A
Antoni Wiech
Guest
Niskie insynuacje nie są argumentem.Myślę, że ktoś inny w tym momencie ma z nią problem, i nie jest to Kropotkin.
Chcesz mi powiedzieć, że Maja do Gucia po robocie mówi: chodź, polecimy sobie na drineczka? Litości...A nie jest?
Wiesz, że w ten sposób zaorałaś swojego mistrza, na którego się powołujesz?True, dokładnie tak to wygląda w świecie natury. Właśnie między innymi dlatego wciąż istnieją homoseksualni mężczyźni: obserwuje się, że jednostki homoseksualne pomagają swoim heteroseksualnym braciom w zalotach u partnerek, czym zwiększają szansę na replikację noszonych przez ciebie genów. Współpraca między organizmami jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na sukces w konkurencji między genami. Bo w ewolucji to o konkurencję między genami a nie organizmami chodzi: zainteresowanych odsyłam do kolejnego klasyka ewolucjonizmu, jakim jest Samolubny gen Dawkinsa.
Wklejam jeszcze raz cytat szerszy:
"Widzieliśny również, że jakkolwiek pomiędzy różnemi grupami zwierząt i różnym i gatunkami a niekiedy pomiędzy oddzielnemi plemionami tego samego gatunku zachodzi walka, przyjąć możemy, że prawem panującem wewnątrz plemienia i gatunku jest pokój i pomoc wzajemna; a także, że te gatunki, które najlepiej umieją łączyć się w celu uniknięcia spółzawodnictwa, posiadają najwięcej danych do utrzymania się przy życiu i do rozwoju dalszego"
Jak na dłoni widać, że chodzi mu o brak konkurencji w ramach jednego gatunku. I walkę tylko pomiędzy gatunkami.
Dodatkowo, skoro uważasz, że chodzi o konkurencję między genami, to nie tylko odrzucasz teorię Kropotkina to jeszcze przyjmujesz, że konkurencja w obrębie gatunku ludzkiego jest ok! Piękna samoorka, naprawdę
Problem w tym, że Kropotkin formułuje swoje wnioski już w 1/3 książki, a nie tylko (potencjalnie) na końcu. Ale oświeć mnie, w którym miejscu tego "dzieła" jest wytłumaczone czemu samotnicze gatunki są i nie wyginęły.Myślę, że powinieneś był w takim razie przeczytać ją całą.
Haha, optymalizacja. Uwielbiam tę nowomowę komunistów. Po pierwsze, bzdura. Jeśli brakuje pożywienia to każdy, niezależnie od pokrewieństwa jest wtedy konkurencją, bo rozpoczyna się gra o sumie zerowej.Gdyby chodziło o likwidację konkurencji logiczne byłoby wykończenie wszystkich dzieci, tymczasem wykańcza nie konkurencja (inne dzieci) tylko następuje optymalizacja dostępu do pożywienia aby jak największa liczba mogła przeżyć.
Nie możesz sobie wyabstrahować jednego czynnika i twierdzić, że to jest dominująca opcja. Jeśli Kropotkin pominął hierarchię to tylko świadczy o jego słabości metodologicznej. Wilki mają naturalną hierarchię, że samiec alfa i samica najpierw najadają się do syta, a później reszta dopiero może jeść. Nie ma co, zajebisty przykład na działanie komuny.Nie sądzę, by nie zauważał, natomiast nie był to temat książki. Ponadto nie sądzę, żeby anarchokomuniści byli przeciwni hierarchii jako takiej, a raczej, że istnienie hierarchii powinno wynikać z przyczyn funkcjonalnych i hierarchie powinny powstawać w sposób naturalny. Tutaj, choć nie było tego u Kropotkina, pragnęłabym nawiązać do struktury organizacyjnej ludów zbieracko-łowieckich, która przyczyniła się do sukcesu naszego gatunku, a nie spokrewnionych z nami szympansów, które są zorganizowane w grupy dyktatorsko-patriarchalne.
Może dlatego że kooperacja jest tylko komplementarnym mechanizmem do konkurencji, a nie podstawowym czynnikiem pchającym wszystko jak to widział Kropotkin?
Aaa, ok, to już Kropotkin jest bee. To po co go w ogóle wrzucasz jako przykład? I jeśli stwierdzasz, że konkurencja jest komplementarnym czynnikiem* to w ogóle negujesz (znów!) jego teorię, bo on konkurencję odrzucał jako nieefektywną.
*Nie wspominając, że zbliżasz się niebezpiecznie do akapu.