Patriotyzm konsumencki

tolep

five miles out
8 579
15 476
Ja pierdole. Prawdopodobieństwo że zagraniczniak nie płaci podatków w Polsce jest o wiele większe od tego że firma polska nie płaci w Polsce. Coś kupować muszę, a kiedy istnieje wybór, to wybieram kapitał zagraniczny, bo ten jest po prostu obarczony mniejszym ryzykiem, że pieniądze trafią na konto rzeczpojebanej. To zwykły rachunek prawdopodobieństwa.

Z czego płynie wniosek, że największymi koszmarami TRVE libertarianina są państwa typu Seszele czy Kajmany, bo te wszystkie korpo uparły się płacić podatki właśnie im.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Z czego płynie wniosek, że największymi koszmarami TRVE libertarianina są państwa typu Seszele czy Kajmany, bo te wszystkie korpo uparły się płacić podatki właśnie im.

Jezu, co za z dupy wniosek. Raje podatkowe i ich rządy to wrogowie libertarian? Chyba z samego końca skurwysyńsko długiej czarnej listy.

A gdybym mieszkał na kajmanach, to wrogiem numer uno byłby rząd kajmański. Ale mieszkam w pierdolonym ubekistanie, więc mam inny priorytet.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Pytanie do Tolepa za milion ojro:

Do wsi A przyjeżdża miliarder który płaci wysokie podatki w Polsce, do wsi B przyjeżdża miliarder który płaci niskie podatki na Kajmanach. Której wsi będzie lepiej?? I nie rżnij głupa przy odpowiedzi.
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Bez znaczenia. Lokalne podatki i tak zapłacą we wsi.

Istotne jest co innego - wsie C, D, E, ..., Z będą na pewno wsiom A i B zazdrościć.

Tak więc, mając do wyboru sok jabłkowy i identyczny apple juice, w tej samej cenie, będę kupował ten jabłkowy, przykładając się do wzrostu dobrobytu kogoś w Polsce a nie kogoś gdzieś indziej.
 

Imperator

Generalissimus
1 569
3 555
Przecież w patriotyzmie konsumenckim nie chodzi o to, żebyś płacił na policyjną pałkę którą oberwiesz, tylko dal zarabiać tym, którzy będą prawdopodobnie potrzebować twoich dóbr lub usług, wtedy dają oni zarobić tobie więcej.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Tak więc, mając do wyboru sok jabłkowy i identyczny apple juice, w tej samej cenie, będę kupował ten jabłkowy, przykładając się do wzrostu dobrobytu kogoś w Polsce a nie kogoś gdzieś indziej.
wolisz wspierać jakiegoś komucha w polsce niż człowieka za granicą?
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Jest ktoś taki oprócz Ciebie? Z ciekawości, który kontynent ma to szczęście?
to do mnie? jeśli tak, to jest to odpowiedź na zadane przeze mnie pytanie? bo ja na twoją wypowiedź ze jak masz wybór to wolisz sie przyczynić do wzrostu dobrobytu kogoś w polsce niz gdzie indziej, zadałem pytanie czy wolałbyś sie przyczyniać do wzrostu dobrobytu jakiegoś komucha ale w polsce niż kogoś z innego kraju ale za to człowieka...
nie wiem jak zadać to pytanie inaczej, bo może nie rozumiesz...
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Tak, to było do Ciebie, bo z tego co wiem, raczej niełatwo spełnić Twoje kryteria niebycia komuchem.
wystarczy nie komuszyć
więc uważasz że racjonalnie korzystniejsze jest wspieranie jakiegoś komucha tylko dlatego że jest z polski niż człowieka z innego kraju... bo przecie co możesz wiedzieć o właścicielach...
spoko...
a co jest z polakami mieszkającymi za granicą, którzy są właścicielami przedsiebiorstw na terenie rzeczpojebanej? kwalifikują sie do grupy która wspierasz czy nie?
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Jesteś poliglotą, a uparcie pomijasz ten wskazany powtórnie nawias. Kogo uważam w tym kontekście za "swojego" wynika wystarczająco precyzyjnie z dalszego przebiegu dyskusji. Więc nie będę się powtarzał.
 

kompowiec

freetard
2 579
2 645
Podchywtuję to co GAZDA wcześniej powiedział, co mnie obchodzi co jest gdzie produkowane? sknera pójdzie tam, gdzie najtaniej, snoby pójdą po jakieś gówno w cukierku, średniak pójdzie tam gdzie oferują najwyższy stosunek cena/jakość itp. itp. ja chyba z połowę dobrobytu mam wyprodukowaną w chinach, korei czy niemiec i nie narzekam. No, są wyjątki jak na przykład czajnik zelmer z który ma już ponad 12 lat i jedynie czujnik się zepsuł albo kalkulator z japonii który chyba wytrzymał wszystkie wstrząsy. Albo płytki verbatim jeszcze kupie od czasu do czasu (a częściej wybieram te kauflandowe/tescowe czy jak mu tam). Ja chyba należę do tych średnich, z odchyłami na sknerę (ostatnio lubuje się w wodzionce, kupuje 5l baniaki zamiast wysokomineralizowanej wody, bo kranówa chujowa, kontroluje każde wydatki, dużo wpierdalam kapusty i innych warzyw, zapychaczy z ograniczeniem kartofli itd. itd. itd.)

Kupuje zwykle coś droższego gdy wiem, że oszczędność nic nie da (np. słuchawki dla audiofila, ale i tutaj wtedy znalazłem przecenę) i będzie trzeba trochę zapłacić za znośną jakość. Czy ktoś tu widzi jakikolwiek nacjozjebizm? Jaki on ma wpływ na decyzję o produkcie, zwłaszcza w takim biednym kraju? Nawet jeśli byłyby w takiej samej cenie, to jeszcze popatrzę na etykietkę, która wersja ma więcej śmietany w śmietanie czy inne cuda.

Jeśli produkt jest dobry to pochodzenie nie ma żadnego znaczenia. No, chyba że ktoś się interesuje chinolami gdzie zabawki są tworzone przez dzieci dla dzieci czy czymś równie podobnym...
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Jesteś poliglotą, a uparcie pomijasz ten wskazany powtórnie nawias. Kogo uważam w tym kontekście za "swojego" wynika wystarczająco precyzyjnie z dalszego przebiegu dyskusji. Więc nie będę się powtarzał.
wiem kurwa co oznacza twój nawias, zastanawia mnie ino co niby jest racjonalnego w tym że wybierasz produkt o nazwie sok jabłkowy zamaist apple juice... jest to tak samo racjonalne jak jaśniejsze opakowanie abo obrazek jakiegoś zwierzątka na jednym a na drugim brak tego...
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Nie szło o nazwę. Sok jabłkowy to była (trudne słowo) metafora produktu lub usługi wytwarzanych lokalnie lub przez kogoś bliskiego, natomiast apple juce to była (jeszcze trudniejsze słowo) alegoria produktu lub usługi wytwarzanych gdzieś daleko lub przez obcego.

 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Nie widzę problemu. Patriotyzm niejedno ma imię, a handel łączy ludzi. Tym bardziej w Schengen.

(Lecz zasadniczo najbliższym miastem mieszkańca Zgorzelca jest Zgorzelec.)
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Nie szło o nazwę. Sok jabłkowy to była (trudne słowo) metafora produktu lub usługi wytwarzanych lokalnie lub przez kogoś bliskiego, natomiast apple juce to była (jeszcze trudniejsze słowo) alegoria produktu lub usługi wytwarzanych gdzieś daleko lub przez obcego.
na sokach jest często napisane "wyprodukowano dla" a nie gdzie...
no i nadal nei wiem co jest racjonalnego w tym że kupuje sie sok producenta w szczecinie, zamiast soku producenta w wiedniu...
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Dobra skomplikuję sprawę - gdy w mojej wsi osiedli się miliarder, który produkuje towary dostępne jedynie w Niemczech, to mam wspierać patriotyzm konsumencki niemiecki i wtedy jest dobrze?

Bo ciężko mi zrozumieć w jaki sposób ma polepszać sytuację swojej wsi.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
abo powróćmy do zgorzelca, tolep w zgorzelcu preferuje soczek wyprodukowany w ostrołęce niz ten z goerlitz, choć jak sie okazuje włścicielem wytwórni w goerlitz jest jego sąsiad który ino z oczywistych powodów przeniósł firme za nyse...
a właścicielem producenta w ostrołęce jest podmiot francuski którego właścicielami są algierczycy hehe
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Nieważne co i gdzie on produkuje. W całej idei patriotyzmu konsumenckiego idzie o to, by dawać zarobić bliskim. Co jest racjonalne z powodów o których długo pisałem.
Jest jasne, że niejaki Herman Efromowicz, południowoamerykański potomek polskich Żydów, który uzyskał niedawno polskie obywatelstwo (przydatne mu w interesach w UE) nie wydaje swoich prywatnych pieniędzy w mojej gminie ani nawet w Polsce. Nie oferuje zresztą też żadnego produktu na polskim rynku. Więc jest poza rozważaniami o wydawaniu moich konsumenckich pieniędzy.
 
Do góry Bottom