A
Co tak cieńko jessod? Zawsze jakiś ciekawy komentarz napisałaś a tu same linki?
Prawdę powiedziawszy to TG nie potrzebuje komentarza .Czy w latach 60tych był ktoś kto tworzył taka muzykę? Ja nie znam nikogo oprócz TG
Prawdę powiedziawszy to TG nie potrzebuje komentarza .Czy w latach 60tych był ktoś kto tworzył taka muzykę? Ja nie znam nikogo oprócz TG
To oni swoimi eksperymentami wywołali w tamtym okresie prawdziwą rewolucję w muzyce
Moim zdaniem najlepszym albumem był Rykoszet i Zeit.
Jeśli mówimy o Tangerine Dream to dla mnie najciekawszym okresem były ich początki.
Właśnie wtedy moim skromnym zdaniem eksperymentowali z ciekawymi dźwiękami.
Mandarynkosenni hipsterzy i fundementaliści z Was, ot co! A ja najbardziej lubię znielubionego Cyclone z dziwacznym wokalem Steve'a Jolliffe. Podśpiewuję sobie Bent Cold Sidewalk przy goleniu.Często twórczość TG w tamtym okresie, kiedy tworzyli była niezrozumiała
Chyba najważniejszą przełomową ich płytą była "Rubycon"
Mandarynkosenni hipsterzy i fundementaliści
"Znielubionego"? Pierwsze słyszę. Naczytałeś się źle naoliwionych krytyków? "Cyclone" stawiam niemal na równi ze Stratosferą, a zalinkowane przez Ciebie nagranie, do dziś robi monstrualne wrażenie.A ja najbardziej lubię znielubionego Cyclone z dziwacznym wokalem Steve'a Jolliffe. Podśpiewuję sobie Bent Cold Sidewalk przy goleniu.
Mandarynkosenni hipsterzy i fundementaliści z Was, ot co! A ja najbardziej lubię znielubionego Cyclone z dziwacznym wokalem Steve'a Jolliffe. Podśpiewuję sobie Bent Cold Sidewalk przy goleniu.
Rubycon i Stratosfear też były zawsze wysoko, gdy idzie o albumy TD. Nie znoszę natomiast Force Majeure - na szczęście był potem Tangram. Przełomowa Phaedra mnie nudzi
Znajomy wrzucił na fejsa piosenkę której ani tytuł ani wykonawca zupełnie nic mi nie mówiły. Ale już po pierwszych taktach skojarzyłem ten kawałek i powiem wam, że jest to kwintesencja gównianego popu lat 90-tych. Naprawdę, tak mną trząchnęło, ze osiemdziesiąt trzy razy bardziej wolałbym cały dzień słuchać jakiejś aktualnej Nicki Minaj.