D
Deleted member 427
Guest
Trikster napisał:prowadzenie zajebistych rozważań (vide Dworkin czy Rorty)
Rorty to jest ten od "sprawiedliwości społecznej"?
Trikster napisał:prowadzenie zajebistych rozważań (vide Dworkin czy Rorty)
Samo życie umożliwia masowe mordy, jak wszyscy wiemy z historii.Shemyazz napisał:Hm, teraz zaczaiłem o co chodzi Antoniemu . Co tu dużo mówić, rzeczywiście Antoni ma rację - libertarianizm nie dopuszcza masowych mordów. On je tylko umożliwia.
Ale o jakich intencjach Ty mówisz? W libertarianizmie gdy, ktoś kto złamie aksjomat będzie miał przejebane z wyjścia. Była taka akcja we Francji, że pedofil zgwałcił dzieci, torturował a później je zabił. Policja, która go ujęła musiała go chronić przed ludźmi, którzy chcieli go żywcem rozszarpać. I tak powinno się stać, ale system mamy inny.Antoni:
Jeżeli liczyłyby się tylko intencje, to byłbym socjalistą. Wszyscy bogaci, równi, wykształceni i powszechne braterstwo. Do tego godna płaca i nie trzeba pracować za dużo. No i wolność oczywiście - od ucisku, biedy, bezrobocia, itd.
Naprawdę uważasz intencje za ważniejsze od konsekwencji?
Nie wiem kto jest od sprawiedliwości społecznej, ale podejrzewam, że chodzi Ci o teorię sprawiedliwości Rawlsa.
Trikster napisał:Z jednej strony poproszę Cię o dowód na to twierdzenie, tj. że morderca zrzeka się swojego prawa samoposiadania wobec wszystkich, którzy o tym wiedzą. Dlaczego w ogóle tylko wobec tych osób?Jeśli wiemy, mamy wystarczające dowody, że X zamordował, to wiemy, że swojego samoposiadania (w kwestii odbierania życia) się zrzekł. Nie tyle na rzecz zabitego, lecz w ogóle wobec tych, którzy o tym wiedzą.
Trikster napisał:Z drugiej zwrócę Ci uwagę na założenie, które jest obecne w Twojej argumentacji. Otóż uznajesz morderstwo za przestępstwo zupełnie innego rodzaju, co kradzież. Jest to błąd pod tym względem, że w propertarianizmie przestępstwa stanowią naruszenie prawa własności poszkodowanego.
Trikster napisał:Dowodzisz tutaj, że morderca zrzeka się swojego prawa samoposiadania wobec wszystkich.
Trikster napisał:Dlaczego zatem nie możemy zastosować tej logiki, opierając się na założeniu, że różnica między kradzieżą a morderstwem jest różnicą stopnia, do kradzieży? Tzn. na podstawie Twojej argumentacji mogę uznać, że, skoro mojemu sąsiadowi ukradziono rower, to mogę wobec przestępcy wysunąć roszczenie, żeby zapłacił mi, nie sąsiadowi. Wychodzi więc na to, że przestępstwo nie jest wymierzone w prawo własności, co podważa nam sam propertarianizm.
Okej, tylko nijak to nie tłumaczy tego, dlaczego według Ciebie roszczenie i tak istnieje, skoro nie ma tego, kto jest uprawniony do wysunięcia roszczenia. Dlaczego roszczenie ma trwać po tym, jak ktoś nie żyje? W jakiś magiczny sposób oddziela się od Twojej osoby i wędruje w eter?
Czemu "nie ma" uprawnionego? Jest każdy jego atom
A wcale że nie, bo został rozpuszczony w kwasie.