mnie w swoim przekonaniu robił dobrze. Innymi słowy, chciał coś zbudować, a destrukcja, która pochłonęła życie tylu niewinnych to były koszta, które ten świr sobie wliczył do swojej wizji. Jednak ta destrukcja nie była celem sama w sobie. Dlatego jestem w stanie zrozumieć, biorąc pod uwagę jego postrzeganie rzeczywistości sens takiego działania. Oczywiście z pozycji racjonalnej, a nie moralnej (na marginesie nie chodzi tutaj o wybielenie jego postaci jakby ktoś nie skumał).
Stalin za to nie był wg mnie ideowcem. Obserwując jego działania ma się wrażenie, że jego celem była głównie destrukcja napędzana nienawiścią i paranoją. Oczywiście, nadrzędnym celem była władza, ale trudno to nazwać ideą. Po prostu jakaś dzika chęć dominacji. I tutaj główne pytanie:
Po chuj mu był potrzebny do tego komunizm?
Serio, ja tego nie do końca mogę zrozumieć. Oczywiście, na początku można było wykorzystywać komunizm na fali nienawiści do caratu biednych ludzi. Ale po co później do kontynuować? Od tandetnej symboliki, aż do kolektywizacji? Mówi się, że kolektywizacja była po to, aby złamać wolę jedynej silnej grupy społecznej w ZSRR jaką byli chłopi. Ok, to ma sens. Ale po chuj do tego komunizm? Dlaczego nie wysłać po prostu komanda i odjebywać ludzi. Po co do tego otoczka walki z "wrogiem klasowym"? Po co forsować reformy gospodarcze w stylu komunistyczm, które od razu widać było, że prowadzą do katastrofy gospodarczej?
Wracając do Hitlera, jego działania miały chociaż ten cel, że chciał rozbujać gospodarkę. Metodą oczywiście socjalistyczną i za kredyt, więc wcześniej czy później musiałby zbankrutować. Jednak ta bańka przez jakiś czas działała. Hitler mógł stwierdzić, że ok, to działa, a jak będzie później to się zobaczy. W przypadu Stalina sytuacja była gospodarczo zła od samego początku.
Ktoś mógłby zadać pytanie po co teraz rządy forsują etatyzm. Ale patrząc z ich pozycji to ma sens. Raz, że wciskają ludziom kit, że to im pomoże i dzięki temu chcą się utrzymać przy władzy. Dwa, to ułatwia złodziejstwo. W przypadku stalinizmu i jego aparatu terroru niepotrzeba była mu taka propaganda. Wyszkoleni mordercy grasowali w jego imnieniu po ZSRR i mógł mieć wyjebane na propagandę.
Czy to wskazuje, że nawet kiedy ma się władzę absolutną potrzeba jakiegoś uzasadnienia do władzy, nawet absurdalnego?
Zastanawia mnie od jakiegoś czasu jedna kwestia a inspiracją byli dla mnie dość banalnie Hitler i Stalin.
Hitler był ideowcem. Miał szaloną wizję wielkich Niemiec. Był jebnięty, więc wliczył sobie w koszta życie ludzkie innych, ale jednak chciał zbudować coś wielkiego. Wg mnie w swoim przekonaniu robił dobrze. Innymi słowy, chciał coś zbudować, a destrukcja, która pochłonęła życie tylu niewinnych to były koszta, które ten świr sobie wliczył do swojej wizji. Jednak ta destrukcja nie była celem sama w sobie. Dlatego jestem w stanie zrozumieć, biorąc pod uwagę jego postrzeganie rzeczywistości sens takiego działania. Oczywiście z pozycji racjonalnej, a nie moralnej (na marginesie nie chodzi tutaj o wybielenie jego postaci jakby ktoś nie skumał).
Stalin za to nie był wg mnie ideowcem. Obserwując jego działania ma się wrażenie, że jego celem była głównie destrukcja napędzana nienawiścią i paranoją. Oczywiście, nadrzędnym celem była władza, ale trudno to nazwać ideą. Po prostu jakaś dzika chęć dominacji. I tutaj główne pytanie:
Po chuj mu był potrzebny do tego komunizm?
Serio, ja tego nie do końca mogę zrozumieć. Oczywiście, na początku można było wykorzystywać komunizm na fali nienawiści do caratu biednych ludzi. Ale po co później do kontynuować? Od tandetnej symboliki, aż do kolektywizacji? Mówi się, że kolektywizacja była po to, aby złamać wolę jedynej silnej grupy społecznej w ZSRR jaką byli chłopi. Ok, to ma sens. Ale po chuj do tego komunizm? Dlaczego nie wysłać po prostu komanda i odjebywać ludzi. Po co do tego otoczka walki z "wrogiem klasowym"? Po co forsować reformy gospodarcze w stylu komunistyczm, które od razu widać było, że prowadzą do katastrofy gospodarczej?
Wracając do Hitlera, jego działania miały chociaż ten cel, że chciał rozbujać gospodarkę. Metodą oczywiście socjalistyczną i za kredyt, więc wcześniej czy później musiałby zbankrutować. Jednak ta bańka przez jakiś czas działała. Hitler mógł stwierdzić, że ok, to działa, a jak będzie później to się zobaczy. W przypadu Stalina sytuacja była gospodarczo zła od samego początku.
Ktoś mógłby zadać pytanie po co teraz rządy forsują etatyzm. Ale patrząc z ich pozycji to ma sens. Raz, że wciskają ludziom kit, że to im pomoże i dzięki temu chcą się utrzymać przy władzy. Dwa, to ułatwia złodziejstwo. W przypadku stalinizmu i jego aparatu terroru niepotrzeba była mu taka propaganda. Wyszkoleni mordercy grasowali w jego imnieniu po ZSRR i mógł mieć wyjebane na propagandę.
Czy to wskazuje, że nawet kiedy ma się władzę absolutną potrzeba jakiegoś uzasadnienia do władzy, nawet absurdalnego?