Trikster
Active Member
- 361
- 26
A wcale że nie, bo został rozpuszczony w kwasie.Czemu "nie ma" uprawnionego? Jest każdy jego atom
A wcale że nie, bo został rozpuszczony w kwasie.Czemu "nie ma" uprawnionego? Jest każdy jego atom
Ale ja Ci odpowiadam zgodnie z logiką. W libertarianizmie istotą czy coś jest legalne jest to czy jest zgodne z aksjomatami. Trikster błędnie założył, że jak ktoś nie zgłasza roszczeń tzn. że nie można mówić o nielegalności. Ja się z tym nie zgadzam, bo w wielu przypadkach można uznać, ze coś było złamaniem aksjomatu, nawet jeśli ktoś nie wysunie roszczeń. Roszczenia to jak napisałem wcześniej sprawa drugorzędna.Maciej Jasica napisał:Antoni - ja teraz pomijam zdroworozsądkowe rozwiązania czy też wrodzone poczucie sprawiedliwości lub też prawo zwyczajowe. Ja się zastanawiam nad przedstawionym przez Trikstera problemem logicznym, który wynika z przyjętych założeń. A póki co widzę, że te założenia mogą prowadzić do absurdu, chyba, że uda nam się to jakoś rozwiązać.
Ale nawet jak piszesz "charakteryzuje się tym, że" to wyróżniasz podmiot. A jeśli jest podmiot, to może mieć też prawa - czemu nie?Trikster napisał:Bo "bycie" nie zawsze oznacza istnienie, a może także "cechowanie się czymś". Jeśli piszemy "on jest martwy" to słówko "jest" nie znaczy, że "on jest", bo go nie ma, tylko "charakteryzuje się tym, że".
Nie wiem, czy dobrze Cię rozumiem. Przecież poszkodowany, gdyby przeżył ale stracił np. oko i rękę - może przenieść swoje roszczenie na kogoś i oddzielić samoposiadanie od roszczenia? (nie lubię słowa "samoposiadanie", wolę posługiwać się po prostu własnością).Trikster napisał:Spoko. Ale zauważ, że wszelkie roszczenia są także prawem własności. Jak roszczenie może się w takim przypadku oddzielić od prawa samoposiadania właściciela?Bo nie zostało zaspokojone
Co nie jest zabronione, jest dozwolone.Trikster napisał:Ale co daje prawo osobie trzeciej do realizacji takiej wierzytelności?Osoba trzecia realizuje przejętą wierzytelność
Trikster błędnie założył, że jak ktoś nie zgłasza roszczeń tzn. że nie można mówić o nielegalności.
Trikster napisał:A wcale że nie, bo został rozpuszczony w kwasie.Czemu "nie ma" uprawnionego? Jest każdy jego atom
Świeczka jest gorąca.Ale nawet jak piszesz "charakteryzuje się tym, że" to wyróżniasz podmiot. A jeśli jest podmiot, to może mieć też prawa - czemu nie?
Może, tylko kluczem jest tu słówko "przenieść". Mamy jakieś oświadczenie woli, działanie. Gdzie to wszystko w przypadku kogoś, kogo nie ma?może przenieść swoje roszczenie na kogoś i oddzielić samoposiadanie od roszczenia
Czyli mogę sobie ubzdurać, że mogę Cię zabić, bo 34234 lat temu ktoś w Wsdgdfsg zabił pana o nazwisko Dsdfsad i zamordowanie Ciebie będzie zgodne z prawem?Co nie jest zabronione, jest dozwolone.
Jak coś, czemu nie przysługuje prawo samoposiadania, może być podmiotem praw?dalej podmiot, który istnieje
Ja mogę jeszcze lepiej: Harry Potter jest czarodziejem. I to w sumie daje Ci prawo do uznania osoby martwej za fikcyjną a zatem - nieistniejącą (z czym bym polemizował, ale nie byłoby już takiego impetu, więc oddaję pole).Trikster napisał:Świeczka jest gorąca.
Rozumiesz już, dlaczego Twoje podejście do bezsens?
Mówiłeś o niemożliwości rozdzielenia, więc do tej niemożliwości się odniosłem.Trikster napisał:Może, tylko kluczem jest tu słówko "przenieść". Mamy jakieś oświadczenie woli, działanie. Gdzie to wszystko w przypadku kogoś, kogo nie ma?może przenieść swoje roszczenie na kogoś i oddzielić samoposiadanie od roszczenia
Nie możesz, bo to nie ja mordowałem.Trikster napisał:Czyli mogę sobie ubzdurać, że mogę Cię zabić, bo 34234 lat temu ktoś w Wsdgdfsg zabił pana o nazwisko Dsdfsad i zamordowanie Ciebie będzie zgodne z prawem?Co nie jest zabronione, jest dozwolone.
Jak coś, czemu nie przysługuje prawo samoposiadania, może być podmiotem praw?
Nie udowodnisz tożsamości, ale mniejsza, bo to nie ten temat.straciłby swoje prawa, choć byłby tą samą osobą
Tak. I ja Ci odpowiedziałem, że podane przez Ciebie przykłady się różnią, bo w jednym możesz przenieść (okaleczenie), a w drugim nie (morderstwo); różnią się tym, że jest osoba, która może złożyć oświadczenie woli/działać, itp.Mówiłeś o niemożliwości rozdzielenia, więc do tej niemożliwości się odniosłem.
Ale co to ma do rzeczy? Ty sobie zmieniasz wierzyciela, ja zmieniam dłużnika.Nie możesz, bo to nie ja mordowałem.
Prawo własności do własnego ciała (pozostańmy przy takiej definicji).Co rozumiesz przez samoposiadanie, bo ta instytucja to dla mnie zawsze był twardy orzech do zgryzienia?
Jak mu odetną głowę a za tydzień zainstalują ją z powrotem to też będzie problem z tożsamością?Trikster napisał:Nie udowodnisz tożsamości, ale mniejsza, bo to nie ten temat.straciłby swoje prawa, choć byłby tą samą osobą
Trikster napisał:Ale co to ma do rzeczy? Ty sobie zmieniasz wierzyciela, ja zmieniam dłużnika.Nie możesz, bo to nie ja mordowałem.
Trikster napisał:Prawo własności do własnego ciała (pozostańmy przy takiej definicji).Co rozumiesz przez samoposiadanie, bo ta instytucja to dla mnie zawsze był twardy orzech do zgryzienia?
Będzie. Nie było prawa własności, pojawiło się prawo własności (czy na pewno?), więc trzeba ustalić czy to nowe prawo własności jest tym samym, co stare.Jak mu odetną głowę a za tydzień zainstalują ją z powrotem to też będzie problem z tożsamością?
Ale na jakiej podstawie jest to agresja, skoro w Twoim przykładzie nie jest? Dlaczego zmiana dłużnika jest agresją, zmiana wierzyciela już nie? Czym te sytuacje się różnią?Przy zmianie wierzyciela bez zgody dłużnika nie ma agresji - był i jest zobowiązany, w Twoim przykładzie jest agresja wobec nowego "dłużnika".
To już inny problem. Ten, który ja poruszyłem, dotyczy raczej tego, jak coś, co nie istnieje, może być podmiotem praw oraz tego, jak coś, co nie jest już człowiekiem, może być podmiotem praw (bo tylko człowiekowi przysługuje prawo samoposiadania).ktoś nie będąc właścicielem ciała był podmiotem praw
Trikster napisał:Ale na jakiej podstawie jest to agresja, skoro w Twoim przykładzie nie jest? Dlaczego zmiana dłużnika jest agresją, zmiana wierzyciela już nie? Czym te sytuacje się różnią?Przy zmianie wierzyciela bez zgody dłużnika nie ma agresji - był i jest zobowiązany, w Twoim przykładzie jest agresja wobec nowego "dłużnika".
Maciej Dudek napisał:Rozmowa była ciekawa i dużo z niej wyniosłem Mr Trikster
Widzisz. Trikster skupił się tutaj na roszczeniu i to rozmyło sprawę i dało mu podstawę do tego, żeby uznać, że libertarianizm dopuszcza masowe mordy. Ja się skupiłem na aksjomacie, bo roszczenie jest pewnym kolejnym (i wcale nie obowiązkowym!) etapem i nie wynika wprost z samoposiadania. Podstawą jest to, czy doszło do złamania aksjomatu. Jeśli doszło wtedy można podejmować działanie.Maciej Jasica napisał:Trikster błędnie założył, że jak ktoś nie zgłasza roszczeń tzn. że nie można mówić o nielegalności.
Z tego co zrozumiałem Trikster nie podważył nielegalności samego procederu, tylko wskazał na brak możliwości ukarania mordercy, z tego względu, że karać można tylko kogoś wobec kogo wysunięto roszczenie, a roszczenie biorąc pod uwagę aksjomat samoposiadania może wysunąć tylko ofiara. Jako, że ofiara z powodu śmierci nie może wysunąć roszczenia morderstwo staje się przestępstwem bez kary. Trikster popraw mnie proszę jeśli w którymś momencie Cię źle zrozumiałem.
EDIT: Natomiast to roszczenie materialne jest dość ciekawe.
Premislaus napisał:Powtórzę jeszcze raz. Roszczenie następuje automatycznie przy pogwałceniu aksjoamtu. Pogwałcenia nie ma jak jest zgoda, umowa z właścicielem. Nie wiem jakim trzeba być jełopem, by tego nie rozumieć.
Kluczowym dla mnie zagadnieniem jest również kwestia naruszenia prawa własności. Otóż zgodnie z propertarianizmem jedynie właściciel jako dysponent dobra może decydować czy doszło do naruszenia jego praw. Teraz, przenieśmy się oczami wyobraźni do propertariańskiego raju. Widzimy, że grupka wegetarian-aktywistów chce powstrzymać właściciela (któremu nadam imię Albert) od ubicia świniaka poprzez odebranie mu go. Wegetarianie-aktywiści naruszają prawa własności Alberta, jeśli nie życzę on sobie, żeby mu tego świniaka zabierano. Działanie wegetarian-aktywistów zatem będzie kradzieżą, jako że pozbawia go rzeczy, której jest właścicielem. Jednakże, jako właściciel Albert może wyrazić zgodę na to, żeby ktoś wszedł na jego teren i tego świniaka sobie wziął; jedynie on może tego dokonać, jeśli zrobi to ktoś inny może ponieść konsekwencje naruszenia jego własności. Jego zgoda nie musi być jednak wyrażona explicite; oznacza to, że, jeśli nie ma nic przeciwko zabraniu mu świniaka, to po prostu nie podejmuje działań w celu ochrony jego stanu posiadania ani nie wysuwa roszczenia zaprzestania naruszenia i zwrotu mojego świniaka czy naprawy szkód. Nie musi zawierać z kimś umowy, żeby doszło do tej osobliwej transakcji; samo jego działanie świadczy o tym, że zgadza się na pozbawienie go tej rzeczy. Podsumowując ten fragment, wypada stwierdzić, że to właściciel podejmuje decyzje czy dochodzi do naruszenia; do naruszenia dojdzie post factum także wtedy, jeśli właściciel wysunie roszczenie przeciwko owym wegetarianom-aktywistom. Brak tego roszczenia implikuje zgodę właściciela na zabranie mu świniaka.