piractwo

Alu

Well-Known Member
4 637
9 700
Na wolnym rynku nie może być licencji z góry obejmującej wszystkich ludzi na Ziemi. Kłóci się to z pojęciem wolności. To jest taka sama agresja jak np. licencja mówiąca że tylko góralom wolno produkować oscypki. Po prostu właściciele praw autorskich się przyzwyczaili, że państwo chroni ich monopol na kopiowanie, ale taki monopol nie jest naturalnym stanem tylko czymś sztucznie wytworzonym przez państwo.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Czytał tu ktoś książkę Andrew Keena - "Kult amatora. jak internet niszczy kulturę"? Jest między innymi o "piractwie", autor fafluni się jaki to Internet jest zUy, jak każdy głupi sobie może nadawać informacje, których nikt nie weryfikuje, jak przestają się liczyć autorytety i profesjonalni dziennikarze, jak cierpi kultura, bo każdy "kradnie" z sieci co chce.
Fajne, można dogłębnie poznać argumenty zwolennika tzw. własności intelektualnej i ogólnie człowieka, który nie może przeżyć faktu, że ludzie swobodnie dzielą się informacjami, miejscami jest wręcz histerycznie.

Mnie osobiście rozwala ten fragment:

To podważanie istoty prawdy zagraża równości publicznego dyskursu, zachęca do plagiatowania i kradzieży własności intelektualnej, a także dusi kreatywność (...) zamiast większego uspołecznienia, wiedzy bądź kultury, wszystko, czego dostarcza nam Web 2.0, to tak naprawdę bardzo wątpliwe treści pochodzące z anonimowych źródeł, kradzież naszego czasu i igranie z naszą naiwnością.
Potrzeba wam dowodów? Przyjrzyjmy się armii kłamliwych pingwinów, Armii pingwinów Ala Gore'a mówiąc dokładniej. Pokazywany na YouTube film to siermiężna satyra domowej roboty na dzieło Gore'a pod tytułem Niewygodna prawda, opowiadający o zagrożeniach jakie niesie globalne ocieplenie. Klip z YouTube ośmiesza przesłanie Ala Gore'a, ukazując go jako pingwina przemawiającego do innych pingwinów.
Ale Armia pingwinów Ala Gore'a nie jest tylko kolejnym przykłądem głupoty YouTube...

I tak dalej, później autor pisze, że ten film o pingwinach zrobiła jakaś korporacja, żeby go ośmieszyć, a ja się pytam co z tego? Al Gore jest święty? Nie wolno się z niego śmiać :)

To też jest dobre:

Nasze zaufanie do tradycyjnych reklam jest w coraz większym stopniu nadużywane przez dużą liczbę parodii krążących w internecie. (...) Te amatorskie, nieautoryzowane parodie popularnych reklam rzadko są pochlebne i często wymyślają lub pokazują wady danej marki lub produktu.

:D

I jak tu poważnie traktować takich ludzi? Oczywiście książkę można znaleźć w necie, wystarczy poszukać ;) .
 
A

Anonymous

Guest
Ja bym takich głupot nie czytał! Ale dobrze, że ktoś to robi. Ten tekst o reklamach całkowicie go kompromituje. Prawdą jest, że internet mimowolnie stał się oazą wolności. Pozwala na nieskrępowaną wymianę myśli i informacji. To ich boli! Bo każdy przy odrobinie chęci, może sobie wszystko sprawdzić i spostrzec jak bardzo jest manipulowany. A kultura popularna ma się coraz lepiej. Przykładem niech będą miniepizody publikowane w internecie, przez wytwórnie filmowe, pomiędzy sezonami seriali. Chcąc nie chcąc, będziemy coraz więcej rzeczy robić w internecie i za jego pomocą, bo jest to bardzo wygodne i tanie. Najwięcej zyskują marginalizowane do tej pory i odcinane od środków masowego przekazu, rozmaite ruchy zwłaszcza wolnościowe. Bo mogą dotrzeć do każdego.
 
D

Deleted member 427

Guest
Czytaliście?

http://dwagrosze.blogspot.com/2011/02/j ... banku.html

Pomijając kwestie podpisywania się pod cudzym tekstem (co jest raczej niefajne :)), cynik9, autor bloga, tytułuje się libertarianinem, a popiera regulacje patentowe i prawa autorskie. Ja wiem, że wśród samych libertarian istnieją głębokie podziały w tym temacie - co dowodzi tylko tego, że łatwiej będzie zlikwidować przymus ubezpieczeniowy, sprywatyzować szpitale i wprowadzić wolny rynek w zakresie usług medycznych aniżeli dojść do porozumienia w kwestii "własności" intelektualnej.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 732
kawador napisał:
...co dowodzi tylko tego, że łatwiej będzie zlikwidować przymus ubezpieczeniowy, sprywatyzować szpitale i wprowadzić wolny rynek w zakresie usług medycznych aniżeli dojść do porozumienia w kwestii "własności" intelektualnej.

Wśród libertarian w przybliżeniu:
84% - przeciw IP
16% - za IP
Chyba nie tak trudno. Tym bardziej, że wśród narodowców i innych grup dysydenckich i opozycyjnych, w stosunku do obecnego systemu, coraz częściej słychać termin "IP mafia".
 

benten

New Member
35
0
Jestem także przeciw IP. Mam na myśli bezpłatne dzielenie się muzyką i oprogramowaniem. Co innego handel nimi za plecami autorów.
Niedługo dojdziemy do sytuacji gdy kupując gitarę będzie załączona umowa licencyjna, z którą będziemy mogli zapoznać się po rozpakowaniu. Będzie w niej napisane, że połowa z odpłatnego grania ma być odprowadzana do producenta :)
Powiem ci, mam zaszyfrowane wszystko co się rusza i wali mnie to :)
 
143
25
Protokół bittorent zwraca 10-15% adresów ip seedów jako LOSOWE, własnie dlatego, żeby móc się zasłonić obroną "tego nie udostepniałem, jestem wylosowany". To samo mogło spotkać ten adres.
Zdecydowany sprzeciw za nieznajomość tematu ;]
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Nie czytałem poprzednich stron (mam co robić w domu) ,ale jestem za IP. Rozumiem prywatyzować ulice ,chodniki ,ale infoanarchizmu za bardzo nie trawie.Dla mnie IP jest analogiczne do usług np. do bankowości , edukacji. Wykładowca przekazuje wiedzę czyli de facto nic nie wytwarza ,a jednak pieniądze bierze. Jak ktoś coś robi (niekoniecznie produkuje) i ktoś to kupuje to jest dobrze. Właściwie (teraz się nad tym zastanawiam) jak ktoś sprzedaje np. samochód to może udostępniać go innym z IP chyba powinno być tak samo. Tylko ,żeby zysk był dla właścicieli IP. Taka Rowling np. około 3 mld zarobiła na tym (też tak chce). Jak IP nikomu nie szkodzi to czemu to zlikwidować. Za legalizacją piractwa nie jestem (od razu by jakieś koncesje i podatki się pojawiły) ewentualnie za dekryminalizacją. W sumie to i tak wszyscy wszystko ściągają i nikt się tym szczególnie nie przejmuje.
 

zygfryd

Active Member
241
48
GrzechotnikPustynny napisał:
Protokół bittorent zwraca 10-15% adresów ip seedów jako LOSOWE, własnie dlatego, żeby móc się zasłonić obroną "tego nie udostepniałem, jestem wylosowany". To samo mogło spotkać ten adres.
Zdecydowany sprzeciw za nieznajomość tematu ;]

Jesteś tego absolutnie pewien ?
Wiem, że niektóre trackery dodają śmieci ale na pewno nie wszystkie. Po drugie łatwo to zweryfikować po prostu łącząc się z domniemanym seedem. Z tego powodu jest to zabezpieczenie tak żałosne że szkoda mówić. Jest również bardzo szkodliwe gdyż wraz z kolejnym "sposobem" to jest zaśmiecaniem dht utrudnia ocenę ilości seedów na stronach indeksujących. Stąd nie wiesz jak szybko dany plik się ściągnie.
 

Alu

Well-Known Member
4 637
9 700
Lancaster napisał:
Wykładowca przekazuje wiedzę czyli de facto nic nie wytwarza ,a jednak pieniądze bierze.

To nie jest dobra analogia. Wykładowca bierze kasę za konkretną usługę. Ja sobie plik sam kopiuję bez niczyjej pomocy. Właściwą analogią dla IP byłoby, gdybyś nie miał prawa do wiedzy, którą przekazał Ci wykładowca na studiach. Nie mógłbyś np. nauczyć kogoś innego tego, czego się nauczyłeś, wiedza która uzyskałeś i masz zapamiętaną w mózgu nie byłaby Twoją własnością, byłaby "licencjonowana". A gdybyś komuś ją dalej przekazał, tamta osoba pomimo, że żadnej umowy z wykładowcą nie podpisywała, byłaby "piratem". Podoba Ci się taka perspektywa?

Pewnie jakby to wprowadzić, to po 100 latach jakiś potomek Lancastera by argumentował, że bez tego edukacja by podupadła.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 732
GrzechotnikPustynny napisał:
Protokół bittorent zwraca 10-15% adresów ip seedów jako LOSOWE,...

Protokół tego robić nie musi. On może co najwyżej być odporny (na pewno jest, bo to zostało dowiedzione empirycznie) na n% losowych danych. Jak zauważył Zygfryd to może dorzucać tracker. Na pewno zaśmiecenie spowoduje niewielkie opóźnienia podczas inicjowania ściągania. Nie wiem, jak jest z DHT? Bo to musi zrobić klient BT! Ja w Azureusie/Vuze takiej opcji nie widziałem.

Bardziej by ochroniło seedujących ustawienie identycznego węzła brokera protokołu IPv6. Gdyby obsługę IPv6, dla wielu brokerów IPv6, wstawić do klienta BT, to oni mogliby nie mieć narzędzi do namierzania. To by działało jak kilka zamkniętych VPN-ów.
 

DziubekWrocław

New Member
5
0
Własność to własność. A święte prawo do własności jest święte. Tautologia? Pleonazm? Być może, ale taka prawda. I każdy wolnościowiec powinien to rozumieć.
Jeżeli coś jest moje - mam prawo czerpać z tego zyski. Natomiast nikt nie ma najmniejszego prawa brać sobie tego za darmo bez mojej zgody lub wbrew niej. Nawet jeżeli bierze tylko na użytek własny i sam nie czerpie zysków. W każdym przypadku jeżeli ktoś przywłaszcza sobie rzecz cudzą bez zgody właściciela lub wbrew niej - mamy do czynienia z kradzieżą. I piractwo to także zwyczajna kradzież. Gó...no mnie też obchodzi, że złodziej po kradzieży jednej mojej rzeczy, potem inne legalnie kupi. A jeśli nie ukradnie - nie będzie w przyszłości moim klientem. Bo kompletnie nie tędy droga.

aluzci20 napisał:
[...] gdybyś nie miał prawa do wiedzy, którą przekazał Ci wykładowca na studiach. Nie mógłbyś np. nauczyć kogoś innego tego, czego się nauczyłeś, wiedza która uzyskałeś i masz zapamiętaną w mózgu nie byłaby Twoją własnością, byłaby "licencjonowana". A gdybyś komuś ją dalej przekazał, tamta osoba pomimo, że żadnej umowy z wykładowcą nie podpisywała, byłaby "piratem". Podoba Ci się taka perspektywa?
Jeżeli kupię książkę w księgarni, staję się jej właścicielem, zaś ona moją własnością (oczywiście ten konkretny egzemplarz). Jako właściciel mogę swą własnością dysponować, jak mi się tylko podoba. Mogę ją sprzedać komuś innemu, mogę oddać za darmo, mogę spalić albo zjeść. I tak samo z wiedzą nabytą na studiach: mogę ją przekazywać gratisowo bądź za jeden uśmiech. Oczywiście zupełnie inna sytuacja zachodziłaby, gdybym książkę przedrukowywał i sprzedawał bez porozumienia z autorem / wydawnictwem, zaś wiedzę zdobytą na studiach publikował pod własnym nazwiskiem jako swoje odkrycie i czerpał z tego profity.

P.S. Oczywiście głosowałem na "NIE".
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 732
DziubekWrocław napisał:
Własność to własność. A święte prawo do własności jest święte.

Własność do nie-materii nie istnieje.

DziubekWrocław napisał:
Gó...no mnie też obchodzi, że złodziej po kradzieży jednej mojej rzeczy, potem

A mnie gó...no obchodzą postępowe definicje własności.
 

fafkulec

Member
61
2
DziubekWrocław napisał:
Jeżeli kupię książkę w księgarni, staję się jej właścicielem, zaś ona moją własnością (oczywiście ten konkretny egzemplarz). Jako właściciel mogę swą własnością dysponować, jak mi się tylko podoba.
Czyli mogę kserować?
 

Solitary Man

Człowiek raczej piwnicy
492
2 231
DziubekWrocław napisał:
Jeżeli kupię książkę w księgarni, staję się jej właścicielem, zaś ona moją własnością (oczywiście ten konkretny egzemplarz). Jako właściciel mogę swą własnością dysponować, jak mi się tylko podoba. Mogę ją sprzedać komuś innemu, mogę oddać za darmo, mogę spalić albo zjeść.
I tak samo z grą, kupuję grę w sklepie, staję się jej właścicielem. Jako właściciel mogę swą własnością dysponować, jak mi się tylko podoba. Mogę ją sprzedać komuś innemu, mogę oddać za darmo, mogę spalić albo zjeść. I mogę też ją skopiować i udostępnić innym do pobierania.
 

72o

New Member
95
3
Solitary Man napisał:
DziubekWrocław napisał:
Jeżeli kupię książkę w księgarni, staję się jej właścicielem, zaś ona moją własnością (oczywiście ten konkretny egzemplarz). Jako właściciel mogę swą własnością dysponować, jak mi się tylko podoba. Mogę ją sprzedać komuś innemu, mogę oddać za darmo, mogę spalić albo zjeść.
I tak samo z grą, kupuję grę w sklepie, staję się jej właścicielem. Jako właściciel mogę swą własnością dysponować, jak mi się tylko podoba. Mogę ją sprzedać komuś innemu, mogę oddać za darmo, mogę spalić albo zjeść. I mogę też ją skopiować i udostępnić innym do pobierania.
Nie możesz, ponieważ - najprawdopodobniej - zobowiązałeś się przy kupnie gry, że nie będziesz jej kopiował i udostępniał. Tak więc, jeżeli złamiesz umowę i udostępnisz grę, będziesz za to odpowiadał. Natomiast, osoby, które ściągnęły grę od Ciebie - już nie, ponieważ one żadnej umowy, z nikim, nie zawierały.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 732
72o napisał:
Nie możesz, ponieważ - najprawdopodobniej - zobowiązałeś się przy kupnie gry, że...

Bzdura.
Podczas kupna/sprzedaży takiej umowy nie było. To popaprańcy wmówili ludziom, że jakąś umowę rzekomo zawarli. To że ktoś sobie napisze na pudełku swoje "trololo" nie oznacza, że jakaś umowa została zawarta.

Poza tym, część tych rzekomych umów została zawarta w innym czasie i zmiana prawa dotyczącego własności inaczej, spowodowała złamanie zasady nie działania prawa wstecz.
 

72o

New Member
95
3
kr2y510 napisał:
72o napisał:
Nie możesz, ponieważ - najprawdopodobniej - zobowiązałeś się przy kupnie gry, że...
Bzdura.
Podczas kupna/sprzedaży takiej umowy nie było. To popaprańcy wmówili ludziom, że jakąś umowę rzekomo zawarli.
Nie pisałem o aktualnej sytuacji, tyko jak powinno to, wg mnie, wyglądać. Czyli, przy kupnie-sprzedaży, umowa byłaby zawierana (np. pisemna).

To że ktoś sobie napisze na pudełku swoje "trololo" nie oznacza, że jakaś umowa została zawarta.
Zgadzam się.
 

Alu

Well-Known Member
4 637
9 700
Nie pisałem o aktualnej sytuacji, tyko jak powinno to, wg mnie, wyglądać. Czyli, przy kupnie-sprzedaży, umowa byłaby zawierana (np. pisemna).

Nie byłaby zawierana, bo i tak by nie chroniła przed kopiowaniem ani udostępnianiem przez osoby, które żadnej umowy nie podpisały.
Ja bym se ściągnął kopię bez podpisywania żadnej umowy i tak by zrobił każdy myślący człowiek.

Zobowiązanie się do niekopiowania określonej informacji to idiotyzm.
Rozwinie ci się firma, kupisz 10 nowych komputerów i zamiast po prostu skopiować program będziesz kupować nowe płyty od oryginalnego producenta?
Trzeba by być idiotą, żeby na coś takiego pójść.

Przy wolnej konkurencji takie umowy by nie przeszły, chyba że byłyby jakieś super dodatkowe usługi w tej umowie.
 
Do góry Bottom