Piractwo to kradzież?

MaxStirner

Well-Known Member
2 781
4 723
Pojadę Kelem: knypie, sprzedawałem swoje gry, gdy nie było miłościwie nam panującej ustawy o prawie autorskich i zarabiałem kasiorę. Idź się zabij!

Jak nie było ustawy o prawie autorskim, nie było właściwie jeszcze netu - na pewno nie było P2P. Porównywanie warunków z końca lat osiemdziesiątych czy początku 90 do obecnych i niezauważanie różnicy dowodzi chyba pomroczności jasnej. Ja wtedy kupowałem gry wiesz knypie - dwie, trzy rocznie. Mogłeś sprzedawać bo nie miałbym jak spiracić, może potrafił to zrobić kto inny - jeden na tysiąc i była to dla mnie wyższa matematyka. Dzisiaj mogę mieć tych gier ze sto w poł godziny nie wychodząc z domu. I nie zapłace Ci złotówki. Propagowanie piractwa, kiedy się żyje z PA bo płaci mi ten co ponosi strate.. Hmm nie skomentuje nawet bo szkoda na to słów. Możemy porozmawiać jak będziesz mieć doświadczenia z samodzielnego prowadzenia interesu na tym polu.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
No i co z tego, że nie było Intenetu? Myślisz, że łatwiej było kupić oryginalną grę niż skopiować od kolegi albo kupić na giełdzie?

Mogłeś sprzedawać bo nie miałbym jak spiracić, może potrafił to zrobić kto inny - jeden na tysiąc i była to dla mnie wyższa matematyka.

wat :D 1 na 1000 potrafił skopiować grę, to się nadaje do lewackich przypałów
 
Ostatnia edycja:

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Przecież na filmiku jest gość co sam robił i sprzedawał swoją grę w czasach torrentów. Zresztą, właściciele Ubisoftu, Valve, Sega, czy innych firm, też sprzedają gry w czasach torrentów.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
Proszę, nie piszcie o "stracie" w kontekście IP. To błąd bardzo podobny do "kradno!". Mówić można co najwyżej o utraconych korzyściach:
pierwszy link z brzegu
chociaż moim zdaniem i tak jest to bardzo naciągana teoria. Twórcy i organizacje wyliczają sobie wartości z dupy wzięte i przeliczają, że np. każdy kto ściągnął film to poszedłby na niego do kina, a później jeszcze kupił sobie dvd i im wychodzi "strata". Oczywiście nijak się to ma do rzeczywistości.

Na naruszeniach IP jeszcze nikt nic nie stracił, co najwyżej nie zyskał.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Max, lepiej by było, gdybyś po prostu zapytał ludzi, ile oryginalnych gier wtedy w ogóle nabywali. Moim pierwszym oryginałem był "Star Wars: TIE Fighter" (1994), a kompa miałem od 1991 roku i nigdy wcześniej nie widziałem na oczy sprzedawanych "oficjalnie" gier. A grało się sporo i wszystko brało się od znajomych. I po chuja mi było P2P, skoro sam tworzyłem żywe P2P, przekazując niektóre tytuły od jednych kumpli, innym - którzy się bezpośrednio nie znali? A nie byłem jedyny - większość z nas nie widziała na oczy w tamtych czasach żadnego oryginału.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Oryginały przyszły dopiero jako dodatki do gazet i jako jakieś serie taniej klasyki w dosyć przyjemnych pudełkach.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Oryginały przyszły dopiero jako dodatki do gazet i jako jakieś serie taniej klasyki w dosyć przyjemnych pudełkach.
W moim odczuciu nie tyle przyszły co się upowszechniły. Wcześniej oryginał to było dobro luskusowe troche jak teraz edycje kolekcjonerskie. Dobre np. na prezent albo kupowane przez fanów jakiejś serii. Jedni kopiowali, inni kupowali oryginały i komu to przeszkadzało?
 
Ostatnia edycja:

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Przecież jakieś 10 lat temu (czy coś koło tego) takie gry jak Diablo, czy Heroes 3, Capitan Claw itd. to się przegrywało nero, jak ktoś miał kompa z przegrywarką. Nie kojarzę, by ktoś ze znajomych po oryginały do sklepów zasuwał.
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
Rozpatrywanie "piractwa" w kontekście "kto na tym straci i ile, a kto zarobi i ile" jest obrzydliwym utylitaryzmem, pragmatyzmem etc. Z zasadami, w tym moralnymi, nie ma nic wspólnego.

Żyjemy w epoce cyfrowej. Informacja jest liczbą. Trzeba sobie odpowiedzieć tylko na jedno zajebiście ważne pytanie "czy liczba ma właściciela?"

Nawiasem (nawiasem, naprawdę) mówiąc, spór o aborcję też daje się zredukować do jednego pytania - czy "to" jest człowiekiem? Róznica polega na tym, że jeszcze się nie da technicznie przeprowadzić całej ciąży in vitro - ale bez problemu za dekadę czy pięć to będzie wykonalne.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Możemy porozmawiać jak będziesz mieć doświadczenia z samodzielnego prowadzenia interesu na tym polu.

Wam więcej doświadczenia w tej dziedzinie, niż ty kiedykolwiek będziesz miał. Znam tę branżę od ponad 20 lat. Możemy porozmawiać, jak będziesz miał tyle doświadczenia.

Owszem, łatwość piractwa znacznie wzrosła, ale jednocześnie znacznie wzrosło nasycenie oryginałami, co pokazują zresztą nawet badania IP-gestapowców. Rośnie sprzedaż oryginałów. Nie ma korelacji pomiędzy wzrostem łatwości piracenia, a spadkiem sprzedaży i upadkiem branży.

Anecdotal evidence jednego kolesia, który musiał zamknąć firmę, bo mu ktoś skopiował zdjęcie niczego nie dowodzi. Może interesy mu szły, bo był bucem? Owszem, wzruszyła mnie ta historia, ale to jeszcze nie powód, aby wspierać państwowy monopol.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Max, lepiej by było, gdybyś po prostu zapytał ludzi, ile oryginalnych gier wtedy w ogóle nabywali. Moim pierwszym oryginałem był "Star Wars: TIE Fighter" (1994), a kompa miałem od 1991 roku i nigdy wcześniej nie widziałem na oczy sprzedawanych "oficjalnie" gier.
U mnie "Dungeon Keeper" w takim fajnym wielkim kartonowym pudełku. A chwilę potem "Realms of Arkania: Shadows over Riva" (swoją drogą rewelacyjna gra).
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 781
4 723
Na naruszeniach IP jeszcze nikt nic nie stracił, co najwyżej nie zyskał.

Nie zgadzam się - na naruszeniach IP można stracić energię, śeodki, czas czyli koszty których pirat nie ponosi a ma zysk bo sobie gra za friko. To imo tak jakby zeżreć pączka i nie opłacić piekarza. To mit że produkcja jest bezkosztowa, gry nie biorą sie z powietrza. Załóżmy, że robiąc pączka nie mamy kosztów surowców - ale i tak zostaje robocizna, wkład, energia, środki, no ludzka praca. Czy jakbyśmy żarli takie pączki gdzie surowce są za free ale piekarze zapierdalają by je zrobić, opłacają koszty energii, opału i transportu to moglibyśmy powiedzieć że Ci piekarze nie tracą?

Chociaż zgoda po raz setny, że taki system liczenia strat jak dziś - jest absurdem.

Anecdotal evidence jednego kolesia
Masz na myśli siebie?;)

Rośnie sprzedaż oryginałów
Nie przeczę to możliwe. Ale ja nie dyskutuję o słuszności karania za piractwo, tylko o tym czy piractwo jest moralne. To różne kwestie. Np po zniesieniu kar za napad ich liczba wcale nie musi wzrosnąć. Czy wtedy napad stanie się ok? I analogicznie - skoro sprzedaż rośnie to wg Ciebie sprawia, że piractwo jest ok? A gdyby malała to już nie?
 
Ostatnia edycja:

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Nie zgadzam się - na naruszeniach IP można stracić energię, śeodki, czas czyli koszty których pirat nie ponosi a ma zysk bo sobie gra za friko. To imo tak jakby zeżreć pączka i nie opłacić piekarza. To mit że produkcja jest bezkosztowa, gry nie biorą sie z powietrza. Załóżmy, że robiąc pączka nie mamy kosztów surowców - ale i tak zostaje robocizna, wkład, energia, środki, no ludzka praca. Czy jakbyśmy żarli takie pączki gdzie surowce są za free ale piekarze zapierdalają by je zrobić, opłacają koszty energii, opału i transportu to moglibyśmy powiedzieć że Ci piekarze nie tracą?

W takim razie, czy jeśli dziewczyna nie da dupy, a się chłopak "starał", jest to strata? Jeśli odpowiesz nie to:

Nie zgadzam się - na szukanie dziewczyny można stracić energię, środki, czas czyli koszty których dziewczyna nie ponosi a ma zysk bo dostaje kwiat, komplementy i jest adorowana za friko. To imo tak jakby zeżreć pączka i nie opłacić piekarza. To mit że produkcja jest bezkosztowa, podryw nie bierze się z powietrza. Załóżmy, że robiąc pączka nie mamy kosztów surowców - ale i tak zostaje robocizna, wkład, energia, środki, no ludzka praca. Czy jakbyśmy żarli takie pączki gdzie surowce są za free ale piekarze zapierdalają by je zrobić, opłacają koszty energii, opału i transportu to moglibyśmy powiedzieć że Ci piekarze nie tracą?

Idąc twoim tokiem rozumowania jeśli dziewczyna nie da dupy chłopakowi, który się o nią stara to może się od niej domagać takiego samego odszkodowania jak za IP.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Twórca gry robi grę raz. Pirat powiela jego grę na swój koszt. Twórca gry wykonał swoją pracę, stracił x godzin, y prądu i na tym koniec. Nie jest piekarzem z przykładu, który musi upiec każdego pączka dla każdego kto chiałby go zjeść. Jest tylko jak twórca przepisu na pączki.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 781
4 723
Twórca gry robi grę raz. Pirat powiela jego grę na swój koszt.
Dajmy spokój wiadomo, że koszt powielenia jest bliski zeru.
Jest tylko jak twórca przepisu na pączki.
Nieprawda - zrobił grę - nie napisał jak ty masz ją zrobić, tylko zrobił zamiast Ciebie.
Twórca gry wykonał swoją pracę, stracił x godzin, y prądu i na tym koniec.
W związku z tym, uważasz że zapłata mu się nie należy? Jeśli np piekarz by zrobić pączek musiał kupić nowe maszyny, zadłużył sie - ponosisz tego koszt i nikt nie kwestionuje tego. Gdy programista zrobi grę na nowym sprzęcie - ty go nie opłacisz w cenie kosztu mimo że skorzystałeś. I nadal uważasz, że nie stracił? Bo wykonał grę raz i długi tu nie działają?

A jakie ma znaczenie dla dyskusji o IP, czy twórca stracił czas i prąd?
Dla mnie dokładnie takie samo jak koszt pracy każdej innej osoby - piekarza, listonosza czy kogokolwiek. I nie chodzi wyłącznie o czas i prąd bo to tylko składnik ceny. Chodzi o pracę , robotę, wkład. To wg Ciebie jest darmowe?

Jest tylko jak twórca przepisu na pączki.
W sumie.. mnie chodziło tylko by pokazać gdzie jest czarne, a gdzie białe i moim zdaniem jest to całkiem jasne. Co ktoś z tym zrobi to jego sprawa
 

Sputnik

Szalony naukowiec
482
2 171
A kto powiedział, że za KAŻDĄ prace należy się robota? Jak będę kopać a potem zasypywać rów przez cały dzień to kto mam mi zapłacić?
Jak programista napisze totalnie do dupy gre której prawie nikt nie kupi to kto ma mu zrekompensować jego wkład?
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
Cena NIE JEST funkcją kosztów. Prosty przykład: wykop rów i zasyp go z powrotem.

Przykład artystyczny :
Starszy człowiek w barze mlecznym je kartofle z ogórkami
Całe życie tyrał w hucie, a do huty dokładali
Cała jego ciężka praca, wszystko było chuja warte
Gdyby leżał całe życie, mniejszą czyniłby on stratę.
 
Do góry Bottom