Lancaster
Kapłan Pustki
- 1 168
- 1 115
Od wyborów prezydenckich istotniejsze są parlamentarne. PL żeby mieć chociaż minimalne szanse wejścia do parlamentu powinna wziąć przykład z kukiza. Ten leming absolutny przeciętny mówi tylko o jednej rzeczy, której i tak nie rozumie, ale jest uosobieniem przeciętnego wyborcy, "ładnie śpiewa" itd, więc ma poparcie większe od Korwina (chociaż jest kandydatem "znikąd", bez zaplecza). Tylko zamiast forsować system, który was "zmiażdży", lepiej postulujcie korzystniejszą dla was ordynację wyborczą (przede wszystkim zniesienie 5% progu wyborczego). Skoro chcecie działać tak bardzo pragmatycznie możecie założyć jakiś Pragmatyczny Sojusz Planktonu i próbować forsować zmienić ordynację wyborczą. Bez odpowiedniej ordynacji macie w chuj pod górkę.
Jeszcze taka drobna rada około 50% osób, które mogą głosować to elektorat niezagospodarowany (siedzący w domu), może zacznijcie od nich. Potencjalnie spory target, ale nie wiadomo na kogo by głosowali, gdyby głosowali. A i frekwencja nie musi się przekładać na efektywność głosowania. Przykład USA i podobne kraje z wysoką frekwencją. W chuj duża frekwencja, a i tak tam głosują na lokalne odpowiedniki "po i pis". Skoro o USA mowa, to mają oni wolnościową tradycję, a i tak wygrała tam ostatnio ta jebana lewacka małpa.
Wiecie co jest gorszego od niewiedzy? Ignorancja. I to ignorancją się charakteryzuje przeciętny wyborca. Ta ich pycha, zgubna wiara w to, że potrafią głosować, że są ekspertami, od polityki, ekonomii itd., skutkuje tym czym skutkuje. Mam lepsze porównanie do wyborów. Wyobraźcie sobie, że jesteście światowej sławy fizykami i robicie jakiś przełomowy wynalazek, ale jakieś "uczone głowy" stwierdziły, że każdy może w nim pomóc i zakres obowiązków będzie dzielony równo przez wszystkich, po czym miliony (miliardy) monet byłyby ładowane w kampanie "każdy może zostać inżynierem" i ludzie by w to uwierzyli. W tym projekcie wzięłyby udział miliony osób, przy czym większość nie słyszała nawet o zasadach dynamiki Newtona, ale nie przeszkadza im to, żeby pomóc w projekcie (skopać go). Czy wzięlibyście w czymś takim udział, wiedząc, że cokolwiek nie zrobicie, ile wysiłku w to nie włożycie, wszystko będzie zależeć od chaotycznej większości, która ten wysiłek może zniszczyć?
Jeszcze taka drobna rada około 50% osób, które mogą głosować to elektorat niezagospodarowany (siedzący w domu), może zacznijcie od nich. Potencjalnie spory target, ale nie wiadomo na kogo by głosowali, gdyby głosowali. A i frekwencja nie musi się przekładać na efektywność głosowania. Przykład USA i podobne kraje z wysoką frekwencją. W chuj duża frekwencja, a i tak tam głosują na lokalne odpowiedniki "po i pis". Skoro o USA mowa, to mają oni wolnościową tradycję, a i tak wygrała tam ostatnio ta jebana lewacka małpa.
Wiecie co jest gorszego od niewiedzy? Ignorancja. I to ignorancją się charakteryzuje przeciętny wyborca. Ta ich pycha, zgubna wiara w to, że potrafią głosować, że są ekspertami, od polityki, ekonomii itd., skutkuje tym czym skutkuje. Mam lepsze porównanie do wyborów. Wyobraźcie sobie, że jesteście światowej sławy fizykami i robicie jakiś przełomowy wynalazek, ale jakieś "uczone głowy" stwierdziły, że każdy może w nim pomóc i zakres obowiązków będzie dzielony równo przez wszystkich, po czym miliony (miliardy) monet byłyby ładowane w kampanie "każdy może zostać inżynierem" i ludzie by w to uwierzyli. W tym projekcie wzięłyby udział miliony osób, przy czym większość nie słyszała nawet o zasadach dynamiki Newtona, ale nie przeszkadza im to, żeby pomóc w projekcie (skopać go). Czy wzięlibyście w czymś takim udział, wiedząc, że cokolwiek nie zrobicie, ile wysiłku w to nie włożycie, wszystko będzie zależeć od chaotycznej większości, która ten wysiłek może zniszczyć?