LGBT

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Studiowanie tego miałoby może sens, gdyby ich sukcesy (ćwierć setki to jedynie 25, więc do całkowitego podboju świata jeszcze daleko) były wyłącznie ich zasługą. Bo jeśli przyjmiemy popularną teorię spiskową (której jestem zwolennikiem), to ruchy LGBT to jedynie element większej wojny kulturowej, wykorzystywane do osiągnięcia znacznie ważniejszego celu, którego osiągnięcie może zupełnie odwrócić sytuację, która odbierasz teraz jako sukces. Pamiętaj, że rewolucja proletariacka w sumie nie poprawiła sytuacji proletariatu, choć początkowo mogło się tak wydawać. Więc postulat analizy jak im się tyle udało, może mnie przekonywać, tylko bierzmy też pod uwagę, że nie musi to być wyłącznie (albo nawet w przeważającej części) zasługą działań tychże ruchów LGBT.

BTW, Adolf też był skuteczny.

I pozostaje też kwestia czy w krajach, w których ruchy LGBT odniosły sukces, jakoś się libertariańsko poprawiło? Bo libertarianizm jednak to trochę więcej niż wywalczenie sobie pewnych rzeczy.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
I pozostaje też kwestia czy w krajach, w których ruchy LGBT odniosły sukces, jakoś się libertariańsko poprawiło?
Ale co to kurwa ma do rzeczy czy się poprawiło??? Chodzi o to, że mają oni skuteczność i warto byłoby zobaczyć z czego ona wynika.
Wiem, wiem, wy nie uznajecie sukcesów wroga.
ćwierć setki to jedynie 25, więc do całkowitego podboju świata jeszcze daleko
W 50 lat to bardzo dużo. Można porównać z sukcesami rothbardian.
Studiowanie tego miałoby może sens, gdyby ich sukcesy były wyłącznie ich zasługą
Widzisz, to ja Ciebie uprzedziłem już w poprzednim poście pisząc:
„Mógłbym zrozumieć, że można mieć zastrzeżenia na ile sukces ten był spowodowany jedynie determinacją środowisk LGBT"
BTW, Adolf też był skuteczny.
I tu Ciebie też uprzedziłem pisząc:„ Mógłbym nawet zrozumieć jakiś sceptycyzm odnośnie tego na ile model organizacyjny, który Chmielewski chce podglądnąć, pozwala na uniwersalne osiągnięcie dowolnego celu”
Bo tak jak uczył Hayek z modelu organizacji totalitarnych ruchów wynikała ich praktyka.

Można mieć różne poważne zastrzeżenia, ale jak się mówi o studiowaniu to to wszystko należy przeanalizować. Widzę jednak, że jak się ma uwielbienie dla teorii spiskowych to już nic więcej nie potrzeba.
Dlatego też jak już wspomniałem, w tym temacie nie da się normalnie gadać.
To jest idealny temat dla tego idioty co tu wszystko co jest przeciwko lgbt to lajkuje i ma problem jak nie może określić czy dany post jest za czy przeciw.
Dlatego ja z tej dyskusji się wyłączam.
 
D

Deleted member 6905

Guest
Piszę o tym by jeszcze raz wrócić do tekstu, który się tu pojawił autorstwa Marcina Chmielewskiego ze Stowarzyszenia Libertariańskiego. Ten tekst składał się z 2 części. Może nawet lepiej by było aby to były 2 oddzielne teksty. W pierwszej części Chmielewski pisał o tym, że ruchy LGBT odniosły sukces i proponował, że warto byłoby przestudiować w jaki sposób oni to zrobili i zastanowić się czy libertarianie nie daliby rady tego powtórzyć.

Nie daliby rady. Nie ma tam też niczego do podpatrzenia. Nie daliby rady ponieważ ruchy emancypacyjne osób homoseksualnych szybko zostały wzięte pod skrzydła marksistów. Chcesz iść pod skrzydła marksistów i to proponujesz libertarianom? Chcesz, aby libertarianie stali się wolnorynkowym skrzydłem ruchów lewackich? Rothbard wszedł we współpracę z lewactwem i co to dało? Po latach przyznał, że było to zupełne nieporozumienie.

Może zamiast jak małpa kopiować rozwiązania skrajnej lewicy, spróbować chociaż wypracować swoje własne? Jaka korzyść będzie dla praktycznie nieistniejącego w Polsce ruchu libertariańskiego jeśli przyjmie całą tę lewacką (nawet nie postępową - lewacką) strategię i filozofię? Stanie się kolejnym z kilkunastu, a może kilkudziesięciu "ośrodków" popierających LGBT (łojej, jakie to wyjątkowe). I co, może złoto-czarna flaga zostanie pokazana w TVN przez 5 sekund na marszu LGBT? Super!


Jest jeszcze ta druga część teksu Chmielewskiego, o której już wspomniałem. Chmielewski pisał w niej, że wśród libertarian osoby LGBT też mogłyby mieć miejsce o ile nie byłyby przeciw wolności. Ale podkreśla, że to nie powinno być najważniejszą sprawą. Chmielowski jednocześnie zachowuje dystans i pisze, że nie chce aby państwo popierało jakieś style życia, przypisywało jakimś grupom przyjazność bądź wrogość niezależnie od tego czy są one konserwatywne czy progresywne.

Na libnecie pisze się dokładnie to samo. Mam wrażenie, że ty z tego forum stworzyłeś sobie jakieś kryptoprawackie, konserwatywne złe mzimu, w które musisz walić zaklęciami. Nie byłem do niedawna aktywnym użytkownikiem, ale śledzę je od lat na tyle, by wiedzieć co tu się pisze, a czego nie.

Może na początek warto byłoby zrobić rozróżnienie na ludzi LGBT i ruchy odwołujące się do LGBT. I tak ludzie LGBT prawdopodobnie nie będą nigdy większością.

Nie, chłopie. Są osoby homoseksualne czy tam jak to się mówi obecnie nieheteronormatywne i są aktywiści LGBT. Istnieją lesbijki, geje, biseksualiści, trans. Osoby LGBT to działacze róznych odłamów ruchu LGBT. Tyle.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
D

Deleted member 6905

Guest
A tak swoją drogą ten alfacentauri to niezły paranoik. On jest gotowy uznać, że Fat pisząc kilka postów o LGBT w trakcie kampanii prezydenckiej wpłynął na wynik wyborów.
Ten kretyn między wierszami twierdzi, że Fat i libnet ma wpływ na wyborców w Polsce.
I pierdoli o tym Chmielowskim jakby to był jego guru. No, to jest spoko gość - bardzo inteligentny, wygadany, zdolny (czego o alfie nie można powiedzieć). Niestety to nie jest żaden bożek, aby mu się kłaniać.

Są w Polsce libertarianie, którzy nie oglądali "młodzieży kontra" i nie śledzą youtuba. Naprawdę istnieją koszerni libkowie, którzy nie wiedzą kim jest Chmielowski.
Na kogo więc ten debil alfa się powołuje?
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
A tak swoją drogą ten alfacentauri to niezły paranoik. On jest gotowy uznać, że Fat pisząc kilka postów o LGBT w trakcie kampanii prezydenckiej wpłynął na wynik wyborów.
Ten kretyn między wierszami twierdzi, że Fat i libnet ma wpływ na wyborców w Polsce.
I pierdoli o tym Chmielowskim jakby to był jego guru. No, to jest spoko gość - bardzo inteligentny, wygadany, zdolny (czego o alfie nie można powiedzieć). Niestety to nie jest żaden bożek, aby mu się kłaniać.

Są w Polsce libertarianie, którzy nie oglądali "młodzieży kontra" i nie śledzą youtuba. Naprawdę istnieją koszerni libkowie, którzy nie wiedzą kim jest Chmielowski.
Na kogo więc ten debil alfa się powołuje?

Chmielewskim i Chmielowskim... człowiek nie wie czy to nie Dr Jekyll & Mr Hyde. Mimo wszystko jednak bym nie wyzywał, bo po co. Orać można kulturą i spokojem.

Według instytutu danych wyssanych z palca czy według osobistego instytutu dowodów anegdotycznych?

Zdecydowanie instytut intuicji żony.
 
Ostatnia edycja:

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Chodzi o to, że mają oni skuteczność i warto byłoby zobaczyć z czego ona wynika.

Ale patrz, kto broni? Czy ma to być "niech ktoś"?

Ja tam nie jestem specjalnie zainteresowany podpatrywaniem ich taktyk. Co więcej, uważam, że ci pro-lgbt libertarianie też nie są, oni po prostu liczą na jakiś sukces przez afiliację.

W 50 lat to bardzo dużo. Można porównać z sukcesami rothbardian.

To też warto byłoby zbadać. Być może myśl libertariańska dotarła szerzej niż ci się wydaje. Ale nie jestem specjalnie zainteresowany mierzeniem tego, więc nie będę nawet próbował.

A akap to trochę ambitniejszy cel niż małżeństwa homo i nawet adopcja dzieci, więc nie oczekuję nastania akapu tu i teraz. Nawet stosując metody podpatrzone u ruchów LGBT.

Widzę jednak, że jak się ma uwielbienie dla teorii spiskowych to już nic więcej nie potrzeba.

Nie, ale jest to czynnik, który warto wziąć pod uwagę. Bo potem zdziwko, że podpatrzone metody nie działają, bo zaprakło jakiegoś "secret sauce".

Dlatego też jak już wspomniałem, w tym temacie nie da się normalnie gadać. To jest idealny temat dla tego idioty co tu wszystko co jest przeciwko lgbt to lajkuje i ma problem jak nie może określić czy dany post jest za czy przeciw. Dlatego ja z tej dyskusji się wyłączam.

LOL, próbuję jednak w temacie normalnie gadać, a ty strzelasz focha, bo się nie zgadzam. Bicz pliz.

Postulujesz coś, to ewangelizuj, a nie miej pretensji do innych, że nie robią tego za ciebie. Uważasz, że ruchy LGBT są zajebiście skuteczne, to oświeć nas dlaczego tak jest. Bo na razie to jest pretensja, "że co się czepiacie, patrzcie jacy skuteczni, czemu tak nie działacie?". Ale właściwie jak?

No i dyskusja jednak rozpoczęła nie od tego, czy są skuteczni czy nie, ale właściwie jaki mieć do nich stosunek. Można się przyłączyć, można krytykować i odcinać się, można podpatrywać i się uczyć. I wszystkie te podejścia nadają się do dyskusji.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
A tak swoją drogą ten alfacentauri to niezły paranoik. On jest gotowy uznać, że Fat pisząc kilka postów o LGBT w trakcie kampanii prezydenckiej wpłynął na wynik wyborów.
Kurde, a nie wpłynąłem?
Nie mów tak! Ranisz moje uczucia i sny o wszechpotędze!
Ten kretyn między wierszami twierdzi, że Fat i libnet ma wpływ na wyborców w Polsce.
Na kogo więc ten debil alfa się powołuje?
O nie, tak nie będziemy prowadzić tutaj dyskusji, gordon. Jeżeli chcesz obalić pewne stanowiska, to przemyślanymi argumentami a nie obrzucaniem wyzwiskami i próbą ośmieszania kogoś, kto je głosi.

Alfacentauri akurat ma sporo zasług w rozruszanie dyskusji na forum, właśnie między innymi dlatego, że przybiera zupełnie inne stanowiska i stamtąd krytykuje prezentowane przez innych pozycje. Gdyby nie on, raczej nikt tutaj by mnie nie sprowokował do zajęcia się tematem pozycji kobiety i otwarciem frontu anarchokapitalizmu patriarszego.

Więc trochę szacunku za wyrabianie dynamiki forum, które ostatni czas było prawie zupełnie martwe.
 
D

Deleted member 6341

Guest
Alfacentauri akurat ma sporo zasług w rozruszanie dyskusji na forum, właśnie między innymi dlatego, że przybiera zupełnie inne stanowiska i stamtąd krytykuje prezentowane przez innych pozycje.
I chwała mu za to.
obrzucaniem wyzwiskami i próbą ośmieszania kogoś, kto je głosi.
Ale chyba nie zaprzeczysz, że @alfacentauri robił to samo?
Nie czytają niektórzy regulaminu? - jest krótki i zrozumiały chyba dla każdego?
Może warto przypomnieć :
"Nie bądźmy dupkami, czyli nie atakujmy osób dyskutantów, ale jedynie ich poglądy"
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
W ciągu pół wieku udało im się zainteresować jakimś niszowym tematem ogół ludzi, uzyskać aprobatę dla niego i doprowadzić do zmiany prawa.
W związku z czym należy ich potępić, ponieważ ten ich niszowy, dekadencki, emancypacyjny temat, urastając do głównej światopoglądowej kwestii wałkowanej w kilku ostatnich dekadach, zajął w prime-time'owej przestrzeni kultury czołowe miejsce, a stając się jednym z priorytetów politycznej nawalanki, odciągnał ludzi od znacznie istotniejszych tematów, od których może zależeć nawet cały demograficzny los Zachodu.

Libertarianie powinni wjeżdżać na białym koniu jako wybawiciele ogółu, przywracając kulturze właściwe priorytety, przy okazji oskarżając o szkodliwe zmiany obyczajowe biurokrację państw z przyległościami takimi jak uniwersytety, wykazując sztuczność tej pseudo-emancypacji sterowanej z góry.

Jeżeli LGBTyzm i obrona jego praw staje się główną ideologią jednego z mocarstw, a równościowe i antydyskryminacyjne postulaty zostają wykorzystywane jako uzasadnienie i jedna z racji dostatecznych dla panowania Unii Europejskiej, znaczy to jedynie tyle, że te aparaty biurokratyczne postanowiły wykorzystać gejów (hehe) do swoich celów. Nie jest to więc żaden autentyczny przypadek wybicia się na niepodległość jakichś grup, tylko ich instrumentalne potraktowanie, wykorzystanie w roli narzędzia do kontroli społecznej. (Jesteś homofobem? Nie zgadzasz się z ich postulatami? No widzisz, nasza oświecona władza istnieje po to, by bronić gejów przed tobą.)

Z tej przyczyny, nie za bardzo jest sens zastanawiania się jak to powielać, bo nie jest to żadna autentyczna emancypacja (emancypacja od władzy państwa), co najwyżej emancypacja od uprzednio panujących norm społecznych pod kuratelą władzy, której ta zmiana nie zagraża.

Państwa raczej nie są na tyle głupie, by popierać autentyczny ruch wolnościowy wymierzony przeciw nim, zatem nie powielimy tego modelu, tak czy inaczej.
Jest jeszcze ta druga część teksu Chmielewskiego, o której już wspomniałem. Chmielewski pisał w niej, że wśród libertarian osoby LGBT też mogłyby mieć miejsce o ile nie byłyby przeciw wolności. Ale podkreśla, że to nie powinno być najważniejszą sprawą. Chmielowski jednocześnie zachowuje dystans i pisze, że nie chce aby państwo popierało jakieś style życia, przypisywało jakimś grupom przyjazność bądź wrogość niezależnie od tego czy są one konserwatywne czy progresywne.
Później fat pisał: „Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego libertariańskie stowarzyszenia zamierzają wtórować intelektualnym modom zamordystów. No chyba, że rozważymy opcję, że jako organizacje zostały podporządkowane amerykańskiej polityce i racji stanu, a teraz jest nią oficjalne popieranie rewolucji obyczajowej.”

Nie wiem czy ta wypowiedź odnosiła się do tekstu Chmielowskiego. Jeśli tak to jest to rażąco niesprawiedliwy atak.
Już samo powielanie refleksji o LGBT w Miesiącu ich Dumy, staranie się jakoś zadośćuczynić czy zintegrować ich dążenia, przyczynia się do zwiększania im zasięgów, nadawania im większego znaczenia, podczas gdy powinno się raczej dązyć do marginalizacji tych środowisk i ich postulatów.

Marcin Chmielowski może podkreślać, że nie powinno być to najważniejszą sprawą, ale w takim kontekście społecznym, przyczynia się do utrzymania tej ważności, czyli dokonuje sprzeczności performatywnej.

Szczególnie, że sam fat angażuje się w teatralne spektakle władzy, podpina się pod jej antyLGBT propagandę. Apelowałem do niego, że jak już musi włazić w tę błazenadę to niech przynajmniej uwypukli różnice pomiędzy sobą a władzą . On natomiast dalej kwestie propagandowe rządu przedstawiał jako coś priorytetowego. Prowadził rozważania na temat mniejszego zła
czy rozwalający gospodarkę PiS, prowadzący politykę rodem ze starożytnego Rzymu rzeczywiście jest złem największym? Czy przekupywanie ludzi ich własnymi pieniędzmi (500+) (...) jest gorsze od wpuszczania tu jakiejś obyczajowej międzynarodówki jak wirus atakującej poprzez cały ład korporacyjny, pouczającej w reklamówkach każdego o jego niedostatecznie tolerancyjnej tolerancji i wymagającej składania pokłonów w naprędce wymyślonych świętach na rzecz konkretnych mniejszości? Moim zdaniem, materialna bieda do której doprowadza PiS jest mniejszym zagrożeniem, niż ryjące banie ideologiczne zatrucie kultury.
Wyraźnie widać, że broni obecnego rozrastającego się socjalizmu za pomocą jakiegoś straszaka. Lepsze staus quo, które rzeczywiście odczuwamy na własnej skórze niż potencjalne zagrożenie modą na LGBT. Robił też pewne dwuznaczności. Niby nie popiera władzy, ale prowadził rozważania uzależniające zmianę obecnej ekipy rządzącej od tego czy będzie ona „antykosmopolitycza, separatystyczna bądź izolacjonistyczna”. Nie chcę nadinterpretować jego słów, ale co to ma być? Jakieś legitymizowanie? Ja tego nie rozumiem.
No to musisz się solidnie zastanowić, jak chcesz postępować, gdy silniejsze organizmy państwowe głoszą jedne ideologie a słabsze się im sprzeciwiają, nie chcąc dać podporządkować.

Pierre-Joseph Proudhon na przykład jako anarchista popierał w czasach wojny secesyjnej Południe. Jeżeli jest się za decentralizacją, wypadałoby się stawiać tym najsilniejszym a nie podporządkowywać.
I co ważniejsz tu nie chodzi o jakieś antyLGBT w wydaniu libertariańskim, ale jak widać w oficjalnym, rządowym.
AntyLGBT w wydaniu libertariańskim sprowadza się do physical removal.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Nie jest to więc żaden autentyczny przypadek wybicia się na niepodległość jakichś grup, tylko ich instrumentalne potraktowanie, wykorzystanie w roli narzędzia do kontroli społecznej. (Jesteś homofobem? Nie zgadzasz się z ich postulatami? No widzisz, nasza oświecona władza istnieje po to, by bronić gejów przed tobą.)

O to, to. To właśnie nazwałem teorią spiskową, bo tak usiłuje się ten fakt kamuflować. @FatBantha ujął to lepiej.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
To szacun dla gościa bo ten wątek o pozycji kobiety to jedno z lepszych źródeł beki na jakie ostatnio natrafiłem

.
Rozumiem. Tak działa dysonans poznawczy.
Mam nadzieję, że uda ci się wyjść z początkowego szoku i zaszczycisz nas w tym wątku czymś więcej, niż swoim dobrym nastrojem. :)
 

Boomer

Well-Known Member
94
295
Rozumiem. Tak działa dysonans poznawczy.


Mam nadzieję, że uda ci się wyjść z początkowego szoku i zaszczycisz nas w tym wątku czymś więcej, niż swoim dobrym nastrojem. :)

Przepraszam stary, po prostu rozbawił mnie ten Twój teskt o "otwarciu frontu anarchokapitalizmu patriarszego". Chodzi o zabawny kontrast tego określenia z przebiegiem dyskusji wywołanej Twoim wpisem. Sam wpis daje się chyba zamknąć w zdaniu: " kobietom o wysokim statusie trudniej zaimponować więc się mniej ruchają więc mamy niż demograficzny - i co wy na to ?". Na to jakiś gość na podstawie filmików z YT zaczyna dowodzić, że właściwie wszystkie baby to kurwy i chodzi im tylko o kasę. Dyskusja koncentruje się wokół zagadnienia kurewskiej natury kobiet. Przegrywowi sekunduje jedyna uczestniczka debaty wskazując, że małżeństwo służy zniewoleniu meżczyzny. W tle rozlega się nawoływanie do wywierania wpływu na kulturę i kształtowania umysłów plebsu. Pora uruchomić nasze libkowskie satelity. Na scenę wychodzi kolejny uczestnik rzuca sentencjonalnie: "Jak na razie, to wszystko się kręci wokół dupy. Tak było, tak jest i tak będzie" -po czym znika. Dyskusja zamiera. Nie wiem, może ja jestem dziwny ale mnie to naprawdę śmieszy :)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Przepraszam stary, po prostu rozbawił mnie ten Twój teskt o "otwarciu frontu anarchokapitalizmu patriarszego". Chodzi o zabawny kontrast tego określenia z przebiegiem dyskusji wywołanej Twoim wpisem. Sam wpis daje się chyba zamknąć w zdaniu: " kobietom o wysokim statusie trudniej zaimponować więc się mniej ruchają więc mamy niż demograficzny - i co wy na to ?".

Dyskusja wygląda tak jak wygląda, bo ludzie nie potrafią się skupić na jej sednie. A tym nie jest nawet kryzys demograficzny - bo on powinien być dla nas okazją do podjęcia rękawicy, co raczej refleksja o tym, czy ideologia przez nas wyznawana albo milczące założenia jej dotyczące, jakie przyjmujemy, nie przyczyniają się do pogłębienia tego kryzysu? A jeżeli tak, to jaką rewizję możemy wprowadzić, aby naprawić sytuację?

Jestem zmęczony widokiem libków zabiegających o jakieś dziwaczne sojusze z lewicą, dominującą dziś w mainstreamie i wtórowaniem jej postulatom, które może są modne, ale niszczą społeczeństwo. Jeżeli mamy dla anarchokapitalizmu zdobyć jakąś chwałę, uczynić to możemy tylko rozwiązując problemy, które tamci tworzą. A tworzą te problemy swoimi kolejnymi rewolucjami emancypacyjnymi, umocniającymi jedynie biurokrację.

Druga istotna kwestia, to stosunek do zdobyczy rewolucji liberalnej, osiagniętych za pomocą państwa, z którym my walczymy. Czy powinniśmy starać się je zachowywać, krępując sobie ręce, czy spisać na straty razem z państwem je broniącym?

A trzecią - jak wyobrażamy sobie regulowanie pozycji kobiet w systemie bezpaństwowym, za pomocą samej jedynie kultury? Czy chcemy się za to zabierać, czy nie i zechcemy ryzykować podobny upadek demograficzny samego akapu?


Myślę, że gdy pierwszą falę rozlanych frustracji i resentymentów mamy za sobą, możemy się teraz skupić na tych istotniejszych kwestiach dla ideologii.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

Zrzut ekranu z 2020-07-30 18-19-27.png

Sama chęć zniszczenia wroga nie może przysłaniać własnych wartości, inaczej zapomina się o co się walczy.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Przynajmniej tyle dobrego.

Natomiast Czarnek zgrabnie przeszedł od LGBT do bombardowania Warszawy i mordowania powstańców.


Poseł PiS Przemysław Czarnek nie daje o sobie zapomnieć i znowu nawiązuje do "ideologii LGBT". Jak stwierdził, "nie ma wątpliwości, że pochodzi (ona) z tego samego korzenia co niemiecki narodowy socjalizm hitlerowski, który jest odpowiedzialny za wszelkie zło II wojny światowej, zniszczenie Warszawy i zamordowanie powstańców".

"Strona lewicowa czy środowiska lewicowe, czy wręcz lewackie, nie potrafią tego dostrzec, że to jest dokładnie to samo" - powiedział Czarnek w Radiu Maryja, dodając, że "ideologia LGBT wyrasta z neomarksizmu, a ten z marksizmu".
Poseł PiS komentował też niedawne zawieszenie tęczowej flagi na pomniku Chrystusa "Sursum Corda" przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
"Zawieszenie tam flagi tęczowej, flagi neomarksizmu, czyli nurtu kompletnie antyboskiego, dechrystianizującego Europę to jest bluźnierstwo i gest wymierzony w Pana Boga, a przecież pierwsze trzy przykazania z dekalogu nie przez przypadek mamy przykazania miłości Boga" - stwierdził.
Jego zdaniem, "jeżeli ktoś zamachuje się na figury, symbole wiary chrześcijańskiej, które służą do tego, żeby przypominać, że Bóg jest wszędzie i mamy go czcić oraz miłować, to znaczy, że występuje przeciwko Panu Bogu".
"To jest bluźnierstwo przeciwko chrześcijaństwu i Bogu. Niezwracanie na to uwagi, przymykanie na to oczu, mówienie 'zostawmy to, zdejmą flagę i sobie pójdą. Nie patrzmy na nich, bo jak będziemy na nich patrzeć, to tylko im będzie to się podobało', to jest to droga do przegranej" - przekonywał Czarnek.
Przypomnijmy, w połowie czerwca w czasie kampanii wyborczej poseł wywołał duże poruszenie również w obozie Zjednoczonej Prawicy, mówiąc w TVP: "Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości - mówił. "Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją" - dodał.
Jak już tak bronicie tej rodziny, to zlikwidowalibyście urzędy w rodzaju Rzecznika Praw Dziecka i całą tę "opiekę społeczną", hipokryci...
 

The Silence

Well-Known Member
429
2 591
Ostatnio w Nowej Fantastyce zrobiła się niezła gównoburza. Zaczęło się od tego, że Jacek Komuda opublikował w czasopiśmie opowiadanie o polowaniu na gejów (według autora miała to być parodia śmiejąca się z obu stron konfliktu). Oczywiście opowiadanie wywołało ból dupy u wiadomych środowisk. Redakcja czasopisma nie chcąc wywołać afery wystosowała przeprosiny i zapowiedziała w ramach zadośćuczynienia wydać specjalny numer poświęcony tematyce LGBT. W rezultacie Komuda i kilku innych popularnych autorów uznało to za próbę cenzury i publicznie skarcili czasopismo.

pTHQIo4.png
 
Do góry Bottom