sierp
to ja :-)
- 577
- 305
Jaka jest różnica pomiędzy ojcem zamykającym dziecko w piwnicy a dzieckiem zamykającym ojca w piwnicy?
Harkorowiec powie, że taka jak między zamknięciem np. roweru w piwnicy, a przypadkowym zatrzaśnięciem się samemu w piwnicy.Jaka jest różnica pomiędzy ojcem zamykającym dziecko w piwnicy a dzieckiem zamykającym ojca w piwnicy?
Ja tak twierdziłem od początku. Dla mnie dzieci są własnością rodziców i basta. Im większy katol lub komuch, tym bardziej zaszokowany.
Harkorowiec powie, że taka jak między zamknięciem np. roweru w piwnicy, a przypadkowym zatrzaśnięciem się samemu w piwnicy.
Że Jeżowszczyzna nie wpierdala krzywego ryja w sprawy wychowania dziecka.Ale co dobrze gada?
A właścicielem tych wszystkich rowerów jest urzędnik? Bo jeśli mówimy, że państwo musi wkroczyć, gdy narażone jest zdrowie dziecka, to o tym co jest takim narażaniem będzie decydować właśnie państwo.Jeśli dziecko jest rowerem, to ojciec też jest rowerem. Tylko starszym, bardziej zardzewiałym i bardziej nadającym się na śmietnik... to znaczy do piwnicy
A właścicielem tych wszystkich rowerów jest urzędnik? Bo jeśli mówimy, że państwo musi wkroczyć, gdy narażone jest zdrowie dziecka, to o tym co jest takim narażaniem będzie decydować właśnie państwo.
Że Jeżowszczyzna nie wpierdala krzywego ryja w sprawy wychowania dziecka.
I dlatego dzisiaj dzieci są de facto własnością Jeżowszczyzny, a niektórzy najbardziej skrajni marksiści domagają się:lebiediew napisał:Oczywiście granica jest płynna, ale wszystkie granice są płynne...
No to za "państwo" wpisujemy tu "każdy komu się to podoba": Każdy może wkroczyć, gdy narażone jest zdrowie dziecka, o tym co jest takim narażaniem będzie decydować każdy komu się to podoba.Niekoniecznie. W akapie może też o tym decydować sąsiad albo prywatna agencja ochrony, która postanawia zrobić coś za darmo dla reklamy.
To oczywiste, że hardkorowiec nie musi wkraczać gdy jakiś rodzic jest zabijany przez swoje dziecko, chociaż teoretycznie mogliby mieć taką umowę, że mogą się nawzajem ratować. Ale myślę, że normalne rodziny brzydziłyby się takimi umowami, tak samo jak wtrącaniem się w nieswoje sprawy.albo też uznajemy, że nigdy nie można wkraczać - i wtedy też bez różnicy, czy w piwnicy ojciec zamyka dziecko, czy dziecko ojca. Albo kto komu odrąbuje głowę. Będzie to konsekwentne z punktu widzenia autonomii rodziny, choć nielibertariańskie.
@sierp
Zdrowie dziecka, które nie myje zębów, też jest narażone. Zdrowie dziecka, które za kare musi iść 10 km z buta do szkoły (niedawny przypadek z USA), też jest narażone. Zdrowie dziecka, które biega w majtkach po mrozie (niedawny przypadek z Nowego Jorku), też jest narażone. Czy we wszystkich tych przypadkach Jeżowszczyzna powinna wkroczyć - dla dobra dziecka?
Też uwielbiam te momenty, kiedy lewicowiec ujawnia swoją prawdziwą twarz.normalnie brave new world. masowy system reprodukcji...
No to za "państwo" wpisujemy tu "każdy komu się to podoba": Każdy może wkroczyć, gdy narażone jest zdrowie dziecka, o tym co jest takim narażaniem będzie decydować każdy komu się to podoba.
Tylko wtedy wcale nie wiadomo czy to właśnie obrońcy praw dzieci nie przegrają.