Piractwo to kradzież?

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
@artur1978 środki w banku są fizyczne... przetransferowałeś je podawając sie za mnie, do odjebania w męczarniach...
a ty sie upierasz jak pojeb jakiś że kopiowanie to kradzież...
a sam kopiujesz mój tekst...
pewnie twoja definicja kradzieży jest taka że jak sie kopiuje to kradzież a jak kopiuje artur to nie jest kradzież...
twoje z dupy wzięte przykłady udowadniaja że jesteś głupi jak but, coś se tam ubzdurałeś i z uporem maniaka tu bełkocesz, myśląc że kogokolwiek przekonasz do twych racji...
zadałem ci pytanie o to ale nie odpowiedziałeś, powtórze, cego ty właściwie chcesz? że ktoś napisze że masz racje cobyś se mógł konia zwalić do tego?
poznaliśmy twoje z dupy wzięte racje i możesz se iść dalej misje twoja prowadzić...
 
D

Deleted member 427

Guest
Dochodzimy tu do ciekawej kwestii imo.

Kopiowanie pieniędzy.

Kopiowanie złota, diamentów etc.

Czy to powinno być zakazane? :)
 
A

artur1978

Guest
Takie że na moim koncie były bity, że są tam pieniądze, ty dokonałeś operacji do której nikt cię nie upoważnił i zmieniłeś te bity. Ukradłeś cenne bity.
Bit to jednostka informacji a informacji podobno nie da sie ukrasc (tak mi klaruja tutaj od jakiegos czasu).
Lepsza jzu jet odpowiedz gazdy ze jemu w wyniku takiej operacji UBYWA.

Ale jesli konkurent przejmie moja baze danych i pozniej odbierze mi klientow to mi ich tez ubedzie.

Najprostsze wyjasnienie jest takie ze pieniadze mozna ukrasc bo zwiazana z nimi informacja jest tylko pewnym odzwierciedleniem stanu rzeczywistego, zmieniajac zapis informatyczny zmieniam tez stan fizyczny (faktyczny).
Czyli zmieniajac zapis bitowy pozbawiam kogos pewnych zasobow w swiecie fizycznym.
I tak samo jest z baza danych jej kradziez powoduje zmiany w swiecie fizycznym, faktycznym, bo ubywa mi klientow, nie w sposob bezposredni jak w przypadku przelewu kasy ale jednak
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
no informacji nie kradniesz, kradniesz moje środki na koncie...
ponieważ nie kopiujesz informacji na serwerze bankowym ino ją zmieniasz podszywając sie za mnie...
jak ktoś kopiuje program nie zmienia programu na dysku programisty...
ale chyba nie zrozumiesz bo za duzo trudnych słówek...

a jeśli ktoś ma info o twoich klientach i ich tracisz to znaczy że jesteś chujowy i klienci wolą oferte konkurencji...
 
Ostatnia edycja:
A

artur1978

Guest
@artur1978 środki w banku są fizyczne... przetransferowałeś je podawając sie za mnie, do odjebania w męczarniach...
a ty sie upierasz jak pojeb jakiś że kopiowanie to kradzież...
a sam kopiujesz mój tekst...
pewnie twoja definicja kradzieży jest taka że jak sie kopiuje to kradzież a jak kopiuje artur to nie jest kradzież...
twoje z dupy wzięte przykłady udowadniaja że jesteś głupi jak but, coś se tam ubzdurałeś i z uporem maniaka tu bełkocesz, myśląc że kogokolwiek przekonasz do twych racji...
zadałem ci pytanie o to ale nie odpowiedziałeś, powtórze, cego ty właściwie chcesz? że ktoś napisze że masz racje cobyś se mógł konia zwalić do tego?
poznaliśmy twoje z dupy wzięte racje i możesz se iść dalej misje twoja prowadzić...
Alez ty burak jestes. Napisalem wyzej odpowiedz, to byla mala prowokacja tylko zeby pokazac zaleznosc miedzy zapisem informatycznym a swiatem rzeczywistym ale dla kogos tak grubo ciosanego jak ty to kurwa za trudne do strawienia jest.
Ktos ci powinien kiedys powybijac zabki to bys sie nauczyl grzecznosci (jesli jeszcze jakies masz)
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
hehehe
1 pokazujesz ino ześ debil...
2 po chuj mam sie uczyć grzeczności? (pomijając fakt że wydaje ci sie że grzeczności nauczy ktoś metodą wybijania zębów)
3 po chuj mam być grzeczny wobec ciebie? jakiego cienkiego bolka który prowadzi jakis tam biznes ale kiedy ino konkurencja dowie sie kim są ci klienci to od razu ich straci hehe dlatego potrzebuje ochrony państwa bo bez tego by utonął...
no ale uważa sie za super biznesmana, to ze inni tu prowadzą biznes i mają wyjebane na ip, to znaczy ino że są złymi przedsiebiorcami i nie rozumieja zasad hehe
pewnie ześ ekonomie studiował hehehe
 
Ostatnia edycja:
T

Tralalala

Guest
Artur słuchaj masz informacje, które leżą u Ciebie na dysku jeżeli ktoś Ci je zapierdoli to odpowiada za to przed Tobą, nie za skopiowanie danych ale za przejęcie kontroli nad twoim komputerem. I pamiętaj o tym, że w akapie mogą istnieć konkretne tereny z danym prawem i jeżeli postanowisz sobie razem ze zwolennikami IP stworzyć miejsce gdzie za skopiowanie czyjegoś pomysłu będzie odjebka to proszę bardzo.
Jeżeli chcesz zabraniać pewnych informacji to czemu nie zabronić innych? Był przykład z chodzeniem, i co jak opatentuje chodzenie będziesz zapierdalał na czworaka albo płacił mi 5zł od każdego kroku? Rozumiesz do jakiś absurdów dochodzi jeżeli informację bierze się za własność?
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Dlatego ze ty tak mowisz? Moze bedzie mzoe nie bedzie, zalezec bedzie od tego jaka bedzie potrzeba w tym zakresie. Jesli wystarczajaco wielu wolnych ludzi uzna ze kopiownaie jest zle to beda sobie karac i swiat bedzie krecil sie dalej bez kopiowania.

Wiesz, akap zakłada zgodność z NAPem. IP nie jest zgodne z NAPem. Jeśli większość ludzi uzna, że kopiowanie jest zabronione, przestanie to być społeczeństwo wolnościowe.

Niemniej jednak, jestem pewien, że nie dojdzie do tego, bo już obecnie większość ma IP w dupie. Jedynym czynnikiem, który powstrzymuje jeszcze jakoś ludzi przez kompletnym olaniem IP jest przymus państwowy. Żadne żałosne apele tego nie zmienią.

To milo mi ze probujesz mi wytknac blad logiczny i jednoczesnie sam taki popelniasz (Argumentum ad hominem).

Ja uzylem raczej chwytu retorycznego (swiadomie), twoj blad jest dla mnie gorszy bo nieswiadomy.
Ale jak chcesz mnie zaorac i przy okazji walisz sie plugiem w leb to raczej to wzbudza moje politowanie.

Ad hominem zacząłeś już dawno, próbując mi tu wytykać różne rzeczy. Ignorowałem to, bo można zaorać cię logiczne, co nie znaczy, że nie mogę pozwolić sobie na mały przytyk od czasu do czasu, bo za bardzo sobie pozwalasz. I zrobiłem to świadomie, co chyba zauważył każdy średnio rozgarnięty czytelnik tego wątku.

Przyjmij więc orkę z pokorą. Wróćmy do argumentów.

Nie okay.Moj przyklad odnosi sie do bardzo czestej sytuacji biznesowej, twoj to typowy (znowu) blad logiczny "Dicto simpliciter".

Nie, nie ma tu żadnego błędu logicznego. Czytaj ze zrozumieniem przykłady. Za bardzo pragniesz zabłysnąć i umyka ci właściwa treść.

Szansa na to ze wygenerujesz sobie losowo jakiekolwiek uzyteczne dane jest tak malo prawdopodobna, ze nie warta dyskutowania.

Nigdzie nie napisałem o losowym generowaniu użytecznych danych. Sofizmat rozszerzenia. Podałem przykład dwóch niezależnie stworzonych zbiorów wiedzy. Nic nie ma o losowości, jedynie o niezależnym stworzeniu (inaczej wypracowaniu w pocie czoła).

Kradziez tajemnic handlowych i szpiegostwo przemyslowe jest powszechne w biznesie. Porownywanie tych dwoch rzeczy to tani chwyt dobry do dyskusji z etatystami.

Ale jakich dwóch rzeczy? I co to ma do dyskusji z etatystami?

Jesli nie jest dobrem rzadkim to dlaczego konkurencja tak bardzo chce te informacje pozyskac?

Prosta odpowiedź - bo informacja może być użyteczna, a więc mieć dla ludzi wartość. Nie ma wartości samej w sobie, ale może mieć wartość dla konkretnych osób. Na przykład dla mnie twoja baza biznesowa ma zerową wartość.

To, że coś może mieć wartość nie oznacza, że musi być przedmiotem własności. Ta przykładowa baza biznesowa może być we władaniu dwóch różnych osób, dla których będzie miała diametralnie różna wartość. Dlaczego wartość wedle jeden osoby ma być wyznacznikiem, że należy jej przyznać "własność"?

Mialo nie byc argumentow utylitarystycznych, wiec po co po nie siegasz?Jakie to ma znaczenie czy latwo czy trudno bedzie ustalic?

Argument utylitarystyczny byłyby, gdyby wartościował system IP pod kątem użyteczności czy wartości dla kogoś. Nie użyłem takowych.

Ja podałem jedynie argumenty, że nie można dokonać pewnych prostych obserwacji czy podjąć decyzji dotyczących tak pojętej "własności", nie ze względu na trudność czy koszt, ale ze względu na niemożność. Były to przykłady, które bezproblemowo można odnieść do własności tradycyjnej (dóbr rzadkich).

Tak samo trudno jest ustalic, czy ktos ukradl jablko z wielohektarowego sadu ale to nie oznacza ze przezt o mamy uznac ze kradziez jest dobra.

Nic takiego nie twierdzę. Sofizmat rozszerzenia ponownie. Nie podwałem argumentu o trudności, ale o niemożliwości.

Twierdzę natomiast, że gdyby nie dało się stwierdzić, czy jabłko zostało "ukradzione", bo wciąż byłoby w sadzie, a ktoś miałby jego kopię, to nie można byłoby mówić o kradzieży.

To jest tez kolejny blad logiczny a dokladnie ekwiwokacja, uzywasz slowa "szkodzi" ktore ja uzylem w okreslonym kontekcie w inny sposob i przez to probujesz cos wykazac.

To tak jakbym napisal. "Zlodziej szkodzi wlasnosci" a ty bys odpisal "szkodzi w biznesie konkurent..."

Ano właśnie tak. Jakbyś napisał, że złodziej szkodzi własności, to bym takiego argumentu nie użył. Bo przejęcie informacji (wejście w jej posiadanie) nie tworzy szkody, bo nie pozbawia posiadacza oryginalnej informacji niczego. Wciąż może jej używać i czerpać korzyści.

Użycie natomiast takiej informacji przez kogoś innego może poczynić jedynie takie same "szkody", jakie czyni pojawienie się konkurenta.

Jelsi to czy ziemia jest dobrem rzadkim zalezy od przyjmowanego przez czlowieka systemu wartosci to dlaczego nie moze to tez dotyczyc jablek?

Nie, dobra rzadkie to takie, których jest mniej niż chętnych do ich posiadania/używania. To jest fakt, a nie kwestia przyjmowanego systemu.

Informacja nie jest dobrem rzadkim, niezależnie czy istnieje koncept IP, czy też go nie ma.

Gdyby nie bylo konfliktu to nie byloby tej dyskusji. Btw to blad logiczny "ipse dixit"

Nie rozumiesz pojęcia konflikt, którego używam. To inny rodzaj błędu - nierozumienie słowa pisanego i tematu dyskusji.

Nie chodzi o nasz "konflikt" w tej dyskusji, ale o konflikt dwóch potencjalnych użytkowników danego dobra. I nie polega na tym, że jeden mówi, że nie chce, aby inny robił to czy tamto. Polega na tym, że dobro jest jedno, chętnych dwóch i nie da się tego pogodzić.

Przy używaniu informacji nie ma takiego problemu.

Czyli posiadanie ziemi jest niezbedne do posiadania ciala?

Nie.

Czyli jesli Indianie nie posiadali ziemi to nie posiadali tez swoich cial?

Nie.

Z jakim bledem tutaj mamy do czynienia?

Że nie kumasz.

Odnoszenie ideologii do rzeczywistego swiata pozwala na jej chociazby czesciowa weryfikacje. Szczegolnie jesli ideologia rosci sobie prawo do rozstrzygania roznego rodzaju kwestii majacych wplyw na rzeczywistosc. Przeciez mowa o dzialajacym systemie a nie wierze w pozaziiemskie stwory.

To ze fakt ze ktos jest w wiekszosci lub w mniejszosci nie ma znaczenia przy dyskusji.Wszyscy w Polsce moga sobie wierzyc ze ziemia jest plaska ale to nie sprawia ze ich twierdzenei stanie sie magicznie prawdziwe.

Ale co to ma do rzeczy? W jaki sposób uzasadnia to słuszność utrzymywania monopolu IP?

Wróć na ziemię.

Coz obiektywnie na to patrzac to ty pozwalasz sobie na o wiele wiecej personalnych wycieczek niz ja.

Kto to obiektywnie ocenia? Ty? Chyba nie rozumiesz, co znaczy obiektywny.


Paradoksalnie forum to tylko informacja i nalezy do wszystkich (albo do nikogo). To ze ty je zalozyles nic tutaj nie zmienia.

Przecież nie roszczę sobie własności tego, co jest na forum. Nie ma tu nic "paradoksalnego".

Zgodnei z twoimi wyjasnieniami nawet nie moglbys mnie zbanowac bo to by ograniczylo wolnosci dostep do informacji ;)

Zgodnie z moimi przekonaniami, możesz sobie skopiować zawartość tego forum i masturbować się w domu czytając swoje wpisy. Nie będę mógł ci tego w żaden sposób zabronić. Nie roszczę sobie własności zawartej tu informacji.

Natomiast forum jest uruchomione na fizycznej maszynie, za którą płacę. I to ja decyduję, kto korzysta z dostępu do tej maszyny.

To, że nie roszczę sobie prawa własności do informacji na tym forum, nie oznacza, że ciąży na mnie obowiązek dostarczyć tę informację każdemu.

Nie jest tez moim zamiarem nikogo wkurwiac ani z nikim walczyc, moge w sumie wyluzowac juz z tematem praw autorskich.

Wkurwiające jest co najwyżej nierozumienie tematu. I odchodzenie od bardzo prostej w sumie dyskusji o konkretach.

Warto tez pamietac zeby nie popelniac jedngo z najgorszych bledow czyli bifurkacji.
Zakladanie ze istnieja tylko dwie mozliwosci przy czym jedna falszywa a druga prawidziwa jest czesto zludne i falszywe.

Informacja może być przedmiotem własności - prawda albo fałsz? Jeśli jest jeszcze trzecia możliwość, chcę ją zobaczyć.
 
A

artur1978

Guest
Dochodzimy tu do ciekawej kwestii imo.

Kopiowanie pieniędzy.

Kopiowanie złota, diamentów etc.

Czy to powinno być zakazane? :)
Zakazane nie, ale kopiowanie srodkow platniczych doprowadziloby do megainflacji.Trzeba by wrocic do pieniadza ktorego wartosc wynika bezposrednio z materialu z ktorego jest wykonany.
 
A

artur1978

Guest
re tosiabunio
nie chce mi sie odnosic do kazdej twojej wypowiedzi i bawic w pyskowki i slowna szermierke.
Piszesz ze posiadanie ziemi jest konieczne do samoposiadania ciala a za chwile sam sobie przeczysz i kiedy ci to wytykam to mowisz ze nie kumam.
Jak nieprecyzjnie formulujesz swoje sady w sposob wewnetrznie sprzeczny to owszem nie kumam.I mozemy to tak ciagnac i ciagnac ale juz mi sie nie chce.

A odnoszac sie do tego ze nie zawsze swiat jest czarno-bialy mam na mysli podejscie taliba.
Sa talibowie praw autorskich i sa talibowie postulujacy calkowity ich brak, co wiecej uwazajacy kazda mozliwa forme kopiowania za moralna.
Ja uwazam ze jesli nawet nie da sie sformulowac pewnych spraw jako PRAWA to nie znaczy ze zawsze jest to MORALNE.
Mam nadzieje ze te roznice widzisz.
Cytat z http://freenation.org/a/f31l1.html

Alternatives to Intellectual Property Rights: Some Formulations


I may have given the impression, thus far, that intellectual property rights serve no useful function whatever. That is not my position. I think some of the ends to which copyrights and patents have been offered as the means are perfectly legitimate. I believe, however, that those ends would be better served by other means.

Suppose I pirate your work, put my name on it, and market it as mine. Or suppose I revise your work without your permission, and market it as yours. Have I done nothing wrong?

On the contrary, I have definitely committed a rights-violation. The rights I have violated, however, are not yours, but those of my customers. By selling one person's work as though it were the work of another., I am defrauding those who purchase the work, as surely as I would be if I sold soy steaks as beef steaks or vice versa. All you need to do is buy a copy (so you can claim to be a customer) and then bring a class-action suit against me.

There are other legal options available to the creators of intellectual products. For example, many software manufacturers can and do place copy-protection safeguards on their programs, or require purchasers to sign contracts agreeing not to resell the software. Likewise, pay-TV satellite broadcasters scramble their signal, and then sell descramblers.

None of these techniques is foolproof, of course. A sufficiently ingenious pirater can usually figure out how to get around copy protections or descramble a signal. And conditional-sale contracts place no restriction on third-party users who come by the software in some other way. Still, by making it more difficult to pirate their intellectual products, such companies do manage to decrease the total amount of piracy, and they do stay in business and make profits.

But what if I do go ahead and market your work without your permission, and without offering you any share of the profits? Is there nothing wrong with this? Can nothing be done about this?

In the case described, I don't think what I've done is unjust. That is, it's not a violation of anyone's rights. But it's tacky. Violating someone's rights is not the only way one can do something wrong; justice is not the only virtue.

But justice is the only virtue that can be legitimately enforced. If I profit from pirating your work, you have a legitimate moral claim against me, but that claim is not a right. Thus, it cannot legitimately use coercion to secure compliance. But that doesn't mean it can't be enforced through other, voluntary methods.


A good deal of protection for the creators of intellectual products may be achieved through voluntary compliance alone. Consider the phenomenon of shareware, in which creators of software provide their products free to all comers, but with the request that those who find the program useful send along a nominal fee to the author. Presumably, only a small percentage of shareware users ever pay up; still, that percentage must be large enough to keep the shareware phenomenon going.

There are more organized and effective ways of securing voluntary compliance, however. I have in mind the strategy of boycotting those who fail to respect the legitimate claims of the producers. Research conducted by libertarian scholar Tom Palmer has turned up numerous successful instances of such organized boycotts. In the 1930's, for example, the Guild of Fashion Originators managed to protect dress styles and the like from piracy by other designers, without any help from the coercive power of government.

A voluntary boycott is actually a much safer tool than government for protecting the claims of intellectual producers, because, in the course of trying to strike a pragmatic balance between the economic power of producers and the economic power of consumers, a private effort is more likely than a government monopoly freed from market incentives to strike an analogous balance between the legitimate moral claims of the two groups — the producers' moral claim to remuneration, and the consumers' moral claim to easily accessible information.

Something more formal can easily be imagined. In the late Middle Ages a voluntary court system was created by merchants frustrated with the inadequacies of governmentally-provided commercial law. This system, known as the Law Merchant ("law" being the noun and "merchant" the adjective), enforced its decisions solely by means of boycott, and yet it was enormously effective. Suppose producers of intellectual products — authors, artists, inventors, software designers, etc. — were to set up an analogous court system for protecting copyrights and patent rights — or rather, copyclaims and patent claims (since the moral claims in question, though often legitimate, are not rights in the libertarian sense). Individuals and organizations accused of piracy would have a chance to plead their case at a voluntary court, but if found guilty they would be required to cease and desist, and to compensate the victims of their piracy, on pain of boycott.

What if this system went too far, and began restricting the free flow of information in the same undesirable ways that, I've argued, intellectual property laws do?

This is certainly a possibility. But I think the danger is much greater with coercive enforcement than with voluntary enforcement. As Rich Hammer likes to point out: ostracism gets its power from reality, and its power is limited by reality. As a boycotting effort increases in scope, the number and intensity of frustrated desires on the part of those who are being deprived by the boycott of something they want will become greater. As this happens, there will also be a corresponding increase in the number of people who judge that the benefits of meeting those desires (and charging a hefty fee to do so) outweigh the costs of violating the boycott. Too strenuous and restrictive a defense of copyclaims will founder on the rock of consumer preferences; too lax a defense will founder on the rock of producer preferences.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
nie chce mi sie odnosic do kazdej twojej wypowiedzi i bawic w pyskowki i slowna szermierke.

Trudno, co robić? Lepiej rzucić epitetem i tym samym "wygrać" dyskusję. Argumentacja? Meh.

Piszesz ze posiadanie ziemi jest konieczne do samoposiadania ciala a za chwile sam sobie przeczysz i kiedy ci to wytykam to mowisz ze nie kumam.

Nic takiego nie napisałem. Wszystko, co pisałem o własności ziemi odnosiło się do tego, czym są dobra rzadkie. Nie poruszałem tematu samoposiadania.

Jak nieprecyzjnie formulujesz swoje sady w sposob wewnetrznie sprzeczny to owszem nie kumam.I mozemy to tak ciagnac i ciagnac ale juz mi sie nie chce.

Nie są wewnętrznie sprzeczne. Może są nieprecyzyjne, ale też nie mam tu do czynienia z jakimś gigantem precyzji z drugiej strony.

A odnoszac sie do tego ze nie zawsze swiat jest czarno-bialy mam na mysli podejscie taliba.

Nie dyskutujemy o religii, ale o IP.

Sa talibowie praw autorskich i sa talibowie postulujacy calkowity ich brak, co wiecej uwazajacy kazda mozliwa forme kopiowania za moralna.

Moralne są te rzeczy, które nie są inicjacją agresji. Akt kopiowania nie jest inicjacją agresji. Jestem talibem nieagresji.

Ja uwazam ze jesli nawet nie da sie sformulowac pewnych spraw jako PRAWA to nie znaczy ze zawsze jest to MORALNE.

To nie jest dobra definicja moralności.

Natomiast z chęcią przeczytam przytoczony tekst. Byłbym jednak wdzięczny, abyś zapoznał się przynajmniej z częścią wpisów tu: https://www.miasik.net/archive/category/infoanarchizm/
 

workingclass

Well-Known Member
2 135
4 154
Ja tak z głupia frant zapytam, a używanie czyjegoś logo to kradzież czy nie?
Bo tak dzisiaj cały dzień na rybach ojcu towarzyszyłem i mi rożne głupie myśli chodziły po głowie, jak to na rybach.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
W jakim celu używanie logo? Jeśli naklejasz logo i sprzedajesz produkt udając oryginał, to jest oszustwo wobec kupującego. Jeśli naklejasz logo, bo chcesz zaimponować pannie, to nikomu nic nie zabierasz.
 

workingclass

Well-Known Member
2 135
4 154
Ok, tu się całkowicie z tobą zgadzam, jest jednak grupa klientów, która całkowicie świadomie kupuje produkty z logo znanej firmy nie wyprodukowane przez ta firmę, tylko po to, żeby zaimponować pannie tym logo i nie bulić za oryginał i wcale nie czuja się oszukani, sami tego logo tam nie przyklejają. I nie chodzi mi, ze ktoś wyprodukował tak samo jakościowo dobry but nazwał go inaczej i sprzedaje taniej. Sorry zamotałem się, cały dzień na jeziorze, tysiąc myśli, cztery ryby, idę spać, jutro jeszcze raz o tym pomyślę.

Czy logo nazwa może być własnością własnością?
 
Ostatnia edycja:

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Nie, nie może. Czym niby logo różni się od innych utworów?

Ktoś pisał, że kopiowanie czyjegoś dzieła bez pozwolenia jest niemoralne. Wg mnie należy to raczej traktować w kategorii towarzyskiego obciachu a nie czegoś niemoralnego. I to tylko w niektórych przypadkach, np. gdy zrobi to konkurencja w branży, od której oczekuje się kreatywności.

Niemoralne natomiast jest oczekiwanie, żeby inni prosili cię o pozwolenie na kopiowanie - rościsz sobie tym prawo do ich ciał i materiałów. Bo przecież, kopiowanie, odwzorowywanie istniejącej rzeczywistości samo w sobie nie jest żadnym aktem agresji. Z kolei zabranianie innym kopiowania w ogóle, w imię własnych zysków (zarówno dóbr intelektualnych jak i materialnych), to ewidentne złamanie NAP. To bandyctwo i rodzaj wymuszenia, tak jak gdy przychodzi do ciebie mafia i mówi, że z zasady czegoś tam nie wolno ci produkować bo to ich "działka".

Dlatego trzeba postawić sprawę jasno. To "własność" intelektualna jest niemoralna.
 
Ostatnia edycja:
A

artur1978

Guest
Nie, nie może. Czym niby logo różni się od innych utworów?

Ktoś pisał, że kopiowanie czyjegoś dzieła bez pozwolenia jest niemoralne. Wg mnie należy to raczej traktować w kategorii towarzyskiego obciachu a nie czegoś niemoralnego. I to tylko w niektórych przypadkach, np. gdy zrobi to konkurencja w branży, od której oczekuje się kreatywności.

Niemoralne natomiast jest oczekiwanie, żeby inni prosili cię o pozwolenie na kopiowanie - rościsz sobie tym prawo do ich ciał i materiałów. Bo przecież, kopiowanie, odwzorowywanie istniejącej rzeczywistości samo w sobie nie jest żadnym aktem agresji. Z kolei zabranianie innym kopiowania w ogóle, w imię własnych zysków (zarówno dóbr intelektualnych jak i materialnych), to ewidentne złamanie NAP. To bandyctwo i rodzaj wymuszenia, tak jak gdy przychodzi do ciebie mafia i mówi, że z zasady czegoś tam nie wolno ci produkować bo to ich "działka".

Dlatego trzeba postawić sprawę jasno. To "własność" intelektualna jest niemoralna.

Nie wiem jak oczekiwanie moze byc niemoralne.
Moge sobie oczekiwac ze Angelina Jolie mi obciagnie i nie ma w tym nic niemoralnego ona po prostu tego nie zrobi.

Niemoralne (jak w linku ktory podalem) jest za to wykorzystywanie cudzej pracy do zarabiania.Nie oznacza to jednak ze powinno to byc nielegalne. Nie budujemy zydowskiego systemu prawnego w ktorym morlanosc musi byc powiazana z prawem


To ze ja uwazam ze cos jest zle nie oznacza ze uwazam ze powinno sie tego zabraniac innym.
Jako libertarianin mimo ze na przyklad jestem przeciwnikiem znecanai sie nad zwierzetami to nie uwazam ze powinno istniec jakiekolwiek prawo komus cos nakazujace.
Podobnie z dziecmi, uwazam ze gwalcenie dzieci jest niemoralne ale uwazam tez ze prawo do wolnosci jest wazniejsze niz moje moralne dylematy.
Generalnie morlanosc dotyczy bardziej czynow i zachowan a nie mysli ale nie powinna miec mocy systemu prawnego.
 

workingclass

Well-Known Member
2 135
4 154
W jakim celu używanie logo? Jeśli naklejasz logo i sprzedajesz produkt udając oryginał, to jest oszustwo wobec kupującego. Jeśli naklejasz logo, bo chcesz zaimponować pannie, to nikomu nic nie zabierasz.
To nie jest wycieczka osobista, tylko najbliższy przykład co mi przyszedł do głowy:
Przypuśćmy, ze teoretycznie jest możliwe stworzenie takiej samej domeny "www.miasik.net ", tworze taka i wale sobie totalnie lewackiego bloga, to jest łamanie NAP?
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Przypuśćmy, ze teoretycznie jest możliwe stworzenie takiej samej domeny "www.miasik.net ", tworze taka i wale sobie totalnie lewackiego bloga, to jest łamanie NAP?

A ja zapytam, po chuj drążyć temat na takich teoretycznych przykładach? To nie jest możliwe, nawet teoretycznie, więc po co rozstrząsać temat? To nie prowadzi do niczego sensownego.

Ale nawet, to w takim wypadku prawdopodobnie powstałby mechanizm do rozróżniania "prawdziwych" stron od tych udających inne. A zresztą, kto decyduje jaka treść ma być powiązana z hasłem miasik.net? A jak mi odbije jak Cokemanowi i wywrócę zawartość tej strony na lewiznę, to jestem coś winien światu?
 
Do góry Bottom