Piractwo to kradzież?

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Tu nieźle widać co oni chcą zrobić:

"Jeżeli odpowiadasz tylko na to pytanie, rozważ także następujące postulaty:
  • Skrócenie okresu monopolu prawnoautorskiego do rozsądnej długości. Dobrym pierwszym krokiem byłby powrót do minimum Konwencji Berneńskiej, czyli 50 lat po śmierci twórcy.
  • Powinniśmy mieć prawo do wolnego korzystania z cudzych utworów jako osoby prywatne, o ile nie wiąże się to z uzyskiwaniem przychodu (ani przez nas, ani przez pracodawcę, pośrednika czy usługodawcę).
  • Wszystkie instytucje not-for-profit powinny mieć prawo do wolnego korzystania z utworów w celu edukacyjnym lub naukowym, o ile nie wiąże się to z uzyskiwaniem przez nie przychodu. Naukowcom powinien być zagwarantowany otwarty dostęp do wszelkich prac naukowych.
  • Powinniśmy mieć prawo do wolnego korzystania z cudzych utworów w celu artystycznym. Ale w przypadku wykorzystania komercyjnego wraz z obowiązkiem podzielenia się ewentualnym zyskiem.
  • Wprowadzenie zasady, że wszelkie utwory, do których prawa są w posiadaniu Skarbu Państwa albo są finansowane ze środków publicznych są wyłączone spod monopolu prawnoautorskiego lub muszą być publikowane na wolnych licencjach.
  • Prawomocność linkowania (także głębokiego), bez względu na prawa autorskie do linkowanego materiału, powinna być zagwarantowana, jest bowiem realizacją prawa do informacji i wolności słowa.
  • Konieczna jest aktywna polityka władz ukierunkowana na digitalizację utworów (kulturalnych, naukowych, edukacyjnych) oraz ich konwersję na formaty ułatwiające korzystanie z nich osobom z niepełnosprawnościami."
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 732
4 693
A ja im wierzę - komunizmu w prawie autorskim chciałbyś ty ponieważ zakładasz że wszystko powinno być dla wszystkich za free bez względu na faktyczne koszty.
Oni przynajmniej coś robią zamiast bluzgać (co jest może i fajne ale skuteczność ma zerową).
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Do MaxStirnera, który znowu wyjeżdża z kosztami biednych twórców, przy czym cieszy się, że tym twórcom chcą zabronić stosowania DRM. Odgórne regulacje zamiast zostawienia tego w gestii umów twórca-odbiorca.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 732
4 693
Ale Madlock ja jestem illegalistą (nihilistą prawno-politycznym czy jak to zwał) w związku z czym w żadne regulacje nie wierzę. W umowy twórca-odbiorca też nie. One dziś nie działają i nigdy nie będą działać, przecież tak zwane piractwo dzieje się już pozaumownie. Ja to rozpatruję - jak i zresztą wszelkie inne zasady - na gruncie pozaprawnym, bardziej moralnym czy też takim które odwołuje sie do poczucia przyzwoitości. Nie chcę nakazów. Broń boże. Wkurzam sie jedynie podejściem "mam prawo bo to wolność informacji i nic w tym złego". Wg mnie to nieprawda i na poziomie samego rozumowania to błąd - ale nigdy nie opowiem się za jakąkolwiek odgórną regulacją dotyczącą czegokolwiek.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
A ja im wierzę
Ja im nie wierzę, bo oni mają inne zasady i inny system wartości.

- komunizmu w prawie autorskim chciałbyś ty ponieważ zakładasz że wszystko powinno być dla wszystkich za free bez względu na faktyczne koszty.
Mylisz się! Ja wcale nie chcę, by wszystko było dla wszystkich za free! Ja chcę, by nie było czegoś takiego jak prawa własności do nie-materii. Jak ktoś chce coś sprzedawać, to niech zawrze z kupującym umowę cywilną. Bez żadnego heglowania.
A marketingowe bydło "kontenciarzy", niech sobie znajdzie inny uczciwy model biznesowy.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 985
Zebrało się czerwonym na konsultacje (to jedno ze słów, których twardo nienawidzę. Słyszę "konsultacje" i od razu widzę ryj z zaciśniętymi ustami, szczurzymi oczami i teczką pełną ustaw).
http://konsultacje.prawokultury.pl/pl/
Komisja Europejska ogłosiła najważniejsze konsultacje społeczne w historii UE: konsultacje prawa autorskiego. Do 5 lutego każda obywatelka i każdy obywatel Unii może wyrazić swoją opinię na temat obecnego systemu i koniecznych zmian.

Pytania rzucają o podłogę. Pierwsze to hicior.
Czy linkowanie powinno zostać zabronione?
Inne niewiele gorsze.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
W umowy twórca-odbiorca też nie. One dziś nie działają i nigdy nie będą działać, przecież tak zwane piractwo dzieje się już pozaumownie.
A o jaką umowę w tej pozaumowności chodzi? O umowę społeczną, czy cywilną?
Czy znasz choć jeden przypadek piractwa polegającego na złamaniu umowy cywilnej?
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 732
4 693
A o jaką umowę w tej pozaumowności chodzi?
No właśnie o żadną bo taka umowa jest tak nieskuteczna, że nie ma absolutnie żadnej różnicy w tym czy została zawarta czy nie. Jej zawieranie nie ma sensu skoro uznamy że nikt nie może być posiadaczem własności intelektualnej. Po cóż miałbym ją zawierać, nawet gdyby założyć, że za jej złamanie coś mi grozi? Lepiej po prostu to olać i mieć święty spokój. Samo domniemanie że te umowy mają jaiś sens to jak mówi mój kumpel "opowieści zielonego gaju"
Czy znasz choć jeden przypadek piractwa polegającego na złamaniu umowy cywilnej?
Miliony - jeśli kupię Windę i ją rozpowszechnię zdaje sie że złamałem umowę cywilną właśnie

Jedyne co może w jakiś sposób """"pomóc""" autorowi to nazywanie rzeczy po imieniu i apelowanie co staram sie robić choć wiadomo że to walka i tak przegrana
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 985
Muzyka u fryzjera vs własność intelektualna
http://wdolnymslasku.pl/wydarzenia/...iaganym-od-przedsiebiorcow-za-wlaczenie-radia
Prowadzi niewielkie studio fryzjerskie w Wałbrzychu, a walczy w imieniu praw tysięcy przedsiębiorców. ZAiKS domaga się od niego odszkodowania, ale on nie zamierza się poddać. „Walczę z systemem” – mówi.

Marcin Węgrzynowski to fryzjer-stylista z Wałbrzycha. Stowarzyszenie Autorów ZAiKS domaga się od niego tysiąca złotych, bo mężczyzna nie chce wykupić licencji na publiczne odtwarzanie utworów muzycznych, a korzysta z radia. Sprawa trafiła do sądu w Świdnicy. Węgrzynowski jako dowód przedstawił 272 oświadczenia klientów, którzy zgodnie przyznają, że nie słuchają muzyki w jego salonie. – Żadnych korzyści z tytułu włączonego radia nie osiągam. Klientki przychodzą po ładną fryzurę, a nie dla muzyki – mówi fryzjer. – Poza tym płacę już abonament radiowy i nie widzę żadnego powodu, by wnosić jeszcze jakieś dodatkowe opłaty. O swoje racje będę walczył, nawet jeśli będę musiał złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – zapowiada.

Sędzia Jacek Szerer przyjął deklaracje klientów salonu jako dowód w sprawie, ale podkreślił, że nie ma to znaczenia dla jej meritum, ponieważ to jasne, że do salonu fryzjerskiego nie przychodzi się po to, aby słuchać radia.

Przedstawiony został również inny dowód – tym razem ze strony ZAiKS-u.

– To nagranie wideo, które podobno nagrał kontroler podczas pierwszej wizyty w moim salonie w styczniu 2013 roku. Trzeba dodać, że nagrywany byłem bez mojej wiedzy i zgody nie tylko ja, ale również moje klientki – mówi Węgrzynowski. – Kontrola była przeprowadzona 8 stycznia, a na tym nagraniu pojawiła się data 25 lutego 2009 roku – zauważa.

Adwokat ZAiKS-u stwierdził, że po przesłuchaniu kontrolerów dowód prawdopodobnie zostanie wycofany.

Według klientów Węgrzynowskiego, cała ta sprawa to kolejny absurd, których w Polsce nie brakuje. Następna rozprawa odbędzie się w marcu.
 

gelerth

Atlas Zbuntowany
107
278
Smutna wiadomość :(((
Valve nie musi umożliwiać odsprzedaży gier i kont na Steamie – wyrok sądu w Niemczech
http://www.gry-online.pl/S013.asp?ID=83172
(...)Przedstawiciele organizacji twierdzili, że konsumenci amerykańskiej firmy pozbawieni są możliwości, które mają na przykład posiadacze gier planszowych, a nabywcy powinni otrzymać możliwość dowolnym zarządzaniem swoją własnością – oczywiście przy respektowaniu chroniących ją praw autorskich.(...)
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Z jednej strony to dobra wiadomość, bo rząd nie zmusił prywatnej firmy do spełniania jakichś komuszych norm. Z drugiej strony źle, że idzie to równocześnie z ogolną nagonką na kopiowanie gier (choćby zamykanie kolejnych serwisów typu rapidshare, obława na TPB).
 

Aterlupus

Well-Known Member
474
971
Dobra wiadomość. Kupując grę na steamie nie kupuję przecież gry (danych) jako takiej, kupuje możliwość zagrania poprzez steam. Zmuszanie Valve do tego żeby nagle zmieniało swoją politykę to zwyczajny zamordyzm (chyba że np. regulamin Steama głosi coś innego, ale nie sądzę żeby tak było).

Ciekawi mnie natomiast sprawa wspomnianej "odsprzedaży kont". Przecież nie ma problemu z tym żebym przekazał komuś hasło i wziął za to pieniądze. Chodzi o to że Valve zakazuje tego w jakichś "terms & conditions"? Czy może dane które wiążą konto z konkretną osobą (imię, nazwisko...) są niemożliwe do zmiany?
 

gelerth

Atlas Zbuntowany
107
278
Dobra wiadomość. Kupując grę na steamie nie kupuję przecież gry (danych) jako takiej, kupuje możliwość zagrania poprzez steam. Zmuszanie Valve do tego żeby nagle zmieniało swoją politykę to zwyczajny zamordyzm (chyba że np. regulamin Steama głosi coś innego, ale nie sądzę żeby tak było).
Dlatego w całej sprawie nie powinno chodzić o odsprzedaż gier a możliwość odsprzedaży klucz - po to jest de facto to co kupujemy w pudełu, na steamie etc. Jeszcze parę lat temu nie było z tym problemów, można było swobodnie klucz sprzedać. Teraz nie juz sie nie da - sprzedałbym trochę syfu od EA, który zgromadziłem na Originie.

Większość gier/kluczy nie kupuje się bezpośrodnie przez platformę a w pudełku i do działania potrzbny jest STEAM. To jak z samochodem i drogami ... To pierwsze potrzebuje tego drugiego do działania. Tyle że sprzedawania używanych samochodów nikt nie zakazuje...jeszcze
 
Do góry Bottom