To jest kolejny mit lub celowa dezinformacja albo zwykła bzdura - nawet obecne rygorystyczne PA nigdy na to nie pozwoli ponieważ w samej definicji dzieła zawiera się jego unikalność - dzieła zostały wytworzone przez unikalną, zidentyfikowaną osobę oraz same w sobie mają unikalną charakterystykę. W jaki niby sposób podciągniesz tu chodzenie lub słowa - nawet dziecko widzi fałsz tego założenia.nie możesz używać słów, bo zostały wymyślone przez kogoś innego, mogę zastrzec "chodzenie" i wtedy będziesz musiał stać lub siedzieć, dopóki ktoś nie zastrzeże też tych czynności
Bzdura - każde działanie ma jakąś swoją unikalną charakterystykę. Kroczki Michaela Jacksona, taniec Elvisa, współczesny sposób skakania na nartach w formie V - tego nie było wcześniej, miały swoich twórców. Też są dziełami jakichś ludzi. Czemu tego nie zastrzegać, skoro można wlepiać mandaty za wykonywanie a capella piosenek Beatlesów w miejscu publicznym, czyli odpowiednie wzbudzanie strun głosowych?To jest kolejny mit lub celowa dezinformacja albo zwykła bzdura - nawet obecne rygorystyczne PA nigdy na to nie pozwoli ponieważ w samej definicji dzieła zawiera się jego unikalność - dzieła zostały wytworzone przez unikalną, zidentyfikowaną osobę oraz same w sobie mają unikalną charakterystykę. W jaki niby sposób podciągniesz tu chodzenie lub słowa - nawet dziecko widzi fałsz tego założenia.
Odpowiedziałem już, że to sprawia, że rościsz sobie wtedy nagle prawo do rzeczy, które do Ciebie nie należą (np mojego papieru i pióra). Newton mógłby zastrzec rachunek różniczkowy i Leibniz nie mógłby go używać, mimo że wpadł na pomysł w podobnym momencie. Jakoś mi się kończy cierpliwość do ludzi ostatnio. Widzę, że gadasz kompletnie niespójne bzdury, nie umiesz czytać ze zrozumieniem, nie odpowiadasz na pytania, masz linka do BHL w stopce, więc trafiasz w mojej głowie do szufladki z ludźmi, na których nie chce mi się tracić więcej czasu.Tmoje jest to co posiadam (w tym to co wytworzyłem) i to ja decyduję kto i za ile może mi to odebrać. Fakt że jakiś wytwór jest niematerialny nie robi kompletnie różnicy.
Apple i jego "prostokąt z zaokrąglonymi rogami".To żaden mit, do takich absurdów już dochodzi, nie wiem czemu nie miałoby dochodzić do jeszcze dalej posuniętych.
??? Roszczę sobie prawo do twojego papieru? - przede wszystkim mówimy o PA a nie o rzeczach materialnych gdzie ja napisałem że roszczę sobie prawo do czegokolwiek co posiadasz? Zideologizowanie, fanatyzm i indoktrynacja zalewa ci zdolność racjonalnej oceny rzeczywistości imo.że to sprawia, że rościsz sobie wtedy nagle prawo do rzeczy, które do Ciebie nie należą (np mojego papieru i pióra).
Nie rozumiesz - nawet dziś nie możesz zastrzec WIEDZY, IDEI LUB INFORMACJI. To jest właśnie albo celowy fałsz albo błąd w rozumowaniu, Nie wiem jak to wyjaśnić. Żadna wiedza, fakt lub informacja nie jest chroniona. Stąd nawet przy obecnym prawie autorskim nie byłbyś w stanie zastrzec rachunku różniczkowego. Chroniona jest jedynie unikalna metoda jej prezentacji - np dobór słów w książce na ten temat.Newton mógłby zastrzec rachunek różniczkowy i Leibniz nie mógłby go używać, mimo że wpadł na pomysł w podobnym momencie.
Nie zachęcam by tracić na mnie czas - może faktycznie nie warto. Zachęcam do pozbycia się szufladek - może to pozwoli obiektywnie spojrzeć na rzeczywistość.trafiasz w mojej głowie do szufladki z ludźmi, na których nie chce mi się tracić więcej czasu.
Nieprawda.- każde działanie ma jakąś swoją unikalną charakterystykę
Zgoda i nie widzę powodu by zasadniczo im bronić zastrzegania tego - skoro wymyślili coś unikalnego mają do tego prawo. Co do zasady tak ale trzeba też zachować zdrowy rozsądek. Nawet obecnie masz prawo kopiować rzeczy drobne lub cytować fragmenty. Myślę że racjonalnie patrząc jednostka wyczuwa gdy kopiuje całe dzieło czy jego mniej istotny fragment.Kroczki Michaela Jacksona, taniec Elvisa, współczesny sposób skakania na nartach w formie V - tego nie było wcześniej, miały swoich twórców
Znalazłem na ulicy Twoją książkę. Przynoszę ją do domu, przepisuję na swoją kartkę, używając swojego tuszu i sprzedaję sąsiadowi.??? Roszczę sobie prawo do twojego papieru? - przede wszystkim mówimy o PA a nie o rzeczach materialnych gdzie ja napisałem że roszczę sobie prawo do czegokolwiek co posiadasz? Zideologizowanie, fanatyzm i indoktrynacja zalewa ci zdolność racjonalnej oceny rzeczywistości imo.
Owszem, jest chroniona. Tyle że arbitralnie uznajemy, co jest chronione, a co nie. Nie mogę wykorzystać na przykład Twojej opatentowanej wiedzy o łączeniu składników, żeby uzyskać lek. Nie mogę połączyć kilku odczynników, które należą do mnie, używając przy tym wiedzy, która została przez Ciebie opatentowana. Jeśli chcesz akurat mówić tylko o prawach autorskich, a nie patentach - proszę bardzo. Nie wolno mi plagiatować tego, co napisałeś. Plagiatowanie oznacza wykorzystanie wiedzy zawartej przez Ciebie w Twojej książce w zupełnie inny sposób. Mogę zresztą nawet Twojej książki nie znać. Wymyślisz melodię i uzyskasz do niej prawa? Jeśli ja zagram taką samą melodię na zupełnie innym instrumencie, nawet w innym tempie - to wciąż jest plagiat. I znowu - mogę nawet Twojej melodii nie znać (co w przypadku muzyki jest akurat bardzo prawdopodobne, bo liczba kombinacji nie jest taka duża). A więc mylisz się, kiedy mówisz, że chroniony jest jedynie unikatowy sposób przekazu. Błądzisz.Nie rozumiesz - nawet dziś nie możesz zastrzec WIEDZY, IDEI LUB INFORMACJI. To jest właśnie albo celowy fałsz albo błąd w rozumowaniu, Nie wiem jak to wyjaśnić. Żadna wiedza, fakt lub informacja nie jest chroniona. Stąd nawet przy obecnym prawie autorskim nie byłbyś w stanie zastrzec rachunku różniczkowego. Chroniona jest jedynie unikalna metoda jej prezentacji - np dobór słów w książce na ten temat.
Przykład:
Wikipedia opisuje książki i prezentuje ich treść ale nie pokazuje samej książki. Widzisz różnicę? Masz prawo opisać treść książki i przekazać co ona niesie (np zasady rachunku różniczkowego) ale nie wolno ci przekleić samej książki. IDE NIE SĄ CHRONIONE NAWET DZIŚ chroniony jest jedynie unikatowy sposób ich przekazu.
A co mnie obchodzi, czy wyczuwasz i kiedy? Jestem indywidualistą i mogę sobie zastrzec cokolwiek mi się podoba, jeśli to stworzyłem! Nie muszę pytać Ciebie o zgodę ani słuchać Twoich intuicji.Myślę że racjonalnie patrząc jednostka wyczuwa gdy kopiuje całe dzieło czy jego mniej istotny fragment.
Dobra, sprecyzujmy: rościsz sobie prawo do zakazywania użytkowania w konkretny sposób mojego papieru i pióra.??? Roszczę sobie prawo do twojego papieru? - przede wszystkim mówimy o PA a nie o rzeczach materialnych gdzie ja napisałem że roszczę sobie prawo do czegokolwiek co posiadasz? Zideologizowanie, fanatyzm i indoktrynacja zalewa ci zdolność racjonalnej oceny rzeczywistości imo.
Wszystko do tej pory wymyślone jest unikatowe. Łowienie ryb przy użyciu kija ze sznurkiem, rozpalanie ognia przy użyciu krzemienia, budowanie domu przy użyciu wyciętych drzew. Wcześniej tego nie było.Zgoda i nie widzę powodu by zasadniczo im bronić zastrzegania tego - skoro wymyślili coś unikalnego mają do tego prawo. Co do zasady tak ale trzeba też zachować zdrowy rozsądek. Nawet obecnie masz prawo kopiować rzeczy drobne lub cytować fragmenty. Myślę że racjonalnie patrząc jednostka wyczuwa gdy kopiuje całe dzieło czy jego mniej istotny fragment.
W wypadku "kroczków Jacksona" mamy jeszcze jedną istotną rzecz, o której już tu pisałem - gdybyś wykonał je sam prawdopodobnie nie poniósłby strat bo ludzie chcą oglądać jak tańczy on sam nie ty więc problemu nie ma. Zupełnie inna sytuacja jest wtedy gdy skopiujesz film z jego własnym wykonaniem - to już ewidentne naruszenie JEGO WOLI. Uważam że wówczas byłbym winny mu co najmniej zwrot kosztów realizacji filmu.
"Własność intelektualna" wcześniej nazywała się "monopolem", dopiero w XIX wieku państwa zmieniły nazwę na "własność", żeby mieć lepszy pi ar. Wiadomo - jeśli wymyślę nowy sprzęt, wtedy, używając mechanizmu patentów, mogę raz na zawsze uwolnić się od potencjalnej konkurencji i kupić monopol na wytwarzanie danego produktu. Więc na pytanie "skąd się bierze taki pomysł" łatwo odpowiedzieć.Skąd się bierze w ogóle pomysł aby zakazywać rzeczy, które ktoś wcześniej wymyślił?
Wiedzę mozesz wykorzystać bez plagiatu - bo plagiat z wiedzą nie ma nic wspólnego. W ogóle dzieło jest niezależne od wiedzy - dzieło jest chronione, wiedza nie. I mylenie tego to wciskanie kitu.Plagiatowanie oznacza wykorzystanie wiedzy zawartej przez Ciebie w Twojej książce w zupełnie inny sposób.
Mówimy o rzeczach indywidualnych i jak sądze rozumiesz o co mi chodzi. Wszyscy rozumieją, jedynie udają, że nie, bo tak im moralnie jest wygodnie. Nie ma sensu argumentować tego dalej.Czy pierwsza osoba, która się nauczyła chodzić (wtedy to było unikatowe) nie mogła zastrzec konkretnego, unikatowego sposobu poruszania się na dwóch nogach?
To jest tak naciągane i pachnie propagandą że trzeba by mieć nierówno pod sufitem by wierzyć w taki argument.rościsz sobie prawo do zakazywania użytkowania w konkretny sposób mojego papieru i pióra.
A więc czym jest wiedza, i jak bez niej powstaje dzieło?bo plagiat z wiedzą nie ma nic wspólnego. W ogóle dzieło jest niezależne od wiedzy
Na początku wszystko jest indywidualne. Jeżeli wiec zakażesz kopiowania rzeczy indywidualnych to z definicji nigdy nie staną się one powszechne. Gdyby pierwsi ludzie zaklepali rozpalanie ognia krzemykiem, to mówiłbyś, że rozpalanie jest rzeczą indywidualną, bo tylko garstka ludzi by korzystała z tej metody.Mówimy o rzeczach indywidualnych i jak sądze rozumiesz o co mi chodzi. Wszyscy rozumieją, jedynie udają, że nie, bo tak im moralnie jest wygodnie. Nie ma sensu argumentować tego dalej.
Więc uważasz, że problem rozbija się o wkład? Czyli jak ręcznie przepiszę książkę, to ok, ale jak użyję drukarki, to jest już źle?Ważne jest jeszcze inna rzecz - skopiowanie pomysłu dzieła i zrobienie go samemu to zupełnie inna rzecz według mnie - niż skopiowanie tej samej rzeczy.
W pierwszym wypadku mamy wkład własny kopiującego - w drugim w sposób bezpośredni korzystasz z cudzej pracy (cudzego wykonania) i taka kopia jest najbardziej wątpliwa moralnie
W jaki sposób naciągane? Czyż nie zakazujesz mi drukowania na mojej drukarce zastrzeżonych wyrazów, grania na gitarze zastrzeżonych utworów czy odlewanie z żywicy zastrzeżonych wzorów?To jest tak naciągane i pachnie propagandą że trzeba by mieć nierówno pod sufitem by wierzyć w taki argument.
Tyle ode mnie w tym temacie
A co się dzieje z "podróbkami" ubrań czy pirackimi kopiami nagrań "zabezpieczanych prawami autorskimi"? Nie są aby rekwirowane i niszczone? Władze nie roszczą sobie prawa do cudzego tkaniny, krzemu, czy innych fizycznych nośników informacji???? Roszczę sobie prawo do twojego papieru? - przede wszystkim mówimy o PA a nie o rzeczach materialnych gdzie ja napisałem że roszczę sobie prawo do czegokolwiek co posiadasz? Zideologizowanie, fanatyzm i indoktrynacja zalewa ci zdolność racjonalnej oceny rzeczywistości imo.
Między innymi właśnie dlatego pampalini nie chce tracić na ciebie czasu...Zgoda i nie widzę powodu by zasadniczo im bronić zastrzegania tego - skoro wymyślili coś unikalnego mają do tego prawo.
Mam w dupie jego wolę, podobnie jak to jest z wykonaniami utworów muzycznych. To że jako pierwszy zaczął pociągać nogami w określony sposób czy jeździć ręką po gryfie gitary, nie daje mu władzy nad moim ciałem i tego co ja mogę robić ze swoimi nogami i rękoma. Przecież to jest totalnie zamordystyczny absurd. Jak można tego nie widzieć?Co do zasady tak ale trzeba też zachować zdrowy rozsądek. Nawet obecnie masz prawo kopiować rzeczy drobne lub cytować fragmenty. Myślę że racjonalnie patrząc jednostka wyczuwa gdy kopiuje całe dzieło czy jego mniej istotny fragment.
W wypadku "kroczków Jacksona" mamy jeszcze jedną istotną rzecz, o której już tu pisałem - gdybyś wykonał je sam prawdopodobnie nie poniósłby strat bo ludzie chcą oglądać jak tańczy on sam nie ty więc problemu nie ma. Zupełnie inna sytuacja jest wtedy gdy skopiujesz film z jego własnym wykonaniem - to już ewidentne naruszenie JEGO WOLI. Uważam że wówczas byłbym winny mu co najmniej zwrot kosztów realizacji filmu.
Dokładnie tak.Zbyszek_Z napisał:Na początku wszystko jest indywidualne. Jeżeli wiec zakażesz kopiowania rzeczy indywidualnych to z definicji nigdy nie staną się one powszechne. Gdyby pierwsi ludzie zaklepali rozpalanie ognia krzemykiem, to mówiłbyś, że rozpalanie jest rzeczą indywidualną, bo tylko garstka ludzi by korzystała z tej metody.
Poza tym, ignoruję ten fakt, bo mało mnie obchodzi ile osób korzysta z danego wynalazku, a ty dobrze wiesz, że gdybyś chciał zastrzec coś z czego korzystają wszyscy to zostałbyś wyśmiany. Zastrzegać więc możesz jedynie rzeczy, które nie rozpowszechniły się za bardzo.
Przecież to nie jest prawda. Ściąganie to działanie w zakresie dozwolonego użytku.Wielu, a może i większość, zasysa z torrentów, chomików i klonów megauploadów wszystko to, co najnowsze lub średniej świeżości bądź klasyczne – wbrew obiegowej opinii samo ściąganie nie ma nic wspólnego z łamaniem prawa. To udostępnianie dzieł chronionych prawem autorskim jest nielegalne i podlega paragrafom kodeksu karnego (dlatego torrenty są dość niebezpieczne, bo zasadza się na dzieleniu). Taka konstatacja zawsze wywołuje sporo pretensji, bo mimo wszystko ściąganie jest swego rodzaju obchodzeniem prawa, a pobocznym efektem tego procederu jest ignorowanie interesu posiadaczy praw autorskich, w tym samych artystów
To juz moja refleksja - jak może twórcom "należeć się" szacunek, skoro ci twórcy nas nie szanują korzystając z monopoli prawnych?Szacunek dla twórców zawsze się należy, a objawia się on m.in. w takim sposobie korzystania z dóbr kultury, na jaki godzą się twórcy. Można to nazwać dobrym obyczajem, zdrowym nawykiem, wynagrodzeniem za pożądaną usługę.
Mamy te działania rozumieć jako łaskę? Przecież te twory finansowane są z ukradzionych nam pieniędzy. Do tego zamieszczanie na serwisie należącym do jakiejś tam firmy Google? Skoro chcą udostępnić filmy ludziom niech zamieszczą na trackerze torrentowym.Może z tego powodu Studio Kadr i TOR rozpoczęły wrzucanie filmów, które na YouTube może obejrzeć każdy? Obecność klasyków Machulskiego czy Barei nie umniejsza frekwencyjnych sukcesów, którymi chwali się TVP puszczając regularnie te filmy na swojej antenie.
Nie mówiąc o tym, że z Netflixa rzeczy znikają co chwilę, bo "przeterminowuje się" kontrakt Netflixa z daną wytwórnią. Ale wyglądają naprawdę ok, mają dobre bitrate'y.Ogólnie to VOD nie jest dla mnie - z oczywistych względów ciężko o taki bitrate jak na Blu-Ray, możliwość manipulacji obrazem, dźwiękiem i napisami na pewno nie będzie w takim serwisie większa niż w programach, których używam, do tego dochodzi ta niepewność czy w którymś momencie filmu nie siądzie internet, albo coś się przytnie, jak mam plik na dysku lub płycie, to mam pewność.
Masz Netflixa? Chciałbym tylko zauważyć, że Netflix stosuje tzw. "adaptive streaming" - jakość dostosowuje się do prędkości łącza.Z obejrzeniem netflixowego House of Cards czekałem aż wydadzą na Blu-Ray, bo to co dało się zobaczyć przez Netflixa wyglądało dla mnie kiepsko.