- Moderator
- #141
- 3 591
- 1 504
Trikster,
jeśli komuś coś ukradniesz, a okradziony umrze i nie ma spadkobierców, to możliwości są dwie:
1 - stajesz się właścicielem skradzionej rzeczy bo ją zawłaszczasz jako niczyją,
2 - nie stajesz się właścicielem rzeczy, bo nabycie posiadania nastąpiło JUŻ WCZEŚNiEJ na drodze kradzieży a reguły libertarianizmu nie chronią takiego posiadania ani nie wiążą z nim własności.
Moim zdaniem druga opcja ma umocowanie w aksjomacie; a jeśli tak, to mamy sytuacje w której każdy może żądać od złodzieja wydania rzeczy i potem ją zawłaszczyć. Byłby to swego rodzaju negatyw prawa własności. Zamiast prawa własności złodziej byłby zobowiązany do wydania rzeczy pierwszemu, który tego zażąda.
Podobny mechanizm można stosować w przypadku morderstwa.
Trilster, Twoje paradoksy są bardzo płodne
jeśli komuś coś ukradniesz, a okradziony umrze i nie ma spadkobierców, to możliwości są dwie:
1 - stajesz się właścicielem skradzionej rzeczy bo ją zawłaszczasz jako niczyją,
2 - nie stajesz się właścicielem rzeczy, bo nabycie posiadania nastąpiło JUŻ WCZEŚNiEJ na drodze kradzieży a reguły libertarianizmu nie chronią takiego posiadania ani nie wiążą z nim własności.
Moim zdaniem druga opcja ma umocowanie w aksjomacie; a jeśli tak, to mamy sytuacje w której każdy może żądać od złodzieja wydania rzeczy i potem ją zawłaszczyć. Byłby to swego rodzaju negatyw prawa własności. Zamiast prawa własności złodziej byłby zobowiązany do wydania rzeczy pierwszemu, który tego zażąda.
Podobny mechanizm można stosować w przypadku morderstwa.
Trilster, Twoje paradoksy są bardzo płodne